niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 3




- Noona! Pozwól, że Ci pomogę! - zawołał SungJong, który krzątał się obok mnie. 
Dałam mu pstryczka w nos i spojrzałam uważnie na jego twarz.
- Yah, kto Ci pozwolił mówić do mnie w ten sposób?
- Prooooszę, pozwól mi tak mówić! Zawsze chciałem mieć starszą siostrę!
- Nie.
Chłopak pomasował nosek, robiąc przy tym maślane oczka.
Zmrużyłam powieki, obserwując go przez dłuższą chwilę w milczeniu. W końcu westchnęłam cicho i pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Doszłam do wniosku, że jak się nie zgodzę, to nie da mi żyć.
- Dobra. Ale nie przeginaj.
- Huraaaa! Dziękuję Noona! - zawołał SungJong i objął mnie mocno. 
Zastygłam zaskoczona i aż brew mi drgnęła. Zrobiłam poirytowaną minę i próbowałam się uwolnić z uścisku.
- Yah! Yah! Powiedziałam coś! Bez przegięć!  - zawołałam oburzona. Jak się w końcu uwolniłam, odskoczyłam i fuknęłam na niego pod nosem. 
Nie skończyło się to dobrze. Co próbowałam wyjąc z siatki, Maknae zaraz zabierał tłumacząc, że chce mi pomóc. Co chciałam schować, on znów brał i robił to za mnie. Ciągle sterczał mi nad ramieniem. Zaczynałam żałować, że w ogóle pomogłam mu wydostać się z pokoju.



/ Dziesięć minut wcześniej/

- Yah! Lee SungJong! Wyłaź do cholery! - wrzeszczał lider, dobijając się do drzwi.
- Ne, Nala? On już tak długo? - zapytałam, podchodząc do siedzącej na kanapie koleżanki.
Dziewczyna spojrzała przez ramię na chłopaka, po czym wzruszyła ramionami na znak, że ją to nie obchodzi. Była tu zaledwie kilka godzin, a już zdążyła się do tego przyzwyczaić.
- Zaczyna mnie to wkurzać. - mruknęłam niezadowolona. Nie znosiłam krzyku, chyba, że docierał z mojego gardła. A nie, przepraszam, Ja nie krzyczę, ja głośno mówię - po tatusiu.
- Yah! Yah! Yah! Jak śmiesz mnie tak traktować?! Puszczaj mnie! Puszczaj! - wrzeszczał Gyu, który został odciągnięty od drzwi. Nala patrzyła jak ciągnę go za ucho w kierunku salonu. Minę miała obojętną, a zarazem wyrażającą jedną emocje: "Nic nowego."
- Ona... zawsze taka ostra? - spytał MyungSoo, który stał cały czas za kanapą.
- Zareagowała wyjątkowo łagodnie. - mruknęła Nala odruchowo. Przez moment zapomniała, że rozmawia z eLem. 
Chłopak uniósł brwi w oznace zdumienia i najpierw popatrzył niepewnie na Nalę, a potem na mnie, choć tu, więcej irytacji jarzyło się w jego oczach.
Puściłam chłopaka dopiero, gdy był już z dala od pokoju. Wtedy, po cichutku wyszedł stamtąd najmłodszy i przebiegł niepostrzeżenie do kuchni. 
- To brak szacunku! A jestem starszy od Ciebie! - zawołał rozzłoszczony Gyu i spojrzał na mnie ze swym charakterystycznym oburzeniem.
- Jak na swój dorosły wiek, masz mało rozumu w głowie! - zawołałam również wściekła. 
- Tak jakbyś Ty miała go więcej. - szepnęła moja siostra, która wciąż siedziała na plecach DongWoo.
- Yah! Słyszałam to! - warknęłam w jej stronę.
- Jeszcze raz to zrobisz...
Gyu zawiesił głos i zaczął wymachiwać groźnie swym paluchem, tuż przed mym nosem. 
Odepchnęłam jego rękę i sama zaczęłam robić to samo, przed jego twarzą. Zaczęliśmy się nawzajem odpychać rękoma. Przypominało to nieco brutalniejszą zabawę w łapki.
- Hoya ? - zawołał MyungSoo.
- Już. - odparł tancerz.
Podszedł do nas, chwycił mnie w pasie, przerzucił przez ramię i odszedł w kierunku kuchni. 
- Konflikty najlepiej rozwiązać siłowo, a on jest w tym najlepszy. - skwitował SungYeol, który zauważył pytające spojrzenie Nali.
- Ona go zabije... - szepnęła i pokręciła głową. 
L oparł dłonie o kanapę i przechylił głowę, przyglądając się sytuacji.
- Puszczaj mnie! Hoya! Puszczaj! Spiorę go na kwaśne jabłko! Zostanie z niego garstka prochu! Zabiję tego chomika! Udławię sałatą! Puszczaj mnie! 
Takie wrzaski, to tylko ja mogłam wydawać. Uderzałam piąstkami o plecy tancerza, który postawił mnie dopiero w kuchni. Spojrzałam na niego gniewnie i potem walnęłam kilka razy piąstkami o jego tors i brzuch. Hoya westchnął cicho i napiął mięśnie, przez co nie czuł żadnego bólu. 
- Ty wstręt- 
Urwałam, gdy poczułam napięte mięśnie pod piąstkami. Na moment zastygłam w bezruchu, aż w końcu odskoczyłam od niego jak oparzona.
- Powaliło Cię ?!
- O co Ci chodzi?
- Co to do cholery miało być?! Ciebie też mam zabić?! Mam?!
- Yah, uspokój się. 
- Najlepszym sposobem na pozbycie się gniewu, jest tulenie! - zawołał Woohyun, który stał akurat przy lodówce. Rzucił się w moją stronę z rozwartymi ramionami. Zrobiłam dwa kroki w bok, przez co wokalista wtulił się w tancerza.
- No powaliło Cię?! - zawołał Hoya przestraszony i szybko się odsunął.
- No ale ja... A ona... I dlatego... Bo tak to... I potem... - zaczął niepewnie Woohyun, który pokazywał to na mnie, to na Hoyę.
- Jeeeej. Nala, znajdziecie wspólny język. - powiedziała Vicky, która akurat zauważyła tę sytuację.
- Phi. - prychnęła Nala i odwróciła głowę, udając urażoną. 




- Noona! A może pomogę Ci w tym? A tu lepiej daj to. A to postawimy tam. Może lepiej żebyś tego tak nie miała. Śliczna bluzka! Noona Twoje włosy ślicznie pachną! Ale masz fajne policzki! Takie delikatne i słodziutkie! 
Zachowanie SungJonga zaczynało mnie naprawdę denerwować. Miałam wrażenie, że on chce popełnić samobójstwo, ale brak mu odwagi i w ten sposób prosi mnie o pomoc. 
" Ukoiłabym przez to cierpienia wielu istnień." pomyślałam i pokręciłam głową. " Ale to nie w moim stylu."
- Spierdalaj! - zawołałam w języku polskim.
- Noona, a co to znaczy? - zapytał zaciekawiony SungJong.
- To znaczy " do zobaczenia". A teraz wypierdalaj z kuchni! - zawołałam zirytowana i wypchnęłam go z pomieszczenia. Znów użyłam polskiego słówka.
- A co to znaczy?
- To znaczy " dzień dobry" kurde. Wyjdź!
Wtedy do środka weszła Nala, która łaskawie ruszyła tyłek z kanapy. Tak po prawdzie, nie chciała siedzieć blisko MyungSoo. Jak mu się zaczęło nudzić to próbował bawić się jej lokami, a to wydawało jej się niezręczne. 
- Co się stało? - spytała Nala i spojrzała ze zdziwieniem na machającego jej na pożegnanie SungJonga.
- Wkurwił mnie. - burknęłam po polsku i wróciłam do przygotowywania składników.
- Powiedz coś, czego nie wiem. - odparła Nala, po czym zmieniła temat.  - Wiesz w ogóle jak się robi kimchi? 
- Nie.
- To jak chcesz je zrobić?
- Metodą prób i błędów.
- O rany, trzeba było od razu mówić, że chcesz ich otruć. 
Spojrzałam z politowaniem na kumpelę, która uśmiechnęła się niewinnie.
- Poczekaj na mnie. - powiedziała i poszła do przedpokoju. Zaczęła ubierać buty, a gdy to zrobiła, spojrzała w kierunku pozostałych. - Słuchajcie, zaraz wrócę, idę tylko po coś do apartamentu.
- Spierdalaaaaaaj! - zawołał SungJong słodkim głosikiem i z wesołym uśmiechem, pomachał do niej. 
Nala uniosła brew w oznace zdziwienia, a ja odwróciłam wzrok, udając, że nie mam z tym nic wspólnego. Chyba mogłam mu nie tłumaczyć w ten sposób tego słówka.
- Tia... Nieważne. - mruknęła Nala lekko zdezorientowana i wyszła. 
Zasmucony SungJong podbiegł do blatu, który dzielił kuchnię i salon.
- Noona! Czemu Nala- Noona mi nie odpowiedziała?
- Wiesz... Myślę, że była zaskoczona, że znasz jakieś polskie słówko. 
Uśmiechnęłam się niewinnie. Młody to kupił, bo pokiwał głową na znak zrozumienia i odszedł. Odetchnęłam cicho. 
- Może Ci pomóc? - spytał SungYeol, który wraz z MyungSoo wszedł do kuchni. - Przygotujemy co nieco i zaczniemy robić jedzenie. Jesteście gośćmi, więc to w naszej roli, by zrobić posiłek. 
L prychnął cicho i dmuchnął w grzywkę, od razu przewracając oczami. Spojrzałam na niego z politowaniem. Mógłby w końcu zaszczycić mnie czymś nowym. Tobiło się to tak zwyczajne, jak mdlenie Nali.
Skinęłam głową na znak zgody, co do słów SungYeola i wróciłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie. Po mojej prawej stronie przysiadł się Hoya, a po lewej - Woohyun. Aktualnie jednak nie bardzo się tym przejmowałam. Miałam nadzieję, że choć przez ten krótki moment, uda mi się odpocząć. 
Lider siedział na fotelu, na przeciwko kanapy i łypał na mnie spode łba. Spojrzałam na niego z politowaniem.
- Nie zachowuj się jak dziecko. - mruknęłam błagalnie.
- Jestem dorosły! - zawołał oburzony lider.
- Właśnie widzę. 
- Nie kłóćcie się, proszę was. - wtrącił niepewnie Woohyun, który znów chciał jakoś załagodzić sytuację.
- Żeńska wersja Gyu. Coś nowego. - skwitował Hoya, który chwycił pilota, by włączyć telewizję. Rozchylił lekko usta, gdy poczuł cios. Oberwał w ramię. Powoli obrócił głowę i spojrzał na mnie.
- W muskuły chcesz bić? - spytał - Proszę bardzo.
Zmrużyłam powieki. Awww, miałam ochotę go zabić. Naprawdę. Irytował mnie, bardziej niż Gyu. 
- Masz coś do mnie? - zapytałam od razu.
- Nie. Lubię agresywne dziewczyny. Przeważnie przekładają tę energię w innych sytuacjach. - powiedział, na co Woohyun zareagował śmiechem. Pewnie też bym się mogła zaśmiać, gdyby nie ta bitch face tancerza. Dlaczego  miałam wrażenie, że to była jakaś aluzja? Albo może mnie tak tylko to dziwnie zabrzmiało?
- Nie, ja tu nie wytrzymam. - mruknęłam i wstałam z kanapy. Akurat zrobiłam to w momencie, gdy Woohyun spróbował się na mnie rzucić. W efekcie, wylądował na tancerzu.
- Yah! Woohyun do cholery! - zawołał przestraszony Hoya i odsunął go od siebie, wręcz odrzucił.
- Ja ją chciałem tylko przytulić! To pomaga się odstresować no! - jęknął chłopak i zasmucony wydął dolną wargę. 
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, po czym parsknęłam śmiechem. Okej, to było zabawne, nawet urocze. Poszłam z powrotem do kuchni. Chciałam zobaczyć jak sobie radzą chłopcy. Byli w trakcie gotowania, cokolwiek to było. Nie znam się na kuchni koreańskiej. Jakieś tam nazwy dań kojarzę, z czego się składają, ale jak je przyrządzić? Nie ma opcji, nie wiem.
Woohyun w międzyczasie przyczaił się przy drzwiach wejściowych. Było słychać czyjeś kroki, a gdy drzwi się otworzyły, chłopak rzucił się na osobę, która przekroczyła próg przedpokoju. 
- Tuuulimy! - zawołał wesoło, obejmując mocno osobę, która weszła.
- Eeeee. Woohyun, co Ty robisz? - spytała zdziwiona Nala, która patrzyła na niego z uniesionymi brwiami.
- No jak to, co? Przytulam Cię! - odparł wesoło, przy czym miał zamknięte oczy. A to by wiele wyjaśniało.
- Mnie? 
- Woohyun, czy Ty się dobrze czujesz? Może chcesz pójść na badanie wzroku? - zapytał menadżer, który stał właśnie w drzwiach. Obok niego, stała Nala z jakąś książką w dłoniach.
Wokalista otworzył oczy i uniósł głowę. Spojrzenia chłopaków się spotkały. Zmieszany Woohyun odsunął się od menadżera i chrząknął, udając, że nic się nie stało.
Moja przyjaciółka pokręciła głową i zdjęła buty, by następnie wejść do kuchni. 
- Co jest? Oni przygotowują posiłek? - spytała zdziwiona, gdy zobaczyła MyungSoo, SungYeola i SungJonga, krzątających się po kuchni.
- Wypierdalaj Hyung! - zawołał najmłodszy wesoło i pomachał do menadżera. 
- Co to za słowo SungJong? - spytał zaciekawiony, gdy wszedł do kuchni.
- To polskie słówko.  Oznacza " dzień dobry". Nauczyłem się dziś kilku.
- O, to świetnie. Będziecie się mogli pochwalić, jak wystąpicie w kolejnym programie. Dobra, pomogę wam nakryć do stołu. - to mówiąc, wraz z najmłodszym zaczął zbierać potrzebne naczynia.
Ja i Nala stałyśmy przy lodówce w milczeniu. Przyjaciółka spojrzała na mnie pytająco, nie ukrywając swych podejrzeń względem mojej osoby. A ja? Wodziłam wzrokiem po całym pomieszczeniu, udając, że intrygują mnie jakieś pierdoły. 
- No co? - spytałam, gdy w końcu nie wytrzymałam tego jej pokutnego spojrzenia.
- Coś Ty zrobiła? 
- No... Nic?
- Jak to nic? Nie dość, że ich okłamałaś, to kurde powiedziałaś o wulgarnych słowach z naszego języka.
- Oj, oni na pewno też takie mają.
- Jak powiedzą to w telewizji, a potem ktoś się dowie, że takie znaczenie nie jest prawdziwe, będą mieć kłopoty. I my też.
Pozostali patrzyli na nas ukradkiem. Nie rozumieli ani jednego słowa, jakie padało z naszych ust. Kłóciłyśmy się w języku polskim, więc jedynie mogli nas obserwować. 


- Smacznegooooo! - zawołali wszyscy, gdy siedzieli już przy stole. 
Było dość tłoczno, ale na szczęście i bez nas troje było ich w cholerę, więc starczyło miejsca w jadalni. 
Siedzieliśmy w charakterystyczny, odpowiednio ułożony sposób. Niestety, żadnej z nas nie odpowiadał. No, za wyjątkiem Vicky. 
Gyu po boku, potem obok ja, Hoya, Woohyun, Nala. Menadżer na przeciwko Gyu i obok po kolei: MyungSoo, SungYeol, DongWoo, Vicky i SungJong. Pech chciał, że Visual siedział na przeciwko mojej przyjaciółki. Pewnie cieszyłabym się jej nieszczęściem, gdyby nie fakt, że sama nie trafiłam lepiej.
- Ej! Ja ją chciałem zjeść! - zawołał Woohyun, gdy DongWoo zabrał ostatni kawałek wołowiny.
- Oj przestańcie się kłócić, to tylko jedzenie. - mruknęła Nala, która starała się nie patrzeć przed siebie. Unikała kontaktu wzrokowego z MyungSoo, jak ognia. Minie trochę czasu za nim przyzwyczai się do jego obecności.  
- Właśnie, nie zachowujcie się jak dzieci. - dodał menadżer. - Chociaż, nimi jesteście.
Nala pokręciła głową słysząc to, ale ucieszyła się, że ją posłuchali. Szybko jednak zmieniła swój wyraz twarzy, na mniej zadowolony.
- Yah! To moje! 
- Yah! Chcesz zginąć?
- Hamster, zostaw to! Ja pierwsza chwyciłam tę kiełbaskę! 
- Byłem szybszy, ale nie zauważyłaś tego po prostu!
- Zoooostaw! 
- Nie!
- Powiedziałam coś!
- Ja też!
- Gie mnie to obchodzi!
- Mnie też!
Wszyscy patrzyli jak kłócimy się o kiełbaskę, która jako ostatnia leżała na talerzu. Biliśmy się nawet pałeczkami, by przypadkiem żadne z nas nie spróbowało jej zabrać. Siedzący obok mnie tancerz nie wytrzymał. Wziął palcami kiełbaskę i zaczął ją jeść w ten sposób. Razem z liderem, spojrzeliśmy na niego, jak na zdrajcę.
- To było moje! - zawołaliśmy jednocześnie. 
Hoya zrobił swoją charakterystyczną bitch face i wzruszył ramionami.
- Trzeba było jeść, zamiast się kłócić.
- Jak mogłeś... - szepnęłam kręcąc głową z niedowierzaniem. Uderzyłam piąstką o jego ramię. 
- Ja wiem, że moje mięśnie są intrygujące, ale nie potrzeba pretekstu, by to sprawdzać.
- Hoyaaaaa! Uspokój się! - zawołałam poirytowana.
- Ja też mam mięśnie, chcesz sprawdzić? - zapytał Woohyun, który już zaczynał podwijać rękaw. Nie lubił, gdy ktoś inny jest w centrum zainteresowania. - Ał! - jęknął, gdy siedząca obok Nala, uszczypnęła go w przedramię. 
- Opanuj się. - uprzedziła go i pokiwała groźnie palcem.
- Dinozaur też ma fajne ramiona! - zawołała Vicky i przytuliła się do jego wspomnianej części ciała. 
Chłopak akurat zajadał się makaronem, więc jedynie pokiwał głową na znak zgody.
- Co tam ramiona, są ciekawsze części ciała. - wtrącił MyungSoo i potrząsnął głową, by móc zarzucić grzywą.
- Dlaczego to zabrzmiało jak słowa zbereźnika? - zapytał menadżer.
- Bo to nasz MyungSoo. - odparł Woohyun, który uśmiechnął się słodko. - Ja mogę abs pokazać! Jest na co patrzeć!
- Daruj sobie. Widzieliśmy wiele razy i już mamy dość. - mruknął Gyu.
- Zazdrościcie mi. 
- Mam swój. - odparł Hoya, który pomasował brzuch.
- Kogo to w ogóle obchodzi? - mruknęłam i pokręciłam głową.
- Jak nie wierzysz, to dotknij. 
Zakrztusiłam się słysząc te słowa. Upiłam łyk herbaty i spojrzałam z oburzeniem na tancerza.
- Co Ty myślisz, że laski lecą na coś takiego?
- A nie?
- Nie! Nie wystarczy być... dobrze umięśnionym, zbudowanym...
- Nie słyszę przekonania w Twym głosie.
- Jak Ty... Aaaaaaa! Ja z Tobą rozmawiać nie będę! Za wysokie progi, na Twoje nogi! - burknęłam i obróciłam głowę w przeciwnym kierunku. 
- Kurde, tu wcale nie lepszy mam widok. - mruknęłam, widząc siedzącego obok mnie lidera. 
Chłopak zrobił oburzoną minę i zmrużył ślepia. Chyba. Albo je zamknął?
- Yah! Chcesz zginąć?! Jestem stokroć razy przystojniejszy, niż ta cała siedząca tu banda!
- Nala Noona! Powiedz, kto według Ciebie jest najprzystojniejszy z nas wszystkich?- zapytał SungJong.
Teraz to ona się zakrztusiła. Od razu popiła herbatą i odetchnęła cicho. Wszyscy patrzyli na nią wyczekująco.
- Nie wciągajcie mnie w to. Nie chcę być stronnicza. - powiedziała szybko i uniosła dłonie w obronnym geście.
- Może wyjaśnię, jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień? - zapytał nagle menadżer. 
Nala spojrzała na niego, jak na jakiegoś wybawcę. Nawet szepnęła ciche " dziękuję ".
- Więc tak... Jutro, musicie ich zbudzić i doprowadzić do porządku. Mają sesję zdjęciową na dwunastą. Przypilnujcie, że wszyscy coś zjedzą. W międzyczasie, postarajcie się ustalić szczegóły waszego kursu. Hoya, L, musicie się dogadać z dziewczynami. Myślę, że mała Vicky będzie musiała sobie znaleźć jakiegoś opieku-
- Dinozauuuur! 
Spojrzeliśmy na nią, a potem na menadżera, który wydawał się trochę zbity z tropu. Pokiwał jednak głową na znak zrozumienia.
- W każdym razie, popołudniu jakiś lekki posiłek. Wieczorem obgadamy następny dzień, a wy będziecie mieć czas na zajmowanie się kursem. Myślę, że się uda. A przynajmniej mam taką nadzieję. Jeśli nie ma więcej pytań, proponuję posprzątać.

Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Podzieliliśmy się obowiązkami. Jedna osoba myła, druga wycierała, kilka osób znosiło naczynia, jeszcze kilka innych chowało to, co czyste, na miejsce. Po żmudnej pracy, pełnej wysiłku - zwłaszcza psychicznego w moim przypadku - wszystko było skończone. Trzeba było się z nimi pożegnać i wracać do apartamentu. Gdy Vicky żegnała się z chłopakami, Nala zagadnęła mnie po polsku.
- Mówiłaś im, że te słowa nie są takie, jak myślą?
- Nie?
- Trzeba to wyjaśnić, za nim będą z tego kłopoty.
- Oj tam, nie przesadzaj, nie sądzę, by jeszcze w ogóle pamiętali te słowa. 
Zastygłam w bezruchu, gdy usłyszałam chłopaków.
- Spierdalaj Noona!
- Spierdalaj Angie.
- Spierdalaj Nala.
-Spierdalaj głupia nianiu.
- Spierdalaj Hyung.
- Och, spierdalaj Hyung.
Vicky patrzyła ze zdziwieniem na żegnających się z nimi chłopaków.
- Dlaczego oni mówią to z takim uśmiechem na twarzy i radością?- zapytała zdumiona.
- Gyu akurat mówi zgodnie z prawdziwym tłumaczeniem tego słowa. - mruknęłam, krzyżując ręce na biuście. Zauważyłam spojrzenie Nali i uniosłam dłonie w geście obronnym.
- Oj, no jutro wszystko wyjaśnię. 
- Ja mam nadzieję.

Wyszłyśmy z apartamentu i poszłyśmy do swojego własnego. 
- Właściwie po co wtedy wyszłaś? - spytałam Nalę.
- A, po książkę kucharską. Wzięłam na wszelki wypadek. Kupiłam na lotnisku, więc wiesz... 
- Jasne. Domyślam się. Chciałaś im gotować.
- Nie wiedziałam, że ich spotkamy.
- Planowałaś ich spotkać.
- No... Miałam nadzieję. Ty też! Zresztą, z tego co widzę, to od razu znalazłaś wspólny język z Gyu i Hoyą.
- Tia, jak cholera.
- No ta miłość od was tak emanuje, że aż ma się ochotę uciekać.
- Ukatrupię go.
- Jasne.
- Zamorduję.
- Jasne.
- Nie, ciemne.
- Co?
- Jajco.
- Aaaaaa, nie rozmawiam z Tobą.
Uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana, gdy Nala oburzona poszła do łazienki.  Byłyśmy już w naszym apartamencie. Szykowałyśmy się do spania. Przysiadłam przy laptopie, zalogowałam się i postanowiłam napisać wiadomość do Nessy. 


" Cześć Nessa! Co u Ciebie? Jak tam się żyje w Polsce? Dajesz radę beze mnie? Nie martw się, nie płacz, ja wciąż o Tobie pamiętam. XD A tak na poważnie, to daj znać, kiedy będziesz w stanie tu przylecieć. Wszystkie formalności Ci załatwię, więc się nie martw. No i opowiedz co się tam dzieje, bo jestem ciekawa. 
Tutaj, nic ciekawego. Okazało się, że mieszkamy w tym samym hotelu, co Infinite. Co więcej, ta praca w Korei, dotyczyła ich zespołu. Mnie wzięli na niańkę i aktorkę w dramie. Wyobrażasz to sobie? Ja? Opiekunką? Aktorka to super zawód, chętnie spróbuję, ale cholera wcisnęli mnie w jakąś dramę z SungYeolem. Ale co śmieszniejsze, Nala ma być stylistką! MyungSoo ją wprowadzi. Miałam rację, zemdlała, ale nie tak często, jak z góry zakładałam. Vicky jest w siódmym niebie, nie odkleja się od DongWoo. 
Świetnie dogaduję się z zespołem. SungJong nazywa mnie Nooną i uczy się polskich słówek. Dogaduję się nawet z liderem, który cieszy się, że ktoś przejmie jego obowiązki. Był zaszczycony tym faktem, naprawdę. Hoya potulnie znika mi z oczu i nie odzywa się. Więc mam spokój. Nie mam żadnych problemów jak go widzę. 
Czego nie lubię? Wind. Zdecydowanie, nienawidzę wind. Są brzydkie i się psują. I jak będziesz mieć kiedyś okazję, nigdy nie jedz z Infinite posiłków. Złodzieje kiełbasek. I uważaj na zakupach, więcej wydadzą, niż zarobią. A i co ważniejsze, nigdy nie pytaj ich o chusteczki i papier toaletowy. Tak na wszelki wypadek uprzedzam. 
Odezwij się szybko, pozdrawiam. "
                                              ANGIE




Spojrzałam z nad laptopa na przyjaciółkę, która właśnie weszła do pokoju. 
- Co robisz?
- Pisałam do Nessy. 
- Co napisałaś?
- Szczerą prawdę.
Nastała chwila ciszy. Nala usiadła na łóżku.
- Wyidealizowałaś wszystko.
- Dokładnie.

Nala parsknęła śmiechem i pokręciła głową ze zrezygnowaniem. Wzruszyłam ramionami i sama poszłam się kąpać. Trzeba było się wyspać i przygotować na jutrzejszy ranek. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie. 

2 komentarze:

  1. No nieźle, podoba mi się to opowiadanie. Padłam przy źle rozumianych polskich słówkach i ich wykorzystaniu na pożegnanie dziewczyn. xD Ach, ta Angie... Nadal nie potrafię powstrzymać śmiechu z tych wszystkich sytuacji. No nic, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dinozauuuur! ❤
    Nauka języka polskiego z Angie - pełen profesjonalizm. XD
    Świetny rozdział, ledwo się powstrzymywałam od śmiechu, nie chcę chałasować, bo środek nocy XD
    Ech... Pójdę za przykładem Angie, Nali i Vicki i też pójdę spać.
    Może mi się INFINITE przyśni~?
    Weny! ❤

    OdpowiedzUsuń