Promienie słońca wdarły się przez okno do pomieszczenia, drażniąc powieki śpiącej dziewczyny. Nala powoli otworzyła oczy i rozejrzała się wokoło. Własny pokój, w dużym apartamencie - idealnie. Usiadła, przeciągnęła się i wstała z łóżka. Ziewając, wybrała z szafy ubrania na dziś. Wyszła z pokoju i skierowała się do łazienki. Szybki prysznic, wysuszenie włosów, ułożenie ich, marudzenie o tym, jak loki są uciążliwe. Potem ubranie się, zrobienie makijażu, trochę perfum i była gotowa. Westchnęła cicho i wyszła z łazienki. Teraz czekało ją zbudzenie reszty domowników.
Zaczęła od Vicky, którą najłatwiej było wyrwać ze snu. Wystarczyło nią potrząsnąć, wspomnieć o spotkaniu z Infinite, a już siedziała na łóżku i przecierała oczy. Jako, że miała już dziesięć lat, sama wybierała sobie ubrania, sama się kąpała i czesała. Niemniej jednak, jej pobyt w łazience zajął więcej czasu, niż w przypadku Nali.
Gdy najmłodsza była gotowa, obie postanowiły wejść do jaskini lwa i zbudzić najgorszą bestię, jaka kiedykolwiek stąpała po tej ziemi. Tak, śmiały postawić stopy w moim pokoju.
- Dobra... Jak ją zbudzić, żeby nie oberwać? - spytała Nala, która przykucnęła przy łóżku. Spojrzała pytająco na dziewczynkę, która odpowiedziała jej wzrokiem w stylu "Are you fucking kidding me?".
- A da się tak? - odparła i również kucnęła, tuż obok Nali.
- Fakt. - skwitowała dziewczyna i zrobiła naprawdę skupioną minę. - No, ale coś wymyślić trzeba. Przed nami jeszcze budzenie zespołu... A to też będzie wyzwaniem.
- Ja tam nie wiem, jak ją zbudzić, by nie mieć problemów. To by było coś nowego.
- Możecie spiskować trochę ciszej? - burknęłam, wtulając się w moją poduszkę. Tak, miałam poduchę z SHINee, która służyła mi za przytulankę. W dodatku spałam na poduszce z MBLAQ.
- Sorry. - szepnęła Nala z przepraszającym uśmiechem. Spojrzała na mnie niepewnie, a potem na Vicky. - Wracając do tema-
Zawiesiła głos i powoli skierowała wzrok na mnie. Właśnie zrozumiała, co się stało.
- Cholera, Ty nie śpisz?
- A jak mam spać, jak mi tu brzęczycie nad uchem? - odparłam poirytowana, wciąż mając zamknięte oczy. - Człowiek się spokojnie wyspać nie może...
- Musimy wstawać. Trzeba resztę budzić.
- A tam, reszta sreszta, spanie kurde!
Po tych słowach, schowałam się pod kołdrą. Powód? Vicky rozsunęła zasłony, przez co promienie słońca wdarły się do pokoju i oślepiły mnie.
- Kurde, chcesz bym umarła? Wampiry i światło to kiepskie połączenie! - mruknęłam niezadowolona.
- Przeżyjesz. Wstawaj, ubieraj się, wykąp, przyszykuj i chodź. - wymieniła Nala, wyliczając na palcach.
- A mogę się ubrać za nim się wykąpię?
Odchyliłam nieco kołdrę, by móc spojrzeć na przyjaciółkę. Tak jak przypuszczałam, miała poirytowaną minę. Spoglądała na mnie, mając w sobie resztki cierpliwości.
- Rusz dupę. - usłyszałam w odpowiedzi i razem z moją siostrą, wyszła z pokoju.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.
- Rusz dupę, rusz dupę. Jakby sama nie mogła pójść ich zbudzić. Co ja kurde, jakaś opiekunka? - burczałam pod nosem, gdy wybierałam ubrania. Zastygłam w bezruchu na moment, by się zastanowić. Właściwie, miałam być ich opiekunką. Pokręciłam głową niezadowolona i wyszłam z pokoju. Potem łazienka - wszystkie poranne czynności i po pół godzinie, byłam wyszykowana.
Dziewczyny czekały już na mnie w przedpokoju, ubrane i gotowe do wyjścia.
- Doooobra. Chodźmy obudzić te dzieci. - mruknęłam, zakładając buty.
- Wiesz, że sześcioro z nich jest starszych od Ciebie? - spytała Nala, otwierając drzwi i wychodząc wraz z Vicky na korytarz.
- To mężczyźni. Są dziećmi niezależnie od wieku.
Po tych słowach, zamknęłam drzwi apartamentu. Poszłyśmy na górne piętro, gdzie znajdowały się pokoje chłopaków. Bez zapukania, weszłyśmy do środka. Tak, ta niepukająca, niekulturalna osoba, która weszła przodem, to ja.
Zdjęłyśmy buty i weszłyśmy wgłąb salonu.
- Dobra, wstawajcie. O, nie wstają, to chodźmy. - to mówiąc, odwróciłam się, by poczłapać z powrotem do pokoju. Nala zatrzymała mnie, zachodząc drogę i popatrzyła ostrzegawczo.
- Stracimy pracę. Aż tak spieszy Ci się do Polski?
Spojrzałam na nią, potem na Vicky. Skrzywiłam się i westchnęłam cicho.
- Dooobra. To jak to załatwimy?
- Ja z Vicky spróbujemy zbudzić największe śpiochy. Ty, resztę.
Po tych słowach, Nala wraz z moją siostrą, ruszyła do pokoju DongWoo i MyungSoo.
- Ej! Czemu tak?! - zawołałam za nimi niezadowolona.
- Bo to Ty jesteś ich opiekunem, a my przyszłyśmy Ci jedynie pomóc.
Nadęłam policzki, gdy to usłyszałam.
- Jestem martwa, nie? - szepnęła Nala do mojej siostry, która skinęła głową na znak zgody. - Wiedziałam.
Burcząc i klnąc pod nosem, poszłam do pokoju lidera oraz głównego wokalu. Weszłam do środka, otwierając drzwi z rozmachem. Spojrzałam na chłopaków, którzy smacznie sobie spali z opaskami na oczach.
- O rany, czemu ja? No czemu? - jęknęłam, spoglądając w sufit błagalnie. Kucnęłam przy Woohyunie. Uznałam, że go najłatwiej będzie zbudzić. Delikatnie dźgnęłam go w policzek.
Zero reakcji.
Zrobiłam to drugi raz, trzeci i czwarty. Nic. Uniosłam dłoń, by go po prostu grzmotnąć w łeb. Nad głową zapaliła mi się czerwona lampka i słowa przyjaciółki: "Ich się nie bije, ich się kocha."
- Raaaaany. Ale Woohyuna to mi dotknąć nie pozwala. - burknęłam niezadowolona.
" Bo ich mogę kochać ja."
- W mordę, Nala wyjdź z mojej głowy.
Spojrzałam na głównego wokalistę, który leżał z uśmiechem na ustach.
- Yah, przecież wiem, że nie śpisz.
Cisza.
- Woohyun, nie masz tak mocnego snu.
Cisza.
- Mogę pożyczyć płytę Apink?
- Nie mam płyt żeńskich zespołów! - zawołał chłopak, który od razu podniósł się do siadu i zdjął opaskę z oczu. Spojrzał na mnie z oburzeniem małego dziecka, z charakterystyczną wydętą, dolną wargą.
- Tak, tak. Oczywiście. - potaknęłam i poklepałam go po głowie, jak małego szczeniaczka.
Wstałam i podeszłam do śpiącego Gyu. Wyglądało na to, że udawał, że mnie nie ma, albo naprawdę spał w najlepsze. Kucnęłam przy nim i spoglądałam na lidera z zaciekawieniem.
- Yah, wstawaj. - mruknęłam i szturchnęłam go.
Zero reakcji.
- Hamster, wstawaj.
Znów zero reakcji na moje szturchnięcie. Westchnęłam cicho.
- Bo posunę się do czegoś brutalniejszego.
Nul. Żadnej reakcji.
- Sam tego chciałeś.
Po tych słowach, ostrożnie chwyciłam jego opaskę na oczach. Uniosłam ją i puściłam. Plask rozległ się po całym pomieszczeniu, tak samo, jak wrzask chłopaka.
Podniósł się do siadu i złapał za opaskę, którą zdjął gwałtownie z twarzy. Na oczach, miał ledwo widoczny, czerwony odcisk. Spoglądałam na niego niewzruszona.
- YAH! ZWARIOWAŁAŚ?! Czy Ty wiesz, ile kosztuje mnie dbanie o cerę i moje oczy?! Fanki Cię zamordują!
Spoglądałam na wściekłego chomika, mrugając jedynie co jakiś czas, na znak znużenia. Urocze, zirytowane stworzonko.
- Dzięki. Możliwe, że pomogłeś mi zbudzić resztę. Oby tak dalej.
Poklepałam go po ramieniu i wyszłam z pokoju, zostawiając wściekłego lidera, z lekko wystraszonym Woohyunem.
- Hyung, spokojnie... - zaczął cicho.
Poszłam do pokoju trójcy. W środku nie zastałam nic nadzwyczajnego. SungYeol nie spał, schodził już z górnej części piętrowego łóżka. Najwyraźniej wrzask Gyu go obudził. SungJong spał otoczony pluszowymi misiami. Hoya oczywiście usnął dzięki muzyce, w rytmie hip-hopu. Westchnęłam cicho i przywitałam się z SungYeolem.
- Hyung to niezawodny budzik. - powiedział, wychodząc z pokoju. - Ciekawe co się stało tym razem.
- Myślę, że po prostu spotkał kogoś, kto się go nie boi i to go boli. - odparłam i zastanowiłam się chwilę. - Boże, jakie rymy.
Podeszłam do łóżka SungJonga. Uznałam, że najmłodszego będzie łatwiej obudzić. Zresztą, budzenie tancerza, który jest moim biasem, nie przypadło mi do gustu.
- Ne, SungJong, pora wstawać. - szepnęłam i delikatnie potrząsnęłam jego ramieniem.
Chłopak powoli uchylił powieki i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Angie- Noona. - szepnął uradowany i usiadł na łóżku.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Tak, tak, mniejsza. Jak go zbudzić?
Wskazałam za siebie, na śpiącego Hoyę.
Najmłodszy zszedł z łóżka i spojrzał na mnie z uśmiechem. Wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia.
Po tych słowach, wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z nowym problemem.
- Ekstra. Kurde, żeś tak pomocny, jak fast-foody przy diecie. - burknęłam niezadowolona i odwróciłam się przodem do łóżka tancerza. Westchnęłam, przyglądając mu się. Ależ był uroczy, gdy spał. Taki niearogancki, niechamski, niewredny. Taki, nie Hoya. Pokręciłam głową, odganiając od siebie te myśli i podeszłam do łóżka, przy którym kucnęłam.
- Yah, Hoya-ssi. Wstawaj. - mruknęłam cicho i ostrożnie wyjęłam mu słuchawki z uszu.
Nagle poczułam uścisk na nadgarstkach.
- E? - wydukałam zdumiona. Zobaczyłam, jak Hoya ściska moje ręce. Zostałam pociągnięta na łóżko. W jednej chwili, widziałam go, pochylającego się nade mną. - E? EE?!! Co Ty robisz?! A? Chwila...- zawiesiłam głos, przyglądając mu się spod przymrużonych powiek.
- Ty śpisz?!
Bum. Chłopak padł na mnie, niczym martwe ciało.
- Ghaaaa. - wydusiłam z siebie. Dusza chyba ze mnie uleciała. - Człowieku, jak można być tak ciężkim. - jęknęłam i zsunęłam go z siebie.
Chłopak wylądował na podłodze. Niestety pociągnął mnie za sobą.
ŁUP.
- Łaaaaaa. Szybka jesteś. - usłyszałam głos mojej siostry.
Obejrzałam się i zauważyłam Vicky, która stała w drzwiach pokoju.
- Ła! To nie tak! - zawołałam spanikowana i podniosłam się szybko, do siadu.
Pech chciał, że właśnie wtedy, chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Hej, co Ty robisz? - spytał.
Popatrzyłam na niego z lekką paniką w oczach. Po raz pierwszy chyba, poczułam się w ten sposób. Szybko jednak opanowałam tego typu emocje i w moich oczach ukazała się irytacja.
- Ja?! Co "TY" wyprawiasz?!
- A czy to ja siedzę na sobie okrakiem?
- Heeee?
Uniosłam brwi zdumiona. Już chciałam na niego wrzasnąć, że jest zboczony, ale powstrzymałam się. Coś mnie tknęło i powoli spojrzałam w dół. Właśnie wtedy do mnie dotarło, że na nim siedzę. Popatrzyłam przed siebie.
"Spokojnie. Nic się nie dzieje. Jedynie siedzisz na głównym tancerzu Infinite, który jest Twoim biasem, w dodatku wygląda to dwuznacznie. Nic takiego. No." powtarzałam sobie, w myślach.
- Masz zamiar ze mnie zejść, czy chcesz przejść do sedna sprawy?
Usłyszałam, co wyrwało mnie z zamyślenia. Zamrugałam zdumiona i spojrzałam na niego pytająco.
- He? O czym Ty mówisz?
- Wiesz, to wygląda na atak z Twojej strony. Podejrzewam, że coś się za tym kryje.
- Ja chciałam Cię tylko obudzić!
- W taki sposób? Nie no, fajna z Ciebie niania. Jeszcze jakieś ciekawe elementy opieki?
- Zboczeniec.
Burknęłam i wstałam z niego. Ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju. Vicky coś szeptała, że Nala ma problem.
- Haaaaaalooooooooo? Czy ktoś mi pomoże? - wołała Nala.
Weszłam do pokoju ostatnich do zbudzenia. To co ujrzałam, przerosło moje oczekiwania. Oparłam się o ścianę i zaśmiałam się głośno.
- No kurde, bardzo śmieszne. Bardzo. Naprawdę. - mruknęła niezadowolona Nala.
Leżała między DongWoo, a MyungSoo. Raper obejmował ją w pasie, drugi wokalista - powyżej klatki piersiowej. W dodatku ten pierwszy, miał przełożoną nogę przez jej własną. L nie omieszkał zrobić tego samego.
- Nala robi za bambusa.
Śmiałam się, nie mogąc powstrzymać swego rozbawienia.
- Bardzo chętnie, ale bez Dino duszącego mnie i moją nogę!
- Twoja noga umie oddychać?
- Coooo?
- Przecież właśnie powiedziałaś, że się dusi.
- ANGELIKAAA! Wyciągnij mnie stąd!
- Dobra, dobra. Calm your tits.
Zamachałam uspokajająco rękoma. Przyjaciółka warknęła na mnie cicho, bo zaczynała tracić cierpliwość do mojego zachowania. Miałam z tego niezły ubaw, nie dało się temu zaprzeczyć. Ja wcześniej wylądowałam w kiepskiej sytuacji, teraz ona.
Podeszłam do DongWoo i spróbowałam zabrać jego ramię. Cholera, silny był. Nie było to wcale proste. Zatrzymałam się i pociągnęłam nosem.
- Czy ktoś gotuje kiełbaski? - spytałam zdziwiona.
- Kiełbaski? - usłyszałam DongWoo, który nagle otworzył oczy. Popatrzył na Nalę, która łypała na niego spode łba. - Cześć. - przywitał się i wyskoczył z łóżka, by następnie wybiec z pokoju. Vicky oczywiście popędziłam za nim, jak to fanka.
- No i problem z głowy. - mruknęłam pocierając ręce o siebie.
- No...Nie do końca. - usłyszałam Nalę.
Spojrzałam na nią. MyungSoo otoczył ją, niczym swoją bambusową poduszkę.Widziałam jej wypieki na twarzy, a także przerażenie w oczach. Serce pewnie zaraz wyskoczy jej z piersi.
- Am... pomożesz? - spytała Nala, z nadzieją w głosie. Ba, jej ton był błagalny.
- A co ja będę z tego miała...?
- Ghya! Angie! Dogadamy się później!
- Dobra.
Wyszłam z pokoju, zostawiając ją z visualem zespołu w jednym łóżku. Wróciłam po minucie, z pokrywkami garnków w dłoniach. Zaczęłam trzaskać nimi o siebie, niczym talerzami w orkiestrze. Moja muzyka była jednak... oryginalniejsza.
- Wsta-je-my do cho-le-ry ja-snej! - zawołałam do rytmu, którego i tak było brak w mojej melodii.
I stało się.
Śpiąca królewna otworzyła swe oczęta. Przestałam trzaskać pokrywkami i spojrzałam z zaciekawieniem na parę w łóżku. Aj, byłoby to całkiem romantyczne, gdyby nie fakt, że nawet nie byli w związku. JESZCZE.
MyungSoo lekko zaspany, spojrzał na leżącą obok Nalę. Ta trwała w bezruchu, niczym słup soli, albo zamieniona w kamień. Nie, nie spojrzała mu w oczy. Nie miała odwagi.
- Nie jesteś bambusową poduszką. - powiedział L.
Uniosłam brwi, patrząc na niego z politowaniem.
"Serio?" pomyślałam. " Ciekawe po czym poznał."
- Nie przeszkadza mi to. - mruknął i ponownie zamknął oczy. Poszedł spać.
Szczęka mi opadła.
- WUT JUST HAPPENED?! - zawołałam, łapiąc się za głowę.
Moja przyjaciółka spłonęła większym rumieńcem. Miałam wrażenie, że zaraz głowa jej eksploduje.
- No kurde, wstawaj głupia klusko! - zawołałam, szturchając go nogą w bok. Zaczynało mnie to irytować. Miał wstać, musiał, bo inaczej wywalą mnie z pracy.
- Yah! Chcesz zginąć?! - zawołała Nala, gdy zauważyła, w jaki sposób go potraktowałam.
- Huh?
Spojrzałam na nią pytająco.
- Powiedział, że mu to nie przeszkadza.
- Nala, serio kurde? Serio?
Odpowiedziała mi cisza.
- Dobra. Zabierz go.
Te słowa wypowiedziała z wielką trudnością.
Odciągnęłam jakoś rękę i nogę chłopaka, choć Nala i tak patrzyła na mnie z mordem w oczach. Jak śmiałam go dotykać, tak, tak, wiem. Przyjaciółka wycofała się i Vicky wcisnęła mu jego poduszkę, którą od razu przytulił.
- Zaraz będzie śniadanie. Jak nie przyjdziesz za pięć minut, to pójdziesz na sesję zdjęciową głodny. I nic potem nie dostaniesz. NIC. - mruknęłam i wyszłam z pokoju.
Nala popatrzyła na śpiącego MyungSoo i westchnęła cicho. Wpędzi ją kiedyś do grobu, dostanie przez niego zawału, ale co tam. Tak słodko spał, nie?
- NALA!
- J-już idę!
Siedziałyśmy na kanapie. Nala, ja i Vicky. Miałam skrzyżowane ręce na biuście. Moja siostra, wymachiwała nogami i oglądała anime w telewizji, a Nala trzymała się za policzki i patrzyła na to, co się działo, z dezaprobatą.
- Yah! DongWoo! Teraz była moja kolej! - wrzeszczał Gyu, który dobijał się do drzwi łazienki.
- Postaw ten talerz tutaj. Nie tam. Tu. Nie tam! No mówię przecież, że tutaj! - wołał SungYeol.
- Ale pokazałeś, że tam, a nie tutaj. Więc czemu tu? - jęknął SungJong, który już nic z tego nie rozumiał.
Nakrywanie stołu do posiłku wymagało najwyraźniej nie tylko wysiłku fizycznego, ale i psychicznego.
- Boże... - jęknęła Nala.
Hoya chodził z kuchni, do jadalni. Zanosił dania, tańcząc jednocześnie. Woohyun stał przed lustrem w przedpokoju i poprawiał sobie włosy.
- No kto jest słodki i przystojny? No Ty jesteś, Ty~! - powtarzał, szczerząc się do lustra. Nawet je raz pocałował.
- A to teraz była Twoja kolej? Sorry, Hyung. - wytłumaczył się raper, który wylazł w końcu z łazienki i wpuścił lidera. Sam pobiegł do kuchni.
- DongWoo, podjadasz. - mruknął MyungSoo, który siedział przy blacie i obserwował, co się działo w kuchni. Już zdążył się ogarnąć, sukces. - Uważaj, bo to gorące.
- A tam, wcale nie-JAJAJAJAJAJAJAJAJA!- zawołał DongWoo, który poparzył sobie język. Podleciał pod kran, odkręcił wodę i podstawił głowę, by napić się wody.
- Mówiłem, że gorące. - mruknął L i dmuchnął w grzywkę, która nie została jeszcze w żaden sposób ułożona. Nala i tak patrzyła na niego, jak na idealnie ostrzyżonego anioła. Natura sama w sobie była dla niego idealnym stylistą. Tak, tak. Wiemy.
Po pół godzinie, wszyscy siedzieli już przy stole. Jak na złość, w tym samym ułożeniu, jak wczoraj - tyle, że bez menadżera. Zdołał się ulotnić, za nim przyszłyśmy. I słusznie, bo na jego miejscu, też nie chciałabym być świadkiem tej całej masakry, jaka się tu wydarzyła.
- W życiu nie miałem tak paskudnej pobudki. - zaczął się żalić Gyu.
- Jakbyś posłuchał za pierwszym razem, nie byłoby problemu. - odparłam, upijając łyk herbaty.
- Ja tam nie narzekam. - wtrącił Hoya.
- A ja mam zażalenia! - dodał Woohyun, który podniósł dłoń, jak uczeń w szkole. - Czy mogę prosić, by budzono mnie poprzez przytula-ał!
- Opanuj się. - powiedziała do niego Nala ostrzegawczo, zaraz po tym, jak go uszczypnęła w ramię.
- Ona na mnie leci. - powiedział Hoya, wskazując na mnie.
Zakrztusiłam się herbatą, gdy to usłyszałam. Spojrzałam na tancerza zszokowana.
- Co proszę?
Chłopak spojrzał na mnie ze swą charakterystyczną miną, gdy się dziwił.
- No tak. Lecisz na mnie. I to dosłownie.
- O przepraszam bardzo. To Ty mnie pociągnąłeś!
- Ja pociągnąłem? To nie prawda.
- Pociągnąłeś! Inaczej nie wylądowałabym w Twoim łóżku, pod Tobą!
- Spałem! To był odruch! Poza tym, nikt Ci nie kazał go wyjmować.
Wszyscy spojrzeli na Hoyę, robiąc wielkie oczy. Chłopak miał na myśli zestaw słuchawek, który brutalnie wyjęłam mu z uszu, ale oni mieli miny, które nie sygnalizowały tej samej myśli.
- Musiałam go wyjąć, inaczej byś nie wstał!
- Gdybyś go nie wyjęła, nie skończyłabyś na mnie okrakiem, na podłodze.
- Poooooooornooooooooo. - przerwała nam Nala.
Spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem, tak jak na wszystkich.
- Wiecie co, nie bardzo interesuje mnie wasze życie intymne i to, co robicie razem po pracy, bądź przed nią. - mruknął Gyu.
- A mnie ta-ał!- jęknął Woohyun, który znów został uszczypnięty przez moją przyjaciółkę.
- Opanuj się. - usłyszał od niej.
- O czym wy w ogóle pomyśleliście? - spytałam zdziwiona.
MyungSoo wziął w dłoń rogalika w kształcie koła, z wyżłobionym okręgiem w środku i kiełbaskę.
- Powiedzmy, że ten rogalik to Ty, a ta kiełbaska to Hoya...- zaczął cicho.
- OKEJ! Okej! - zawołałam i zamachałam rękoma, by go powstrzymać. Kątem oka, zauważyłam reakcję mojej kumpeli. Miała z tego niezły ubaw.
- Ja właściwie też nie miałem złej pobudki. Angie-Noona była taaaaaka miła. - szepnął wesoło SungJong.
Lider, Woohyun, DongWoo, Nala i Vicky zakrztusili się herbatą, gdy to usłyszeli. A moja przyjaciółka to w ogóle prawie zawału dostała.
- Zabawna bajka. - mruknął L, który prychnął cicho i przewrócił oczami. Oparł łokieć na blat stołu, a na dłoni ułożył podbródek. - Ja właściwie, też miałem ciekawą pobudkę.
Wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem. Nala spuściła głowę, udając, że intrygują ją wzorki, wyżłobione na talerzu.
- Zasnąłem u boku DongWoo, a obudziłem się, mając w objęciach Nalę.
Parsknęłam śmiechem.
- Nie interesuje mnie Twoje życie prywatne i intymne. - zaznaczył od razu lider. Widać jednak było, że czuje się porzucony. Biedny, taki niedoświadczony.
- A ja chętnie posłucha-ał! - jęknął Woohyun i z wydętą, dolną wargą, spojrzał na Nalę, która znów potraktowała go uszczypnięciem.
- Opanuj się. - szepnęła, choć tym razem, zawstydzona.
- Ale ani słowa fankom, będą zazdrosne. - powiedział Hoya, którego po chwili uderzyłam w ramię.
Powoli obrócił się ku mnie, ze swym charakterystycznym bitch face. - Znowu mam Ci tłumaczyć tę kwestię?
Wsadziłam mu do ust kawałek bułki i uśmiechnęłam się niewinnie.
- Jesteś głodny. Jedz, póki masz czym. - skwitowałam i wstałam od stołu.
Gdy skończyliśmy jeść, trzeba było posprzątać. Znów podzieliliśmy się obowiązkami. Po godzinie, zbieraliśmy się do wyjścia. Nie było to łatwe, bo co chwilę, ktoś coś musiał wziąć, a to się wracaliśmy po coś. W końcu jednak, udał nam się wyjść. Zagroziłam, że do windy nie wejdę, ale SungYeol i DongWoo wciągnęli mnie do niej siłą, za co i tak im się oberwało po głowach.
Na dole, przed hotelem, czekały na nas dwa samochody. Nie było opcji, by dziesięć osób, pomieściło się do jednego auta. No, dwanaście, bo jeszcze kierowcy. Podzieliliśmy się na drużyny.
Ku mojej rozpaczy, wylądowałam w jednym samochodzie z Gyu, Hoyą, Vicky i DongWoo.
Nala była w pojeździe z Woohyunem, MyungSoo, SungYeolem i SungJongiem.
Z tego co mówiła, nie było tak źle, bo siedziała na przodzie. Musiała jedynie słuchać, jak śpiewają jakieś piosenki, które leciały w radiu.
Ja miałam nieco gorzej, bo wylądowałam obok tancerza. Gyu siedział z przodu, a z tyłu jeszcze siedziała Vicky i DongWoo, którzy wymieniali się nazwami ciekawych dań, zarówno z kuchni koreańskiej, jak i polskiej.
To były jedyne osoby, które cokolwiek mówiły w samochodzie. Ja i reszta, milczeliśmy, obserwując jedynie okolice, które mijaliśmy.
Miejsce, w którym miała się odbyć sesja zdjęciowa, to ogromny budynek, z mnóstwem różnorodnym sal - łącznie z basenem na najniższym piętrze. Na razie, mieliśmy stawić się na drugim piętrze, gdzie sceneria była już przygotowana. Wszystko przypominało zwyczajne pokoje, do tego kilka nowszych, bądź ciekawszych mebli, dobre tło i oświetlenie - nic więcej. Menadżer coś chyba wspomniał, że jakąś fabrykę mebli będą wspierać, oczywiście swoim udziałem w ich nowych ulotkach. Dziwne, ale pewnie dla nich to i tak dobry zarobek.
- Wypierdalaj Hyung! - zawołał SungJong i pomachał do głównego fotografa, który ustawiał właśnie sprzęt.
Spojrzał pytająco na najmłodszego.
- A co to znaczy?
- Dzień dobry po polsku!
- Aaaaa, no to w takim razie - Wypierdalaj kochany Maknae.
Zrobiłam z ust dzióbek i odwróciłam wzrok. Wiedziałam, że Nala spogląda na mnie z wyrzutem.
- Chyba miałaś coś z tym zrobić, nie? - spytała, niezbyt zadowolona.
- Noooooo..... Mooooożeeeeeee.
- Angie....
- Aj tam, jeszcze się nic nie stało.
- SungGyu-ssi! Może dodamy to słówko na ulotkę, jako pozdrowienia? Takie hasło reklamowe. Z innego, europejskiego języka, to coś nowego, oryginalnego nie? - zaproponował fotograf, który już pełen ekscytacji, przedstawiał swoją nową wizję.
Zrobiłam wielkie oczy, gdy to usłyszałam. Vicky rozdziawiła usta, a Nala stuknęła się w czoło, otwartą dłonią.
- Oh, shit.
DEDYKACJE:
Notka ze specjalną dedykacją dla Nali, mojej kochanej przyjaciółki, która mnie motywuje do pisania, wręcz wierci dziurę w brzuchu o rozdziały. XDDD
Oraz, nie mogę pominąć mojej siostry, która jej w tym pomaga. :D
Dedykacja jest także, dla czytelniczki Kyane. Z niecierpliwością czekam na kolejne Twoje scenariusze. Gdy skończą Ci się zamówienia, na pewno z chęcią dodam Ci następnych. :)
Co ważniejsze, życzę weny! Hwaiting! <3
Pierw podzięuję za poinformowanie mnie o nowej notce oraz dedykcję. Naprawdę, wzruszyłam się. <3
OdpowiedzUsuńCo do treści, jak zawsze wywołała u mnie uśmiech na twarzy. Pobudka była rewelacyjna, przy każdym sobie coś pomyślałam: więc biedny Gyu, jako tako miał bolesną pobudkę w porównaniu z innymi. xD Ach, chciałabym być na miejscu Angie i Nali, jak to czytałam to się rozpływałam, wyobrażając siebie w takiej sytuacji. Chociaż mój mózg do takich rzeczy już przywykł... (No, ale lepiej w to nie wnikajmy xD).
Moment przy śniadaniu również był epicki. Oj, i jak przeczyałam o odrzuconym Gyu, to w tamtym momencie miałam ochotę go przytulić. ^^
I sama końcówka, no jestem ciekawa jak Angie z tego wybrnie... :D
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
Tobie również życzę dużo weny i niekończących się pomysłów. Hwaiting! ^^
Kocham twojego bloga, bo jako jedna z niewielu piszesz koreańsko - japońskie opowiadanie - które kocham. Tylko mam jedną uwagę, mianowicie: chcę by Angie była z DongWoo...Bardzo proszę zrób z nich parę! Ploseeee! ^^
OdpowiedzUsuńI ten rozdział również świetny. Zaczynam myśleć, że pisanie takiego typu opowiadań płynie w twojej krwi. Moje czytanie nie obyło się bez dużej dawki śmiechu jak przy wcześniejszych rozdziałach. Mogę tylko napisać, że ten jest równie świetny. Idę czytać kolejne wpisy :3
OdpowiedzUsuńInfinite mnie rozwala XDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńI musiałam w pewnym momencie wziąć środek przeciwbólowy bo bolała mnie twarz od uśmiechu XDDDDDDD
Haha XD omo! Świetne!
OdpowiedzUsuńBudzenie chłopaków najlepsze!
Dongwoo taki uroczy ❤
Polskie słówka w koreańskich reklamach? Nauczycielka Angie musi być dumna że swoich uczniów. XD
Weny~
Ps. Zapraszam też do mnie, może coś Ci się spodoba ^^
(http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
(http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)