- Myślicie, że to długo potrwa? - spytała Nala, która stała oparta o ścianę, od ponad dwóch godzin. Obserwowała, jak przebiega sesja zdjęciowa. Skończyli już część z Woohyunem, którego urok działał na nią bez dwóch zdań. Potem przyszła kolej na SungJonga, po nim na SungYeola. Gdy w czasie robienia zdjęć był DongWoo, Vicky co rusz musiała obejrzeć zrobione zdjęcie, piszcząc cichutko, niczym szczeniaczek. Zachwycała się każdym gestem, jaki wykonywał.
Nala pokręciła głową, wiedząc, że ta mała nie udzieli jej odpowiedzi na pytanie.
- Angie, jak sądzisz? - zapytała i spojrzała w bok.
Zamrugała zaskoczona, bo tam gdzie powinnam być, było pusto.
Zaniepokojona, postanowiła mnie poszukać. I nie ma się co dziwić. Gdy Angie znika z oczu, to znak, że albo coś knuje... Albo coś knuje. Tak, to powtórzenie jest celowe.
Szukała, szukała i oczywiście, znalazła. Nie była zadowolona z tego, co zobaczyła. Z drugiej strony, lepiej było znaleźć mnie taką, niż rozrabiającą. W czym tkwi sęk? Otóż, leżałam na kanapie, jednego z przygotowanych do zdjęć pomieszczeń. Spałam, przytulona do puchatej poduszki.
- O rany... - szepnęła Nala i plasnęła się w czoło otwartą dłonią.
Pech chciał, że lider akurat szedł na swoje zdjęcia, gdy zauważył Nalę, załamującą ręce nade mną. Zmrużył powieki ( o ile to możliwe), by móc dobrze się wszystkiemu przyjrzeć, a gdy to nie wystarczyło, zaciekawiony podszedł bliżej. Stanął obok Nali.
- Myślisz, że szybko się zbudzi? - spytał nagle.
Nala drgnęła, gdy usłyszała jego głos. Nie zauważyła go wcześniej. Chomik ninja.
- Raczej nie. - odparła cicho. - W sumie, trudno zgadnąć. Jest nieprzewidywalna.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Ona lubi Hoyę, nie?
- E? - wydukała zdziwiona Nala i odwróciła wzrok. - N-nie...
- Twoja niepewność daje mi do myślenia... - szepnął Gyu i odszedł.
Nala odetchnęła cicho i poklepała się delikatnie po policzku. Nie umiała kłamać, nic dziwnego, że tak zareagował.
Po kilku minutach, wrócił z Hoyą i fotografem, pokazując mu śpiącą dziewczynę.
- Co wy kombinujecie? - spytała Nala, patrząc na nich podejrzliwie.
- Sesję zdjęciową. - odparł Gyu.
- Ma być aktorką w dramie, a bycie modelem, to część tego zawodu. Uznajmy to za element kursu. - dodał Hoya z aroganckim uśmieszkiem.
Dwie złośliwe żmije się dobrały. Nala pokręciła głową. Wiedziała, że to się źle skończy.
- Muszę znaleźć jakiś zakład pogrzebowy. - szepnęła, wyjmując komórkę.
- Po co? - spytali zdziwienia wokaliści.
- Po zabójstwie jakim dokona na was Angie, trzeba będzie znaleźć wam miejsce na cmentarzu. - odparła Nala, po czym dodała po chwili ciszy. - O ile coś z was zostanie.
Tancerz zrobił swoje typowe bitch face, a Gyu typową dla niego, oburzoną, chomiczą minkę.
- Eeeeee tam.
Fotograf się zgodził, mając kolejną wizję przed oczyma. Podszedł do śpiącej dziewczyny, chcąc zaraz ułożyć ją jakoś inaczej. Już nawet wyciągał w jej kierunku dłoń.
- Dotknij mnie, a zostanie Ci po ręce tylko wspomnienie. - mruknęłam, nie otwierając oczu.
Fotograf cofnął się gwałtownie, chowając dłoń za plecami. Wokaliści zrobili zdziwione miny, w przeciwieństwie do Nali, której wzrok mówił: "A nie mówiłam?".
- Ona nigdy nie śpi, ona czuwa. - wyjaśniła.
- Chcie... chcieliśmy tylko, by panienka wystąpiła w naszej sesji zdjęciowej. - wydukał fotograf.
Powoli podniosłam się z kanapy do pozycji siedzącej. Pokręciłam głową, rozmasowując kark i dopiero wtedy otworzyłam oczy.
- Zajmij się pan swoimi gwiazdkami, za nim wybiję je panu z głowy, co do jednej. - mruknęłam.
Nala zamachała rękoma w geście paniki. Zaraz stanęła między mną, a fotografem.
- P-proszę jej wybaczyć! Ona się nie wyspała i trochę marudna jest! - uprzedziła niepewnie.
- To ona chyba całe noce nie śpi, bo ciągle taka łazi. - mruknął Gyu, krzyżując ręce na torsie.
Zmrużyłam powieki, patrząc na niego uważnie.
Fotograf uznał, że nie będzie już o nic więcej prosił. Zawołał jedynie, że teraz kolej Visuala zespołu. Nala na dźwięk tych słów, rozpromieniła się. Zapytała, czy może pójść zobaczyć, jak to będzie wyglądać. Fotograf nie miał nic przeciwko i oboje poszli do odpowiedniego "pomieszczenia".
Zostałam sama z liderem i tancerzem. Grandpa spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek (takie miałam wrażenie).
- Chciałeś zrobić mi na złość prawda? - spytałam, uśmiechając się nikle. Utarłam mu nosa.
- Niczego innego bym Ci raczej nie życzył. - odparł Gyu, ukazując zadziorny uśmiech.
Westchnęłam cicho, rozbawiona.
- Też Cię lubię.
Chłopak nie odpowiedział. Skinął znacząco głową i odszedł. Teraz byłam tam tylko ja i tancerz.
Hoya odetchnął i podszedł do mnie, a następnie usiadł obok. Przez chwilę milczał, jednak w końcu postanowił się odezwać.
- Powinniśmy się dogadać co do kursu.
Skinęłam głową.
- Właśnie. Istnieje szansa na zmianę osoby, która wspomoże przy kursie?
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, a zarazem nieco zasmucony.
- Chcesz mnie wymienić?
- Na Woohyuna.
Hoya uniósł brwi w zdumieniu, po czym parsknął śmiechem.
- Niewiele Cię nauczy.
Spojrzałam na niego z oburzeniem.
- Hej, pępku świata, nie jesteś jedynym aktorem w okolicy. - prychnęłam.
Wstałam, by odejść, jednak nim zdążyłam zrobić krok, poczułam uścisk na nadgarstku i lekki szarpnięcie. Wylądowałam z powrotem na kanapie.
- Nie to miałem na myśli. - szepnął.
Dziwne, ale miałam wrażenie, że wydaje się nieco skruszony. Zastanawiałam się, co to za przekręt, który teraz kombinował.
- Chcę Ci pomóc w tym kursie. - usłyszałam.
- Nie wierzę. - odparłam po krótkiej chwili milczenia. - Jesteś arogancki, narcystyczny, dumny, uparty, chamski i myślisz, że jesteś najlepszy. Jak ktoś taki jak Ty, mógłby chcieć pomóc?
- Zapomniałaś, że to, co pokazujemy na scenie, niekoniecznie musi być prawdą.
- Poza sceną, zachowujesz się tak samo. Jesteś ciągle arogancki. Dogryzasz mi w chamski sposób.
- Ty też jesteś chamska i arogancka. Odpowiadam tym samym.
- Bo to Ty zachowujesz się jak jakiś gnojek.
- Nie robiłbym tego, gdybyś nie lubiła takiego zachowania.
Zamilkłam, gdy usłyszałam to ciche burknięcie ze strony chłopaka. Uniosłam brwi, rumieniąc się przy tym delikatnie. Czy ja w ogóle dobrze usłyszałam?
- Co proszę? - wydukałam w osłupieniu. Nie potrafiłam tego nawet ukryć.
Nagle Hoya wydał się dziwnie spięty. Wodził wzrokiem po podłodze, po meblach, które były poustawiane wokoło. Palce u dłoni przeplatał między sobą, zupełnie, jakby odczuł zakłopotanie. To było do niego niepodobne.
- Aktorstwo nie pojawia się tylko na planie filmowym. Także każdy wokalista, dostaje swoją rolę, którą przedstawia. Nie zawsze możemy być tacy, jacy jesteśmy naprawdę. - wyjaśnił powoli.
Nie przerywałam mu, nie poganiałam. Miałam dziwne wrażenie, że wszystkie te słowa wymawiał z trudnością.
- Zauważyłem, że często się przekomarzasz, lubisz rządzić i ustawiać wszystkich po kątach, nie, nie zaprzeczaj, wiesz, że to prawda. - tu Hoya zauważył moją oburzoną minę, stąd takie jego słowa. - Często właśnie w taki sposób rozmawiasz z ludźmi. Jeśli nie ma tego, Ty milkniesz. Pomyślałem, że... Jeśli stanę się taki, jaki jestem na scenie, będziesz ze mną rozmawiać. I miałem rację. Widziałem Twoje rumieńce. Lubisz to.
Brew mi drgnęła. Zasłoniłam swe policzki, gdy tylko wspomniał o rumieńcach.
- Teraz to bredzisz. - burknęłam.
- Nie musisz mi wierzyć. Ja wiem swoje, Ty swoje. - odparł i wzruszył ramionami. - Zróbmy tak. Daj mi szansę. Jako nauczycielowi, oczywiście. Jeśli się nie sprawdzę, zmienisz mnie na Woohyuna.
- Phi. - prychnęłam, udając, że jego słowa nie są akceptowalne. Wstałam i ruszyłam przed siebie. Zatrzymał mnie jego krzyk:
- Boisz się, że nie dasz rady ze mną?
Przygryzłam dolną wargę, czując wzbierającą we mnie irytację. Trafił w czuły punkt - dumę. Obejrzałam się przez ramię i spojrzałam na chłopaka pogardliwie.
- Zgoda. Dam Ci szansę. Jeśli polegniesz, Woohyun będzie mnie wspierał. - powiedziałam pewna siebie.
- Jeśli nie polegnę, będziesz mi winna przysługę. Pamiętaj o tym. - odparł chłopak, uśmiechając się chytrze.
Wzruszyłam ramionami, uznając, że i tak nie będzie takiej sytuacji, więc nie ma co się sprzeczać.
Usłyszałam krzyki paniki. Zdziwiona pobiegłam w kierunku, skąd dobiegały. Hoya zaraz za mną.
Jak się okazało, Nala zemdlała.
- Co jest do cholery? - mruknęłam niezadowolona, gdy zobaczyłam jak przenoszą moją przyjaciółkę na łóżko. Dobrze, że było tam ustawione do sesji zdjęciowej.
- Robiłem zdjęcia MyungSoo i...
- No i wszystko jasne. - przerwałam fotografowi jego wypowiedź i westchnęłam bezgłośnie. - Co za kretyn pozwolił jej na to patrzeć?
Fotograf niepewnie uniósł dłoń.
- Nawet on się jej boi... - szepnął SungYeol do najmłodszego.
- Nie dziwię się. Angie-Noona bywa groźna, ale to dlatego, że martwi się o przyjaciółkę. - odrzekł wesoło SungJong.
Puściłam to mimo uszu. Nie przyznałabym się do tego, co powiedział, ale miał rację. Te jej ciągłe omdlenia mnie martwiły. Ale, to dlatego, że... No bo, to niebezpieczne dla jej organizmu, może dostać zawału, połamać sobie kości, skręcić kark, a ja sama z nimi się męczyć nie będę. Tak, to powód do zmartwień, no.
- I co teraz zrobimy? - spytał niepewnie fotograf.
- Nic. Czekamy, aż się ocknie. - odparłam, wzruszając ramionami.
- Nah, musimy dokończyć rozmowę. - wtrącił Hoya.
Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z tej części pomieszczenia, aż znaleźliśmy się na korytarzu. Obejrzałam się za siebie po raz ostatni. Nie sądziłam, by to był dobry pomysł - zostawić Nalę z nimi, samą? W tej sytuacji, w tym stanie? Kiepsko.
Wyrwałam dłoń z uścisku, gdy byliśmy już poza salą. Spojrzałam podejrzliwie na chłopaka.
- O co Ci jeszcze chodzi? Mam pracę do wykonania.
- Nie ustaliliśmy szczegółów naszego kursu.
Przewróciłam oczami i westchnęłam cicho.
- Dobra, mów. Ale streszczaj się.
- Aktorstwo to wyzwanie. Trzeba umieć zagrać wiele różnych ról, które często są sobie nawzajem odmienne. - zaczął Hoya, tłumacząc mi wszystkie szczegóły. Mrugałam co jakiś czas, powoli, na znak znużenia. Za dużo gadał. Mógłby wykorzystać usta do czegoś innego.
Nie zboczuchy! Chodziło mi o zamknięcie ich!
- Do rzeczy, proszę. - mruknęłam, w miarę spokojnie.
- Musisz umieć zagrać smutną, kogoś niewinnego, jakiegoś uparciucha, złoczyńcę, mądralę, kogoś delikatnego. Wszystko i nic. To nie proste. Dlatego będziemy się zabawiać.
Patrzyłam na niego z uniesioną brwią.
- Co będziemy robić? - spytałam nieco pretensjonalnie.
- Bawić! Chciałem powiedzieć bawić! Bawić w odgrywanie ról! - poprawił się Hoya, przy czym zawstydzony stuknął się delikatnie w czoło pięścią.
- A. - mruknęłam, mrużąc powieki. Dość dziwna pomyłka. Pomyślał o poranku, czy co? A może próbował mnie sprowokować? Dziwne, dziwne. - Dasz mi jakiś grafik, czy jak?
- Nie, będziesz musiała z mojego zachowania odgadnąć, jaką rolę w danej chwili odgrywamy.
Popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Nie dość, że mam się z Tobą zabawiać w jakieś odgrywanie ról, to jeszcze mam zgadywać? Przecież normalnie dostaję scenariusz i wiem kogo mam zagrać, czemu chcesz mi to utrudniać?
Chłopak westchnął cicho i podrapał się w tył głowy. Irytowało mnie to, że wyglądał wtedy tak uroczo.
Odwróciłam wzrok, karcąc się za te myśli.
- Scenariusz nie powie Ci, jak ta postać się czuje. Sama musisz to poczuć, musisz być tą postacią.
- Dooooobra. Rozumiem. - mruknęłam, machnąwszy ręką.
- Masz mnie dość i dlatego to lekceważysz. - odparł Hoya, krzyżując ręce na torsie.
Tik w lewym oku nadał o sobie znać. Nie dość, że zrobił coś takiego, to jeszcze miał wtedy na sobie koszulkę bez rękawków.
- Coś tam dziwnie cicho. Trzeba to sprawdzić. - skwitowałam na odchodne i wróciłam do sali.
To, co tam zastałam, przerosło moje oczekiwania.
MyungSoo leżał na łóżku, obejmując Nalę. Udawał, że śpi. Potem ułożyli jej głowę na ramieniu chłopaka, przytulając ich do siebie.
- Czy wyście ocipieli?! - zawołałam po polsku.
- Noona, a co to znaczy ocipieli? - powtórzył SungJong, łamiąc sobie język przy tym słówku.
- To znaczy, że zaraz zabiję pomysłodawcę tego wszystkiego! Który to?! - wrzasnęłam, rozglądając się wokoło.
Zlękniony fotograf wskazał na lidera. Spojrzałam na niego groźnie. Nie wyglądał na przejętego, raczej prezentował się z dumą i obojętnością.
- Hej, spokojnie. Ona nie protestowała. - mruknął L, który wstał ostrożnie z łóżka.
- A widziałeś kiedyś nieprzytomną osobę, która w ogóle wykazuje jakiś sprzeciw? - spytałam z ironią w głosie.
Chłopak zaczął się nad tym zastanawiać. Uniósł wzrok ku sufitowi i przymknął nieco jedną powiekę, w swym charakterystycznym, pijackim grymasie.
Zamrugałam, patrząc na niego z politowaniem.
"Serio MyungSoo? Serio?"
- Przecież ja was zaraz wszystkich zamor-
- Angie, kochanie. Opanuj swe emocje. - usłyszałam ciepły głos, tuż przy swym uchu.
Zastygłam w bezruchu, gdy poczułam, jak ktoś usidla mnie w swych objęciach. Zarumieniona, spojrzałam kątem oka na mężczyznę. Ten wredny tancerz! Co on sobie wyobrażał?!
- Co Ty wy-
- Pamiętaj o kursie. Rola na dziś: zgadnij kotku. - szepnął, uśmiechając się niewinnie.
- Tsssss. - wydusiłam z siebie zirytowana.
Pozostali nie skomentowali tego. Woleli się nie wtrącać, zwłaszcza lider.
- Został nam jeszcze Hoya i Gyu. - wtrącił Woohyun.
Obaj przeszli do pozostałych miejsc, gdzie miała trwać sesja zdjęciowa. Reszta zespołu poszła za nimi, by móc wszystko obserwować.
- Vicky, zostań z nią. - mruknęłam, gdy złapałam siostrę za kołnierzyk bluzki.
- Ale Dinozaur... - jęknęła niezadowolona. Zamilkła, gdy zobaczyła moje groźne spojrzenie. - Dobrze, już dobrze.
Puściłam ją i poszłam za chłopakami. Wolałam ich mieć na oku. Nie patrzyłam na to, jak przebiega sesja zdjęciowa. Mimo, że byłam bardzo ciekawa, to wolałam nie popełniać błędów Nali. W międzyczasie, starałam się nawiązać rozmowę z fotografem. Udało mi się go przekonać, by tych polskich słówek nie dawał na okładkę. Podałam mu nieco ładniejsze, oficjalniejsze słowa - faktycznie przywitania i pożegnania. Nie wyjaśniłam, czy tamte wyrazy są brzydkie, czy nie. To sobie zostawiłam na później.
- No co? - dopytywała Nala, widząc, że Maknae i SungYeol chichoczą co rusz, jak na nią spojrzą.
Nie miała pojęcia w czym tkwił problem. Żadne z nas jej nie wyjaśniło, co się działo w czasie, gdy zemdlała. Postanowiłam poczekać, aż lider się przyzna. To była jego odpowiedzialność.
Aktualnie siedzieliśmy wszyscy w jednej z mniej znanych knajpek. Chłopcy po skończonej sesji zdjęciowej musieli coś zjeść, a żadne z nas nie przygotowało im dodatkowego posiłku. Łatwiej było pójść na miasto i zjeść za pieniądze lidera. Połączyliśmy dwa wielkie stoły w jeden i mogliśmy spokojnie usiąść w dziesiątkę. Oczywiście w tym samym ułożeniu, co w apartamencie, bo jakżeby inaczej.
- No co? - powtórzyła Nala. Nie lubiła być niedoinformowana. Nikogo to w tym momencie nie obchodziło, ale cóż poradzić.
- Kochanie...? - odezwał się Hoya, odwracając się do mnie twarzą. Zatrzymałam pałeczki z kawałkiem mięsa przed ustami i spojrzałam na niego zdziwiona, a zarazem niezadowolona. Chłopak uśmiechnął się, przymknął powieki i otworzył szeroko usta. - Nakarm mnie. Aaaaa~
Zamrugałam powoli, zupełnie jak przymulony MyungSoo.
- Sam się nakarm. - burknęłam.
- Pamiętaj o roli. - przypomniał mi szeptem, ledwo zauważalnie ruszając ustami.
Przymknęłam powieki niezadowolona. Muszę się wziąć w garść i zagrać w tę jego grę. Nie mam zamiaru oddawać mu jakichś przysług. Zdobyłam się na uśmiech, choć naprawdę wymuszony.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziałam słodko, choć z wyczuwalną irytacją w głosie. Wepchnęłam mu do ust kawałek mięsa, przez co chłopak prawie się zakrztusił. Nie mogłam się po prostu powstrzymać.
- Ojej, gapa ze mnie. Wybacz skarbie. - dodałam, udając skruchę, choć po mojej minie widać było, że nie mówię prawdy.
Nala patrzyła na to z uniesionymi brwiami, nie mogąc zrozumieć, co się działo.
- Czy ja przespałam jakiś moment, w którym oni się zeszli?
- Mówiłam, że jest szybka. - wtrąciła Vicky, jedząc sałatkę.
- To część kursu. - wtrącił Gyu.
Kiedy Nala spała, zdążyłam im wszystko wyjaśnić, by przypadkiem nie traktowali tego poważnie.
- Seks też będzie częścią ich kursu? - spytał MyungSoo, pijąc herbatę.
Nagle oberwał w głowę pałeczką, która odbiła się od jego grzywki i wylądowała na podłodze.
Chłopak przymknął powieki, które powoli otworzył i spojrzał na mnie groźnie.
- Uważaj, bo inaczej naszą kolejną częścią kursu będzie zakopywanie zwłok. - mruknęłam.
- Angie, żebym ja nie musiała się tym zająć potem. - wtrąciła Nala. Obrońca uciśnionych, w tym jedynie MyungSoo.
- Czy Ty go w ogóle słuchasz? Co to za bzdury były! - jęknęłam. I Ty moja przyjaciółko, przeciwko mnie.
- Nie sądzisz, że seks z Hoyą to nic złego? - odparła prosto z mostu. Takiej szczerości się po niej nie spodziewałam. Ona chyba po sobie też, ale obrona ukochanego była silniejsza.
- Właśnie. Co jest złego w uprawianiu seksu z mężem? - spytał Hoya zaniepokojony, po czym nagle uderzył pięścią o stół. - Zdradzasz mnie?!
Zamrugałam zdumiona, bo nie wiedziałam, co się właśnie działo. Hoya świetnie odgrywał swą rolę, nie przejmując się tym, jak ja mogę się teraz czuć w tej sytuacji. Miałam ochotę go zabić. Najgorsze było to, że nie wiedziałam, jak zareagować. A musiałam brnąć w ten głupi nauczający kurs, co se wymyślił.
- To nie tak, ja... - zaczęłam cicho, ale Hoya nagle wstał od stołu ze wściekłością w oczach.
- Który to? Przyznaj się! To któryś z zespołu?! - zawołał poirytowany.
Ludzie w knajpce zaczęli się nam przyglądać.
- Ho-Hoya uspokój się, bo ktoś was jeszcze rozpozna... - szepnęłam zaniepokojona. Nawet dłońmi wykonywałam uspokajające gesty.
Zespół milczał. Nie chcieli się wtrącać. Wiedzieli, jak ważne jest dla niego aktorstwo.
- Pewnie lider prawda? Hyung, zawsze widziałem, jak na nią patrzysz! - zawołał Hoya, wskazując na niego.
Stuknęłam się w czoło, słysząc to.
- Oni odgrywają jakąś telenowelę? - spytała cicho Nala.
- Nawet jeśli, to co? - odparł nagle Gyu, który wstał od stołu, uśmiechając się arogancko. - Ty nie umiesz o nią odpowiednio zadbać.
Złapałam się za głowę, słysząc tę wymianę słów. Gyu brnie w ten cholerny kurs?!
- Zostaw ją w spokoju. - warknął tancerz, robiąc krok ku niemu.
- On nie żartuje, zróbcie coś... - szepnął SungYeol.
SungJong zasłonił sobie oczy.
- Nie o to mi chodziło... - mruknął SungYeol.
- Angie zrób coś do cholery. - jęknęła przestraszona Nala.
Wstałam szybko i spróbowałam odsunąć tancerza. Gyu wyraźnie go prowokował, co akceptował Hoya i brnął w to dalej.
- Już, już. Spokojnie. Zjedzmy posiłek, w domu porozmawiamy. - mówiłam błagalnie.
Chłopak w końcu się opanował i usiadł. Potem usiadłam ja i Gyu. Odetchnęłam z ulgą.
Nastała chwila ciszy.
- I jak Ci się podoba aktorstwo? - spytał Woohyun.
- Morda w kubeł. - warknęłam zirytowana.
Lider parsknął śmiechem.
- A właśnie, musimy ustalić nasze zasady kursu. - powiedział nagle MyungSoo i spojrzał uważnie na Nalę.
Dzięki temu, nie usłyszałam opieprzu odnośnie mojego traktowania Księcia Serc.
Nala zrobiła niewinną minę, uśmiechając się niepewnie. Z trudem spojrzała na chłopaka. Sukces, udało jej się nie zemdleć. Robiła postępy. Wielki krok dla ludzkości.
- To... znaczy? - spytała nieśmiało.
- No, to znaczy, że musimy porozmawiać o naszych warunkach kursu. - wyjaśnił L i zastanowił się chwilę. - Okej, więc po pierwsze: zaczniemy od jutra. Dziś jestem już zmęczony. Po drugie: wszystko wyjaśnię jutro, bo nie mam dziś siły. Po trzecie: zamówimy coś do picia?
- Jest herbata. - zauważył DongWoo.
- Do picia, wiecie co to znaczy?
- Nie będziemy pić po pracy.
- A kiedy? W trakcie?
- Ty i bez alkoholu jesteś dziwny. - wtrącił Hoya i zaśmiali się wszyscy.
Chłopak prychnął i obrażony, odwrócił głowę. Nala miała teraz ochotę zabić tancerza i przytulić swego biasa.
- Jakie są plany na resztę dnia? - zapytałam, spoglądając pytająco na pozostałych.
Większość z nich, wzruszyła jedynie ramionami na znak, że nie wiedzą. Dopiero Gyu postanowił się odezwać.
- Mamy wolne.
Vicky zaciekawiona popatrzyła na DongWoo.
- To co będziecie robić? - spytała.
Chłopak przegryzł ostatni kawałek mięsa i zastanowił się.
- Coś wymyślimy. - odparł.
- O nie, tylko nie to. - powiedziałam, kręcąc głową.
- Ja proponuję zrobić coś, by poznać się lepiej. - stwierdził wesoło Woohyun.
Większość pokiwała głowami na znak, że to nie taki zły pomysł.
- Żono moja, słyszałaś? Mamy się poznać lepiej. - zaczął Hoya, obejmując mnie ramieniem. - A lepiej, znaczy bliżej.
Zmrużyłam powieki, z trudem opanowując złość. Miałam ochotę wrzeszczeć. Nala ledwo śmiech powstrzymywała. Jaki musiała mieć ze mnie ubaw.
- Nie dziś, boli mnie głowa. - odpowiedziałam, na co wszyscy zareagowali śmiechem. Wszyscy, za wyjątkiem zgaszonego tancerza. Nie był zbytnio zadowolony.
- Ale, ale, pomysł Woohyuna jest całkiem niezły. - wtrącił Gyu.
Spojrzeliśmy ze zdziwieniem na lidera.
- Nawet wiem, kto nam wymyśli sposób na zapoznanie się. - dodał i mrugnął porozumiewawczo do Visualu zespołu.
Chłopak uśmiechnął się zawadiacko i przechylił delikatnie głowę na bok.
- Wróćmy do domu i zagrajmy w butelkę.
Zaniepokojona, postanowiła mnie poszukać. I nie ma się co dziwić. Gdy Angie znika z oczu, to znak, że albo coś knuje... Albo coś knuje. Tak, to powtórzenie jest celowe.
Szukała, szukała i oczywiście, znalazła. Nie była zadowolona z tego, co zobaczyła. Z drugiej strony, lepiej było znaleźć mnie taką, niż rozrabiającą. W czym tkwi sęk? Otóż, leżałam na kanapie, jednego z przygotowanych do zdjęć pomieszczeń. Spałam, przytulona do puchatej poduszki.
- O rany... - szepnęła Nala i plasnęła się w czoło otwartą dłonią.
Pech chciał, że lider akurat szedł na swoje zdjęcia, gdy zauważył Nalę, załamującą ręce nade mną. Zmrużył powieki ( o ile to możliwe), by móc dobrze się wszystkiemu przyjrzeć, a gdy to nie wystarczyło, zaciekawiony podszedł bliżej. Stanął obok Nali.
- Myślisz, że szybko się zbudzi? - spytał nagle.
Nala drgnęła, gdy usłyszała jego głos. Nie zauważyła go wcześniej. Chomik ninja.
- Raczej nie. - odparła cicho. - W sumie, trudno zgadnąć. Jest nieprzewidywalna.
Nastąpiła chwila ciszy.
- Ona lubi Hoyę, nie?
- E? - wydukała zdziwiona Nala i odwróciła wzrok. - N-nie...
- Twoja niepewność daje mi do myślenia... - szepnął Gyu i odszedł.
Nala odetchnęła cicho i poklepała się delikatnie po policzku. Nie umiała kłamać, nic dziwnego, że tak zareagował.
Po kilku minutach, wrócił z Hoyą i fotografem, pokazując mu śpiącą dziewczynę.
- Co wy kombinujecie? - spytała Nala, patrząc na nich podejrzliwie.
- Sesję zdjęciową. - odparł Gyu.
- Ma być aktorką w dramie, a bycie modelem, to część tego zawodu. Uznajmy to za element kursu. - dodał Hoya z aroganckim uśmieszkiem.
Dwie złośliwe żmije się dobrały. Nala pokręciła głową. Wiedziała, że to się źle skończy.
- Muszę znaleźć jakiś zakład pogrzebowy. - szepnęła, wyjmując komórkę.
- Po co? - spytali zdziwienia wokaliści.
- Po zabójstwie jakim dokona na was Angie, trzeba będzie znaleźć wam miejsce na cmentarzu. - odparła Nala, po czym dodała po chwili ciszy. - O ile coś z was zostanie.
Tancerz zrobił swoje typowe bitch face, a Gyu typową dla niego, oburzoną, chomiczą minkę.
- Eeeeee tam.
Fotograf się zgodził, mając kolejną wizję przed oczyma. Podszedł do śpiącej dziewczyny, chcąc zaraz ułożyć ją jakoś inaczej. Już nawet wyciągał w jej kierunku dłoń.
- Dotknij mnie, a zostanie Ci po ręce tylko wspomnienie. - mruknęłam, nie otwierając oczu.
Fotograf cofnął się gwałtownie, chowając dłoń za plecami. Wokaliści zrobili zdziwione miny, w przeciwieństwie do Nali, której wzrok mówił: "A nie mówiłam?".
- Ona nigdy nie śpi, ona czuwa. - wyjaśniła.
- Chcie... chcieliśmy tylko, by panienka wystąpiła w naszej sesji zdjęciowej. - wydukał fotograf.
Powoli podniosłam się z kanapy do pozycji siedzącej. Pokręciłam głową, rozmasowując kark i dopiero wtedy otworzyłam oczy.
- Zajmij się pan swoimi gwiazdkami, za nim wybiję je panu z głowy, co do jednej. - mruknęłam.
Nala zamachała rękoma w geście paniki. Zaraz stanęła między mną, a fotografem.
- P-proszę jej wybaczyć! Ona się nie wyspała i trochę marudna jest! - uprzedziła niepewnie.
- To ona chyba całe noce nie śpi, bo ciągle taka łazi. - mruknął Gyu, krzyżując ręce na torsie.
Zmrużyłam powieki, patrząc na niego uważnie.
Fotograf uznał, że nie będzie już o nic więcej prosił. Zawołał jedynie, że teraz kolej Visuala zespołu. Nala na dźwięk tych słów, rozpromieniła się. Zapytała, czy może pójść zobaczyć, jak to będzie wyglądać. Fotograf nie miał nic przeciwko i oboje poszli do odpowiedniego "pomieszczenia".
Zostałam sama z liderem i tancerzem. Grandpa spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek (takie miałam wrażenie).
- Chciałeś zrobić mi na złość prawda? - spytałam, uśmiechając się nikle. Utarłam mu nosa.
- Niczego innego bym Ci raczej nie życzył. - odparł Gyu, ukazując zadziorny uśmiech.
Westchnęłam cicho, rozbawiona.
- Też Cię lubię.
Chłopak nie odpowiedział. Skinął znacząco głową i odszedł. Teraz byłam tam tylko ja i tancerz.
Hoya odetchnął i podszedł do mnie, a następnie usiadł obok. Przez chwilę milczał, jednak w końcu postanowił się odezwać.
- Powinniśmy się dogadać co do kursu.
Skinęłam głową.
- Właśnie. Istnieje szansa na zmianę osoby, która wspomoże przy kursie?
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, a zarazem nieco zasmucony.
- Chcesz mnie wymienić?
- Na Woohyuna.
Hoya uniósł brwi w zdumieniu, po czym parsknął śmiechem.
- Niewiele Cię nauczy.
Spojrzałam na niego z oburzeniem.
- Hej, pępku świata, nie jesteś jedynym aktorem w okolicy. - prychnęłam.
Wstałam, by odejść, jednak nim zdążyłam zrobić krok, poczułam uścisk na nadgarstku i lekki szarpnięcie. Wylądowałam z powrotem na kanapie.
- Nie to miałem na myśli. - szepnął.
Dziwne, ale miałam wrażenie, że wydaje się nieco skruszony. Zastanawiałam się, co to za przekręt, który teraz kombinował.
- Chcę Ci pomóc w tym kursie. - usłyszałam.
- Nie wierzę. - odparłam po krótkiej chwili milczenia. - Jesteś arogancki, narcystyczny, dumny, uparty, chamski i myślisz, że jesteś najlepszy. Jak ktoś taki jak Ty, mógłby chcieć pomóc?
- Zapomniałaś, że to, co pokazujemy na scenie, niekoniecznie musi być prawdą.
- Poza sceną, zachowujesz się tak samo. Jesteś ciągle arogancki. Dogryzasz mi w chamski sposób.
- Ty też jesteś chamska i arogancka. Odpowiadam tym samym.
- Bo to Ty zachowujesz się jak jakiś gnojek.
- Nie robiłbym tego, gdybyś nie lubiła takiego zachowania.
Zamilkłam, gdy usłyszałam to ciche burknięcie ze strony chłopaka. Uniosłam brwi, rumieniąc się przy tym delikatnie. Czy ja w ogóle dobrze usłyszałam?
- Co proszę? - wydukałam w osłupieniu. Nie potrafiłam tego nawet ukryć.
Nagle Hoya wydał się dziwnie spięty. Wodził wzrokiem po podłodze, po meblach, które były poustawiane wokoło. Palce u dłoni przeplatał między sobą, zupełnie, jakby odczuł zakłopotanie. To było do niego niepodobne.
- Aktorstwo nie pojawia się tylko na planie filmowym. Także każdy wokalista, dostaje swoją rolę, którą przedstawia. Nie zawsze możemy być tacy, jacy jesteśmy naprawdę. - wyjaśnił powoli.
Nie przerywałam mu, nie poganiałam. Miałam dziwne wrażenie, że wszystkie te słowa wymawiał z trudnością.
- Zauważyłem, że często się przekomarzasz, lubisz rządzić i ustawiać wszystkich po kątach, nie, nie zaprzeczaj, wiesz, że to prawda. - tu Hoya zauważył moją oburzoną minę, stąd takie jego słowa. - Często właśnie w taki sposób rozmawiasz z ludźmi. Jeśli nie ma tego, Ty milkniesz. Pomyślałem, że... Jeśli stanę się taki, jaki jestem na scenie, będziesz ze mną rozmawiać. I miałem rację. Widziałem Twoje rumieńce. Lubisz to.
Brew mi drgnęła. Zasłoniłam swe policzki, gdy tylko wspomniał o rumieńcach.
- Teraz to bredzisz. - burknęłam.
- Nie musisz mi wierzyć. Ja wiem swoje, Ty swoje. - odparł i wzruszył ramionami. - Zróbmy tak. Daj mi szansę. Jako nauczycielowi, oczywiście. Jeśli się nie sprawdzę, zmienisz mnie na Woohyuna.
- Phi. - prychnęłam, udając, że jego słowa nie są akceptowalne. Wstałam i ruszyłam przed siebie. Zatrzymał mnie jego krzyk:
- Boisz się, że nie dasz rady ze mną?
Przygryzłam dolną wargę, czując wzbierającą we mnie irytację. Trafił w czuły punkt - dumę. Obejrzałam się przez ramię i spojrzałam na chłopaka pogardliwie.
- Zgoda. Dam Ci szansę. Jeśli polegniesz, Woohyun będzie mnie wspierał. - powiedziałam pewna siebie.
- Jeśli nie polegnę, będziesz mi winna przysługę. Pamiętaj o tym. - odparł chłopak, uśmiechając się chytrze.
Wzruszyłam ramionami, uznając, że i tak nie będzie takiej sytuacji, więc nie ma co się sprzeczać.
Usłyszałam krzyki paniki. Zdziwiona pobiegłam w kierunku, skąd dobiegały. Hoya zaraz za mną.
Jak się okazało, Nala zemdlała.
- Co jest do cholery? - mruknęłam niezadowolona, gdy zobaczyłam jak przenoszą moją przyjaciółkę na łóżko. Dobrze, że było tam ustawione do sesji zdjęciowej.
- Robiłem zdjęcia MyungSoo i...
- No i wszystko jasne. - przerwałam fotografowi jego wypowiedź i westchnęłam bezgłośnie. - Co za kretyn pozwolił jej na to patrzeć?
Fotograf niepewnie uniósł dłoń.
- Nawet on się jej boi... - szepnął SungYeol do najmłodszego.
- Nie dziwię się. Angie-Noona bywa groźna, ale to dlatego, że martwi się o przyjaciółkę. - odrzekł wesoło SungJong.
Puściłam to mimo uszu. Nie przyznałabym się do tego, co powiedział, ale miał rację. Te jej ciągłe omdlenia mnie martwiły. Ale, to dlatego, że... No bo, to niebezpieczne dla jej organizmu, może dostać zawału, połamać sobie kości, skręcić kark, a ja sama z nimi się męczyć nie będę. Tak, to powód do zmartwień, no.
- I co teraz zrobimy? - spytał niepewnie fotograf.
- Nic. Czekamy, aż się ocknie. - odparłam, wzruszając ramionami.
- Nah, musimy dokończyć rozmowę. - wtrącił Hoya.
Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z tej części pomieszczenia, aż znaleźliśmy się na korytarzu. Obejrzałam się za siebie po raz ostatni. Nie sądziłam, by to był dobry pomysł - zostawić Nalę z nimi, samą? W tej sytuacji, w tym stanie? Kiepsko.
Wyrwałam dłoń z uścisku, gdy byliśmy już poza salą. Spojrzałam podejrzliwie na chłopaka.
- O co Ci jeszcze chodzi? Mam pracę do wykonania.
- Nie ustaliliśmy szczegółów naszego kursu.
Przewróciłam oczami i westchnęłam cicho.
- Dobra, mów. Ale streszczaj się.
- Aktorstwo to wyzwanie. Trzeba umieć zagrać wiele różnych ról, które często są sobie nawzajem odmienne. - zaczął Hoya, tłumacząc mi wszystkie szczegóły. Mrugałam co jakiś czas, powoli, na znak znużenia. Za dużo gadał. Mógłby wykorzystać usta do czegoś innego.
Nie zboczuchy! Chodziło mi o zamknięcie ich!
- Do rzeczy, proszę. - mruknęłam, w miarę spokojnie.
- Musisz umieć zagrać smutną, kogoś niewinnego, jakiegoś uparciucha, złoczyńcę, mądralę, kogoś delikatnego. Wszystko i nic. To nie proste. Dlatego będziemy się zabawiać.
Patrzyłam na niego z uniesioną brwią.
- Co będziemy robić? - spytałam nieco pretensjonalnie.
- Bawić! Chciałem powiedzieć bawić! Bawić w odgrywanie ról! - poprawił się Hoya, przy czym zawstydzony stuknął się delikatnie w czoło pięścią.
- A. - mruknęłam, mrużąc powieki. Dość dziwna pomyłka. Pomyślał o poranku, czy co? A może próbował mnie sprowokować? Dziwne, dziwne. - Dasz mi jakiś grafik, czy jak?
- Nie, będziesz musiała z mojego zachowania odgadnąć, jaką rolę w danej chwili odgrywamy.
Popatrzyłam na niego, jak na idiotę.
- Nie dość, że mam się z Tobą zabawiać w jakieś odgrywanie ról, to jeszcze mam zgadywać? Przecież normalnie dostaję scenariusz i wiem kogo mam zagrać, czemu chcesz mi to utrudniać?
Chłopak westchnął cicho i podrapał się w tył głowy. Irytowało mnie to, że wyglądał wtedy tak uroczo.
Odwróciłam wzrok, karcąc się za te myśli.
- Scenariusz nie powie Ci, jak ta postać się czuje. Sama musisz to poczuć, musisz być tą postacią.
- Dooooobra. Rozumiem. - mruknęłam, machnąwszy ręką.
- Masz mnie dość i dlatego to lekceważysz. - odparł Hoya, krzyżując ręce na torsie.
Tik w lewym oku nadał o sobie znać. Nie dość, że zrobił coś takiego, to jeszcze miał wtedy na sobie koszulkę bez rękawków.
- Coś tam dziwnie cicho. Trzeba to sprawdzić. - skwitowałam na odchodne i wróciłam do sali.
To, co tam zastałam, przerosło moje oczekiwania.
MyungSoo leżał na łóżku, obejmując Nalę. Udawał, że śpi. Potem ułożyli jej głowę na ramieniu chłopaka, przytulając ich do siebie.
- Czy wyście ocipieli?! - zawołałam po polsku.
- Noona, a co to znaczy ocipieli? - powtórzył SungJong, łamiąc sobie język przy tym słówku.
- To znaczy, że zaraz zabiję pomysłodawcę tego wszystkiego! Który to?! - wrzasnęłam, rozglądając się wokoło.
Zlękniony fotograf wskazał na lidera. Spojrzałam na niego groźnie. Nie wyglądał na przejętego, raczej prezentował się z dumą i obojętnością.
- Hej, spokojnie. Ona nie protestowała. - mruknął L, który wstał ostrożnie z łóżka.
- A widziałeś kiedyś nieprzytomną osobę, która w ogóle wykazuje jakiś sprzeciw? - spytałam z ironią w głosie.
Chłopak zaczął się nad tym zastanawiać. Uniósł wzrok ku sufitowi i przymknął nieco jedną powiekę, w swym charakterystycznym, pijackim grymasie.
Zamrugałam, patrząc na niego z politowaniem.
"Serio MyungSoo? Serio?"
- Przecież ja was zaraz wszystkich zamor-
- Angie, kochanie. Opanuj swe emocje. - usłyszałam ciepły głos, tuż przy swym uchu.
Zastygłam w bezruchu, gdy poczułam, jak ktoś usidla mnie w swych objęciach. Zarumieniona, spojrzałam kątem oka na mężczyznę. Ten wredny tancerz! Co on sobie wyobrażał?!
- Co Ty wy-
- Pamiętaj o kursie. Rola na dziś: zgadnij kotku. - szepnął, uśmiechając się niewinnie.
- Tsssss. - wydusiłam z siebie zirytowana.
Pozostali nie skomentowali tego. Woleli się nie wtrącać, zwłaszcza lider.
- Został nam jeszcze Hoya i Gyu. - wtrącił Woohyun.
Obaj przeszli do pozostałych miejsc, gdzie miała trwać sesja zdjęciowa. Reszta zespołu poszła za nimi, by móc wszystko obserwować.
- Vicky, zostań z nią. - mruknęłam, gdy złapałam siostrę za kołnierzyk bluzki.
- Ale Dinozaur... - jęknęła niezadowolona. Zamilkła, gdy zobaczyła moje groźne spojrzenie. - Dobrze, już dobrze.
Puściłam ją i poszłam za chłopakami. Wolałam ich mieć na oku. Nie patrzyłam na to, jak przebiega sesja zdjęciowa. Mimo, że byłam bardzo ciekawa, to wolałam nie popełniać błędów Nali. W międzyczasie, starałam się nawiązać rozmowę z fotografem. Udało mi się go przekonać, by tych polskich słówek nie dawał na okładkę. Podałam mu nieco ładniejsze, oficjalniejsze słowa - faktycznie przywitania i pożegnania. Nie wyjaśniłam, czy tamte wyrazy są brzydkie, czy nie. To sobie zostawiłam na później.
- No co? - dopytywała Nala, widząc, że Maknae i SungYeol chichoczą co rusz, jak na nią spojrzą.
Nie miała pojęcia w czym tkwił problem. Żadne z nas jej nie wyjaśniło, co się działo w czasie, gdy zemdlała. Postanowiłam poczekać, aż lider się przyzna. To była jego odpowiedzialność.
Aktualnie siedzieliśmy wszyscy w jednej z mniej znanych knajpek. Chłopcy po skończonej sesji zdjęciowej musieli coś zjeść, a żadne z nas nie przygotowało im dodatkowego posiłku. Łatwiej było pójść na miasto i zjeść za pieniądze lidera. Połączyliśmy dwa wielkie stoły w jeden i mogliśmy spokojnie usiąść w dziesiątkę. Oczywiście w tym samym ułożeniu, co w apartamencie, bo jakżeby inaczej.
- No co? - powtórzyła Nala. Nie lubiła być niedoinformowana. Nikogo to w tym momencie nie obchodziło, ale cóż poradzić.
- Kochanie...? - odezwał się Hoya, odwracając się do mnie twarzą. Zatrzymałam pałeczki z kawałkiem mięsa przed ustami i spojrzałam na niego zdziwiona, a zarazem niezadowolona. Chłopak uśmiechnął się, przymknął powieki i otworzył szeroko usta. - Nakarm mnie. Aaaaa~
Zamrugałam powoli, zupełnie jak przymulony MyungSoo.
- Sam się nakarm. - burknęłam.
- Pamiętaj o roli. - przypomniał mi szeptem, ledwo zauważalnie ruszając ustami.
Przymknęłam powieki niezadowolona. Muszę się wziąć w garść i zagrać w tę jego grę. Nie mam zamiaru oddawać mu jakichś przysług. Zdobyłam się na uśmiech, choć naprawdę wymuszony.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziałam słodko, choć z wyczuwalną irytacją w głosie. Wepchnęłam mu do ust kawałek mięsa, przez co chłopak prawie się zakrztusił. Nie mogłam się po prostu powstrzymać.
- Ojej, gapa ze mnie. Wybacz skarbie. - dodałam, udając skruchę, choć po mojej minie widać było, że nie mówię prawdy.
Nala patrzyła na to z uniesionymi brwiami, nie mogąc zrozumieć, co się działo.
- Czy ja przespałam jakiś moment, w którym oni się zeszli?
- Mówiłam, że jest szybka. - wtrąciła Vicky, jedząc sałatkę.
- To część kursu. - wtrącił Gyu.
Kiedy Nala spała, zdążyłam im wszystko wyjaśnić, by przypadkiem nie traktowali tego poważnie.
- Seks też będzie częścią ich kursu? - spytał MyungSoo, pijąc herbatę.
Nagle oberwał w głowę pałeczką, która odbiła się od jego grzywki i wylądowała na podłodze.
Chłopak przymknął powieki, które powoli otworzył i spojrzał na mnie groźnie.
- Uważaj, bo inaczej naszą kolejną częścią kursu będzie zakopywanie zwłok. - mruknęłam.
- Angie, żebym ja nie musiała się tym zająć potem. - wtrąciła Nala. Obrońca uciśnionych, w tym jedynie MyungSoo.
- Czy Ty go w ogóle słuchasz? Co to za bzdury były! - jęknęłam. I Ty moja przyjaciółko, przeciwko mnie.
- Nie sądzisz, że seks z Hoyą to nic złego? - odparła prosto z mostu. Takiej szczerości się po niej nie spodziewałam. Ona chyba po sobie też, ale obrona ukochanego była silniejsza.
- Właśnie. Co jest złego w uprawianiu seksu z mężem? - spytał Hoya zaniepokojony, po czym nagle uderzył pięścią o stół. - Zdradzasz mnie?!
Zamrugałam zdumiona, bo nie wiedziałam, co się właśnie działo. Hoya świetnie odgrywał swą rolę, nie przejmując się tym, jak ja mogę się teraz czuć w tej sytuacji. Miałam ochotę go zabić. Najgorsze było to, że nie wiedziałam, jak zareagować. A musiałam brnąć w ten głupi nauczający kurs, co se wymyślił.
- To nie tak, ja... - zaczęłam cicho, ale Hoya nagle wstał od stołu ze wściekłością w oczach.
- Który to? Przyznaj się! To któryś z zespołu?! - zawołał poirytowany.
Ludzie w knajpce zaczęli się nam przyglądać.
- Ho-Hoya uspokój się, bo ktoś was jeszcze rozpozna... - szepnęłam zaniepokojona. Nawet dłońmi wykonywałam uspokajające gesty.
Zespół milczał. Nie chcieli się wtrącać. Wiedzieli, jak ważne jest dla niego aktorstwo.
- Pewnie lider prawda? Hyung, zawsze widziałem, jak na nią patrzysz! - zawołał Hoya, wskazując na niego.
Stuknęłam się w czoło, słysząc to.
- Oni odgrywają jakąś telenowelę? - spytała cicho Nala.
- Nawet jeśli, to co? - odparł nagle Gyu, który wstał od stołu, uśmiechając się arogancko. - Ty nie umiesz o nią odpowiednio zadbać.
Złapałam się za głowę, słysząc tę wymianę słów. Gyu brnie w ten cholerny kurs?!
- Zostaw ją w spokoju. - warknął tancerz, robiąc krok ku niemu.
- On nie żartuje, zróbcie coś... - szepnął SungYeol.
SungJong zasłonił sobie oczy.
- Nie o to mi chodziło... - mruknął SungYeol.
- Angie zrób coś do cholery. - jęknęła przestraszona Nala.
Wstałam szybko i spróbowałam odsunąć tancerza. Gyu wyraźnie go prowokował, co akceptował Hoya i brnął w to dalej.
- Już, już. Spokojnie. Zjedzmy posiłek, w domu porozmawiamy. - mówiłam błagalnie.
Chłopak w końcu się opanował i usiadł. Potem usiadłam ja i Gyu. Odetchnęłam z ulgą.
Nastała chwila ciszy.
- I jak Ci się podoba aktorstwo? - spytał Woohyun.
- Morda w kubeł. - warknęłam zirytowana.
Lider parsknął śmiechem.
- A właśnie, musimy ustalić nasze zasady kursu. - powiedział nagle MyungSoo i spojrzał uważnie na Nalę.
Dzięki temu, nie usłyszałam opieprzu odnośnie mojego traktowania Księcia Serc.
Nala zrobiła niewinną minę, uśmiechając się niepewnie. Z trudem spojrzała na chłopaka. Sukces, udało jej się nie zemdleć. Robiła postępy. Wielki krok dla ludzkości.
- To... znaczy? - spytała nieśmiało.
- No, to znaczy, że musimy porozmawiać o naszych warunkach kursu. - wyjaśnił L i zastanowił się chwilę. - Okej, więc po pierwsze: zaczniemy od jutra. Dziś jestem już zmęczony. Po drugie: wszystko wyjaśnię jutro, bo nie mam dziś siły. Po trzecie: zamówimy coś do picia?
- Jest herbata. - zauważył DongWoo.
- Do picia, wiecie co to znaczy?
- Nie będziemy pić po pracy.
- A kiedy? W trakcie?
- Ty i bez alkoholu jesteś dziwny. - wtrącił Hoya i zaśmiali się wszyscy.
Chłopak prychnął i obrażony, odwrócił głowę. Nala miała teraz ochotę zabić tancerza i przytulić swego biasa.
- Jakie są plany na resztę dnia? - zapytałam, spoglądając pytająco na pozostałych.
Większość z nich, wzruszyła jedynie ramionami na znak, że nie wiedzą. Dopiero Gyu postanowił się odezwać.
- Mamy wolne.
Vicky zaciekawiona popatrzyła na DongWoo.
- To co będziecie robić? - spytała.
Chłopak przegryzł ostatni kawałek mięsa i zastanowił się.
- Coś wymyślimy. - odparł.
- O nie, tylko nie to. - powiedziałam, kręcąc głową.
- Ja proponuję zrobić coś, by poznać się lepiej. - stwierdził wesoło Woohyun.
Większość pokiwała głowami na znak, że to nie taki zły pomysł.
- Żono moja, słyszałaś? Mamy się poznać lepiej. - zaczął Hoya, obejmując mnie ramieniem. - A lepiej, znaczy bliżej.
Zmrużyłam powieki, z trudem opanowując złość. Miałam ochotę wrzeszczeć. Nala ledwo śmiech powstrzymywała. Jaki musiała mieć ze mnie ubaw.
- Nie dziś, boli mnie głowa. - odpowiedziałam, na co wszyscy zareagowali śmiechem. Wszyscy, za wyjątkiem zgaszonego tancerza. Nie był zbytnio zadowolony.
- Ale, ale, pomysł Woohyuna jest całkiem niezły. - wtrącił Gyu.
Spojrzeliśmy ze zdziwieniem na lidera.
- Nawet wiem, kto nam wymyśli sposób na zapoznanie się. - dodał i mrugnął porozumiewawczo do Visualu zespołu.
Chłopak uśmiechnął się zawadiacko i przechylił delikatnie głowę na bok.
- Wróćmy do domu i zagrajmy w butelkę.
Co kolejny rozdział, jest lepiej. Nie wiem, ile czasu zajęło mi czytanie tego, bo ciągle albo wybuchałam śmiechem, albo jarałam się specjalnym kursem aktorstwa. Nawet nie masz pojęcia, jak poprawiłaś mi tym humor, więc dziękuję za to opowiadanie! ^^
OdpowiedzUsuńCiągle mam w głowie hasło: "chomik ninja" - to mnie zabiło i nie wiem dlaczego, bo dalej były jeszcze śmieszniejsze hasła/sytuacje. xD
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, gra w butelkę... z tego zawsze wynikają pewne, dziwne rzeczy... xD
Musisz szybko napisać kolejny rozdział, bo nie wytrzymie, choć z reguły jestem bardzo cierpliwa, ale w tym przypadku to raczej nie da się powstrzymać. ^^
Dobra, ten komentarz jest trochę dziwny i zagmatwany, ale wybacz - nadal jestem pod wpływem tego opowiadania. xD
Co do powiadomień, to jeśli nie byłby to problem, to powiadamiaj mnie o wszystkich nowościach - tutaj i z scenariuszami. Z góry dziękuję. ;)
Hwaiting! <3
Czytam sobie czytam i jak doszłam do końca to mnie powaliło. Nie wiem może to ja mam jakieś zbereźne myśli związane z grą w butelkę, ale no tylko tak ją od razu skojarzyłam. xD
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział uśmiałam się, gdy Angie zaczynała kurs i nie wiedziała co ma momentami zrobić. Cieszę się, że znalazłam to opowiadanie i inne twojego autorstwa, bo są świetne. Hawaiting!
OdpowiedzUsuńHah XD
OdpowiedzUsuńAngie śpiąca, Angie zła. Chociaż, ona zawsze jest zła XD
Kurs Hoyi mnie rozwalił XD
Dinozauuuur ❤
Ech... Co tu dużo mówić? Cud, miód, malina!
Weny~ ❤
(http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
(http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)