Takie jęki wydawał z siebie lider, który już praktycznie leżał rozłożony na podłodze.
Po powrocie do apartamentu, zabraliśmy się za grę w butelkę, ale nie przebiegało to wedle jego oczekiwań.
- Mam już dość wysłuchiwania ulubionego koloru Woohyuna. Znam te pierdoły jeszcze sprzed debiutu. - dodał i usiadł. Chwycił swe złączone ze sobą stopy i zaczął bujać nogami, w efekcie, robiąc motylka.
Nasze położenie nie było zbyt dobre, zupełnie jak przy posiłkach.
Gyu, ja, Hoya. Potem siedziała Nala, która chciała pilnować Woohyuna. Następnie DongWoo, Vicky, MyungSoo, SungYeol i Maknae. Całe, piękne, dziesięcioosobowe koło.
- Właśnie. Chciałbym zobaczyć jak Sunggyu Hyung przytula Angie Noonę! - zawołał wesoło SungJong.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi. Potem zrobiłam minę w stylu: "Are You Fucking Kidding Me?". To i tak nie pobiło chomiczego oburzenia dziadka.
- Co? - powiedział, mrużąc przy okazji oczy. - Zwariowałeś?
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na lidera.
- Przepraszam bardzo, co jest złego w przytulaniu mnie?
Lider popatrzył na mnie zdziwiony, po czym prychnął cicho. Odwrócił wzrok, ruszając niemo ustami, ale nie potrafił jakoś udzielić odpowiedzi.
- Ha ha ha! Hyung chciałby przytulić Angie! - zawołał Woohyun, śmiejąc się.
Po chwili jęknął, bo Nala uszczypnęła go w ramię.
- Uspokój się. To nie powód do żartów. - powiedziała spokojnie, choć widać było, że sama ma ochotę ponabijać się z przyjaciółki. Ja ją dobrze znam, ta chęć biła od niej na kilometr.
- Słuchajcie, nie będziemy się bawić w wyzwania, bo wiadomo, co wymyślicie. - dodała. - Jakieś głupie zadania.
Chłopcy pokręcili przecząco głową.
Nala westchnęła, obserwując nas z politowaniem.
- Przyznać się, które z was, od początku chciało kogoś wkopać w pocałunek. - mruknęła.
Wszystkie dziewięć rączek podniosło się do góry.
- Eghem. - chrząknęłam, patrząc wyczekująco na przyjaciółkę.
Ona niezadowolona odwróciła wzrok i powoli uniosła dłoń.
Teraz był pełny, szczery skład.
- No to obiecajmy sobie, że nie będziemy robić wyzwań z pocałunkami, a z czymś innym. - zaproponował SungYeol.
- Ja nie potrzebuję zadania, by pocałować żonę. - stwierdził Howon z zadziornym uśmieszkiem. Ostrożnie podparł się dłonią, która spoczęła za moimi plecami i nachylił się nieco nade mną. - Prawda, kochanie?
- Może i nie. Ale za to potrzebujesz zgody żony. - mruknęłam, nie patrząc nawet na niego. - A aktualnie ma na Ciebie focha i nie powie dlaczego. - to mówiąc, spojrzałam na niego ze słodkim uśmiechem. - Zgadnij "kotku".
Chłopak zmrużył powieki, robiąc swoją charakterystyczną "bitch face". Kilku jego kolegów zachichotało pod nosem, ponieważ znowu został zgaszony. Lee Howon nie lubił przegrywać, zwłaszcza z dziewczynami. Był zbyt dumnym stworzeniem, tak, jak ja.
- Dooobra. Akceptuję Twoją propozycję. - powiedziała szybko Nala, kierując te słowa do SungYeola.
Wszyscy inni również potaknęli głowami.
- Wiem! Bo jesteś niedobra i bije od Ciebie chłodem! Wolałbym Cię rozszarpać! - zawołał nagle Gyu.
Popatrzyliśmy na niego pytająco.
- Hyung, o co chodzi? - zapytał niepewnie SungYeol.
- Jego jarzenie, jak zwykle w formie. - mruknął L i dmuchnął w grzywkę, uśmiechając się arogancko.
- Twoje działa na podobnej zasadzie. - wtrącił Woohyun z zamyśloną miną.
MyungSoo zmrużył powieki, obserwując kolegę. Nala już chciała zareagować, ale powstrzymała się. Szczypanie wokalisty chyba stało się dla niej czymś naturalnym.
Dzień bez szczypania Woohyuna, dniem straconym.
- Dobra. Uwaga, kręcę! - zawołał DongWoo i chwycił butelkę po sake, którą przywiózł L z Japonii. Szkoda, że pustą, no ale lepsze to, niż nic.
Tak Nala, jeśli właśnie to czytasz, znów robię z niego pijaka.
Butelka kręciła się i kręciła, trzymając w niepewności każdą z przebywających tam osób. No, może za wyjątkiem Vicky, która i tak robiła maślane oczęta do Dinozaura.
Ten cholerny przedmiot nareszcie się zatrzymał i łaskawie wskazał ofiarę. Był to lider.
- Nahaaaa! - ucieszył się raper i zatarł dłonie, szczerząc się psychicznie.
" A sądziłam, że to Kyuhyun jest mistrzem w tej dziedzinie." pomyślałam, patrząc na niego.
Pewnie Nala teraz się irytowała, że Maknae SuJu nie jest jednak taki straszny, a wręcz przystojny.
Ha. Ha. Ha.
- Hmmmmmm. - wydusił z siebie DongWoo. Zastanawiał się nad doborem odpowiedniego zadania.
- Hyung, a nie powinieneś najpierw spytać go co chce? - zapytał SungYeol.
- A, właśnie. - odparł doznając olśnienia. - Sunggyu Hyung, pytanie czy zadanie?
- No daj zadanie. Ileż można zadawać tych głupich pytań? - skwitował pewny siebie lider.
SungJong nachylił się nad raperem, szepcząc mu coś na ucho. DongWoo wydawał się zadowolony z tego, co usłyszał i pokiwał potakująco głową.
- Twoje zadanie na dziś: przytulić Angie!
- COOOOOO?! - ryknął lider.
- Pojebało Cię?! - wrzasnęłam, zrywając się na równe nogi. Kolejne słówko polskie.
Nala skrzywiła się. Mogła się domyślić, że prędzej czy później, znów się pochwalę naszym pięknym, kulturalnym językiem.
- Noona, a co to znaczy? - zapytał zaciekawiony Maknae.
- To znaczy, że DongWoo otrzyma darmowy przegląd jamy ustnej! - warknęłam poirytowana, podwijając już rękawy.
- Pojebało to w waszym języku dentysta? - zapytał zdziwiony Maknae i spojrzał na Nalę.
Ona była jednak zbyt zajęta załamywaniem rąk.
- Nie do końca. To są prywatne tłumaczenia mojej siostry. - wtrąciła Vicky, która miała niezły ubaw z sytuacji. Chociaż bała się trochę o życie swego biasa.
Zła Angie, jest jak głodna Angie, która jest jak marudna Angie, czyli... Lepiej schodzić jej z drogi.
- Właśnie. Chciałbym zobaczyć jak Sunggyu Hyung przytula Angie Noonę! - zawołał wesoło SungJong.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi. Potem zrobiłam minę w stylu: "Are You Fucking Kidding Me?". To i tak nie pobiło chomiczego oburzenia dziadka.
- Co? - powiedział, mrużąc przy okazji oczy. - Zwariowałeś?
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na lidera.
- Przepraszam bardzo, co jest złego w przytulaniu mnie?
Lider popatrzył na mnie zdziwiony, po czym prychnął cicho. Odwrócił wzrok, ruszając niemo ustami, ale nie potrafił jakoś udzielić odpowiedzi.
- Ha ha ha! Hyung chciałby przytulić Angie! - zawołał Woohyun, śmiejąc się.
Po chwili jęknął, bo Nala uszczypnęła go w ramię.
- Uspokój się. To nie powód do żartów. - powiedziała spokojnie, choć widać było, że sama ma ochotę ponabijać się z przyjaciółki. Ja ją dobrze znam, ta chęć biła od niej na kilometr.
- Słuchajcie, nie będziemy się bawić w wyzwania, bo wiadomo, co wymyślicie. - dodała. - Jakieś głupie zadania.
Chłopcy pokręcili przecząco głową.
Nala westchnęła, obserwując nas z politowaniem.
- Przyznać się, które z was, od początku chciało kogoś wkopać w pocałunek. - mruknęła.
Wszystkie dziewięć rączek podniosło się do góry.
- Eghem. - chrząknęłam, patrząc wyczekująco na przyjaciółkę.
Ona niezadowolona odwróciła wzrok i powoli uniosła dłoń.
Teraz był pełny, szczery skład.
- No to obiecajmy sobie, że nie będziemy robić wyzwań z pocałunkami, a z czymś innym. - zaproponował SungYeol.
- Ja nie potrzebuję zadania, by pocałować żonę. - stwierdził Howon z zadziornym uśmieszkiem. Ostrożnie podparł się dłonią, która spoczęła za moimi plecami i nachylił się nieco nade mną. - Prawda, kochanie?
- Może i nie. Ale za to potrzebujesz zgody żony. - mruknęłam, nie patrząc nawet na niego. - A aktualnie ma na Ciebie focha i nie powie dlaczego. - to mówiąc, spojrzałam na niego ze słodkim uśmiechem. - Zgadnij "kotku".
Chłopak zmrużył powieki, robiąc swoją charakterystyczną "bitch face". Kilku jego kolegów zachichotało pod nosem, ponieważ znowu został zgaszony. Lee Howon nie lubił przegrywać, zwłaszcza z dziewczynami. Był zbyt dumnym stworzeniem, tak, jak ja.
- Dooobra. Akceptuję Twoją propozycję. - powiedziała szybko Nala, kierując te słowa do SungYeola.
Wszyscy inni również potaknęli głowami.
- Wiem! Bo jesteś niedobra i bije od Ciebie chłodem! Wolałbym Cię rozszarpać! - zawołał nagle Gyu.
Popatrzyliśmy na niego pytająco.
- Hyung, o co chodzi? - zapytał niepewnie SungYeol.
- Jego jarzenie, jak zwykle w formie. - mruknął L i dmuchnął w grzywkę, uśmiechając się arogancko.
- Twoje działa na podobnej zasadzie. - wtrącił Woohyun z zamyśloną miną.
MyungSoo zmrużył powieki, obserwując kolegę. Nala już chciała zareagować, ale powstrzymała się. Szczypanie wokalisty chyba stało się dla niej czymś naturalnym.
Dzień bez szczypania Woohyuna, dniem straconym.
- Dobra. Uwaga, kręcę! - zawołał DongWoo i chwycił butelkę po sake, którą przywiózł L z Japonii. Szkoda, że pustą, no ale lepsze to, niż nic.
Tak Nala, jeśli właśnie to czytasz, znów robię z niego pijaka.
Butelka kręciła się i kręciła, trzymając w niepewności każdą z przebywających tam osób. No, może za wyjątkiem Vicky, która i tak robiła maślane oczęta do Dinozaura.
Ten cholerny przedmiot nareszcie się zatrzymał i łaskawie wskazał ofiarę. Był to lider.
- Nahaaaa! - ucieszył się raper i zatarł dłonie, szczerząc się psychicznie.
" A sądziłam, że to Kyuhyun jest mistrzem w tej dziedzinie." pomyślałam, patrząc na niego.
Pewnie Nala teraz się irytowała, że Maknae SuJu nie jest jednak taki straszny, a wręcz przystojny.
Ha. Ha. Ha.
- Hmmmmmm. - wydusił z siebie DongWoo. Zastanawiał się nad doborem odpowiedniego zadania.
- Hyung, a nie powinieneś najpierw spytać go co chce? - zapytał SungYeol.
- A, właśnie. - odparł doznając olśnienia. - Sunggyu Hyung, pytanie czy zadanie?
- No daj zadanie. Ileż można zadawać tych głupich pytań? - skwitował pewny siebie lider.
SungJong nachylił się nad raperem, szepcząc mu coś na ucho. DongWoo wydawał się zadowolony z tego, co usłyszał i pokiwał potakująco głową.
- Twoje zadanie na dziś: przytulić Angie!
- COOOOOO?! - ryknął lider.
- Pojebało Cię?! - wrzasnęłam, zrywając się na równe nogi. Kolejne słówko polskie.
Nala skrzywiła się. Mogła się domyślić, że prędzej czy później, znów się pochwalę naszym pięknym, kulturalnym językiem.
- Noona, a co to znaczy? - zapytał zaciekawiony Maknae.
- To znaczy, że DongWoo otrzyma darmowy przegląd jamy ustnej! - warknęłam poirytowana, podwijając już rękawy.
- Pojebało to w waszym języku dentysta? - zapytał zdziwiony Maknae i spojrzał na Nalę.
Ona była jednak zbyt zajęta załamywaniem rąk.
- Nie do końca. To są prywatne tłumaczenia mojej siostry. - wtrąciła Vicky, która miała niezły ubaw z sytuacji. Chociaż bała się trochę o życie swego biasa.
Zła Angie, jest jak głodna Angie, która jest jak marudna Angie, czyli... Lepiej schodzić jej z drogi.
- Wiecie jakie są zasady w przypadku nie wykonania zadania. - powiedział MyungSoo, uśmiechając się zawadiacko. - Ro-zbie-ra-nie.
- Dajesz fanta, czyli ubranie. - powiedziała Vicky wesoło.
Złapała się za policzki.
"DongWoo bez koszulki." pomyślało dziesięcioletnie dziecko o dwudziestotrzyletnim mężczyźnie. Pojawia się więc pytanie: jak nazwać odwrotność pedofilii?
- Phi. A co mnie to obchodzi? - burknęłam, krzyżując ręce na biuście.
Lider westchnął cicho i powoli wstał.
- No dobra. Miejmy to już z głowy. - powiedział.
Spojrzałam na niego ze zdumieniem, przy czym uniosłam brwi.
- Co proszę? - mruknęłam.
- Słuchaj, nie mam zamiaru dawać wszystkim tyle radości i pokazywać swe ciało. Boskość może zabić, wiesz?
Patrzyłam na niego, wciąż z tym samym wyrazem twarzy. Brakowało jedynie świerszcza w tle.
- Nie ma opcji. Nie zrobisz tego. - mruknęłam, kręcąc głową.
Chłopak zrobił nagle krok w moją stronę. Automatycznie, ja również wykonałam krok, ale w tył.
- Haloooo? Może mąż pomoże żonie, skoro ktoś się tu do niej przystawia?! - warknęłam w stronę tancerza.
On jednak siedział dalej, niewzruszony, zajęty własnymi sprawami.
- Mąż aktualnie rozkminia focha żony, więc nie może jej udzielić pomocy.- odparł ze spokojem w głosie.
- W mordę. - mruknęłam niezadowolona.
Nie czekając na dalszy bieg wydarzeń, zerwałam się do biegu. Lider oczywiście za mną.
Chomik przeprowadzający polowanie, tego mi jeszcze kurde w życiu brakowało. Rozrywka gwarantowana, nie ma co.
Wbiegłam do pierwszego lepszego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
Gyu zatrzymał się tuż przed nimi i zaczął uderzać pięściami.
- YAH! Wyłaź stamtąd! Muszę wykonać to cholerne zadanie, czy Ci się to podoba, czy nie!
- Nie marudź, tylko się rozbieraj! Nic innego Ci nie pozostało! - wrzasnęłam zza zamkniętych drzwi.
Pozostali patrzyli na nas z zaciekawieniem, a zarazem z niepewnością. Kto wie, jak to się dalej potoczy.
- Czekamy na nich? - zapytał SungYeol, wskazując za siebie, a konkretniej na lidera.
- Eeeee tam. - mruknął MyungSoo i machnął dłonią. - Kręć DongWoo. Wrócimy do nich później, albo jutro.
Raper znów wziął butelkę w dłoń i zakręcił nią na podłodze. Dość szybko wylosowała następcę, mianowicie Woohyuna.
- Zatańcz do Trouble Maker! - zawołał raper, wskazując na niego.
- To chyba akurat moja działka. - wtrącił SungJong.
- Nawet nie przypominaj. - warknął SungYeol.
Wyciąganie brudnych wspomnień, to najgorsze, co może być.
Nala parsknęła śmiechem, bo niestety, ale spróbowała sobie wyobrazić Woohyuna w tym tańcu.
Wokalista ją usłyszał i zaraz podbiegł.
- Zatańczysz ze mną!
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Gdyby coś piła, pewnie robiłaby aktualnie za zraszacz.
- Co proszę? - powiedziała zaskoczona.
- Właśnie, co proszę? - powtórzył zaraz po niej L. Tak, na pewno L, bo patrzył na kolegę spod przymrużonych powiek. W dodatku lekko rozchylił usta i przesunął językiem po wnętrzu policzka.
- No przecież nie mogę zatańczyć tego z którymś z chłopaków, albo z SungJongiem.
Niektórzy pokiwali głowami na znak zrozumienia. Maknae zmarszczył nagle brwi.
- Eeeej! - zawołał oburzony. Dotarło do niego, że wspomniał o nim oddzielnie.
- W jej roli nie jest taniec do takich piosenek. - powiedział pewny siebie Visual zespołu. Uniósł przy tym nieco głowę i przechylił ją na bok, patrząc z zawadiackim uśmieszkiem na kolegę. - Bambusowa poduszka. To rola dla niej.
Nala spłonęła rumieńcem.
"Co za bezczelny, arogancki, egoistyczny typek." mruknęła w myślach, po czym westchnęła cicho, widząc jego minę. "Ale i tak go kocham."
- No, jak nie zatańczy, to też się rozbierze, proste. - wtrącił DongWoo, zacierając rączki.
Vicky pacnęła go delikatnie w głowę.
- Dinozaur! Opanuj się! - zawołała niezadowolona.
Chłopak od razu przeprosił za swe brudne myśli.
- HOYA! Jesteś jej mężem tak?! Jak ją wywabić do cholery?! - wydarł się Gyu.
Tancerz spojrzał na niego i wzruszył ramionami.
- Nie rozmawiamy za często. - odparł.
- To co z was za małżeństwo? - spytała Vicky zdziwiona.
- Które działa, nie gada.
- O tak, zwłaszcza rano. - odparł SungYeol i zachichotał.
- To chyba znak, że jestem gotowy do działania o każdej porze, prawda?
Po tych słowach, Hoya uniósł brwi w pytającym geście, a następnie przesunął językiem po kąciku ust.
- Pooooooornoooooooooo. - zawołała Nala.
Woohyun podszedł do niej, chwycił za dłoń i pomógł wstać.
- Cze..kaj, ej! Nie! Nie będę! - dukała, próbując się wybronić.
- To po prostu stój, ja będę robił swoje. - powiedział i uśmiechnął się do niej słodko.
Wstrętny szczenięcy, słodki eye-smile.
Nala westchnęła cicho i pokiwała głową. Zgodziła się.
Stanęła swobodnie, pozwalając Woohyunowi na ewentualne trzymanie jej dłoni. Twarz starała się mieć zwróconą w innym kierunku. Miała dziwne wrażenie, że L zabija ich oboje wzrokiem.
SungYeol w międzyczasie puścił muzykę.
Woohyun zaczął swój taniec. Owszem, seksowne ruchy mu wychodziły, ale jak to miał w zwyczaju, popełniał drobne błędy. Odpowiednio tańczył partię HyunSeunga, bez wsparcia swojej "Hyuny", która stała z wyciągniętą ręką, niczym naprawdę litościwa dama. W pewnym momencie poczuła, jak chwyta jej rękę, więc odruchowo odwróciła ku niemu głowę. Zastygła w bezruchu, gdy tuż przed swą twarzą, zobaczyła Woohyuna. Co więcej, ich usta dzieliło zaledwie kilka minimetrów.
Nala spłonęła rumieńcem. Zrobiło jej się słabo, a nogi miała niczym z waty. Dobrze, że wokalista w porę ją złapał.
- Zaliczyłem? - zapytał, patrząc na kolegów.
- Ją czy taniec? - odparł DongWoo, za co w ramach wyjątku oberwał od MyungSoo.
- Taniec, tępa pało.- mruknął.
- TO MÓJ TEKST! - wrzasnęłam zza drzwi.
- YAH! WYŁAŹ STAMTĄD! - odkrzyknął lider, znów rąbiąc o drzwi.
- Spierdalaj!
- Ja Ci dam do zobaczenia! Wyłaź mi stamtąd!
Pozostali nie przejmowali się tym zbytnio. Mieli swój własny świat, zwłaszcza jedna osoba.
- Spróbowałby ją tknąć.
Po tych słowach L zmierzył groźnym wzrokiem kolegę i prychnął cicho.
Nala nie rozumiała jego zachowania, ale nie to teraz było ważne.
Woohyun zrobił smutną minkę, wydymając dolną wargę. Pomógł dziewczynie usiąść, po czym sam zrobił to samo. Zakręcił butelką, by nie tracić czasu na niepotrzebne kłótnie.
- Hoya! Ha. Ha. Ha. - usłyszeli jego charakterystyczny śmiech.
Tancerz uniósł wzrok i przechylił głowę, lekko znudzony.
- Przytul żonę. - powiedziała Nala, która wróciła nagle do siebie.
Miała okazję odegrać się na przyjaciółce. Nie mogła tak tego puścić płazem.
Tancerz westchnął cicho i uśmiechnął się zawadiacko. Pokręcił głową, po czym mrugnął.
- A to podobno miało być wyzwanie. - mruknął i wstał.
Podszedł do lidera, ostrożnie odsunął go od drzwi. Zdziwiony Hamster obserwował sytuację. Hoya przesunął dłonią po wardze i wykonał kilka gestów rozciągających ciało. Potem obrócił się i kopnął w drzwi. Zamek nie wytrzymał, a drzwi się otworzyły.
- YAH! Chcesz zginąć?! - zawołałam oburzona. Stałam kilka metrów od wejścia do pokoju.
- Cześć żoneczko. - powiedział ze skwaszoną miną i wszedł do pomieszczenia.
Gyu zajrzał do środka, a pozostali jedynie nasłuchiwali.
- Co Ty robisz...? Nie zbliżaj się do mnie!
- Słuchaj, wyzwanie to wyzwanie, trzeba to zrobić.
- Ale ja nie chcę tego robić! To obrzydliwe!
- Słuchaj, pierwszy raz może wydać się bojaźliwy, ale uwierz, jak raz spróbujesz, to polubisz to.
- Nie e!
- Będziesz miała ochotę na więcej, zobaczysz.
- Nie będę tego próbować! Zabieraj ode mnie te ręce!
- Czemu ich rozmowy zawsze brzmią tak dwuznacznie? - spytał SungYeol po chwili.
- Bo to Fangirl killer i Angie. - odparła Nala, wzruszając ramionami.
Kolejny wrzask rozległ się po domu.
Teraz jeszcze do tej jakże intrygującej rozmowy, dołączył się lider.
- Ej! Ja też muszę to z nią zrobić!
- Nie teraz Hyung, nie widzisz, że mi się stawia?
- Do cholery jasnej! Zabierajcie obaj te łapy!
- Angie nie marudź, tylko raz! Myślisz, że chciałem to zrobić? Zmusili mnie!
- Nic mnie to nie obchodzi!
- Hyung, możesz to z nią zrobić jak ja skończę?
- Dlaczego?
- Nie da się tak jednocześnie.
- Jak to nie? Ja z jednej strony, Ty z drugiej.
Wszyscy siedzieli w milczeniu, słuchając tej rozmowy.
- Yah! Wyzwaniem było przytulanie, a nie seks w trójkę! - zawołał MyungSoo.
Nastała chwila ciszy.
Wyskoczyłam z pomieszczenia razem z chłopakami.
- Nie uprawialiśmy seksu do cholery! - zawołałam oburzona.
- Właśnie. Nie dotknąłbym jej. - mruknął urażony Gyu.
- Dotknąłbyś, tylko wstydzisz się do tego przyznać. - stwierdził Hoya i po chwili przytulił mnie mocno. - Moja żoneczko! Wygrałem!
Po tych słowach puścił mnie i zwiał z powrotem do reszty osób, które siedziały i robiły za obserwatorów.
- Jak ja Cię... - urwałam, bo nagle Gyu objął mnie od tyłu. Zaczerwieniłam się znowu. - Hamster puszczaj.
Zrobił, co powiedziałam i podbiegł do kolegów, by następnie zająć swoje miejsce.
- Wygrałem! - zawołał.
Poirytowana wróciłam do nich i usiadłam, choć z dala od tancerza.
Wzięłam butelkę do ręki. Nikt się nie sprzeciwił. Zakręciłam.
Bah. Trafiło na MyungSoo.
Spojrzałam na niego z chytrym uśmieszkiem.
"Spłoń w piekle - złodzieju genialnych tekstów. " pomyślałam, po czym zatrzepotałam teatralnie rzęsami.
- Przytul Nalę.
- Co? - wydukała moja przyjaciółka i popatrzyła na mnie ze zdumieniem.
Chłopak wzruszył jedynie ramionami.
- Okej. - odparł i nagle rzucił się na nią. Oboje wylądowali na podłodze, z tym, że ona, przygnieciona do podłogi jego ciężarem.
- Tia. Bambusowa poduszka zawsze spoko. - mruknęła Vicky.
- A podobno to ja ciągle robię coś zbereźnego. - powiedziałam, unosząc brwi.
Nala leżała nieruchomo, gapiąc się w sufit.
- "Nie zemdlej. Tylko nie zemdlej. Angie zabiję. Nienawidzę Cię. L nienawidzę Cię. Boże, kocham Cię. "
Tak, myśli Nali naprawdę były godne przytoczenia.
MyungSoo odsunął się w końcu i wrócił na swoje miejsce. Bez pytania nawet Nalę o jej stan zdrowia, wziął butelkę i zakręcił nią.
- Żyjesz? - zapytałam, patrząc na kumpelę.
- Nie... - szepnęła, powoli kręcąc głową.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia.
- Okej, daj znać, jak już będziesz z powrotem na Ziemi. - odparłam, na co Nala odpowiedziała kiwnięciem.
- DongWoo! - zawołał L i wskazał na niego. - Chwyć Angie za dupę.
- CO PROSZĘ?! - zawołałam oburzona.
- Yah, yah. MyungSoo. - zawołał Hoya ostrzegawczo.
- Nie wtrącaj się mężu od siedmiu boleści. - warknęłam na niego.
- Ej, nie podoba mi się to. - jęknęła Vicky, nadymając policzki.
- No... Mnie też... - zaczął nieśmiało raper, przy czym uśmiechnął się niepewnie.
- Zmień to. Takie wyzwanie to przegięcie. - wtrącił Woohyun.
MyungSoo westchnął niezadowolony i dmuchnął w grzywkę.
- No dobra. Przytul Vicky.
DongWoo od razu wtulił w siebie dziewczynkę, która aż pisnęła cicho z radości.
- Nie puszczaj. - szepnęła rozmarzona.
- Yah, yah, Vicky, uważaj! Pamiętaj. Pedofilia, więzienie, DongWoo, prysznic, mydło. - powiedziałam.
- Fakt, jeszcze go tam zgwałcą. - szepnęła Nala, która siedziała już wśród nas.
- To nie o DongWoo się martwię. - szepnęłam, kręcąc głową.
Nala parsknęła śmiechem, a pozostali nie bardzo zajarzyli w czym tkwi sęk.
- Ale mam publikę. - mruknęłam niezadowolona. - Możemy już skończyć tę grę?
- A w ogóle to gdzie wasz menadżer? Zbliża się wieczór, a go jeszcze nie ma. - dodała moja przyjaciółka.
Chłopcy wzruszyli ramionami.
- No tak, jakby was to w ogóle obchodziło. - mruknęłam, kręcąc głową.
Znów wzruszyli ramionami.
- Myślę, że poszedł po rozum do głowy i zwiał, jak najdalej od nich. - dodałam.
- Raczej od nas. - poprawiła mnie Nala.
- Czepiasz się szczegółów.
Odwróciłam głowę, udając urażoną.
- No wiesz, na razie to Ty tu robisz za wrzód na dupie. - odparł L, zarzucając grzywą.
- Jak ja Ci zaraz na dupie siniaka zostawię po mojej nodze, to Cię kurde własne gacie nie poznają. - warknęłam.
Już wstawałam z zamiarem rzucenia się na niego, ale w porę Hoya mnie złapał w talii i odsunął, jak najdalej.
- No to, co teraz? - zapytała Nala, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
W międzyczasie doszła do wniosku, że ja się nigdy z przyszłym szwagrem nie dogadam.
- Jestem głodny. - powiedział DongWoo.
- Zróbmy kolację. - dodał wesoło SungJong.
- Dopiero co jedliście. Będziecie grubi. - powiedziałam marszcząc brwi.
- E tam. - usłyszałam w odpowiedzi i chłopcy wstali, idąc już do kuchni.
- Będą wyglądać jak ShinDong, zobaczysz. Takie turlające się po podłodze kluski. - mruknęłam, krzyżując ręce na biuście.
Nala uniosła wzrok ku sufitowi, wyobrażając to sobie.
- Turlu turlu turlu, jestem ShinDong - Pan Kluska. - mówiła Vicky, która turlała się po podłodze.
- Dajesz fanta, czyli ubranie. - powiedziała Vicky wesoło.
Złapała się za policzki.
"DongWoo bez koszulki." pomyślało dziesięcioletnie dziecko o dwudziestotrzyletnim mężczyźnie. Pojawia się więc pytanie: jak nazwać odwrotność pedofilii?
- Phi. A co mnie to obchodzi? - burknęłam, krzyżując ręce na biuście.
Lider westchnął cicho i powoli wstał.
- No dobra. Miejmy to już z głowy. - powiedział.
Spojrzałam na niego ze zdumieniem, przy czym uniosłam brwi.
- Co proszę? - mruknęłam.
- Słuchaj, nie mam zamiaru dawać wszystkim tyle radości i pokazywać swe ciało. Boskość może zabić, wiesz?
Patrzyłam na niego, wciąż z tym samym wyrazem twarzy. Brakowało jedynie świerszcza w tle.
- Nie ma opcji. Nie zrobisz tego. - mruknęłam, kręcąc głową.
Chłopak zrobił nagle krok w moją stronę. Automatycznie, ja również wykonałam krok, ale w tył.
- Haloooo? Może mąż pomoże żonie, skoro ktoś się tu do niej przystawia?! - warknęłam w stronę tancerza.
On jednak siedział dalej, niewzruszony, zajęty własnymi sprawami.
- Mąż aktualnie rozkminia focha żony, więc nie może jej udzielić pomocy.- odparł ze spokojem w głosie.
- W mordę. - mruknęłam niezadowolona.
Nie czekając na dalszy bieg wydarzeń, zerwałam się do biegu. Lider oczywiście za mną.
Chomik przeprowadzający polowanie, tego mi jeszcze kurde w życiu brakowało. Rozrywka gwarantowana, nie ma co.
Wbiegłam do pierwszego lepszego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
Gyu zatrzymał się tuż przed nimi i zaczął uderzać pięściami.
- YAH! Wyłaź stamtąd! Muszę wykonać to cholerne zadanie, czy Ci się to podoba, czy nie!
- Nie marudź, tylko się rozbieraj! Nic innego Ci nie pozostało! - wrzasnęłam zza zamkniętych drzwi.
Pozostali patrzyli na nas z zaciekawieniem, a zarazem z niepewnością. Kto wie, jak to się dalej potoczy.
- Czekamy na nich? - zapytał SungYeol, wskazując za siebie, a konkretniej na lidera.
- Eeeee tam. - mruknął MyungSoo i machnął dłonią. - Kręć DongWoo. Wrócimy do nich później, albo jutro.
Raper znów wziął butelkę w dłoń i zakręcił nią na podłodze. Dość szybko wylosowała następcę, mianowicie Woohyuna.
- Zatańcz do Trouble Maker! - zawołał raper, wskazując na niego.
- To chyba akurat moja działka. - wtrącił SungJong.
- Nawet nie przypominaj. - warknął SungYeol.
Wyciąganie brudnych wspomnień, to najgorsze, co może być.
Nala parsknęła śmiechem, bo niestety, ale spróbowała sobie wyobrazić Woohyuna w tym tańcu.
Wokalista ją usłyszał i zaraz podbiegł.
- Zatańczysz ze mną!
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Gdyby coś piła, pewnie robiłaby aktualnie za zraszacz.
- Co proszę? - powiedziała zaskoczona.
- Właśnie, co proszę? - powtórzył zaraz po niej L. Tak, na pewno L, bo patrzył na kolegę spod przymrużonych powiek. W dodatku lekko rozchylił usta i przesunął językiem po wnętrzu policzka.
- No przecież nie mogę zatańczyć tego z którymś z chłopaków, albo z SungJongiem.
Niektórzy pokiwali głowami na znak zrozumienia. Maknae zmarszczył nagle brwi.
- Eeeej! - zawołał oburzony. Dotarło do niego, że wspomniał o nim oddzielnie.
- W jej roli nie jest taniec do takich piosenek. - powiedział pewny siebie Visual zespołu. Uniósł przy tym nieco głowę i przechylił ją na bok, patrząc z zawadiackim uśmieszkiem na kolegę. - Bambusowa poduszka. To rola dla niej.
Nala spłonęła rumieńcem.
"Co za bezczelny, arogancki, egoistyczny typek." mruknęła w myślach, po czym westchnęła cicho, widząc jego minę. "Ale i tak go kocham."
- No, jak nie zatańczy, to też się rozbierze, proste. - wtrącił DongWoo, zacierając rączki.
Vicky pacnęła go delikatnie w głowę.
- Dinozaur! Opanuj się! - zawołała niezadowolona.
Chłopak od razu przeprosił za swe brudne myśli.
- HOYA! Jesteś jej mężem tak?! Jak ją wywabić do cholery?! - wydarł się Gyu.
Tancerz spojrzał na niego i wzruszył ramionami.
- Nie rozmawiamy za często. - odparł.
- To co z was za małżeństwo? - spytała Vicky zdziwiona.
- Które działa, nie gada.
- O tak, zwłaszcza rano. - odparł SungYeol i zachichotał.
- To chyba znak, że jestem gotowy do działania o każdej porze, prawda?
Po tych słowach, Hoya uniósł brwi w pytającym geście, a następnie przesunął językiem po kąciku ust.
- Pooooooornoooooooooo. - zawołała Nala.
Woohyun podszedł do niej, chwycił za dłoń i pomógł wstać.
- Cze..kaj, ej! Nie! Nie będę! - dukała, próbując się wybronić.
- To po prostu stój, ja będę robił swoje. - powiedział i uśmiechnął się do niej słodko.
Wstrętny szczenięcy, słodki eye-smile.
Nala westchnęła cicho i pokiwała głową. Zgodziła się.
Stanęła swobodnie, pozwalając Woohyunowi na ewentualne trzymanie jej dłoni. Twarz starała się mieć zwróconą w innym kierunku. Miała dziwne wrażenie, że L zabija ich oboje wzrokiem.
SungYeol w międzyczasie puścił muzykę.
Woohyun zaczął swój taniec. Owszem, seksowne ruchy mu wychodziły, ale jak to miał w zwyczaju, popełniał drobne błędy. Odpowiednio tańczył partię HyunSeunga, bez wsparcia swojej "Hyuny", która stała z wyciągniętą ręką, niczym naprawdę litościwa dama. W pewnym momencie poczuła, jak chwyta jej rękę, więc odruchowo odwróciła ku niemu głowę. Zastygła w bezruchu, gdy tuż przed swą twarzą, zobaczyła Woohyuna. Co więcej, ich usta dzieliło zaledwie kilka minimetrów.
Nala spłonęła rumieńcem. Zrobiło jej się słabo, a nogi miała niczym z waty. Dobrze, że wokalista w porę ją złapał.
- Zaliczyłem? - zapytał, patrząc na kolegów.
- Ją czy taniec? - odparł DongWoo, za co w ramach wyjątku oberwał od MyungSoo.
- Taniec, tępa pało.- mruknął.
- TO MÓJ TEKST! - wrzasnęłam zza drzwi.
- YAH! WYŁAŹ STAMTĄD! - odkrzyknął lider, znów rąbiąc o drzwi.
- Spierdalaj!
- Ja Ci dam do zobaczenia! Wyłaź mi stamtąd!
Pozostali nie przejmowali się tym zbytnio. Mieli swój własny świat, zwłaszcza jedna osoba.
- Spróbowałby ją tknąć.
Po tych słowach L zmierzył groźnym wzrokiem kolegę i prychnął cicho.
Nala nie rozumiała jego zachowania, ale nie to teraz było ważne.
Woohyun zrobił smutną minkę, wydymając dolną wargę. Pomógł dziewczynie usiąść, po czym sam zrobił to samo. Zakręcił butelką, by nie tracić czasu na niepotrzebne kłótnie.
- Hoya! Ha. Ha. Ha. - usłyszeli jego charakterystyczny śmiech.
Tancerz uniósł wzrok i przechylił głowę, lekko znudzony.
- Przytul żonę. - powiedziała Nala, która wróciła nagle do siebie.
Miała okazję odegrać się na przyjaciółce. Nie mogła tak tego puścić płazem.
Tancerz westchnął cicho i uśmiechnął się zawadiacko. Pokręcił głową, po czym mrugnął.
- A to podobno miało być wyzwanie. - mruknął i wstał.
Podszedł do lidera, ostrożnie odsunął go od drzwi. Zdziwiony Hamster obserwował sytuację. Hoya przesunął dłonią po wardze i wykonał kilka gestów rozciągających ciało. Potem obrócił się i kopnął w drzwi. Zamek nie wytrzymał, a drzwi się otworzyły.
- YAH! Chcesz zginąć?! - zawołałam oburzona. Stałam kilka metrów od wejścia do pokoju.
- Cześć żoneczko. - powiedział ze skwaszoną miną i wszedł do pomieszczenia.
Gyu zajrzał do środka, a pozostali jedynie nasłuchiwali.
- Co Ty robisz...? Nie zbliżaj się do mnie!
- Słuchaj, wyzwanie to wyzwanie, trzeba to zrobić.
- Ale ja nie chcę tego robić! To obrzydliwe!
- Słuchaj, pierwszy raz może wydać się bojaźliwy, ale uwierz, jak raz spróbujesz, to polubisz to.
- Nie e!
- Będziesz miała ochotę na więcej, zobaczysz.
- Nie będę tego próbować! Zabieraj ode mnie te ręce!
- Czemu ich rozmowy zawsze brzmią tak dwuznacznie? - spytał SungYeol po chwili.
- Bo to Fangirl killer i Angie. - odparła Nala, wzruszając ramionami.
Kolejny wrzask rozległ się po domu.
Teraz jeszcze do tej jakże intrygującej rozmowy, dołączył się lider.
- Ej! Ja też muszę to z nią zrobić!
- Nie teraz Hyung, nie widzisz, że mi się stawia?
- Do cholery jasnej! Zabierajcie obaj te łapy!
- Angie nie marudź, tylko raz! Myślisz, że chciałem to zrobić? Zmusili mnie!
- Nic mnie to nie obchodzi!
- Hyung, możesz to z nią zrobić jak ja skończę?
- Dlaczego?
- Nie da się tak jednocześnie.
- Jak to nie? Ja z jednej strony, Ty z drugiej.
Wszyscy siedzieli w milczeniu, słuchając tej rozmowy.
- Yah! Wyzwaniem było przytulanie, a nie seks w trójkę! - zawołał MyungSoo.
Nastała chwila ciszy.
Wyskoczyłam z pomieszczenia razem z chłopakami.
- Nie uprawialiśmy seksu do cholery! - zawołałam oburzona.
- Właśnie. Nie dotknąłbym jej. - mruknął urażony Gyu.
- Dotknąłbyś, tylko wstydzisz się do tego przyznać. - stwierdził Hoya i po chwili przytulił mnie mocno. - Moja żoneczko! Wygrałem!
Po tych słowach puścił mnie i zwiał z powrotem do reszty osób, które siedziały i robiły za obserwatorów.
- Jak ja Cię... - urwałam, bo nagle Gyu objął mnie od tyłu. Zaczerwieniłam się znowu. - Hamster puszczaj.
Zrobił, co powiedziałam i podbiegł do kolegów, by następnie zająć swoje miejsce.
- Wygrałem! - zawołał.
Poirytowana wróciłam do nich i usiadłam, choć z dala od tancerza.
Wzięłam butelkę do ręki. Nikt się nie sprzeciwił. Zakręciłam.
Bah. Trafiło na MyungSoo.
Spojrzałam na niego z chytrym uśmieszkiem.
"Spłoń w piekle - złodzieju genialnych tekstów. " pomyślałam, po czym zatrzepotałam teatralnie rzęsami.
- Przytul Nalę.
- Co? - wydukała moja przyjaciółka i popatrzyła na mnie ze zdumieniem.
Chłopak wzruszył jedynie ramionami.
- Okej. - odparł i nagle rzucił się na nią. Oboje wylądowali na podłodze, z tym, że ona, przygnieciona do podłogi jego ciężarem.
- Tia. Bambusowa poduszka zawsze spoko. - mruknęła Vicky.
- A podobno to ja ciągle robię coś zbereźnego. - powiedziałam, unosząc brwi.
Nala leżała nieruchomo, gapiąc się w sufit.
- "Nie zemdlej. Tylko nie zemdlej. Angie zabiję. Nienawidzę Cię. L nienawidzę Cię. Boże, kocham Cię. "
Tak, myśli Nali naprawdę były godne przytoczenia.
MyungSoo odsunął się w końcu i wrócił na swoje miejsce. Bez pytania nawet Nalę o jej stan zdrowia, wziął butelkę i zakręcił nią.
- Żyjesz? - zapytałam, patrząc na kumpelę.
- Nie... - szepnęła, powoli kręcąc głową.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia.
- Okej, daj znać, jak już będziesz z powrotem na Ziemi. - odparłam, na co Nala odpowiedziała kiwnięciem.
- DongWoo! - zawołał L i wskazał na niego. - Chwyć Angie za dupę.
- CO PROSZĘ?! - zawołałam oburzona.
- Yah, yah. MyungSoo. - zawołał Hoya ostrzegawczo.
- Nie wtrącaj się mężu od siedmiu boleści. - warknęłam na niego.
- Ej, nie podoba mi się to. - jęknęła Vicky, nadymając policzki.
- No... Mnie też... - zaczął nieśmiało raper, przy czym uśmiechnął się niepewnie.
- Zmień to. Takie wyzwanie to przegięcie. - wtrącił Woohyun.
MyungSoo westchnął niezadowolony i dmuchnął w grzywkę.
- No dobra. Przytul Vicky.
DongWoo od razu wtulił w siebie dziewczynkę, która aż pisnęła cicho z radości.
- Nie puszczaj. - szepnęła rozmarzona.
- Yah, yah, Vicky, uważaj! Pamiętaj. Pedofilia, więzienie, DongWoo, prysznic, mydło. - powiedziałam.
- Fakt, jeszcze go tam zgwałcą. - szepnęła Nala, która siedziała już wśród nas.
- To nie o DongWoo się martwię. - szepnęłam, kręcąc głową.
Nala parsknęła śmiechem, a pozostali nie bardzo zajarzyli w czym tkwi sęk.
- Ale mam publikę. - mruknęłam niezadowolona. - Możemy już skończyć tę grę?
- A w ogóle to gdzie wasz menadżer? Zbliża się wieczór, a go jeszcze nie ma. - dodała moja przyjaciółka.
Chłopcy wzruszyli ramionami.
- No tak, jakby was to w ogóle obchodziło. - mruknęłam, kręcąc głową.
Znów wzruszyli ramionami.
- Myślę, że poszedł po rozum do głowy i zwiał, jak najdalej od nich. - dodałam.
- Raczej od nas. - poprawiła mnie Nala.
- Czepiasz się szczegółów.
Odwróciłam głowę, udając urażoną.
- No wiesz, na razie to Ty tu robisz za wrzód na dupie. - odparł L, zarzucając grzywą.
- Jak ja Ci zaraz na dupie siniaka zostawię po mojej nodze, to Cię kurde własne gacie nie poznają. - warknęłam.
Już wstawałam z zamiarem rzucenia się na niego, ale w porę Hoya mnie złapał w talii i odsunął, jak najdalej.
- No to, co teraz? - zapytała Nala, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
W międzyczasie doszła do wniosku, że ja się nigdy z przyszłym szwagrem nie dogadam.
- Jestem głodny. - powiedział DongWoo.
- Zróbmy kolację. - dodał wesoło SungJong.
- Dopiero co jedliście. Będziecie grubi. - powiedziałam marszcząc brwi.
- E tam. - usłyszałam w odpowiedzi i chłopcy wstali, idąc już do kuchni.
- Będą wyglądać jak ShinDong, zobaczysz. Takie turlające się po podłodze kluski. - mruknęłam, krzyżując ręce na biuście.
Nala uniosła wzrok ku sufitowi, wyobrażając to sobie.
- Turlu turlu turlu, jestem ShinDong - Pan Kluska. - mówiła Vicky, która turlała się po podłodze.
Po raz kolejny mnie zabiłaś. Mój brzuch po dzisiejszym dniu już nie wytrzymuje. Jeśli będę miała jakieś problemy to do ciebie o odszkodowanie się skieruje. xD
OdpowiedzUsuńKocham dwuznaczne teksty, ale to już wiesz... kocham sytuacje z przytulaniem... xD
Serio, nadal prześladuje mnie ta odwrotność pedofilii... haha, musisz wymyślić nowy termin we psychologii czy gdzie to tam jest. xD
Rozdział, jak zawsze świetny, przecudowny i czekam na kolejny! Bez szantaży -.-
Kłótnie z Gyu najlepsze... teksty powalają. Prawie jakbym widziała siebie i swojego kumpla hahaha.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie potrafi poprawić humor ;P
I oczywiście nie mogę się również doczekać kolejnego rozdziału ;3
/ha/ha rozdział świetny jak zawsze! Śmiałam się do bólu, aż matka chciała mnie do psychiatry wysłać, bo śmiałam się do ekranu jak chora psychicznie xD Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Chyba tylko przypomnieć, że chcę Angie i DongWoo ^^
OdpowiedzUsuńHaha trafne porównianie do kochnego Kyu <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny tak jak poprzednie. " - Ale ja nie chcę tego robić! To obrzydliwe!
- Słuchaj, pierwszy raz może wydać się bojaźliwy, ale uwierz, jak raz spróbujesz, to polubisz to.
- Nie e!
- Będziesz miała ochotę na więcej, zobaczysz.
- Nie będę tego próbować! Zabieraj ode mnie te ręce! " haha poległam na tym xD i jeszcze reszczie tego dialogu ;D na prawdę świetne :)
Vicky ❤
OdpowiedzUsuńDinozauuuur ❤
Kocham dwuznaczne rozmowy Angie i Hoyi XD
Sunggyu i jego refleks mnie dobił XD
Ale co do Kyuhyuna, to wypraszam sobie. On nie jest straszny. On jest uroczy ❤ XD
To lecę czytać dalej~
(http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
(http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)