- Właściwie, nigdy nie zapytaliśmy was o ulubione zespoły. - powiedział Gyu, przeżuwając kawałek mięsa.
- Znowu chcesz się kłócić? - mruknęłam, popijając herbatę.
Lider spojrzał na mnie z oburzeniem, marszcząc brwi.
- Niby gdzie?
- Wszędzie.
- Yah!
- Właściwie, co byście oboje nie powiedzieli, to zawsze się pokłócicie. - stwierdził SungYeol.
- Bo im brak miłości. A wystarczy się przytuuulić! - zawołał Woohyun, obejmując mocno siedzącą obok Nalę. Dziewczyna w ostatniej chwili odłożyła kubek z herbatą. Jej policzki od razu nabrały rumianego koloru.
- Woohyun? - wydukała niepewnie.
- Tak Nala? - odparł chłopak z rozmarzeniem.
Miał przymknięte powieki, uśmiech na twarzy i wielką radochę.
- Możesz mnie puścić? - spytała nieśmiało.
- Właśnie chciałem zapytać o to samo. - wtrącił L, patrząc na kolegę spod przymrużonych powiek.
Wprawdzie Nali zrobiło się trochę żal wokalisty, ale z drugiej strony, czuła się jakby zdradzała MyungSoo. W tej chwili powinnam jej przypomnieć, że jeszcze nie są parą. Chociaż... Przechrzcił ją na swą bambusową poduszkę, toż to prawie jak oświadczyny.
- To jakie zespoły lubicie? - dopytywał Gyu, ignorując poprzedni fragment rozmowy.
- Wszystkieeee! - zawołała wesoło Vicky, po czym zmrużyła powieki. - Za wyjątkiem wielu, wielu żeńskich zespołów.
- Na przykład?
- 4Minute. Nienawidzę! SNSD! SISTAR!
Mała dziewczynka aż zagotowała się ze złości, gryząc zajadle swoją kanapkę.
Wszystkie niepewne spojrzenia (za wyjątkiem Nali) skierowane były teraz w moją stronę. Ja oczywiście niewzruszona piłam herbatę.
- Mówiłam, że prowadzisz do kłótni. - mruknęłam.
- Chyba do agresji. - poprawił mnie lider.
- Na jedno wychodzi.
- Hyung, spokojnie. - zaczął niepewnie Woohyun, widząc, jak w liderze wzbiera irytacja.
- WooGyu forever. - mruknęłam, kiwając głową.
- Co proszę?! - zawołał Hamster i zmrużył swe ślepia.
- Popularny pairing. Uwielbiany przez rzeszę fanek. - wyjaśniłam.
- Lubicie to? - zapytał zdziwiony SungYeol.
- Nie. Ja nie znoszę czegoś takiego, ale z WooGyu się czasem ponabijam, pożartuję. Trochę mi żal Hamstera, że on taki... wiecznie samotny.
- Przecież ja Cię...
- Yah, Hyung. Spokojnie. - wtrącił Hoya, unosząc dłonie w uspokajającym geście. - Zmieńmy lepiej temat.
- Pewnie, pogadajmy o czymś innym. - potaknął wesoły SungJong.
- To jakie zespoły lubicie? - dopytywał Gyu, ignorując poprzedni fragment rozmowy.
- Wszystkieeee! - zawołała wesoło Vicky, po czym zmrużyła powieki. - Za wyjątkiem wielu, wielu żeńskich zespołów.
- Na przykład?
- 4Minute. Nienawidzę! SNSD! SISTAR!
Mała dziewczynka aż zagotowała się ze złości, gryząc zajadle swoją kanapkę.
Wszystkie niepewne spojrzenia (za wyjątkiem Nali) skierowane były teraz w moją stronę. Ja oczywiście niewzruszona piłam herbatę.
- Mówiłam, że prowadzisz do kłótni. - mruknęłam.
- Chyba do agresji. - poprawił mnie lider.
- Na jedno wychodzi.
- Hyung, spokojnie. - zaczął niepewnie Woohyun, widząc, jak w liderze wzbiera irytacja.
- WooGyu forever. - mruknęłam, kiwając głową.
- Co proszę?! - zawołał Hamster i zmrużył swe ślepia.
- Popularny pairing. Uwielbiany przez rzeszę fanek. - wyjaśniłam.
- Lubicie to? - zapytał zdziwiony SungYeol.
- Nie. Ja nie znoszę czegoś takiego, ale z WooGyu się czasem ponabijam, pożartuję. Trochę mi żal Hamstera, że on taki... wiecznie samotny.
- Przecież ja Cię...
- Yah, Hyung. Spokojnie. - wtrącił Hoya, unosząc dłonie w uspokajającym geście. - Zmieńmy lepiej temat.
- Pewnie, pogadajmy o czymś innym. - potaknął wesoły SungJong.
- Jakie są plany na jutro? - zapytała Nala.
- Hm. Nie wiemy nic konkretnego. Wy macie swoje kursy, więc jednocześnie my mamy wolne. - stwierdził lider, wzruszając ramionami.
- Ach, ten nasz kurs... - szepnął Hoya, udając, że przypadkiem kładzie ramię na oparciu mojego krzesła.
- Odwal się. Nadal mam focha. - burknęłam, odwracając głowę w przeciwną stronę.
- Ty wredna...
- Czas posprzątać! - zawołała Nala. Wolała uniknąć kolejnej kłótni.
- Dziś kolej na Angie i Hoye. - powiedział wesoło Woohyun.
Spojrzałam na tancerza spod przymrużonych powiek. W odpowiedzi otrzymałam ciepły, zawadiacki uśmieszek. Prychnęłam cicho.
- Angie Noona pomogę Ci! - zawołał wesoły Maknae i wraz ze mną, poznosił naczynia. Hoya nie został w tyle. Po mojej reprymendzie latał w te i z powrotem, choć wydawał się bardziej naburmuszony, niż zwykle.
Pozostali zasiedli w salonie. Nala, Woohyun i SungYeol na kanapie. MyungSoo w fotelu, Gyu także, choć na przeciwko visuala zespołu. DongWoo, SungYong i Vicky zajęli sobie miejsce na podłodze i zajadali się jakimiś słodkościami.
W międzyczasie ja i Hoya, mieliśmy wspólnie umyć naczynia. Na początku było słychać zażarte sprzeczki, wzajemne dogryzania. Potem z kuchni docierały śmiechy i chichot. Zza blatu, który oddzielał kuchnię od salonu, zauważyli jak ja i tancerz śmiejemy się, chlapiąc siebie nawzajem wodą.
- A jednak potrafią się dogadać. - szepnął zadowolony SungYeol.
Jedyną osobą, która tego nie skomentowała, był lider. Siedział na fotelu z kamiennym wyrazem twarzy. Przez dłuższą chwilę obserwował to, co działo się w kuchni, aż w końcu wstał i po prostu wyszedł z pomieszczenia. Zniknął za drzwiami swego pokoju.
- Może pójdę z nim poro-
- Nie. Ja pójdę.
Nala przerwała Woohyunowi w połowie zdania, kładąc dłoń na jego ramieniu. Chciała go w ten sposób przekonać, że sobie poradzi i co więcej, uspokoić go. Potem wstała, podeszła do drzwi pokoju lidera i zastukała w nie delikatnie. Nie usłyszała żadnego zaproszenia do wnętrza pomieszczenia, ale postanowiła to zignorować i po prostu weszła do środka.
- Po co ona w ogóle poszła? - mruknął MyungSoo, patrząc, jak drzwi zamykają się za nią.
- A Ty co? Zazdrosny? - spytał SungYeol, ledwo powstrzymując chichot.
- No już ją przechrzcił na swoją własność. - dodał DongWoo, który poczochrał małą Vicky po głowie.
Visual zespołu prychnął cicho i przewrócił oczami.
- Właściwie mógłbyś się już zacząć zachowywać normalnie. - wtrącił zasmucony Woohyun i puścił oczko do przyjaciela.
- Nie może wyjść na jaw, że bywam inny w rzeczywistości. Niech kieruje się moim wizerunkiem na scenie. - odparł L, wzruszając ramionami.
- Nala zaakceptuje Cię w każdej postaci. Jako supermena też Cię kochała. - wtrąciła Vicky, zajadając się ciastkami.
Wszystkie spojrzenia skupiły się teraz na dziewczynce, która wzbudziła w nich ciekawość.
- Co takiego? - zapytał zaintrygowany MyungSoo.
- No. Jesteś jej biasem w INFINITE. Numer jeden. - mruknęła Vicky, przeżuwając kolejne ciastko.
- Nikt mnie nie kocha. - jęknął Woohyun i zasmucony wydął dolną wargę.
- Jesteś na drugim miejscu. - odparła dziewczynka, patrząc na niego z uśmiechem.
Chłopak od razu wydał się jakiś bardziej ożywiony.
- Serio? - zapytał uradowany.
Vicky pokiwała głową.
- Ha! - zawołał wesoło i zaczął odprawiać coś w rodzaju tańca zwycięstwa. Wyglądało to dość komicznie, bo siedział na kanapie.
- Szkoda, że lider nie ma takiego szczęścia jak my. - dodał wokalista z zasmuconą miną.
Znowu WooGyu. Forever, naprawdę.
- Podoba się Angie. - stwierdziła Vicky, którą znów DongWoo poczochrał po włosach.
Wszyscy zrobili wielkie oczy, a Woohyun nawet rozchylił usta. Czyżby znów zobaczył magiczne światło, tak jak wtedy, gdy dotykał pleców MyungSoo?
- Serio? - zapytał, niczym podekscytowane dziecko. Nawet zamachał rękoma.
- Trochę dziwnie to okazuje... - stwierdził SungYeol, uśmiechając się niepewnie.
- Ach, ona zawsze okazuje sympatię poprzez irytację. Jak powie "Ty debilu", to prawie jak... "Skarbie". - skwitowała Vicky, wzruszając przy tym ramionami.
- Jaki debil? - zapytał Hoya.
Właśnie rozsiadł się w fotelu, który wcześniej zajmował lider.
- A gdzie Twoja żona? - zapytał rozbawiony MyungSoo.
- Poprosiła bym dotrzymał wam towarzystwa.
Zamilkł na moment.
- Dobra, wywaliła mnie stamtąd.
- Właśnie dowiedzieliśmy się, że Angie okazuje miłość poprzez irytację. - powiedział MyungSoo.
- Sympatię, nie miłość. - poprawił go Maknae.
- Na jedno wyjdzie.
- Aaaaa. - odparł Hoya, skinąwszy głową.
- I bardzo lubi Gyu. - dodał Woohyun, poruszając znacząco brwiami.
Tancerz uniósł brew ku górze, po czym wzruszył ramionami.
- Nie bardzo mnie to interesuje. - odparł i odwrócił głowę, patrząc teraz w sufit.
Koledzy spojrzeli na niego z politowaniem.
- Ale Gyu nie jest jej biasem numer jeden. - dopowiedziała od razu Vicky.
- Nie? A kto? - zapytał zaciekawiony Woohyun, który miał nadzieję na zasłyszenie swego imienia.
- Hoya.
Nikt nie wyglądał na zaskoczonego. Nawet główny wokalista, choć był wyraźnie zasmucony faktem, że znów został usunięty w cień.
Tancerz spojrzał ukradkiem na Vicky. Cały czas miał obojętny wyraz twarzy, choć widać było, że ten fakt go zainteresował. A co, wykorzysta przeciwko Angie, niech wie, że nie tylko ona jest tu zła.
W międzyczasie Nala rozmawiała z liderem.
- Wiesz... Nie przejmuj się tą sytuacją z Angie, ona Cię lubi. - powiedziała niepewnie.
Chłopak pokręcił głową zażenowany. Nie lubił rozmawiać o takich sprawach, w dodatku z kobietą? On by nawet z kolegą z zespołu o tym nie pogadał. Hańba dla dumy, ot co.
- Nienawidzi mnie. Zresztą, z wzajemnością. - odparł Gyu niewzruszony.
Nala westchnęła cicho.
"Rozmawiam z męską wersją Angie. Bóg mnie pokarał."
- Ona poprzez irytację okazuje swą sympatię. - wyjaśniła powoli. - Ty zresztą też.
Lider zmierzył ją wzrokiem. Nie sprzyjało to tej rozmowie.
- Czasami. - poprawiła się szybko. Odetchnęła z ulgą, bo jego twarz złagodniała.
- Po prostu... Spróbuj być dla niej czasem nieco milszym, a zobaczysz, że i ona potrafi.
Chłopak milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu spojrzał na dziewczynę. W jego mały oczkach tliła się iskierka nadziei.
- Tak myślisz? - spytał niepewnie.
Nala skinęła głową, po czym poklepała kolegę po ramieniu.
- Dzięki. - szepnął, a gdy dziewczyna ruszyła w kierunku drzwi, lider zawołał ją szybko. Obróciła się ku niemu, z pytającą miną.
- Nie mów nikomu o tej rozmowie, dobrze? - poprosił, na co Nala przytaknęła.
- Nooo! Znalazły się zguby! - zawołał SungYeol, gdy zauważył, jak Nala i Gyu wychodzą z pokoju.
W tym momencie weszłam do salonu, wycierając jeszcze ręce w ręczniczek.
- Co wyście tam robili? - zapytałam, patrząc na nich podejrzliwie.
Nie, ja nie byłam zazdrosna. Nie miałam powodu. Gyu i tak był gdzieś tam niżej w tabeli wyników, poza tym to tylko tępy lider, głupi chomik. Pffff.
- Coś, czego z Tobą nie robię. - odparł lider, siadając na kanapie między Woohyunem a SungYeolem. - Rozmawialiśmy.
- PFFFFFFFFFFF. - prychnęłam na niego.
Nala westchnęła cicho i odwróciła wzrok.
"Pięknie. Znowu będę mieć przejebane."
- Trzeba się zbierać. - powiedziałam, idąc w kierunku przedpokoju.
Vicky jęknęła niezadowolona.
- A mogę zostać dziś na noc u nich? - zapytała z nadzieją w oczkach.
- Hmmmmm. - wydukałam, udając, że się zastanawiam. - Jasne, czemu nie.
- Serio?
- Nie.
- Łeeeeeeee.
- Ubieraj buty za nim przejdę do rękoczynu.
- Już, już.
- Nala, Ty też.
- Poduszka powinna zostać z właścicielem, nie sądzisz? - wtrącił MyungSoo, który wstał nagle z fotela.
Uniosłam brwi, patrząc na niego z politowaniem.
- Nala nie jest Twoją własnością. - odparłam.
Moja przyjaciółka miała dylemat. Z jednej strony, nie chciała być traktowana przedmiotowo. Z drugiej, to był Kim MyungSoo, więc jakie ma znaczenie sposób, w jaki ją traktuje. Pokręciła głową. Nie, musi to zmienić, bo to nie może tak wyglądać. Przemówi mu do rozsądku!
- Angie ma rację. - wypaliła nieśmiało.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony, a zarazem dziwnie zasmucony.
- Nieważne... - szepnęła, odwracając wzrok.
"Cholera! Ja nigdy nie wiem kiedy on udaje, a kiedy jest szczery!"
- Ty chcesz męża zostawić samemu sobie? - zapytał Hoya, który również wstał z fotela.
- Separacja. - mruknęłam, zakładając buty.
- Żona powinna sypiać z mężem.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi.
- Hyung, to dziwnie zabrzmiało... - szepnął Maknae.
- Sens zachowany. - skwitował DongWoo, który przytulał małą Vicky.
Jak tak dalej pójdzie, to zacznę go o coś podejrzewać.
- Nie jesteśmy związkiem małżeńskim w świetle prawa. - odparłam, wzruszając ramionami.
- Jak to nie?! - zawołał Hoya. Złapał się za pierś, udając, że jest w szoku. Chwycił pierwszą, lepszą kartkę i zamachał mi nią przed nosem. - Nie pamiętasz, jak podpisywałaś akt ślubu?
- Hoya. To rachunek za pralnię. - mruknęłam, łapiąc kwit i przyjrzałam mu się uważnie. Zmarszczyłam brwi. - W dodatku za bokserki lidera.
- YAH! - zawołał Hamster. Wydawał się dziwnie zawstydzony.
Oddałam kwit tancerzowi i westchnęłam cicho.
- Idziemy. - mruknęłam.
Nala i Vicky były gotowe. Żegnały się z zespołem. Ja także. Pomachałam do nich na odchodne, w miarę uprzejmie podziękowałam za dzień i życzyłam miłej nocy. Ostatnią osobą, która mi została do pożegnania był lider.
- Dobranoc, Angie. - powiedział cicho i wsadził dłonie do kieszeni spodni.
Zrobiłam wielkie oczy.
- Co? - wydukałam. - Uderzyłeś się w gło-AŁ!
Spojrzałam z oburzeniem na Nalę, która dźgnęła mnie w bok.
- Chce się grzecznie pożegnać, to zrób to samo. - powiedziała ze spokojem w głosie.
Wiedziałam, że z trudem zniosła moje groźne spojrzenie. Odetchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie do Gyu.
- Uhm... Dobranoc. Sunggyu. - powiedziałam cicho i skinęłam głową.
Chłopak odwrócił wzrok, nie mówiąc już nic.
W końcu wyszliśmy z ich dormu. Czekał nas ranek w ich towarzystwie, więc też musiałyśmy się przygotować.
"Jak widzisz, całkiem nieźle się dogadujemy. Minęły dopiero dwa dni, a my już mamy ze sobą tak bliski kontakt. Mój kurs się już zaczął. Hoya to... Ciekawy nauczyciel. Jego metody są dziwne, zastanawiam się, czy zaakceptowałaby je Europejska Komisja Ochrony Praw Człowieka. O ile coś takiego w ogóle istnieje. Lider wyraźnie wykazuje objawy jakiejś choroby. Był dziwnie uprzejmy. Wprawdzie dogadujemy się dobrze, ale dziś był aż nadto miły. Może uderzyłam go za mocno przy pobudce?
Graliśmy też w butelkę. Głupki miały dziwne pomysły. Przytulenie na przykład. Wyobrażasz sobie?! Tragedia. Nala podobno tańczyła TroubleMaker z Woohyunem. Niestety przegapiłam to, a szkoda. Nawet mi nagrania nie zrobili. Nie wybaczę im tego.
Vicky ma się najlepiej. Wiecznie obok DongWoo, który ciągle ją przytula. Zaczynam się obawiać, bo obejmuje ją z psychicznym uśmieszkiem. Ale zawsze sobie potem uświadamiam, że on taki jest na co dzień i nie ma co się niepokoić.
Jutro kolejna część kursu. No i Nala też w końcu ruszy tyłek i się weźmie do roboty. Ciągle haruję i haruję, a ona co? Mdleje, a za to przecież kasy nie dostaniemy. A szkoda, bo dawno bym była bogatsza od całej tej wytwórni. No nic. Nie będę więcej marudzić, bo przecież kiedyś trzeba przestać. Na jeden wieczór wystarczy. Wrócę do tego później. Trzymaj się Nessa i napisz, jak tam w Polsce się dzieje."
- Zwariowałeś? - wydukała Nala, patrząc z przerażeniem na MyungSoo.
- Zapytaj mnie o coś, czego jeszcze nie jesteś serio pewna. - odparł, dmuchając w grzywkę.
- Ale naprawdę? - wydukała, wciąż robiąc wielkie oczy.
- Poduszeczko moja, naprawdę.
Nala zaczerwieniła się, słysząc to. To był najbardziej przedmiotowy komplement, jaki kiedykolwiek słyszała. No, ale od nie byle kogo, więc co miała marudzić. Jeszcze nie posiadła w sobie tyle odwagi, by mu wygarnąć.
- Po prostu zrób mu makijaż. - powiedział po chwili, wskazując na Maknae, który czekał już w garderobie.
- Ale kurde w takim miejscu?!
- No tu będziesz pracować moja droga.
Nala odetchnęła cicho. Nie miała wyjścia, musiała się dostosować do poleceń nauczyciela. Zrobiła makijaż, używając odpowiedniego podkładu, tuszu do rzęs, dokładnie wszystko poprawiła i wykończyła. Robiła to ze skupieniem, nie chcąc zawieść oczekiwań MyungSoo. Gdy skończyła, chłopak musiał sprawdzić efekty. Nie mówił nic, jedynie kiwał głową.
Potem przyszła kolej na lidera. Też dała radę, choć ciągle bała się, że nie wytrwa przy malowaniu oczu. Co chwilę prosiła, by je otworzył, po czym dostawała burę, że przecież nawet ich nie zamknął.
Z DongWoo też nie było łatwo, bo ciągle się szczerzył, albo śmiał. W efekcie, kilka razy musiała wszystko zmywać i nakładać od nowa. Miała ochotę go udusić, ale Vicky łypała na nią spode łba, więc tworzyła za duże ryzyko.
Jedyna osoba, która nie sprawiała problemu to Hoya, bo on nie zgodził się na robienie mu makijażu. Uważał, że jest osobą wartą wyższego poziomu jazdy, dopiero gdy Nala nauczy się więcej. Wprawdzie oberwał za to ode mnie, ale to skończyło się kolejną bezsensowną kłótnią.
SungYeol jeszcze siedział w miarę spokojnie i wedle próśb. Gorzej było z Woohyunem. Ciągle się uśmiechał, co wywoływało jego eye-smile, z którym Nala nie mogła sobie poradzić w czasie robienia makijażu. I tak z trudem się do tego przykładała, wiedząc, że akurat go ma teraz do umalowania.
" Mogło być gorzej. Tu mógł siedzieć MyungSoo. O Boże, ale kiedyś tak będzie. O Boże."
Myśli Nali były naprawdę intrygujące. A, że mamy jeden mózg, to wszystko bez problemu mogłam odczytać.
- Zdałaś. Zostałaś stylistką INFINITE. - powiedział L, gdy wszystkich dokładnie obejrzał.
Uniosłam brwi, patrząc na niego ze zdumieniem. Sama Nala zrobiła pytającą minę.
- Co? - wydukałam. - To wszystko?
- A czego tu potrzeba więcej? - odparł, spojrzawszy na mnie.
- No... Ja... Ale.. - zawiesiłam głos i tupnęłam nogą. - To nie fair!
- Dobra robota. - powiedział L, kładąc dłoń na ramieniu Nali. Aż zadrżała pod wpływem jego dotyku. Z trudem patrzyła mu w oczy. Miała ochotę zemdleć, ale powstrzymywała się od tego. Sukces! - Jutro przygotujesz nas do fanmeetingu.
Po tych słowach, wraz z chłopakami, wyszedł z garderoby i ruszyli w kierunku apartamentu.
Nala załamała ręce, a ja od razu zaczęłam się śmiać.
- Dobra, to nawet sprawiedliwe. - stwierdziłam, kiwając głową.
- Mówiłaś, że nas lubi... - zaczął Woohyun, który siedział obok małej Vicky.
Cały zespół ją otoczył, podając co jakiś czas paczkę słodyczy.
- No. - odparła, jedząc ciastka.
- Jak bardzo?
- No bardzo. Nala ma MyungSoo na tapecie w telefonie.
Woohyun wydął dolną wargę i zasmucony spuścił głowę. L za to uśmiechnął się pod nosem i rozchylił lekko usta, by następnie przesunąć językiem po wnętrzu policzka.
- Ale uważa, że jesteś kochany i słodki, więc wiesz...
Po tych słowach, główny wokalista od razu się rozpromienił.
- A co z Angie? - zapytał Hoya.
Pozostali popatrzyli na niego ze zdziwieniem.
Chłopak zorientował się co powiedział i wzruszył ramionami, robiąc obojętną minę.
- Nie żeby mnie to obchodziło, ale może to się wykorzysta przeciwko niej, czy coś.
- Ma Hoyę na tapecie. - wyjaśniła Vicky.
Tancerz uśmiechnął się usatysfakcjonowany i powoli pokiwał głową. Opanował się, gdy znów koledzy popatrzyli na niego uważnie. Wrócił do swego typowego wyrazu twarzy.
Lider prychnął cicho. Stał przy oknie ze skrzyżowanymi na torsie rękoma. Obserwował przez okno, czy przypadkiem ich głupia niania z Nalą nie wrócą ze sklepu. Specjalnie je wysłali, by mogli przy okazji wypytać młodszą o więcej szczegółów.
- Mają z wami przypinki. I plakaty. Nala ma ponad pięćset gifów w telefonie.
MyungSoo zamrugał zaskoczony.
- I wszystkie z nim? - wydukał Woohyun, wskazując na niego.
Dziewczynka pokiwała głową.
- Mnie to nie dziwi. - odparł L i uśmiechnął się zawadiacko, przygryzając przy tym dolną wargę.
- Hyung robi fanserwis w dormie. - zajęczał SungJong, za co oberwał poduszką od samego Visuala zespołu.
- Uspokójcie się. - warknął lider, gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych.
- I nic się nie działo? Naprawdę nic? - dopytywała Nala, nie wierząc własnym uszom.
Siedzieliśmy wszyscy przy stole i jedliśmy kolację.
Dzień zleciał nam bardzo szybko. Dużo czasu zajęła część kursu Nali, potem nasze zakupy. Poza tym, dziś chłopcy musieli iść spać wcześniej ze względu na jutrzejszy grafik.
- Nic. - potaknęli znowu.
- Co żeście spierdolili? - mruknęłam, tracąc już cierpliwość.
Nala stuknęła się w czoło.
- Noona, a co to znaczy? - zapytał zaciekawiony SungJong.
- Co? Pierdolić?
- Tak.
- To znaczy, że skłamaliście! - zawołałam podirytowana.
- Naprawdę? - powtórzył i spojrzał na tancerza. - W takim razie Hoya Hyung pierdoli bardzo często.
Zakrztusiłam się. Akurat musiałam pić herbatę no. Nala poklepała mnie po plecach, bym mogła dojść do siebie. Widziałam jednak, że ma ze mnie niezły ubaw. Muszę się jakoś na niej odegrać i zrobię to po fanmeetingu.
- Wcale nie. - odparł Hoya, broniąc się ze spokojem w głosie.
- Sunggyu Hyung też często pierdoli. - dodał SungYeol.
Znów się zakrztusiłam. Mogłam odczekać nieco dłuższą chwilę, zamiast od razu pić.
- Angie, Ty zawsze musisz wybrać sobie jakichś zboczeńców? - spytała szeptem moja przyjaciółka.
- Już skończcie z używaniem tych polskich słówek, bo przeginacie. - mruknęłam. - Jeszcze raz usłyszę jakieś takie słowo, to macie wszyscy wpierdol.
- Co to znaczy?
- ANGIE - zawołała Nala.
- No sorry! Nic nie znaczy. Zapomnij, że to powiedziałam.
- Nocujesz dziś u nas? - zapytał nagle Hoya.
Spojrzałam na niego poirytowana.
- Możemy już zmienić role? Chętnie spróbowałabym... kogoś na miano... mordercy. A Ty będziesz ofiarą mojej zbrodni. - powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
Hoya ułożył przedramię na oparciu mojego krzesła i obrócił się bardziej w moją stronę. Spoglądał na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
- Wolałbym byś Ty była moją ofiarą. - szepnął i znacząco poruszał brwiami.
Większość osób parsknęła śmiechem, jedynie lider nie wyglądał na rozbawionego.
- Jesteś zboczony.
- Skąd wiesz, co miałem na myśli?
- To widać i słychać.
- To nie moja wina, że wszędzie zauważasz jakieś aluzje, które notabene nie istnieją.
- A ten tekst o nocy poślubnej?
- Ach, toż to nadal aktualne! Cieszę się, że wyrażasz zgodę. Zresztą, nie miałaś zbyt wiele do gadania.
- E? Co?
- Później ustalimy kiedy.
Po tych słowach, zakończył temat.
Siedziałam, nie mając pojęcia, co się właśnie stało. Pokręciłam głową i zmrużyłam powieki, zauważając chichot mojej przyjaciółki. Ma przesrane, zemsta będzie słodka.
- Obudzicie nas rano? - zapytał nagle lider.
Skinęłam głową.
- Taka nasza praca. - odparłam.
- Twoja. - poprawiła mnie Nala.
- Nie pogarszaj swojej i tak kiepskiej sytuacji. - mruknęłam, patrząc na nią spode łba.
Przyjaciółka uniosła dłonie w geście kapitulacji. Wiedziała, że z tą agresją nie wygra.
- W porządku. - odparł Gyu, ignorując naszą wymianę zdań.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Patrzyłam tak na niego przez dłuższą chwilę. Wyczekiwałam jakiegoś głupiego komentarza, burknięcia, marudzenia, czegokolwiek! Nawet jakiegoś westchnięcia czy przewrócenia oczami (choć z tym mogłam mieć problem, jeśli chodzi o zauważenie).
- Wiesz co, Gyu zachowuje się dziwnie. - mruknęłam, gdy siedziałyśmy w salonie.
Już jakiś czas temu pożegnałyśmy chłopaków, gdzie lider znów był w miarę spokojny i uprzejmy. Teraz byłyśmy już wykąpane i naszykowane do spania. Vicky już dawno odpłynęła do krainy snów.
- To znaczy? - zapytała zaciekawiona Nala.
- Jest jakiś... Taki...
- Uprzejmy?
- Dokładnie! To nie w jego stylu!
- Serio?
- Martwię się. Może on się źle czuje. Myślisz, że mu coś zaszkodziło? A może to cisza przed burzą.
- A może po prostu próbuje naprawić wasze stosunki?
Patrzyłam na nią z politowaniem.
- Nie mówię tu o seksie, a o normalnych relacjach międzyludzkich. Czy Ty wszędzie widzisz coś zbereźnego?
- Eeeeeeeeee... No.
Moja przyjaciółka stuknęła się w czoło.
- Zdecyduj się w końcu. Gdy jest zły i Cię wkurza, jest niedobrze. Gdy jest miły, też nie pasuje. Podejmij decyzję w końcu.
- Jestem kobietą. Oczekujesz ode mnie podjęcia decyzji?
Nala westchnęła cicho.
- Fakt. Mój błąd.
Nastała chwila ciszy.
- Myślę, że dobrze by było, gdybyś spróbowała zrobić to samo.
Spojrzałam pytającą na kumpelę.
- Że co? Dziwnie się zachowywać?
- Nie. Być uprzejmą.
- Czyli mam się dziwnie zachowywać.
Nala westchnęła cicho.
- Dobrze. Nazwijmy to w ten sposób.
- Za wysokie wymogi masz. To miały być wakacje, a nie tortura. - jęknęłam, udając, że pociągam nosem.
- Udajesz żonę swojego biasa, to chyba dobra rekompensata.
Zmrużyłam powieki.
- A Ty jesteś bambusową poduszką.
- Ale mnie to nie przeszkadza. To Ty wiecznie wymyślasz.
- Taka moja rola no!
Nala wstała z kanapy i ruszyła w kierunku swojego pokoju.
- Słuchaj, prawda jest taka, że Ci się to podoba i nie próbuj mi tu zaprzeczać. - powiedziała z rozbawieniem. Weszła do swojej sypialni i posłała mi uśmiech, pokazując na koniec język. - Dobranoc.
- Ty... - warknęłam, ale nie zdążyłam nic dodać, bo dziewczyna zatrzasnęła drzwi.
Zatarłam rączki, uśmiechając się chytrze, wręcz psychicznie.
- Zemsta będzie słodka...- szepnęłam i zaśmiałam się złowieszczo.
- Możesz planować swe zbrodnie nieco ciszej? Próbują zasnąć! - usłyszałam krzyk przyjaciółki.
- Wal się!
- Ty z Hoyą!
- A Ty z Woohyunem w wannie i z MyungSoo w kuchni na stole! Miłych snów!
Nastąpiła chwila ciszy.
Trzy... Dwa... Jeden...
- Angie nienawidzę Cię! Booooże, co ja mam teraz przed oczami!
Zachichotałam cicho, kierując się do swego pokoju.
A to nie był koniec mojej zemsty. Nie, to dopiero początek.
- Hm. Nie wiemy nic konkretnego. Wy macie swoje kursy, więc jednocześnie my mamy wolne. - stwierdził lider, wzruszając ramionami.
- Ach, ten nasz kurs... - szepnął Hoya, udając, że przypadkiem kładzie ramię na oparciu mojego krzesła.
- Odwal się. Nadal mam focha. - burknęłam, odwracając głowę w przeciwną stronę.
- Ty wredna...
- Czas posprzątać! - zawołała Nala. Wolała uniknąć kolejnej kłótni.
- Dziś kolej na Angie i Hoye. - powiedział wesoło Woohyun.
Spojrzałam na tancerza spod przymrużonych powiek. W odpowiedzi otrzymałam ciepły, zawadiacki uśmieszek. Prychnęłam cicho.
- Angie Noona pomogę Ci! - zawołał wesoły Maknae i wraz ze mną, poznosił naczynia. Hoya nie został w tyle. Po mojej reprymendzie latał w te i z powrotem, choć wydawał się bardziej naburmuszony, niż zwykle.
Pozostali zasiedli w salonie. Nala, Woohyun i SungYeol na kanapie. MyungSoo w fotelu, Gyu także, choć na przeciwko visuala zespołu. DongWoo, SungYong i Vicky zajęli sobie miejsce na podłodze i zajadali się jakimiś słodkościami.
W międzyczasie ja i Hoya, mieliśmy wspólnie umyć naczynia. Na początku było słychać zażarte sprzeczki, wzajemne dogryzania. Potem z kuchni docierały śmiechy i chichot. Zza blatu, który oddzielał kuchnię od salonu, zauważyli jak ja i tancerz śmiejemy się, chlapiąc siebie nawzajem wodą.
- A jednak potrafią się dogadać. - szepnął zadowolony SungYeol.
Jedyną osobą, która tego nie skomentowała, był lider. Siedział na fotelu z kamiennym wyrazem twarzy. Przez dłuższą chwilę obserwował to, co działo się w kuchni, aż w końcu wstał i po prostu wyszedł z pomieszczenia. Zniknął za drzwiami swego pokoju.
- Może pójdę z nim poro-
- Nie. Ja pójdę.
Nala przerwała Woohyunowi w połowie zdania, kładąc dłoń na jego ramieniu. Chciała go w ten sposób przekonać, że sobie poradzi i co więcej, uspokoić go. Potem wstała, podeszła do drzwi pokoju lidera i zastukała w nie delikatnie. Nie usłyszała żadnego zaproszenia do wnętrza pomieszczenia, ale postanowiła to zignorować i po prostu weszła do środka.
- Po co ona w ogóle poszła? - mruknął MyungSoo, patrząc, jak drzwi zamykają się za nią.
- A Ty co? Zazdrosny? - spytał SungYeol, ledwo powstrzymując chichot.
- No już ją przechrzcił na swoją własność. - dodał DongWoo, który poczochrał małą Vicky po głowie.
Visual zespołu prychnął cicho i przewrócił oczami.
- Właściwie mógłbyś się już zacząć zachowywać normalnie. - wtrącił zasmucony Woohyun i puścił oczko do przyjaciela.
- Nie może wyjść na jaw, że bywam inny w rzeczywistości. Niech kieruje się moim wizerunkiem na scenie. - odparł L, wzruszając ramionami.
- Nala zaakceptuje Cię w każdej postaci. Jako supermena też Cię kochała. - wtrąciła Vicky, zajadając się ciastkami.
Wszystkie spojrzenia skupiły się teraz na dziewczynce, która wzbudziła w nich ciekawość.
- Co takiego? - zapytał zaintrygowany MyungSoo.
- No. Jesteś jej biasem w INFINITE. Numer jeden. - mruknęła Vicky, przeżuwając kolejne ciastko.
- Nikt mnie nie kocha. - jęknął Woohyun i zasmucony wydął dolną wargę.
- Jesteś na drugim miejscu. - odparła dziewczynka, patrząc na niego z uśmiechem.
Chłopak od razu wydał się jakiś bardziej ożywiony.
- Serio? - zapytał uradowany.
Vicky pokiwała głową.
- Ha! - zawołał wesoło i zaczął odprawiać coś w rodzaju tańca zwycięstwa. Wyglądało to dość komicznie, bo siedział na kanapie.
- Szkoda, że lider nie ma takiego szczęścia jak my. - dodał wokalista z zasmuconą miną.
Znowu WooGyu. Forever, naprawdę.
- Podoba się Angie. - stwierdziła Vicky, którą znów DongWoo poczochrał po włosach.
Wszyscy zrobili wielkie oczy, a Woohyun nawet rozchylił usta. Czyżby znów zobaczył magiczne światło, tak jak wtedy, gdy dotykał pleców MyungSoo?
- Serio? - zapytał, niczym podekscytowane dziecko. Nawet zamachał rękoma.
- Trochę dziwnie to okazuje... - stwierdził SungYeol, uśmiechając się niepewnie.
- Ach, ona zawsze okazuje sympatię poprzez irytację. Jak powie "Ty debilu", to prawie jak... "Skarbie". - skwitowała Vicky, wzruszając przy tym ramionami.
- Jaki debil? - zapytał Hoya.
Właśnie rozsiadł się w fotelu, który wcześniej zajmował lider.
- A gdzie Twoja żona? - zapytał rozbawiony MyungSoo.
- Poprosiła bym dotrzymał wam towarzystwa.
Zamilkł na moment.
- Dobra, wywaliła mnie stamtąd.
- Właśnie dowiedzieliśmy się, że Angie okazuje miłość poprzez irytację. - powiedział MyungSoo.
- Sympatię, nie miłość. - poprawił go Maknae.
- Na jedno wyjdzie.
- Aaaaa. - odparł Hoya, skinąwszy głową.
- I bardzo lubi Gyu. - dodał Woohyun, poruszając znacząco brwiami.
Tancerz uniósł brew ku górze, po czym wzruszył ramionami.
- Nie bardzo mnie to interesuje. - odparł i odwrócił głowę, patrząc teraz w sufit.
Koledzy spojrzeli na niego z politowaniem.
- Ale Gyu nie jest jej biasem numer jeden. - dopowiedziała od razu Vicky.
- Nie? A kto? - zapytał zaciekawiony Woohyun, który miał nadzieję na zasłyszenie swego imienia.
- Hoya.
Nikt nie wyglądał na zaskoczonego. Nawet główny wokalista, choć był wyraźnie zasmucony faktem, że znów został usunięty w cień.
Tancerz spojrzał ukradkiem na Vicky. Cały czas miał obojętny wyraz twarzy, choć widać było, że ten fakt go zainteresował. A co, wykorzysta przeciwko Angie, niech wie, że nie tylko ona jest tu zła.
W międzyczasie Nala rozmawiała z liderem.
- Wiesz... Nie przejmuj się tą sytuacją z Angie, ona Cię lubi. - powiedziała niepewnie.
Chłopak pokręcił głową zażenowany. Nie lubił rozmawiać o takich sprawach, w dodatku z kobietą? On by nawet z kolegą z zespołu o tym nie pogadał. Hańba dla dumy, ot co.
- Nienawidzi mnie. Zresztą, z wzajemnością. - odparł Gyu niewzruszony.
Nala westchnęła cicho.
"Rozmawiam z męską wersją Angie. Bóg mnie pokarał."
- Ona poprzez irytację okazuje swą sympatię. - wyjaśniła powoli. - Ty zresztą też.
Lider zmierzył ją wzrokiem. Nie sprzyjało to tej rozmowie.
- Czasami. - poprawiła się szybko. Odetchnęła z ulgą, bo jego twarz złagodniała.
- Po prostu... Spróbuj być dla niej czasem nieco milszym, a zobaczysz, że i ona potrafi.
Chłopak milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu spojrzał na dziewczynę. W jego mały oczkach tliła się iskierka nadziei.
- Tak myślisz? - spytał niepewnie.
Nala skinęła głową, po czym poklepała kolegę po ramieniu.
- Dzięki. - szepnął, a gdy dziewczyna ruszyła w kierunku drzwi, lider zawołał ją szybko. Obróciła się ku niemu, z pytającą miną.
- Nie mów nikomu o tej rozmowie, dobrze? - poprosił, na co Nala przytaknęła.
- Nooo! Znalazły się zguby! - zawołał SungYeol, gdy zauważył, jak Nala i Gyu wychodzą z pokoju.
W tym momencie weszłam do salonu, wycierając jeszcze ręce w ręczniczek.
- Co wyście tam robili? - zapytałam, patrząc na nich podejrzliwie.
Nie, ja nie byłam zazdrosna. Nie miałam powodu. Gyu i tak był gdzieś tam niżej w tabeli wyników, poza tym to tylko tępy lider, głupi chomik. Pffff.
- Coś, czego z Tobą nie robię. - odparł lider, siadając na kanapie między Woohyunem a SungYeolem. - Rozmawialiśmy.
- PFFFFFFFFFFF. - prychnęłam na niego.
Nala westchnęła cicho i odwróciła wzrok.
"Pięknie. Znowu będę mieć przejebane."
- Trzeba się zbierać. - powiedziałam, idąc w kierunku przedpokoju.
Vicky jęknęła niezadowolona.
- A mogę zostać dziś na noc u nich? - zapytała z nadzieją w oczkach.
- Hmmmmm. - wydukałam, udając, że się zastanawiam. - Jasne, czemu nie.
- Serio?
- Nie.
- Łeeeeeeee.
- Ubieraj buty za nim przejdę do rękoczynu.
- Już, już.
- Nala, Ty też.
- Poduszka powinna zostać z właścicielem, nie sądzisz? - wtrącił MyungSoo, który wstał nagle z fotela.
Uniosłam brwi, patrząc na niego z politowaniem.
- Nala nie jest Twoją własnością. - odparłam.
Moja przyjaciółka miała dylemat. Z jednej strony, nie chciała być traktowana przedmiotowo. Z drugiej, to był Kim MyungSoo, więc jakie ma znaczenie sposób, w jaki ją traktuje. Pokręciła głową. Nie, musi to zmienić, bo to nie może tak wyglądać. Przemówi mu do rozsądku!
- Angie ma rację. - wypaliła nieśmiało.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony, a zarazem dziwnie zasmucony.
- Nieważne... - szepnęła, odwracając wzrok.
"Cholera! Ja nigdy nie wiem kiedy on udaje, a kiedy jest szczery!"
- Ty chcesz męża zostawić samemu sobie? - zapytał Hoya, który również wstał z fotela.
- Separacja. - mruknęłam, zakładając buty.
- Żona powinna sypiać z mężem.
Spojrzałam na niego, unosząc brwi.
- Hyung, to dziwnie zabrzmiało... - szepnął Maknae.
- Sens zachowany. - skwitował DongWoo, który przytulał małą Vicky.
Jak tak dalej pójdzie, to zacznę go o coś podejrzewać.
- Nie jesteśmy związkiem małżeńskim w świetle prawa. - odparłam, wzruszając ramionami.
- Jak to nie?! - zawołał Hoya. Złapał się za pierś, udając, że jest w szoku. Chwycił pierwszą, lepszą kartkę i zamachał mi nią przed nosem. - Nie pamiętasz, jak podpisywałaś akt ślubu?
- Hoya. To rachunek za pralnię. - mruknęłam, łapiąc kwit i przyjrzałam mu się uważnie. Zmarszczyłam brwi. - W dodatku za bokserki lidera.
- YAH! - zawołał Hamster. Wydawał się dziwnie zawstydzony.
Oddałam kwit tancerzowi i westchnęłam cicho.
- Idziemy. - mruknęłam.
Nala i Vicky były gotowe. Żegnały się z zespołem. Ja także. Pomachałam do nich na odchodne, w miarę uprzejmie podziękowałam za dzień i życzyłam miłej nocy. Ostatnią osobą, która mi została do pożegnania był lider.
- Dobranoc, Angie. - powiedział cicho i wsadził dłonie do kieszeni spodni.
Zrobiłam wielkie oczy.
- Co? - wydukałam. - Uderzyłeś się w gło-AŁ!
Spojrzałam z oburzeniem na Nalę, która dźgnęła mnie w bok.
- Chce się grzecznie pożegnać, to zrób to samo. - powiedziała ze spokojem w głosie.
Wiedziałam, że z trudem zniosła moje groźne spojrzenie. Odetchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie do Gyu.
- Uhm... Dobranoc. Sunggyu. - powiedziałam cicho i skinęłam głową.
Chłopak odwrócił wzrok, nie mówiąc już nic.
W końcu wyszliśmy z ich dormu. Czekał nas ranek w ich towarzystwie, więc też musiałyśmy się przygotować.
"Jak widzisz, całkiem nieźle się dogadujemy. Minęły dopiero dwa dni, a my już mamy ze sobą tak bliski kontakt. Mój kurs się już zaczął. Hoya to... Ciekawy nauczyciel. Jego metody są dziwne, zastanawiam się, czy zaakceptowałaby je Europejska Komisja Ochrony Praw Człowieka. O ile coś takiego w ogóle istnieje. Lider wyraźnie wykazuje objawy jakiejś choroby. Był dziwnie uprzejmy. Wprawdzie dogadujemy się dobrze, ale dziś był aż nadto miły. Może uderzyłam go za mocno przy pobudce?
Graliśmy też w butelkę. Głupki miały dziwne pomysły. Przytulenie na przykład. Wyobrażasz sobie?! Tragedia. Nala podobno tańczyła TroubleMaker z Woohyunem. Niestety przegapiłam to, a szkoda. Nawet mi nagrania nie zrobili. Nie wybaczę im tego.
Vicky ma się najlepiej. Wiecznie obok DongWoo, który ciągle ją przytula. Zaczynam się obawiać, bo obejmuje ją z psychicznym uśmieszkiem. Ale zawsze sobie potem uświadamiam, że on taki jest na co dzień i nie ma co się niepokoić.
Jutro kolejna część kursu. No i Nala też w końcu ruszy tyłek i się weźmie do roboty. Ciągle haruję i haruję, a ona co? Mdleje, a za to przecież kasy nie dostaniemy. A szkoda, bo dawno bym była bogatsza od całej tej wytwórni. No nic. Nie będę więcej marudzić, bo przecież kiedyś trzeba przestać. Na jeden wieczór wystarczy. Wrócę do tego później. Trzymaj się Nessa i napisz, jak tam w Polsce się dzieje."
- Zwariowałeś? - wydukała Nala, patrząc z przerażeniem na MyungSoo.
- Zapytaj mnie o coś, czego jeszcze nie jesteś serio pewna. - odparł, dmuchając w grzywkę.
- Ale naprawdę? - wydukała, wciąż robiąc wielkie oczy.
- Poduszeczko moja, naprawdę.
Nala zaczerwieniła się, słysząc to. To był najbardziej przedmiotowy komplement, jaki kiedykolwiek słyszała. No, ale od nie byle kogo, więc co miała marudzić. Jeszcze nie posiadła w sobie tyle odwagi, by mu wygarnąć.
- Po prostu zrób mu makijaż. - powiedział po chwili, wskazując na Maknae, który czekał już w garderobie.
- Ale kurde w takim miejscu?!
- No tu będziesz pracować moja droga.
Nala odetchnęła cicho. Nie miała wyjścia, musiała się dostosować do poleceń nauczyciela. Zrobiła makijaż, używając odpowiedniego podkładu, tuszu do rzęs, dokładnie wszystko poprawiła i wykończyła. Robiła to ze skupieniem, nie chcąc zawieść oczekiwań MyungSoo. Gdy skończyła, chłopak musiał sprawdzić efekty. Nie mówił nic, jedynie kiwał głową.
Potem przyszła kolej na lidera. Też dała radę, choć ciągle bała się, że nie wytrwa przy malowaniu oczu. Co chwilę prosiła, by je otworzył, po czym dostawała burę, że przecież nawet ich nie zamknął.
Z DongWoo też nie było łatwo, bo ciągle się szczerzył, albo śmiał. W efekcie, kilka razy musiała wszystko zmywać i nakładać od nowa. Miała ochotę go udusić, ale Vicky łypała na nią spode łba, więc tworzyła za duże ryzyko.
Jedyna osoba, która nie sprawiała problemu to Hoya, bo on nie zgodził się na robienie mu makijażu. Uważał, że jest osobą wartą wyższego poziomu jazdy, dopiero gdy Nala nauczy się więcej. Wprawdzie oberwał za to ode mnie, ale to skończyło się kolejną bezsensowną kłótnią.
SungYeol jeszcze siedział w miarę spokojnie i wedle próśb. Gorzej było z Woohyunem. Ciągle się uśmiechał, co wywoływało jego eye-smile, z którym Nala nie mogła sobie poradzić w czasie robienia makijażu. I tak z trudem się do tego przykładała, wiedząc, że akurat go ma teraz do umalowania.
" Mogło być gorzej. Tu mógł siedzieć MyungSoo. O Boże, ale kiedyś tak będzie. O Boże."
Myśli Nali były naprawdę intrygujące. A, że mamy jeden mózg, to wszystko bez problemu mogłam odczytać.
- Zdałaś. Zostałaś stylistką INFINITE. - powiedział L, gdy wszystkich dokładnie obejrzał.
Uniosłam brwi, patrząc na niego ze zdumieniem. Sama Nala zrobiła pytającą minę.
- Co? - wydukałam. - To wszystko?
- A czego tu potrzeba więcej? - odparł, spojrzawszy na mnie.
- No... Ja... Ale.. - zawiesiłam głos i tupnęłam nogą. - To nie fair!
- Dobra robota. - powiedział L, kładąc dłoń na ramieniu Nali. Aż zadrżała pod wpływem jego dotyku. Z trudem patrzyła mu w oczy. Miała ochotę zemdleć, ale powstrzymywała się od tego. Sukces! - Jutro przygotujesz nas do fanmeetingu.
Po tych słowach, wraz z chłopakami, wyszedł z garderoby i ruszyli w kierunku apartamentu.
Nala załamała ręce, a ja od razu zaczęłam się śmiać.
- Dobra, to nawet sprawiedliwe. - stwierdziłam, kiwając głową.
- Mówiłaś, że nas lubi... - zaczął Woohyun, który siedział obok małej Vicky.
Cały zespół ją otoczył, podając co jakiś czas paczkę słodyczy.
- No. - odparła, jedząc ciastka.
- Jak bardzo?
- No bardzo. Nala ma MyungSoo na tapecie w telefonie.
Woohyun wydął dolną wargę i zasmucony spuścił głowę. L za to uśmiechnął się pod nosem i rozchylił lekko usta, by następnie przesunąć językiem po wnętrzu policzka.
- Ale uważa, że jesteś kochany i słodki, więc wiesz...
Po tych słowach, główny wokalista od razu się rozpromienił.
- A co z Angie? - zapytał Hoya.
Pozostali popatrzyli na niego ze zdziwieniem.
Chłopak zorientował się co powiedział i wzruszył ramionami, robiąc obojętną minę.
- Nie żeby mnie to obchodziło, ale może to się wykorzysta przeciwko niej, czy coś.
- Ma Hoyę na tapecie. - wyjaśniła Vicky.
Tancerz uśmiechnął się usatysfakcjonowany i powoli pokiwał głową. Opanował się, gdy znów koledzy popatrzyli na niego uważnie. Wrócił do swego typowego wyrazu twarzy.
Lider prychnął cicho. Stał przy oknie ze skrzyżowanymi na torsie rękoma. Obserwował przez okno, czy przypadkiem ich głupia niania z Nalą nie wrócą ze sklepu. Specjalnie je wysłali, by mogli przy okazji wypytać młodszą o więcej szczegółów.
- Mają z wami przypinki. I plakaty. Nala ma ponad pięćset gifów w telefonie.
MyungSoo zamrugał zaskoczony.
- I wszystkie z nim? - wydukał Woohyun, wskazując na niego.
Dziewczynka pokiwała głową.
- Mnie to nie dziwi. - odparł L i uśmiechnął się zawadiacko, przygryzając przy tym dolną wargę.
- Hyung robi fanserwis w dormie. - zajęczał SungJong, za co oberwał poduszką od samego Visuala zespołu.
- Uspokójcie się. - warknął lider, gdy usłyszał dźwięk otwierających się drzwi wejściowych.
- I nic się nie działo? Naprawdę nic? - dopytywała Nala, nie wierząc własnym uszom.
Siedzieliśmy wszyscy przy stole i jedliśmy kolację.
Dzień zleciał nam bardzo szybko. Dużo czasu zajęła część kursu Nali, potem nasze zakupy. Poza tym, dziś chłopcy musieli iść spać wcześniej ze względu na jutrzejszy grafik.
- Nic. - potaknęli znowu.
- Co żeście spierdolili? - mruknęłam, tracąc już cierpliwość.
Nala stuknęła się w czoło.
- Noona, a co to znaczy? - zapytał zaciekawiony SungJong.
- Co? Pierdolić?
- Tak.
- To znaczy, że skłamaliście! - zawołałam podirytowana.
- Naprawdę? - powtórzył i spojrzał na tancerza. - W takim razie Hoya Hyung pierdoli bardzo często.
Zakrztusiłam się. Akurat musiałam pić herbatę no. Nala poklepała mnie po plecach, bym mogła dojść do siebie. Widziałam jednak, że ma ze mnie niezły ubaw. Muszę się jakoś na niej odegrać i zrobię to po fanmeetingu.
- Wcale nie. - odparł Hoya, broniąc się ze spokojem w głosie.
- Sunggyu Hyung też często pierdoli. - dodał SungYeol.
Znów się zakrztusiłam. Mogłam odczekać nieco dłuższą chwilę, zamiast od razu pić.
- Angie, Ty zawsze musisz wybrać sobie jakichś zboczeńców? - spytała szeptem moja przyjaciółka.
- Już skończcie z używaniem tych polskich słówek, bo przeginacie. - mruknęłam. - Jeszcze raz usłyszę jakieś takie słowo, to macie wszyscy wpierdol.
- Co to znaczy?
- ANGIE - zawołała Nala.
- No sorry! Nic nie znaczy. Zapomnij, że to powiedziałam.
- Nocujesz dziś u nas? - zapytał nagle Hoya.
Spojrzałam na niego poirytowana.
- Możemy już zmienić role? Chętnie spróbowałabym... kogoś na miano... mordercy. A Ty będziesz ofiarą mojej zbrodni. - powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
Hoya ułożył przedramię na oparciu mojego krzesła i obrócił się bardziej w moją stronę. Spoglądał na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
- Wolałbym byś Ty była moją ofiarą. - szepnął i znacząco poruszał brwiami.
Większość osób parsknęła śmiechem, jedynie lider nie wyglądał na rozbawionego.
- Jesteś zboczony.
- Skąd wiesz, co miałem na myśli?
- To widać i słychać.
- To nie moja wina, że wszędzie zauważasz jakieś aluzje, które notabene nie istnieją.
- A ten tekst o nocy poślubnej?
- Ach, toż to nadal aktualne! Cieszę się, że wyrażasz zgodę. Zresztą, nie miałaś zbyt wiele do gadania.
- E? Co?
- Później ustalimy kiedy.
Po tych słowach, zakończył temat.
Siedziałam, nie mając pojęcia, co się właśnie stało. Pokręciłam głową i zmrużyłam powieki, zauważając chichot mojej przyjaciółki. Ma przesrane, zemsta będzie słodka.
- Obudzicie nas rano? - zapytał nagle lider.
Skinęłam głową.
- Taka nasza praca. - odparłam.
- Twoja. - poprawiła mnie Nala.
- Nie pogarszaj swojej i tak kiepskiej sytuacji. - mruknęłam, patrząc na nią spode łba.
Przyjaciółka uniosła dłonie w geście kapitulacji. Wiedziała, że z tą agresją nie wygra.
- W porządku. - odparł Gyu, ignorując naszą wymianę zdań.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Patrzyłam tak na niego przez dłuższą chwilę. Wyczekiwałam jakiegoś głupiego komentarza, burknięcia, marudzenia, czegokolwiek! Nawet jakiegoś westchnięcia czy przewrócenia oczami (choć z tym mogłam mieć problem, jeśli chodzi o zauważenie).
- Wiesz co, Gyu zachowuje się dziwnie. - mruknęłam, gdy siedziałyśmy w salonie.
Już jakiś czas temu pożegnałyśmy chłopaków, gdzie lider znów był w miarę spokojny i uprzejmy. Teraz byłyśmy już wykąpane i naszykowane do spania. Vicky już dawno odpłynęła do krainy snów.
- To znaczy? - zapytała zaciekawiona Nala.
- Jest jakiś... Taki...
- Uprzejmy?
- Dokładnie! To nie w jego stylu!
- Serio?
- Martwię się. Może on się źle czuje. Myślisz, że mu coś zaszkodziło? A może to cisza przed burzą.
- A może po prostu próbuje naprawić wasze stosunki?
Patrzyłam na nią z politowaniem.
- Nie mówię tu o seksie, a o normalnych relacjach międzyludzkich. Czy Ty wszędzie widzisz coś zbereźnego?
- Eeeeeeeeee... No.
Moja przyjaciółka stuknęła się w czoło.
- Zdecyduj się w końcu. Gdy jest zły i Cię wkurza, jest niedobrze. Gdy jest miły, też nie pasuje. Podejmij decyzję w końcu.
- Jestem kobietą. Oczekujesz ode mnie podjęcia decyzji?
Nala westchnęła cicho.
- Fakt. Mój błąd.
Nastała chwila ciszy.
- Myślę, że dobrze by było, gdybyś spróbowała zrobić to samo.
Spojrzałam pytającą na kumpelę.
- Że co? Dziwnie się zachowywać?
- Nie. Być uprzejmą.
- Czyli mam się dziwnie zachowywać.
Nala westchnęła cicho.
- Dobrze. Nazwijmy to w ten sposób.
- Za wysokie wymogi masz. To miały być wakacje, a nie tortura. - jęknęłam, udając, że pociągam nosem.
- Udajesz żonę swojego biasa, to chyba dobra rekompensata.
Zmrużyłam powieki.
- A Ty jesteś bambusową poduszką.
- Ale mnie to nie przeszkadza. To Ty wiecznie wymyślasz.
- Taka moja rola no!
Nala wstała z kanapy i ruszyła w kierunku swojego pokoju.
- Słuchaj, prawda jest taka, że Ci się to podoba i nie próbuj mi tu zaprzeczać. - powiedziała z rozbawieniem. Weszła do swojej sypialni i posłała mi uśmiech, pokazując na koniec język. - Dobranoc.
- Ty... - warknęłam, ale nie zdążyłam nic dodać, bo dziewczyna zatrzasnęła drzwi.
Zatarłam rączki, uśmiechając się chytrze, wręcz psychicznie.
- Zemsta będzie słodka...- szepnęłam i zaśmiałam się złowieszczo.
- Możesz planować swe zbrodnie nieco ciszej? Próbują zasnąć! - usłyszałam krzyk przyjaciółki.
- Wal się!
- Ty z Hoyą!
- A Ty z Woohyunem w wannie i z MyungSoo w kuchni na stole! Miłych snów!
Nastąpiła chwila ciszy.
Trzy... Dwa... Jeden...
- Angie nienawidzę Cię! Booooże, co ja mam teraz przed oczami!
Zachichotałam cicho, kierując się do swego pokoju.
A to nie był koniec mojej zemsty. Nie, to dopiero początek.
Jakoś miałam wrażenie, że robi się już coraz bardziej poważnie... Agjuuuu.... Zazdrosny liderek. <3
OdpowiedzUsuńGrr.. też nienawidzę SISTAR! (Nie wybaczę tego, że wygrały z MBLAQ) @__@ SNSD...4Minute jeszcze jakoś, ale Hyuna. Brrr...
Dobra, zapomnijmy o tych niżach. Hym, Hym, Hym... "A, że mamy jeden mózg, to wszystko bez problemu mogłam odczytać." i ostatni akapit był mi bardzo, a to bardzo znajomy... Nożesz to prawie tak samo, jak ja z przyjaciółką. O.O
No i teraz każesz mi czekać na kolejny rozdział aż tydzień? Zabijasz mnie. Q_Q
Waaa,ten blog jest niesamowity <3 Przeczytałam wszystkie rozdziały z zapartym tchem,są naprawdę genialne.Kocham Ciebie i Twoją wyobraźnię *-*
OdpowiedzUsuńHoya i te jego ciągłe podteksty i wiecznie obrażony Gyu.To jest takie piękne ♥
Twoje opowiadanie zachęciło mnie też do poznania Infinite bardziej (wcześniej to tylko parę piosenek słuchałam ale nie znałam ich tak bliżej) za co jestem ci ogrooooooomnie wdzięczna,bo straciłabym bardzo bardzo dużo XD
Nie każ mi czekać jeszcze długo na następny rozdział,bo Ci tu umrę z jego braku i będziesz mieć mnie na sumieniu!^^
Vicky... Lubię cię coraz bardziej! ❤
OdpowiedzUsuńCóż Angie zaczyna mnie irytować. Trochę zbyt dumna... Ale tak chyba miała być XD Ach... I tak ją lubię c:
Sunggyu ❤ miło, że stara się naprawić ich stosunki ^^
Bambusowa poduszka~~
Ech... Weny! ❤
(http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
(http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)