czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 12





- Więc to jest typowo polskie danie? 
- Tak Soryong, w domu Angie. 
- Nala, a co to dokładnie będzie?
- Frytki, kotlety i sałatka.
- Pomóc Ci?
- Och, dziękuję. Mógłbyś się mięsem zająć? Gdzieś w szufladzie jest tłuczek.
- Tak jest~!
Nala nie mogła aż tak bardzo narzekać. Owszem, musiała zająć się obiadem, ale przynajmniej ktoś jej w tym pomagał. Soryong przygotowywał mięso, a mała Vicky obierała ziemniaki dzięki swej magicznej obieraczce, którą przywiozła z Polski.
Teoretycznie mogłabym jej pomóc, ale w praktyce, sama się wpakowała w to wszystko, plus miała wsparcie w postaci przystojnego wokalisty TASTY, oraz małej fanki k-popu. Irytował mnie jeden szczegół  - drugi element tego zespołu.
- Jeśli nie przestaniesz się na mnie gapić, to zapewniam, że ta gazeta wyląduje w Twojej gębie. - mruknęłam, przewracając kolejną stronę. Próbowałam czytać zapisane w niej artykuły. Niestety, siedzący obok Daeryong, wlepiający we mnie maślane oczęta, nie był ku temu sprzyjający.
- Ale kiedy Ty tak uroczo się irytujesz. - skwitował z uśmiechem.
Odetchnęłam cicho, niezbyt zadowolona.
- Ty się weź lepiej na coś przydaj i pomóż bratu, a nie mi tu głowę zawracasz. 
Wskazałam skinięciem głowy w stronę kuchni.
Chłopak spojrzał w jej kierunku, ale jego wzrok zaraz powrócił do poprzedniego zajęcia.
- Nie chce mi się. - odparł, wciąż mając na twarzy zadziorny uśmieszek.
Westchnęłam, wywracając oczami i pokręciłam głową. Z trudem panowałam nad rosnącą we mnie wściekłością. To naprawdę wkurzające, gdy ktoś siedzi obok i gapi się na Ciebie, takim wymownym spojrzeniem.
- NALA~!!! - wrzasnęłam na całego.
- Nawet jak się drzesz to wyglądasz uroczo... - szepnął Daeryong kręcąc głową.
- Bo uznam Cię za jakiegoś psychola. - warknęłam uderzając w niego gazetą, którą chłopak przytrzymał sobie przy twarzy. Ostrożnie odłożył ją na bok i przyglądał mi się dalej.
- NALAAAAAAA!!! - wrzasnęłam głośniej, tym samym wstając z kanapy.
- Nosz kurde żarcie robię! - zawołała z kuchni.
- Choooodź tu!
- NIE!
- NAAAAALAAAAAAA! - zawołałam jękliwie i zaczęłam tupać nogą.
- Urocza. - szepnął Daeryong, kręcąc głową.
- GRYAAAA! - warknęłam poirytowana i wyszłam z salonu, stając już po chwili w drzwiach kuchni. Zobaczyłam Soryonga z tłuczkiem w ręku. - Daj mi to!
- A...że co? - wydukał niepewnie.
- Ten tłuczek tępa pało! - zawołałam, tupiąc znów nogą.
- Angie. - syknęła Nala uspokajająco.
Spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek, więc dziewczyna od razu odwróciła wzrok i zamilkła.
- Nie wtrącać się. - mruknęłam chłodno. - Musi oberwać.
- Za to, że mu się podobasz? Dziwny powód do zabijania. - powiedziała Vicky, wrzucając obranego ziemniaka do zlewu.
Stanęłam nad nią, opierając się o brzeg zlewozmywaka i spojrzałam nań, robiąc bitch face.
- Każdy powód do zabijania jest dobry. Każdy. - mruknęłam kiwając głową.
- Angie~~~~! A ja tu czekam na Ciebie mój ładny obrazku~! - zawołał Daeryong z salonu.
Brew mi drgnęła, a policzki pokryły się delikatnym rumieńcem.
- O nie, ja tam nie wrócę... Ja kroję ziemniaki na frytki!
- Ale przecież sama mówiłaś, że...
Zmierzyłam Nalę wzrokiem, ukazując zionące ogniem tęczówki. Przyjaciółka od razu wycofała się z linii frontu i westchnęła cicho.
Wyjęłam deseczkę, do tego nóż, wielka miska, wzięłam część obmytych ziemniaków i zaczęłam kroić na paski. Robiłam to dość energicznie, więc Nala obawiała się o moje palce. Co tu dużo gadać, o swoje łapska też się bała.
Gdy ja zajmowałam się degradacją ziemniaczanych "głów", Soryong wykorzystał okazję i podszedł do Nali.
- Hoya prosił brata, by ten ją trochę podenerwował, jak go nie będzie. - szepnął jej do ucha.
Dziewczyna zadrżała rumieniąc się delikatnie.
- Po pierwsze, dziękuję za informację. Po drugie, Hoya to typowo arogancki wredny typek, więc to nic nowego. Po trzecie, Daeryong bierze z niego przykład, więc fakt, że się zgodził, to nic nowego. A po czwarte... - tu na moment zawiesiła głos i spojrzała na niego z niewinnym uśmiechem. - Mógłbyś się odsunąć i wrócić do robienia kotletów?
- Ach, chciałbym, ale nie mogę. - odparł z uśmiechem.
Zdziwiona Nala zamrugała parokrotnie.
- Dlaczego?
- Bo Angie rozdziabuje całe mięso tłuczkiem po kuchni.
- CO?!
Oboje spojrzeli w moim kierunku. Faktycznie zajęłam się tłuczeniem mięsa. Nie moja wina, że oczami wyobraźni widziałam Daeryonga.





- Smacznego~! - zawołała Vicky, gdy wszyscy siedzieli już przy stole.
- O taak! To jest pyszne! - powiedział wesoło Soryong, który siedział między nią, a Nalą.
- Angie, przestań zabijać wzrokiem. - wtrąciła przyjaciółka, siedząca obok mnie.
- Gdyby to działało, to chociaż leżałby tu martwy. - mruknęłam niezadowolona, łypiąc spode łba na Daeryonga. Jak na złość, musiał usiąść obok mnie.
- Twój urok osobisty mnie zabija. - szepnął z rozbawieniem, zajadając się frytkami.
- Coś mało skutecznie, bo wciąż jesteś żywy.
- Angie...
Ten szept należał do mojej przyjaciółki. Burknęłam coś cicho pod nosem, w języku polskim by chłopacy nie zrozumieli i zajęłam się jedzeniem.
W końcu nastała cisza i spokój, przerywana jedynie trzaskiem sztućców.
Do czasu.
- Angie, nakarm mnie. - powiedział Daeryong i obrócił twarz ku mnie, rozdziawiając szeroko usta. - Aaaaaa~
W tym momencie akurat uniosłam widelec, by zjeść frytkę. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego unosząc brwi.
- A co Ty rączek nie masz?
Chłopak odłożył widelec i schował dłonie pod stół, kręcąc głową.
- Brat niech Ci pomoże. - skwitowałam i zjadłam frytkę.
- Ale on nie jest uroczą dziewczyną. - zauważył Daeryong zasmucony i znów otworzył szeroko usta, wskazując na siebie palcem.
Westchnęłam cicho i zastanowiłam się chwilę.
- Okej, ale zamknij oczy.
Wokalista wykonał moje polecenie, a reszta przyglądała się temu z zaciekawieniem.
Pochwyciłam ketchup stojący przy talerzu siostry i otworzyłam po cichutku zakrętkę. Nacisnęłam opakowanie i sporą zawartość wcisnęłam do ust piosenkarza. Odstawiłam ją szybko na bok, zamykając z powrotem.
Zaskoczony chłopak otworzył oczy i zamknął usta. Skrzywił się, czując ogromną ilość ketchupu w ustach, w dodatku ten smak. Od razu poleciał do lodówki w poszukiwaniu jakiegoś picia.
Wzruszyłam ramionami niewzruszona i wróciłam do jedzenia posiłku.
"Mogło być gorzej." pomyślała Nala. "Mogła go zabić widelcem."






- Dziękujemy za posiłek i do zobacze-
- Nara. - mruknęłam i zatrzasnęłam drzwi, nie pozwalając im nawet dokończyć.
Moje współlokatorki popatrzyły na mnie z politowaniem.
- Co?
- Nieładnie tak komuś zamykać drzwi przed nosem. - wyjaśniła Nala spokojnie.
- Aaaaaahaaaaa. - odparłam i rozłożyłam ręce. - I?
- I to niekulturalne.
- I?
- Och, mogłaś chociaż poczekać aż skończą.
Westchnęłam przewracając oczami i otworzyłam drzwi, gdzie wciąż stali zdezorientowani wokaliści. Uśmiechnęli się, gdy znów nas zobaczyli.
- Och, dzięki. Jeszcze raz mówimy do zobaczenia!
TRZASK.
- Angie...
- No co? Przecież pozwoliłam im dokończyć zdanie!
Nala pokręciła głową, uznając, że nie ma co kontynuować tę dyskusję.
Każda z nas po prostu zajęła się sobą.






Późnym wieczorem usłyszałam wielki pisk dobiegający z pokoju mojej siostry. Zignorowałam to, bo uznałam, że pewnie znów oglądała występ Infinite, albo kleiła się do swoich ścian, oblepionych plakatami. Dalej więc leżałam na łóżku i czytałam książkę. W ramach wyjątku, bo tak to zawsze przy kompie siedziałam.
W pewnym momencie usłyszałam łomot i donośny tupot. Drzwi mojego pokoju otworzyły się z rozmachem, a do środka wleciała podekscytowana Vicky.
- Słuchaj, słucha-
Urwała swą wypowiedź, bo poślizgnęła się na własnych skarpetkach i wylądowała płasko na podłodze, z wyciągniętymi przed siebie rękoma, oraz z twarzą wgniecioną w dywan.
Zamrugałam parokrotnie, podnosząc się do siadu i patrząc na nią z zaciekawieniem.
- Co się stało? - spytała Nala, która zajrzała do pokoju. Zauważywszy Vicky na podłodze, posłała mi pytające spojrzenie.
Uniosłam dłonie w geście obronnym, bo nie miałam zielonego pojęcia, co się właśnie stało.
Usłyszałyśmy, jak mała coś mamrocze pod nosem.
- Odklej jej tę gębę od dywanu, bo nigdy nie zrozumiemy w czym rzecz. - mruknęłam wzdychając cicho.
- To Twoja siostra.
- Ale Ty tu jesteś najbardziej chętna do pomocy.
- Od kiedy?
Spojrzałam na nią wyczekująco, milcząc przez dłuższą chwilę.
- Dobrze już dobrze! Tylko nie patrz tak na mnie! - zawołała Nala i podeszła do Vicky. Złapała ją za ramiona i odciągnęła od dywanu, sadzając tym samym na podłodze.
- A teraz możesz mówić, co się stało. - powiedziałam, przyglądając się siostrze uważnie.
Mała odetchnęła kilka razy, by się uspokoić, ale to i tak niewiele dało.
- Infinite! - zawołała, machając rękoma we wszystkie strony.
Uniosłam brwi i powoli pokiwałam głową.
- U-KISS. - odparła Nala.
Spojrzałam na nią pytająco.
- A to nie bawimy się w wymienianie zespołów?
- A chcesz tu siedzieć przez resztę życia?
- Nie...?
- To masz swoją odpowiedź.
Przyjaciółka uniosła dłonie w geście kapitulacji. Tak, znów miałam ostatnie słowo.
- Infinite! W komputerze! - zawołała Vicky.
Westchnęłam cicho.
- Przecież wiem. Zgrałam Ci tam sporo teledysków i piosenek.
Siostra potrząsnęła energicznie głową.
- Jak nie, jak tak.
Vicky uderzyła głową o podłogę, po czym jęknęła ciche "ał".
- Infinite w komputerze czeka na rozmowę! Dzwonią ze Stanów! - zawołała po chwili.
- Ze Stanów?! - powtórzyła zszokowana Nala i wyleciała z pokoju jak z procy. Wraz z młodszą pobiegłam za nią.
Przyjaciółka i tak nie weszła do środka, bowiem wstydziła się pokazać jako pierwsza zespołowi. Dlatego poprowadziła nas Vicky, a Nala była na szarym końcu naszego łańcucha.
Najmłodsza usiadła przy biurku, przed swym komputerem, a ja przystanęłam po jej lewej stronie, opierając się dłonią o blat. Nala stanęła przy jej prawym ramieniu, patrząc na ekran z niepewnym uśmiechem.
Na monitorze ujrzałyśmy SungJonga, machającego do nas z wesołym wyrazem twarzy.
- Angie Noona! Nala Noona! - zawołał do nas radośnie.
- Masz fajną fryzurę. - skwitowałam, ignorując jego przywitanie.
Faktycznie. Miał je teraz inaczej ułożone i ścięte. Wyglądał zupełnie inaczej, niż przy promocji do "Man in Love".
- Dziękuję Noona!
- Od kiedy Ty taka uprzejma jesteś, co? - usłyszałam znajomy głos, przez co aż zadrżałam. Nad Maknae pochylał się lider, z zadziornym choć pogodnym uśmiechem. Patrzył na nas... Chyba.
- To, że Ciebie nie lubię, nie znaczy, że innym czegoś miłego nie mogę powiedzieć. - skwitowałam krzyżując ręce na biuście. Mimo, że uwaga nie była zbyt sympatyczna, to mój ton głosu wydawał się ciepły i spokojny.
Nala spojrzała na mnie uważnie, zastanawiając się nad tym wszystkim. Moja relacja z liderem była ostatnio inna, niż na samym początku. Sama nie byłam pewna skąd to się brało. Nie przyznałabym się do jakichkolwiek sympatii względem tego zespołu, więc na razie nie widziałam potrzeby tłumaczenia tego.
- I jak wam idzie? - zapytała po chwili moja przyjaciółka.
- Małymi kroczkami. Ćwiczymy choreografię, no właściwie to się jej uczymy. Większość z nas szybko podłapała te kroki, ale wciąż musimy je wytrenować. To dopiero początek. - wyjaśnił Gyu.
- A wam image'u nie poprawią? - spytałam, uśmiechając się słodko i niewinnie.
Lider zaśmiał się i pokręcił głową rozbawiony.
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale jestem już na tyle idealny i piękny, że nie ma tu co poprawiać. Jedynie można jakoś zmienić fryzurę i strój.
- Jak zawsze skromny Kim Sung Gyu. - podsumowałam i prychnęłam cicho, choć wciąż uśmiechałam się delikatnie.
- Gadacie z dziewczynami? - usłyszałyśmy nagle czyjś głos. Hamster obrócił się ku pytającemu i skinął mu głową.
Nagle przed ekranem ujrzałyśmy nagi tors. Dolna część ciała była okryta ręcznikiem.
- Cześć kochane! To ja, wasz Woohyunek! - zawołał wokalista i pochylił się nieco, by ukazać swój szeroki uśmiech i śmiejące się oczy.
Vicky rozdziawiła buzię, gapiąc się na ekran komputera.
Ja uniosłam lewą brew, patrząc na to wszystko z dezaprobatą. Owszem, Woohyun to przystojny i bardzo atrakcyjny mężczyzna, ale jakoś nie dostawałam palpitacji serca na jego widok. Zresztą, bardziej mnie nurtowało, kto go nauczył tak paradować po domu. Spojrzałam z zaciekawieniem na kumpelę.
Nala patrzyła na chłopaka robiąc wielkie oczy i mając lekko rozchylone usta. Uniosła wzrok i poleciała do tyłu, lądując na podłodze z hukiem.
Wychyliłam się razem z siostrą zza fotela, by móc na nią spojrzeć.
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony Namstar.
- To tylko Nala, chyba wstrzymała oddech i zemdlała. - skwitowałam i powróciłam wzrokiem do ekranu.
Taki obrót zdarzeń to żadna nowość, więc nie było sensu panikować, ale niektórzy uważali inaczej.
- Nala?! Nala! Oddychaj! Oddychaj! Szybkie oddechy! - wołał Woohyun do ekranu.
- Co się dzieje?! Coś nie tak z Nalą?! - usłyszałyśmy w tle krzyk MyungSoo.
- Oddychaj Nala! Oddychaaaaj! - darł się Namstar.
- Przecież to nie porodówka! - warknęłam głośno, poirytowana jego zachowaniem.
- Porodówka? Nala jest w ciąży?! - zawołał i aż złapał się za głowę.
Uniosłam brwi słysząc go.
- Nala w ciąży?! Z kim?! - wrzasnął MyungSoo, który już stał obok kolegi, wypychając sprzed ekranu SungJonga.
- Woohyun opanuj się tam! - krzyknęłam, widząc jego spanikowaną minę.
- Woohyun? Co Ty masz wspólnego z jej ciążą? - zapytał MyungSoo, spoglądając teraz na kolegę podejrzliwie.
- What...? - wydukałam mrugając parokrotnie. - Ale ona przecież nie...
Zobaczyłyśmy jeszcze jak L napiera na Woohyuna z uniesionymi rękoma i odpycha go z dala od kamerki. Ekran ich komputera został zrzucony ze stolika i wylądował na podłodze. Wtedy stracił się obraz.
Stałam w milczeniu, gapiąc się na czarny monitor.
- Co tu się... co oni... - zawiesiłam głos, nie wiedząc nawet jak zadać pytanie.
- Powiemy o tym Nali? - spytała niepewnie Vicky.
- Na razie nie. Jak zobaczymy w internecie artykuł o tym, że wokalista wyskoczył z okna, albo został znaleziony martwy w jakimś rynsztoku, to wtedy jej powiemy. - odparłam podnosząc Nalę i kładąc ją na łóżku siostry.








Następnego dnia Nala dopytywała nas, co się stało, gdy zemdlała. Nie mówiłyśmy prawdy, na razie stwierdziłyśmy, że jej tego oszczędzimy. Znając ją, pewnie zamartwiałaby się dniami i nocami. Nie potrafiła przeżyć teledysku, w którym się między sobą bili, a co dopiero, jakby do tego doszło naprawdę.
Tak czy siak, nie spędziłyśmy razem dużo czasu, bo miałam spotkanie z CEO wytwórni.
Właśnie siedziałam w jego biurze, czekając aż się pojawi.
W końcu łaskawie wszedł do środka, przywitał mnie i zasiadł w swym fotelu.
- Drama, w której zagrałaś, zyskała świetną oglądalność. Masz dużo fanów. - powiedział.
Zamrugałam zaskoczona.
- Naprawdę?
- Tak. Większość twierdzi, że jesteś urocza, gdy się tak wściekasz.
Brew mi drgnęła, przy czym aż zacisnęłam piąstki, które tkwiły teraz na mych udach.
"To jest kurna niemożliwe..." pomyślałam poirytowana.
- Dostałaś kolejną propozycję. - usłyszałam.
Zdziwiona spojrzałam na CEO, z pytającą miną.
- Kolejną propozycję?
- Tak. Mówię tu o roli w dramie, którą planują wkrótce zacząć kręcić. Potrzebują kogoś, kto nie jest Azjatką, a Ty się świetnie nadajesz.
Znów drgnęła mi brew.
"Jestem Europejką i świetnie się nadaję do roli nie-Azjatki. A to ciekawe."
- Niestety tu potrzebna jest jeszcze jedna dziewczyna, więc będziemy musieli znaleźć kogoś dodatkowo...
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Znam kogoś odpowiedniego.
- Naprawdę?
Skinęłam głową, wyjaśniając mu od razu, co miałam na myśli.
CEO pokiwał głową i zgodził się z moim pomysłem. Potem wręczył mi scenariusz, który dotyczył właśnie tej dramy. Na pierwszej stronie była w skrócie opisana fabuła. Z każdą kolejną przeczytaną linijką, szerzej otwierałam oczy ze zdumienia.
- Ale to przecież... - zawiesiłam głos na moment.
- Coś nie tak? To przecież bardzo ciekawa fabuła, coś nowego dla widzów. - zauważył rozmówca.
- No tak, ale... ten wątek miłosny między uczennicą a nauczycielem...
- Nie chcesz w tym zagrać?
- Wolałabym mniej kontrowersyjne role, albo chociaż z mniejszą ilością wątków romantycznych.
- Cóż, jeśli nie chcesz, nie musisz iść na przesłuchanie do tej dramy.
Odetchnęłam z ulgą i skinęłam głową. Spojrzałam uważnie na mężczyznę i zmarszczyłam brwi, zauważywszy jego zamyśloną i niezbyt sprzyjającą mi minę.
- Tylko jeśli nie pójdziesz na przesłuchanie, to nie dostaniesz angażu w dramie. Brak angażu, to brak pracy. Brak pracy, to brak zysku dla wytwórni. A osoba, która nie przynosi zysku, jest niepotrzebna. - mówił CEO. - A co się robi z niepotrzebnymi ludźmi?
Trochę się zlękłam tej jakże ładnie przedstawionej groźby.
- Kiedy jest przesłuchanie? - spytałam cicho.
- Tam masz wszystko zapisane. Również nazwiska pozostałych aktorów, którzy już mają pewny udział.
- Rozumiem. Dziękuję. - szepnęłam i wstałam.
- A, jeszcze jedno. Jeśli okaże się, że faktycznie dobrze sobie radzisz, to znajdziemy Ci menadżera.
Westchnęłam cicho.
"Świetnie, tego mi brakowało. Kolejny facet obok. Co to kurna za harem mi się tu tworzy?"
- Rozumiem. Dziękuję. - powtórzyłam i pożegnałam się z nim, jak kultura nakazywała.  Gdy wyszłam, oparłam się o ścianę i zajrzałam na kolejną stronę scenariusza, by zobaczyć, kto gra rolę nauczyciela. Zrobiłam wielkie oczy, przeczytawszy nazwisko.






- Kolejna drama? Świetnie! - zawołała uradowana Nala. Siedziała ze mną w pokoju, na łóżku. Słuchała zdawanej przeze mnie relacji ze spotkania z CEO. - O czym? Jak się nazywa?
Westchnęłam cicho.
- "Fight and Rule"  - powiedziałam. - Walcz i rządź, coś takiego mniej więcej.
- No ale o czym?
Podałam jej scenariusz, a raczej rzuciłam.
Wzięła go w dłonie i otworzyła na stronie, gdzie był zapisany cały zarys fabularny.
- "Nicole to dziewczyna o wojowniczym temperamencie. Zostaje przyjęta do jednej z najbardziej prestiżowych szkół średnich, gdzie wcześniej uczył się jej starszy brat. Ta specyficzna szkoła rządzi się innymi zasadami, niż większość. Istnieją koła zainteresowań, zjednoczone drużyny, które co roku walczą o miano zastępczej dyrekcji. Ten kto zwycięży, zyskuje miano szefostwa i wprowadza własny statut. Od kilku lat tym mianem chwali się drużyna składająca się ze sportowców. Nicole postanawia przeciwstawić się rygorom, stworzyć własną drużynę i pokonać ich. W osiągnięciu celu pomaga jej młody nauczyciel  w-fu Kwon Min Jong oraz jej przyjaciółka Cassidy. Nikt jednak nie spodziewa się tego, co jeszcze kryje się za tym wszystkim."
Nastała cisza, bowiem Nala skończyła już czytać na głos.
- No, zapowiada się fajnie. - skwitowała.
- Zagrasz w tym.
- CO?!
Nala spojrzała na mnie ze zdumieniem, po czym zaśmiała się sztucznie.
- Ha, ha, ha, bardzo zabawne.
- To nie jest żart. Potrzebna jest druga Europejka.
- To nie mogli wziąć Vicky?
- Jasne, bo małe dziesięcioletnie dziecko może zagrać licealistkę. - skwitowałam sarkastycznie. - Ciesz się, że nie grasz głównej roli.
- Dlaczego? - spytała zdziwiona i przyjrzała mi się uważnie.
- Nicole ma mieć romans z tym nauczycielem. A przynajmniej ma między nimi iskrzyć.
Przyjaciółka uniosła brwi, obserwując mnie.
- A ten nauczyciel to...
- Aktor ma 27 lat, więc nauczyciel będzie w tym samym wieku, no może nieco starszy. Oficjalnie.
- To nie tak źle.
- A ja się jakoś nie cieszę. Trochę obawiam się takich sytuacji i scen.
- Czemu? A właściwie, to będzie jakiś znany aktor?
- No... W pewnym sensie tak...
- Czyli?
- Nazywa się Kim Hyun Joong.
Nala zamrugała patrząc na mnie pytająco.
- Aktor i piosenkarz. Był liderem w SS501.
- Aaaaahaaaaaa.
Westchnęłam i sięgnęłam po laptopa, by go włączyć. Potem pokazałam jej kilka zdjęć, a także teledysków.
Nala pokiwała głową, patrząc na ekran komputera.
- No ciachę. Ciachę. - skwitowała.
- I co z tego? - fuknęłam i odłożyłam laptopa na bok. Położyłam się krzyżując ręce na biuście i patrzyłam w sufit z urażoną miną.
- Mogło być gorzej. Mogli Cię wciągnąć w jakiś trójkąt miłosny. - zauważyła przyjaciółka i ruszyła w kierunku drzwi.
- Nie kracz! - zawołałam za nią spanikowana, po czym obróciłam się na lewy bok, gdy tylko wyszła z pokoju.
Nie byłam do końca pewna czemu mnie to tak martwiło. Nie, chyba wiedziałam. Bałam się ewentualnych scen związanych z bliskością, jakieś pocałunki, jak to bywa w serialach tego typu. Hyun Joong nie był brzydki, to naprawdę przystojny mężczyzna. Niestety, gdy myślałam o pocałunkach z Koreańczykami, przed oczami widziałam Hoyę i... Gyu?
Zaskoczona podniosłam się do siadu i poklepałam po rumianym policzku.
"Niemożliwe. Nie, nie, nie, nie. Wiem, że go lubię, to także osoba, którą zawsze podziwiałam w tym zespole, ale bez przesady! Hoya to numer jeden na mojej liście biasów. Prawda? Prawda?"







~ Chciałabym podziękować wszystkim komentującym czytelnikom. Nawet nie wiecie jak mi ciepło na sercu, gdy widzę wasze opinie. To bardzo motywuje do dalszego pisania i jestem wam za to bardzo wdzięczna. ^^

~ Oprócz tego, chciałam powiedzieć, że zaktualizowałam dane Angie odnośnie dramy, a także została dopisana postać w dziale "Postacie poboczne".

~ Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. c:

7 komentarzy:

  1. Wybacz, za ten komentarz, ale jest już późno a mój mózg o tej porze nie myśli xDD
    Praktycznie zaglądałam tu kilka razy dziennie i patrzyłam czy nie dodałaś czegoś nowego. A dziś chciałam przeczytać, jeszcze raz ostatni rozdział i tu takie BAM!
    Kiedy Infinite wróci? XD Brakuje mi słodyczy maknae i Woo, którego mam ochotę pacnąć za każdym razem, kiedy się odezwie.. Do tego zakochany L :D
    Mam nadzieję, że pojawi się więcej wątków Angie i Hoyi (wybacz, ale nie widzę tej dziewczyny z Gyu, ot, co to nie..)
    Dziękuję jeszcze raz i czekam na kolejny chapter.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobał? Oczywiście, że się podobał! Bardzo, ale to bardzo! *-*
    Zachowanie Daeryong mnie rozwaliło, totalnie. Nadal nie mogę powstrzymać się od śmiechu, gdy czytałam z nim momenty. Ale nie powiem, zasłużył sobie na to, co mu Angie zrobiła.
    Whaaa, Kim Hyun Joong, a to niespodzianka. Jestem ciekawa, co wyniknie z tej dramy, bo bardzo interująca jest. *-*
    Och, trochę się zmartwiłam, co się dalej tam stało u Infinite... Bo to nie wyglądało przyjaźnie, szczególnie L... Chyba jeszcze żyją? o.o

    Angie Morderca... Już się do tego przygotowujesz? xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, też bym zemdlała niczym Nala widząc klatę Woohyuna ♥
    Dużo weny, kochana ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobieto !! Kocham cię <3 Mój pierwszy komentarz,postaram sie aby w miarę logicznie to wyszło xD Padłam na fragmencie z ciążą @.@ no po prostu nie mogę ! Przeczytałam wszystkie rozdziały i z niecierpliwością czekam na kolejne ^^ Jeszcze do tego wszystkiego w dramie moje imię ,cud ,miód i orzeszki wręcz xD Charakter mam podobny do Angie co jeszcze bardziej sprzyja w czytaniu (dlaczego ja też nie mogę miec takiego haremu ? T.T xD)
    Nie przepadam za pisaniem komentarzy więc na tym poprzestanę
    Pisz dalej a ja czekam ~~! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo,ale to bardzo mi się podobał! Ten moment z ciążą mnie powalił,wyobrażam sobie wpatrujące się w ekran dziewczyny i ten haos po jego drugiej stronie XDD Woohyun to potrafi namieszać,miejmy nadzieję,że jeszcze żyje ;p
    Zachowanie Angie przy ubijaniu mięsa też mnie rozśmieszyło,jak w sumie cały wątek z TASTY.Kocham twoje poczucie humoru <3
    No i ta drama z Hyun Joongiem~nie pogardziłabym takim kolegą z planu XDD Już widzę tą zazdrość Hoyi i Gyu xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko,nawet nie zauważyłam literówki-chaos,oczywiście. XD

      Usuń
  6. Ale z tego Howona złośliwa diva :| XD
    No żeby tak kolegę z wytwórni na Angie nasyłać?
    Wątek z Nalą w ciąży mnie rozwalił XD
    Kolejna drama Angie? Mrrr~
    Weny!

    (http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
    (http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń