Obudził mnie wrzask i donośny huk. Podniosłam się gwałtownie z łóżka i rozejrzałam wokoło, mając jedną powiekę przymkniętą. Ktokolwiek się darł, życie mu było niemiłe, skoro ośmielił się mnie zbudzić. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Wiedziałam, że krzyk należał do Nali, bowiem tylko ona miewała masochistyczne zapędy mówiące "Angie zabij mnie".
- Cześć Daeryong. - mruknęłam, gdy przeszłam do salonu.
Chłopak machnął do mnie ręką, dalej siedząc rozwalony na kanapie i oglądając telewizję. Przy okazji wyjadał nam ciastka.
Już miałam zajrzeć do pokoju przyjaciółki, gdy doznałam olśnienia. Mój mózg w końcu zajarzył co się stało. Zatrzymałam się i po chwili cofnęłam o kilka kroków, by popatrzeć na wokalistę.
- Daeryong...
- Tak urocza panienko? - odparł nie patrząc nawet na mnie.
Brew mi drgnęła, gdy to usłyszałam.
- Później Ci zajebie. - skwitowałam i powędrowałam z powrotem do pokoju kumpeli.
Chłopak obrócił głowę zdziwiony i zrobił z ust dzióbek.
- Co zrobisz? - spytał.
Niestety, odpowiedziała mu tylko cisza, bowiem ja już stałam w drzwiach pokoju przyjaciółki i wraz ze stojącą obok Vicky, obserwowałam całe zajście.
- Czy ktoś mi wyjaśni, dlaczego Soryong leży połamany na podłodze? - spytałam, wskazując skinięciem głowy na wspomnianą osobę.
Faktycznie.
Wokalista leżał rozłożony na dywanie, najwyraźniej niewiele kontaktując. Vicky przystanęła przy nim i zamachała mu dłonią nad głową, by sprawdzić czy był jeszcze wśród nas.
- To jego wina! - zawołała Nala głosem pełnym paniki i zawstydzenia. Chowała się pod kołdrą, wychylając spod niej głowę. Miała zaczerwienione policzki i wystraszoną minę.
- Aaaaaaha. - odparłam niezbyt przejęta. - Więcej szczegółów proszę.
- Obudziłam się i widzę leżącego obok Soryonga. Przestraszyłam się i wywaliłam go z łóżka! - wyjąkała lekko poirytowana Nala.
Skrzyżowałam ręce na biuście i oparłam się ramieniem o framugę drzwi. Patrzyłam na nią bez emocji.
- Dobrze zrozumiałam? Wywaliłaś z łóżka wokalistę zespołu TASTY, którego jesteś stylistką? - spytałam, marszcząc brwi. Pokiwałam głową robiąc minę w stylu "Not bad".
- Angie!
- Co?
- Powinnaś mi współczuć! Wesprzeć mnie! Przecież na moim miejscu zrobiłabyś to samo!
- Nie. Ja bym go nie zrzuciła na podłogę. Ja bym go w ścianę wgniotła. - skwitowałam z powagą na twarzy, jakbym mówiła o czymś codziennym. Cóż, dla mnie to było coś naturalnego.
- Jak Myungsoo się dowie... - szepnęła załamana Nala i aż złapała się za głowę.
- Myślę, że przy aktualnym kłopocie to będzie nic. - mruknęła Vicky, nachylając się nad chłopakiem i pstrykając go w nos.
- Co? - spytała zdumiona przyjaciółka i popatrzyła na nią pytająco.
- Czy ja mam do Ciebie podejść mała? - warknęłam ostrzegawczo.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa... - zaczęła przeciągle najmłodsza. - Żartowałam.
-Bardzo śmieszne. - mruknęła Nala kręcąc głową.
Zamilkłyśmy, bo usłyszałyśmy jęk dobiegający z leżących na podłodze zwłok.
- O, to on jednak żyje. - szepnęłam.
Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i pomasował tył głowy. Skrzywił się nieco i rozejrzał wokoło.
- Co... Co się stało? - wydukał rozkojarzony.
- Ty nam powiedz. - odparłam.
Soryong popatrzył na nas uważnie, zwrócił też uwagę na łóżko i zaraz jego twarz nabrała rumieńców. Zamachał rękoma w obronnym geście, jakbyśmy się miały na niego rzucić z widłami.
- T-to nie tak jak myślicie! - zawołał spanikowany.
- Naprawdę? Myślałam, że przypadkiem znalazłeś się w jej łóżku, że pewnie Daeryong Ci wywinął ten numer i, że wcale nie planowałeś dobrać się do Nali. - powiedziałam robiąc niewinną, lekko przestraszoną minę. Po chwili znów przybrałam spokojny i dość ponury wyraz twarzy. - Nadal uważasz, że to nie tak jak myślimy?
- A... - wydusił z siebie zaskoczony Soryong i zastygł w bezruchu z lekko rozchylonymi ustami. - Chwila! Ja naprawdę nie... Ja zauważyłem, że jest odkryta i chciałem ją przykryć kołdrą! Wtedy szepnęła coś pod nosem, złapała mnie za ramię i wciągnęła do łóżka! Postanowiłem poczekać, aż spokojnie będzie już spać i wtedy sobie pójdę, ale mi się przysnęło.
Obserwowałyśmy go w milczeniu, analizując jego historię.
- Nala i wciągnięcie faceta do łóżka? To jak chętna do sprzątania Angie. - skwitowała moja siostra, a ja jej oczywiście przytaknęłam.
- Kiedy ja naprawdę nie... Ja nie... - zamilkł na moment i zacisnął powieki, poddając się. - Daeryong! Pomocy!
- Ja się mieszać nie będę. - skwitował zawołany, który nagle pojawił się tuż za mną. Zastygłam w bezruchu czując jak jego oddech drażni moją szyję. Brew mi drgnęła pod wpływem irytacji. - A Ty mi coś obiecałaś Angie, prawda?
Pozostali spojrzeli na nas ze zdziwieniem.
- Obiecałam mu, że go zajebię. - mruknęłam rozwiewając od razu wątpliwości moich bliskich.
- Co zrobisz? - spytał Soryong, który także nie wiedział, co te polskie słówko oznaczało.
- Zrobię mu coś miłego. - wyjaśniłam.
- O, to ja się nie mogę doczekać. - szepnął Daeryong, nachylając się nad mym ramieniem, by spojrzeć na moją twarz. Od razu przechyliłam głowę na bok, by mu to uniemożliwić.
- Oj nie chcesz tego. - wtrąciła Nala kręcąc głową, na co przytaknęła najmłodsza.
- A co miłego mi zrobisz? - zapytał chłopak uwodzicielskim głosem, kierując te słowa wprost do mojego ucha. W ogóle nie przejął się ostrzeżeniami, jedynie kontynuował swoje zagrywki.
Musiałam przyznać, że jego głos był bardzo kuszący. I choć wewnątrz czułam dziwne ciepło, to na zewnątrz wciąż byłam spokojna i obojętna.
- Jak pójdziemy w bardziej ustronne miejsce, to zobaczysz. - odparłam cicho, choć z opanowaniem.
- O nie, nie, ja do łóżka po pierwszej randce nie idę. - skwitował Daeryong z niewinnym uśmiechem i zmierzył mnie swym spojrzeniem. - Nawet z tak uroczymi dziewczętami.
Brew mi drgnęła po raz kolejny i tym razem zarumieniłam się delikatnie.
- Do łóżka? Po jakiej randce? Myśmy nie byli na żadnej randce. - wysyczałam przez zęby, z trudem panując nad irytacją.
- Wczoraj zjedliśmy razem obiad. I mnie nakarmiłaś.
- Ona go prawie udławiła tym ketchupem... - szepnęła Vicky.
Obróciłam twarz w kierunku chłopaka i zmierzyłam go swym srogim spojrzeniem.
- Daeryong, na pewno rozmawiałeś z Hoyą na temat Angie prawda? - zagadnęła Nala, chcąc jak najszybciej rozwiać tę aurę zła.
Wokalista skinął głową potakująco.
"Więc skurczybyk plotkuje o mnie, za moimi plecami i to z kim popadnie." mruknęłam w myślach i prychnęłam cicho.
- Świetnie. I na pewno przestrzegł Cię odnośnie jej "miłego" zachowania.
- "Nie daj się nabrać, bo ta urocza wiedźma żyje w świecie na opak. 'Nie' znaczy 'tak', 'tak' znaczy 'nie', a słowo 'miłe' oznacza śmierć w straszliwych męczarniach." - zacytował, niczym wierszyk z podręcznika.
- I cały misterny plan w pizdu. - szepnęłam niezadowolona.
Soryong uśmiechnął się niepewnie i zachichotał nieco rozbawiony.
- Ty nam lepiej wyjaśnij, jakim cudem weszliście do domu. - mruknęła Nala, zauważywszy jego zachowanie.
Teraz nasze spojrzenia utkwione były w wokaliście siedzącym na podłodze.
- Lider dał nam klucze do waszego apartamentu, by mieć was na oku. - wyjaśnił za niego Daeryong.
- No i pomagać w opiece nad Vicky. Macie różnego rodzaju zajęcia, pracę, więc obawiali się, że małą zaniedbacie. Martwili się o nią. - dodał Soryong.
- Ojeeeeeeeeeeeeeej. - zawyła wzruszona Nala, a mała uśmiechnęła się szeroko.
- Tssss. - wydusiłam z siebie i wzruszyłam ramionami.
"Skubana została ich ulubienicą no."
- Mogli nas chociaż o zdanie zapytać. - powiedziałam głośniej.
- A zgodziłabyś się? - spytał Daeryong, znów pochylając się nade mną.
- Nie.
- Dlatego nie pytali.
Spojrzałam na niego kątem oka i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Skoro już tu jesteście, to możecie się na coś przydać.
- Hm? Na co?
- Soryong posprząta w kuchni i przygotuje jakieś śniadanie dla Vicky.
Wspomniany chłopak zasalutował mi, niczym generałowi.
- Nala Ci pomoże.
Wspomniana spojrzała na mnie z oburzeniem, choć gdy spotkała się z moim wzrokiem, zaraz skinęła potakująco głową.
- A jakież to specjalne zadanie wręczysz mnie? - mruknął uwodzicielsko drugi wokalista.
Obróciłam się ku niemu i spojrzałam na niego z figlarnym uśmiechem.
- A Ty mój drogi... - zaczęłam niewinnie, jednocześnie przesuwając dłonią po jego ramieniu i udając, że poprawiam mu kołnierzyk koszuli. - Ty, posprzątasz łazienkę. Zacznij od umycia kibelka. Vicky nie służą chipsy, więc wiesz jak to potem bywa dla jelit.
Dziewczynka uśmiechnęła się niewinnie i pokazała język, drapiąc się w tył głowy. Nala prawie parsknęła śmiechem. Zdołała nadąć policzki, by powstrzymać wybuch rozbawienia. Soryong siedział gapiąc się na mnie z nieukrywanym zdumieniem, a jego brat... Cóż, temu to szczęka opadła.
- No nie wierzę! Naprawiliście komputer? - spytałam rozbawiona.
Siedziałam na łóżku, trzymając na kolanach laptopa. Na ekranie widziałam Sungyeola, który siedział przy biurku.
- Tak, udało się sprowadzić informatyka. Wprawdzie Myungsoo najpierw dzwonił po menadżera... - chłopak zawiesił głos i skrzywił się nieco.
- Niech zgadnę. Skończyło się tak, jak przy zepsutym wiatraku?
Wokalista skinął głową.
- No, a co tam u was? Praca ogarnięta? Vicky daje radę? Nala też?
- Spokojnie, spokojnie, to nie koncert życzeń. - mruknęłam, za co zaraz przeprosił rozmówca. - No więc... Vicky ma wakacje. Spędza czas w domu. Jeśli mamy czas, to siedzi z nami, a jeśli nie, to wychodzi gdzieś z TASTY.
- O, więc chłopaki wam pomagają?
- No zgadnij czemu.
- Wybacz, ale naprawdę martwiliśmy się, że możecie sobie nie poradzić.
- Dzięki za wiarę.
- To nie w tym rzecz. Chcieliśmy wam pomóc. Tylko o to chodziło.
- No dobrze, niech będzie.
- A jak TASTY sobie radzą?
- A świetnie. Dziś zdobywają kolejną odznakę harcerstwa - gosposia roku.
- Co?
Sungyeol zamrugał zaskoczony i patrzył na mnie pytająco. Machnęłam jednak lekceważąco ręką na znak, by lepiej nie pytał.
- A jak wy sobie radzicie? - dopytałam, chcąc zmienić temat.
- Dobrze. Trenujemy, trenujemy, coś czasem pozwiedzamy, porobimy zakupy.
- Kiedy wracacie?
- Za jakieś dwa tygodnie.
Zamrugałam zaskoczona.
- To dość szybko.
Chłopak skinął głową, a ja przy okazji mogłam mu się przyjrzeć.
- Masz całkiem nieźle włosy ułożone. - skwitowałam.
Sungyeol speszył się trochę, ale obdarzył mnie uśmiechem i skinął głową.
- Dzięki.
- Ale wolałam fryzurę z Be Mine.
- Tak coś myślałem, że jesteś zbyt miła.
Wzruszyłam ramionami i rozłożyłam ręce w geście bezradności.
- A właśnie. Jak tam Myungsoo i Woohyun? Nasza ostatnia rozmowa była dość... specyficzna.
Wokalista podrapał się w tył głowy i skrzywił się nieco.
- No tak.
- Ej, ale nie pobili się ani nic, prawda?
Pokręcił głową, na co ja odetchnęłam z ulgą. Gdyby faktycznie coś się stało, miałabym problem by to wyjaśnić Nali.
- Hoya zdołał ich w porę rozdzielić. No i gdy Gyu wrzasnął to się wszyscy uspokoili. - wyjaśnił.
Skinęłam głową. Jakoś mnie to nie dziwiło.
- Ale... -zaczął niepewnie i znów się skrzywił. - Nie chce nam wierzyć w nasze wyjaśnienia. Przyjął do wiadomości tylko to, co sam sobie zasłyszał. Powiedział, że uwierzy dopiero, jak Ty mu powiesz.
- Haaa? - wydukałam i uniosłam brwi w oznace swego zdziwienia. - Dlaczego niby ja?
- Sam nie wiem, zwłaszcza, że przecież nie darzyliście się sympatią
"Nie powiedziałabym, żeby to się jakoś bardzo zmieniło." pomyślałam z przekąsem.
- On uważa, że jesteś jedyną osobą, która odnośnie Nali może mu powiedzieć prawdę.
Zamrugałam zaskoczona i od razu przypomniała mi się rozmowa, którą z nim przeprowadziłam nim wyjechali.
"Nie wiem czy mam się cieszyć z tego, że mi ufa, czy już wymyślać jak to wytłumaczyć Nali."
Westchnęłam cicho i przymknęłam powieki.
- Dobrze już dobrze. Jest tam gdzieś w pobliżu?
- Cały czas czeka na swoją kolej.
Otworzyłam oczy, by zmrużyć je po chwili.
- Specjalnie to zrobiłeś.
Sungyeol uśmiechnął się niewinnie, pomachał i wstał z krzesła, robiąc miejsce Myungsoo. Chłopak spojrzał na mnie zarzuciwszy grzywką i przymrużył powieki w charakterystycznym dla siebie stylu.
- Woohyun cały? - spytałam uśmiechając się nieco zadziornie. Jakoś nie mogłam się powstrzymać.
Wokalista skinął jedynie głową.
- Powiem tak: Nala nie jest w żadnej ciąży, zwłaszcza z Woohyunem. - powiedziałam krótko.
Odpowiedziało mi milczenie.
- Na pewno? - spytał, nadal mając wątpliwości.
- Na pewno. - potaknęłam i w miarę streściłam mu wczorajszą sytuację, która skończyła się jego wybuchem złości. Kiwał co jakiś czas głową na znak zrozumienia, wsłuchując się uważnie w moje słowa. Gdy skończyłam, nadal milczał, analizując wszystko co zdołał się dowiedzieć.
- W porządku. Wierzę. - powiedział po chwili i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- He? - wydukałam unosząc brew i patrząc przy tym na niego jak na ostatniego idiotę. - Jak to?
- Nie okłamałabyś mnie w sprawach związanych z Nalą.
- Skąd ta pewność? Gdybym miała jej bronić, kłamałabym. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do niej, to akurat umiem.
- Zależy Ci na jej dobru, prawda?
Zarumieniłam się słysząc to, bo rozmawianie o uczuciach to ostatnie co potrafiłam.
- A-a co mnie ona.. - mruknęłam speszona i odwróciłam wzrok.
Myungsoo zaśmiał się i pokręcił głową rozbawiony.
- To nawet urocze, na swój sposób.
- Ej! - zawołałam poirytowana. Pewnie dawno turlałabym się ze złości, gdyby nie to, że trzymałam na kolanach laptopa.
"Nosz kurde nawet on? Koniec! Pałka się przegła! Chamstwa nie zniese!* To by było na tyle, jeśli chodzi o naszą spokojną relację." pomyślałam poirytowana.
Dopiero teraz zauważyłam, że obok Myungsoo przysiadł się lider. Uśmiechał się delikatnie, mając skrzyżowane ręce na torsie.
- No dobra, teraz on chce pogadać. - skwitował Visual zespołu i wskazał palcem na siedzącego obok chłopaka.
- No okej, ale może jak się obudzi, co? - zapytałam przechylając głowę.
- Ja wcale nie śpię! Cały czas patrzę na Ciebie! - zawołał oburzony Gyu, marszcząc przy tym brwi.
Przymknęłam powieki w niewinnym uśmiechu i podrapałam się po policzku.
- Mój błąd... - szepnęłam speszona.
L parsknął śmiechem i nim zniknął mi z oczu, pomachał w kierunku ekranu. Oczywiście odwzajemniłam ten gest, choć nie ukrywajmy, byłam zaskoczona. Zaraz spoważniałam, gdy usłyszałam znaczące chrząknięcie lidera. Na początku miał poważny wyraz twarzy, jednak w końcu złagodniał i uśmiechnął się. Zrobiłam to samo, choć nieco niepewnie.
Musiałam przyznać, że naprawdę świetnie wyglądał. Włosy poczochrane, w brązowym kolorze. To dodawało mu uroku i ten uśmiech sprawiał, że wyglądał jak słodki chomiczek.
- Jak sobie radzicie? Vicky nie zostaje sama?
Zrobiłam dzióbek z ust, udając urażoną.
- No wiecie, co? A o nas to się łaskawie nie pomartwicie?
- Martwiłbym się raczej o tych, którzy są w pobliżu Ciebie. - odparł Gyu z rozbawieniem.
Prychnęłam cicho i pokazałam mu język, jednak i tu spotkałam się z jego cichym śmiechem.
"Okej, może jednak oberwał w czasie tej niedoszłej bójki?"
- Vicky daje radę. Wczoraj miałyśmy wolne, dziś też. Jutro nie będzie już tak łatwo, bo idziemy na przesłuchanie w sprawie dramy.
- O, dostałaś kolejną rolę?
- Jeszcze nie. Jeśli przejdę przesłuchanie, to będę mieć kolejny angaż. Przy okazji wkręciłam w to Nalę, bowiem potrzebowali dwóch Europejek. CEO mówił też coś o menadżerze dla mnie, jeśli oczywiście moja kariera się rozwinie.
- To będziemy trzymać kciuki.
- Dzię...kuję? - wydukałam niepewnie, gdy po raz kolejny ujrzałam jego uśmiech.
"Matko, on naprawdę mocno musiał wtedy oberwać."
Nagle jego wyraz twarzy zmienił się. Wydał się bardziej poirytowany i zniechęcony. Chłopak przewrócił nawet oczami.
- Dobra, ja muszę się na razie żegnać. Powodzenia. - mruknął niezadowolony i wstał.
Na jego miejscu rozsiadł się Lee Howon, zakładając skrzyżowane ręce za głowę. Uśmiechnął się zawadiacko i oblizał usta, co od razu przyprawiło mnie o chęć wytargania go za włosy, które... miał całkiem nieźle ułożone. Zauważyłam też białą koszulę, zapinaną na guziki. Oczywiście trzy pierwsze od góry były odpięte, bo jakżeby inaczej.
- A Ty co? Nie na fioletowo? - mruknęłam, chcąc mu jakoś dogryźć.
- Mam fioletowe spodnie, nie zauważyłaś?
- Nie.
- Wstać i zaprezentować?
- Wstań i najlepiej wyjdź. Zajmujesz kolejkę.
- Oho, a Tobie co się stało? Coś Ty taka uprzejma i spokojna, co?
Jego zadziorny uśmieszek naprawdę irytował. Czyżby już wrócił do normy? Chociaż... Moment, gdy zmienił się z Gyu miejscami był dziwny. To z nim wymienił te porozumiewawcze, chłodne spojrzenie.
- Gadałeś o mnie z Daeryongiem.
Chłopak zaśmiał się i przekrzywił głowę na bok, przyglądając mi się spod lekko przymkniętych powiek.
- Żeby tylko. - skwitował zadowolony z siebie.
- Obaj coś kombinujecie, prawda? - spytałam marszcząc brwi.
Hoya rozchylił nieco wargi i usadowił koniuszek języka przy lewym kąciku ust. Po chwili dołączył do tego swój arogancki uśmieszek.
- A nawet jeśli, to co? Rzucisz się na mnie? - spytał otwarcie i odchylił głowę w tył, by popatrzeć na mnie z góry, niczym jakiś zwycięzca.
- Że co proszę?
- Gdy widzieliśmy się po raz ostatni, miałaś na to wielką ochotę. Niech zgadnę. Pożądanie mieszało Ci się z nienawiścią. Trudno powiedzieć, czy chciałaś mnie rozszarpać, czy też...
Spojrzał na mnie wyczekująco, wręcz prowokująco. Zarumieniłam się czując na sobie ten jego wzrok.
- Jesteś idiotą. Skończonym idiotą. - mruknęłam spoglądając gdzieś w bok.
- Urocze. - szepnął, przez co miałam ochotę rozszarpać własny komputer. - Dobrze słyszałem? Grasz w dramie? Jakiej?
- Jeszcze nie ma pewności, że...
- Jakiej?
- "Fight and rule".
- Aaaach. To tak szybko nie zaczniecie kręcić.
- Hm? Niby dlaczego?
Hoya uśmiechnął się jedynie zawadiacko z tajemniczym błyskiem w oku. Nie podobało mi się to, bo wyglądało na to, że wie więcej, niż ja.
- Zawołaj Nalę, reszta chce z nią pogadać. - powiedział nagle.
- A! Właśnie! Zachowajcie dla siebie ten ostatni incydent.
- Masz na myśli nagły rzut Myungsoo na-
- Tak to!
- A co ja z tego będę miał?
- Lee Ho Won!
- No już dobrze, dobrze.
Chłopak zamachał ręką uspokajająco i mrugnął porozumiewawczo.
"Zaraz się tu kurde zębami w ściany wgryzę." pomyślałam.
Odłożyłam laptopa i wyszłam z pokoju, wołając od razu przyjaciółkę. Na początku mi nie uwierzyła i nie chciała przyjść, ale dzięki mojemu pokutnemu spojrzeniu, szybko zmieniła zdanie. Przyszła po minucie i wedle moich instrukcji usiadła na brzegu łóżka. Zaraz oblała się rumieńcem, widząc na ekranie uśmiechniętą twarz Myungsoo. Pochyliłam się nad jej ramieniem, zaglądając przy okazji do komputera.
"Szybko się wymienili miejscami."
- Cześć Nala. - powiedział wokalista, machając do niej. Jego ton głosu był wyjątkowo ciepły i delikatny, tak samo jak uśmiech.
- Cześć... - wydukała.
W ostatniej chwili przytrzymałam jej ciało, bowiem zauważyłam, że zaraz pewnie zemdleje. Dzięki mojemu gestowi, nie zleciała z łóżka i przy okazji wciąż była przytomna. Ciekawe na jak długo.
- Co u Ciebie? - zapytał spokojnie, zupełnie jakby właśnie zadał jej pytanie związane z dzisiejszą pogodą.
- Wszystko d-dobrze.. - wydukała nieśmiało.
Przewróciłam oczami, słysząc to.
"Kurde, jak tak dalej pójdzie to ja tu spędzę całą wieczność. Zdążę trzy razy wyjść za mąż, pięć razy zabić kochanków i dwa razy uniknąć procesu sądowego, nim ona w końcu opowie mu chociaż jeden szczegół z życia."
- Te, nie bądź taka rozgadana, co? - mruknęłam szturchając ją lekko.
- Zagram w dramie. - wyszeptała od razu.
Tak, to mnie nie zdziwiło. Ona nie potrafiłaby przed nim nic ukryć. Choć sympatię do Woohyuna spokojnie zataja. A może Myungsoo wie więcej, niżby nam się zdawało? Kurde, wszędzie jakieś konspiracje.
- O, naprawdę? - spytał chłopak unosząc brwi, by po chwili znów się uśmiechnąć. Pauza. Zupełnie, jakby się zawiesił. - To moje gratulacje.
Zmarszczyłam brwi, bo to wydało mi się dziwne. Nala nie skupiła się na takich szczegółach, zachwycała się jego uśmiechem. Rany, co ona by beze mnie zrobiła?
- Nie ma żadnej roli z wątkiem romantycznym. - uprzedziłam jego obawy.
Myungsoo przeniósł na mnie wzrok. Przez moment miałam wrażenie, że w ten sposób mi dziękuje. Oczywiście Nala i tak nie wiedziała, po co to powiedziałam, choć zareagowała rumieńcem.
- Może gdy wrócę, to pomogę Ci się przygotować do roli? - zaproponował L, a w jego głosie było słychać niepewność.
Uniosłam brew i pokręciłam głową. On naprawdę był taką osobą, czy może stworzył sobie taką rolę? Uśmiechnęłam się, z błyskiem w oku klasnąwszy w dłonie.
- Genialny pomysł. Grałeś w tylu dramach, masz doświadczenie, a Nala jest w tym łysa jak kolano. - zaczęłam, kładąc dłonie na jej ramionach. - Myślę, że Twoje rady będą jej bardzo przydatne.
- Że c-co? - wyszeptała zszokowana przyjaciółka i popatrzyła najpierw na mnie, a potem na zadowolonego wokalistę. Skinął głową na znak zgody z moimi słowami.
Zadowolona odeszłam od dziewczyny i sięgnęłam po telefon leżący na nocnej półce.
- To jak wrócę, zajmiemy się Twoją rolą. - dodał i puścił oczko, uśmiechając się przy tym w swój koci sposób.
BUM.
Obejrzałam się i ujrzałam leżącą na podłodze Nalę, oraz mój komputer przewrócony na bok na łóżku.
- Aaaa! - zawołałam spanikowana i wskoczyłam na pościel, zwinnie omijając ciało koleżanki. - Laptopuniu mój najukochańszy! Nic Ci nie jest? Żyjesz?! - zawołałam, sadzając go poprawnie i od razu obejrzałam każdą jego część, byle tylko mieć pewność, że jest cały.
- Angie! - usłyszałam głos chłopaka.
Popatrzyłam na ekran i zrobiłam wielkie oczy.
- Czy Ty właśnie zwróciłeś się do mnie po imieniu?
- Co z Nalą? Gdzie ona jest? - dopytywał strapiony, ignorując moje pytanie.
- Kto? Aaaa, Nala! Gdzie?
Usiadłam na kołdrze i rozejrzałam się wokoło, aż w końcu nachyliłam się nad podłogą.
- Leży na dywanie. - odparłam, patrząc z powrotem na ekran. - Zemdlała.
- No to zrób coś!
Podrapałam się po głowie.
- Proszę bardzo. Zrobiłam coś.
- Nie to miałem na myśli! Pomóż jej!
- Od kiedy Ty chcesz by pomagano innym?
- Rusz tyłek Ty irytująca niańko!
- Ooooo. Trzeba było od razu normalnie gadać, a nie, że muszę się domyślać o co chodzi. - zamilkłam na moment. - Teraz mówi L czy Myungsoo?
- ANGIE!
- Dooobra. Dobra. No.
Wstałam z łóżka i stanęłam nad przyjaciółką.
"I co ja z Tobą kurna mam? Nie muszę nawet na siłownię chodzić, by mięśnie trenować."
Pochwyciłam jej ramiona i jakoś ustawiłam ją w siadzie. Potem udało mi się ją podnieść i położyć na łóżku.
- Zadowolony? - mruknęłam biorąc laptopa. Usiadłam obok nieprzytomnej przyjaciółki i ustawiłam komputer na kolanach, poprawiając nieco ekran.
- Tak. Ale czy ona...
- Nazwijmy to nagłą potrzebą snu.
- Kupiłem jej coś. - odparł L, zmieniając temat. Pochylił się znikając za stołem. Usłyszałam szelest, więc prawdopodobnie grzebał w jakichś siatkach. W międzyczasie przed ich kamerką stanął Woohyun, który oczywiście nie omieszkał nadąć policzków, porobić słodkich min i powysyłać serduszek. Dołączył do niego Sungjong, który zaczął prezentować jakiś taniec, a za nim próbował zaprezentować się Dongwoo.
"Ja pierdole." pomyślałam, przyglądając się tej hałastrze.
W końcu Myungsoo podniósł się i pokazał mi swój zakup. Najpierw jedynie mój prawy kącik ust uniósł się nieznacznie i zadrgał. Po chwili zachichotałam cicho, uśmiechając się i z trudem tłumiąc rosnący we mnie napad śmiechu.
- O tak, na pewno jej się spodoba. Genialny prezent. - skwitowałam unosząc kciuk do góry, wciąż walcząc z chęcią śmiania się na cały głos.
- Nie jestem pewna, czy zostawienie jej pod ich opieką to dobry pomysł. - szepnęła Nala.
- Spokojnie, nic jej nie będzie. - zapewniłam.
- To nie o nią się martwię.
Zostawiłyśmy małą z TASTY, ponieważ musiałyśmy iść na przesłuchanie. Jak moja przyjaciółka przejmowała się różnymi przyziemnymi sprawami, tak ja wciąż myślałam o wczorajszej rozmowie z Hoyą i Gyu, oraz o ich wzajemnej, dziwnej relacji. Może się posprzeczali na tym wyjeździe, a my o tym jeszcze nie wiemy?
- Haaaaalooooo! Teraz my! - usłyszałam głos koleżanki, która machała mi ręką przed nosem.
- Chcesz zostać do końca życia kaleką?
- N-nie?
- To weź te łapsko za nim stracę cierpliwość.
Dziewczyna zabrała dłoń i pokręciła głową. Przynajmniej wiedziała, że Angie wróciła już na Ziemię i jest wśród żywych, no.
Weszłyśmy do sali, gdzie czekały już trzy osoby. Z tego co się dowiedziałyśmy, był to reżyser, główny scenarzysta odpowiadający za scenariusz oraz osoba odpowiedzialna za sam casting.
- Panno Angie, prosimy o zaprezentowanie karygodnego, aroganckiego zachowania w momencie, gdy dowiaduje się pani, że jest chora na chińską czerwonkę. - powiedział scenarzysta.
Uniosłam brwi, patrząc na niego jak na debila. Skrzyżowałam ręce na biuście i prychnęłam cicho, przy okazji wyśmiewając jego słowa.
- Angie... - szepnęła ostrzegawczo Nala, chcąc mnie jak najszybciej uspokoić.
- Panie, czy ja wyglądam na idiotkę? Co to za choroba? Ja mam uwierzyć, że ktoś mógłby być na to chory? Prędzej mogłabym złapać jakieś inne choróbsko, jak głupota, od kogoś tak mało kreatywnego. - mruknęłam, skinąwszy w jego kierunku głową. Przechyliłam ją i znów prychnęłam cicho, uśmiechając się arogancko. - Jeśli już chcecie wymyślać jakieś pierdoły, to róbcie to z głową, bo w taką bzdurę to ja tu nie uwierzę, więc nie ma opcji, bym zagrała coś tak dennego.
- A-Angie! - pisnęła moja towarzyszka i spanikowana zamachała rękoma. Przystanęła obok, łapiąc mnie za ramię i zrobiła dość niepewną minę. - Przez Ciebie możemy stracić pracę!
Jej policzki nabrały rumieńców, oczy wydawały się naprawdę przepełnione strachem i niepokojem.
- Aaaaaha. - mruknęłam w odpowiedzi, z dość obojętną miną. - I..?
- Jak to i? No i? No bo... No ja... Bo potem... I Ty... A my następnie... I Vicky...A Infinite... I Aaaaa! - poirytowana Nala złapała się za głowę i odchyliła ją do tyłu. - Nienawidzę Cię!
- Angażujemy was. - usłyszałyśmy werdykt trójcy.
- E? - wydukała zdumiona Nala i popatrzyła na nich pytająco.
- Haaa? - mruknęłam obserwując ich z miną "Are you fucking kidding me?".
- Panno Angie. Idealnie przedstawiłaś cechy, które potrzebne są głównej bohaterce. Ślepa odwaga, kroczenie po trupach, brak strachu o swe konsekwencje, cięty język, aroganckie i karygodne zachowanie. To wszystko, to właśnie nasza bohaterka dramy. - wyjaśnił scenarzysta.
- Byłaś ich natchnieniem? - spytała szeptem Nala, patrząc na mnie kątem oka.
- Panno Nalo. - zwrócił się ku niej reżyser. Na jego słowa zareagowała niczym żołnierz. Wyprostowała się i zastygła w bezruchu, dukając ciche "tak?".
- Pokazałaś nam idealne zachowanie przyjaciółki głównej postaci. Jest to osoba, która dmucha na zimne, woli być grzeczna i uprzejma, nie pakować się w kłopoty. Zdarza jej się panikować i irytować, by w efekcie...
- Stracić wątek? - podpowiedziałam zakładając ręce za głowę.
- Dokładnie. - potaknął mężczyzna i przyjrzał mi się uważnie. - Panno Angie, możesz już przestać odgrywać rolę. Przesłuchanie się skończyło.
- Ale ja wcale nie... - zawiesiłam głos, gdy poczułam na sobie uważne spojrzenie przyjaciółki. Ułożyłam dłonie wzdłuż talii, by wyglądać nieco bardziej kulturalnie i westchnęłam cicho.
- Dziękujemy wam za przybycie i do zobaczenia za dwa tygodnie. - dodał reżyser z uśmiechem.
- Co? Jak to? - wydukałam zdumiona.
- Cóż, nie ma jeszcze pełnego składu jeśli chodzi o aktorów. Jeden z nich jest wciąż za granicą. Wraca za dwa tygodnie i wtedy będziemy mogli zacząć zdjęcia.
- J-jaki aktor?
Coraz bardziej przestawało mi się to podobać. Zważywszy na to, że to brzmiało zbyt znajomo. A w dodatku moja rozmowa z...
- Lee Ho Won. Zdaje się, że jest z tej samej wytwórni co wy.
Zastygłam w bezruchu, słysząc to. Nala nadęła policzki, dzięki czemu powstrzymała swój wybuch śmiechu.
- Skubany od początku o tym wiedział. - warknęłam, gdy szłyśmy hotelowym korytarzem.
- Podobno w scenariuszu jest zapisane jego nazwisko. - zauważyła idąca obok mnie Nala. - Nie czytałaś go w całości?
- No wiesz... - zawiesiłam głos i zatrzymałam się. Oczami wyobraźni wróciłam do momentu, gdy przyjaciółka wyszła z pokoju, po tym jak dowiedziała się o swoim udziale w dramie. Zamiast przeczytać scenariusz, to ja zawinęłam się w kołdrę i zaczęłam się turlać po łóżku pełna irytacji. Skrypt prawdopodobnie wylądował pod łóżkiem, gdy go zrzuciłam podczas swojego "przeżywania". - No nie. - mruknęłam po chwili i znów ruszyłam w kierunku pokoju.
- Musisz sprawdzić jaka mu się rola trafiła. - dodała, na co przytaknęłam cichym mruknięciem.
Przystanęłyśmy przy drzwiach apartamentu i otworzyłam je, wchodząc od razu do środka. Zdjęłam buty i przeszłam z przedpokoju do salonu. Zatrzymałam się, widząc porozwalane po podłodze poduszki i różnokolorowe karteczki.
- Abulubulubululbulunulunl! - darła się moja siostra, co jakiś czas klepiąc się lekko po ustach. Na głowie miała opaskę z gołębimi piórami, a do tego na sobie szlafrok i sandały. Siedziała na Soryongu, który niczym konik zaprzęgowy, chodził wokół ustawionego na środku salonu krzesła.
- Pomocy. - mruknął Daeryong, który siedział na krześle, związany jakimś sznurem.
- Co się dzie-łosz kurde. - wydusiła z siebie kumpela, gdy tylko przekroczyła próg salonu. Obserwowała to wszystko z nieukrywanym zdumieniem.
Ja bez słowa ruszyłam do swojego pokoju.
- E-ej! Trzeba coś z tym zrobić! - zawołała za mną Nala.
- To zrób. Życzę powodzenia w przerwaniu Vicky zabawy w Indianina. - mruknęłam na odchodne i machnęłam jej ręką na pożegnanie. To ostatnie co ujrzała, nim zamknęłam drzwi.
- A-ale to co ter.. - urwała swą wypowiedź i popatrzyła na maltretowanych bliźniaków. Westchnęła cicho i pokręciła głową. - Muszę się odświeżyć. Kąpiel, tego mi trzeba. - powiedziała sama do siebie i poszła do łazienki, zostawiając TASTY razem z Vicky.
Za ewentualne błędy przepraszam, ale mimo, że czytałam i poprawiałam co nieco, to wciąż czuję się jakaś taka nieogarnięta i możliwe, że coś pominęłam. @_@
- Kiedy wracacie?
- Za jakieś dwa tygodnie.
Zamrugałam zaskoczona.
- To dość szybko.
Chłopak skinął głową, a ja przy okazji mogłam mu się przyjrzeć.
- Masz całkiem nieźle włosy ułożone. - skwitowałam.
Sungyeol speszył się trochę, ale obdarzył mnie uśmiechem i skinął głową.
- Dzięki.
- Ale wolałam fryzurę z Be Mine.
- Tak coś myślałem, że jesteś zbyt miła.
Wzruszyłam ramionami i rozłożyłam ręce w geście bezradności.
- A właśnie. Jak tam Myungsoo i Woohyun? Nasza ostatnia rozmowa była dość... specyficzna.
Wokalista podrapał się w tył głowy i skrzywił się nieco.
- No tak.
- Ej, ale nie pobili się ani nic, prawda?
Pokręcił głową, na co ja odetchnęłam z ulgą. Gdyby faktycznie coś się stało, miałabym problem by to wyjaśnić Nali.
- Hoya zdołał ich w porę rozdzielić. No i gdy Gyu wrzasnął to się wszyscy uspokoili. - wyjaśnił.
Skinęłam głową. Jakoś mnie to nie dziwiło.
- Ale... -zaczął niepewnie i znów się skrzywił. - Nie chce nam wierzyć w nasze wyjaśnienia. Przyjął do wiadomości tylko to, co sam sobie zasłyszał. Powiedział, że uwierzy dopiero, jak Ty mu powiesz.
- Haaa? - wydukałam i uniosłam brwi w oznace swego zdziwienia. - Dlaczego niby ja?
- Sam nie wiem, zwłaszcza, że przecież nie darzyliście się sympatią
"Nie powiedziałabym, żeby to się jakoś bardzo zmieniło." pomyślałam z przekąsem.
- On uważa, że jesteś jedyną osobą, która odnośnie Nali może mu powiedzieć prawdę.
Zamrugałam zaskoczona i od razu przypomniała mi się rozmowa, którą z nim przeprowadziłam nim wyjechali.
"Nie wiem czy mam się cieszyć z tego, że mi ufa, czy już wymyślać jak to wytłumaczyć Nali."
Westchnęłam cicho i przymknęłam powieki.
- Dobrze już dobrze. Jest tam gdzieś w pobliżu?
- Cały czas czeka na swoją kolej.
Otworzyłam oczy, by zmrużyć je po chwili.
- Specjalnie to zrobiłeś.
Sungyeol uśmiechnął się niewinnie, pomachał i wstał z krzesła, robiąc miejsce Myungsoo. Chłopak spojrzał na mnie zarzuciwszy grzywką i przymrużył powieki w charakterystycznym dla siebie stylu.
- Woohyun cały? - spytałam uśmiechając się nieco zadziornie. Jakoś nie mogłam się powstrzymać.
Wokalista skinął jedynie głową.
- Powiem tak: Nala nie jest w żadnej ciąży, zwłaszcza z Woohyunem. - powiedziałam krótko.
Odpowiedziało mi milczenie.
- Na pewno? - spytał, nadal mając wątpliwości.
- Na pewno. - potaknęłam i w miarę streściłam mu wczorajszą sytuację, która skończyła się jego wybuchem złości. Kiwał co jakiś czas głową na znak zrozumienia, wsłuchując się uważnie w moje słowa. Gdy skończyłam, nadal milczał, analizując wszystko co zdołał się dowiedzieć.
- W porządku. Wierzę. - powiedział po chwili i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
- He? - wydukałam unosząc brew i patrząc przy tym na niego jak na ostatniego idiotę. - Jak to?
- Nie okłamałabyś mnie w sprawach związanych z Nalą.
- Skąd ta pewność? Gdybym miała jej bronić, kłamałabym. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do niej, to akurat umiem.
- Zależy Ci na jej dobru, prawda?
Zarumieniłam się słysząc to, bo rozmawianie o uczuciach to ostatnie co potrafiłam.
- A-a co mnie ona.. - mruknęłam speszona i odwróciłam wzrok.
Myungsoo zaśmiał się i pokręcił głową rozbawiony.
- To nawet urocze, na swój sposób.
- Ej! - zawołałam poirytowana. Pewnie dawno turlałabym się ze złości, gdyby nie to, że trzymałam na kolanach laptopa.
"Nosz kurde nawet on? Koniec! Pałka się przegła! Chamstwa nie zniese!* To by było na tyle, jeśli chodzi o naszą spokojną relację." pomyślałam poirytowana.
Dopiero teraz zauważyłam, że obok Myungsoo przysiadł się lider. Uśmiechał się delikatnie, mając skrzyżowane ręce na torsie.
- No dobra, teraz on chce pogadać. - skwitował Visual zespołu i wskazał palcem na siedzącego obok chłopaka.
- No okej, ale może jak się obudzi, co? - zapytałam przechylając głowę.
- Ja wcale nie śpię! Cały czas patrzę na Ciebie! - zawołał oburzony Gyu, marszcząc przy tym brwi.
Przymknęłam powieki w niewinnym uśmiechu i podrapałam się po policzku.
- Mój błąd... - szepnęłam speszona.
L parsknął śmiechem i nim zniknął mi z oczu, pomachał w kierunku ekranu. Oczywiście odwzajemniłam ten gest, choć nie ukrywajmy, byłam zaskoczona. Zaraz spoważniałam, gdy usłyszałam znaczące chrząknięcie lidera. Na początku miał poważny wyraz twarzy, jednak w końcu złagodniał i uśmiechnął się. Zrobiłam to samo, choć nieco niepewnie.
Musiałam przyznać, że naprawdę świetnie wyglądał. Włosy poczochrane, w brązowym kolorze. To dodawało mu uroku i ten uśmiech sprawiał, że wyglądał jak słodki chomiczek.
- Jak sobie radzicie? Vicky nie zostaje sama?
Zrobiłam dzióbek z ust, udając urażoną.
- No wiecie, co? A o nas to się łaskawie nie pomartwicie?
- Martwiłbym się raczej o tych, którzy są w pobliżu Ciebie. - odparł Gyu z rozbawieniem.
Prychnęłam cicho i pokazałam mu język, jednak i tu spotkałam się z jego cichym śmiechem.
"Okej, może jednak oberwał w czasie tej niedoszłej bójki?"
- Vicky daje radę. Wczoraj miałyśmy wolne, dziś też. Jutro nie będzie już tak łatwo, bo idziemy na przesłuchanie w sprawie dramy.
- O, dostałaś kolejną rolę?
- Jeszcze nie. Jeśli przejdę przesłuchanie, to będę mieć kolejny angaż. Przy okazji wkręciłam w to Nalę, bowiem potrzebowali dwóch Europejek. CEO mówił też coś o menadżerze dla mnie, jeśli oczywiście moja kariera się rozwinie.
- To będziemy trzymać kciuki.
- Dzię...kuję? - wydukałam niepewnie, gdy po raz kolejny ujrzałam jego uśmiech.
"Matko, on naprawdę mocno musiał wtedy oberwać."
Nagle jego wyraz twarzy zmienił się. Wydał się bardziej poirytowany i zniechęcony. Chłopak przewrócił nawet oczami.
- Dobra, ja muszę się na razie żegnać. Powodzenia. - mruknął niezadowolony i wstał.
Na jego miejscu rozsiadł się Lee Howon, zakładając skrzyżowane ręce za głowę. Uśmiechnął się zawadiacko i oblizał usta, co od razu przyprawiło mnie o chęć wytargania go za włosy, które... miał całkiem nieźle ułożone. Zauważyłam też białą koszulę, zapinaną na guziki. Oczywiście trzy pierwsze od góry były odpięte, bo jakżeby inaczej.
- A Ty co? Nie na fioletowo? - mruknęłam, chcąc mu jakoś dogryźć.
- Mam fioletowe spodnie, nie zauważyłaś?
- Nie.
- Wstać i zaprezentować?
- Wstań i najlepiej wyjdź. Zajmujesz kolejkę.
- Oho, a Tobie co się stało? Coś Ty taka uprzejma i spokojna, co?
Jego zadziorny uśmieszek naprawdę irytował. Czyżby już wrócił do normy? Chociaż... Moment, gdy zmienił się z Gyu miejscami był dziwny. To z nim wymienił te porozumiewawcze, chłodne spojrzenie.
- Gadałeś o mnie z Daeryongiem.
Chłopak zaśmiał się i przekrzywił głowę na bok, przyglądając mi się spod lekko przymkniętych powiek.
- Żeby tylko. - skwitował zadowolony z siebie.
- Obaj coś kombinujecie, prawda? - spytałam marszcząc brwi.
Hoya rozchylił nieco wargi i usadowił koniuszek języka przy lewym kąciku ust. Po chwili dołączył do tego swój arogancki uśmieszek.
- A nawet jeśli, to co? Rzucisz się na mnie? - spytał otwarcie i odchylił głowę w tył, by popatrzeć na mnie z góry, niczym jakiś zwycięzca.
- Że co proszę?
- Gdy widzieliśmy się po raz ostatni, miałaś na to wielką ochotę. Niech zgadnę. Pożądanie mieszało Ci się z nienawiścią. Trudno powiedzieć, czy chciałaś mnie rozszarpać, czy też...
Spojrzał na mnie wyczekująco, wręcz prowokująco. Zarumieniłam się czując na sobie ten jego wzrok.
- Jesteś idiotą. Skończonym idiotą. - mruknęłam spoglądając gdzieś w bok.
- Urocze. - szepnął, przez co miałam ochotę rozszarpać własny komputer. - Dobrze słyszałem? Grasz w dramie? Jakiej?
- Jeszcze nie ma pewności, że...
- Jakiej?
- "Fight and rule".
- Aaaach. To tak szybko nie zaczniecie kręcić.
- Hm? Niby dlaczego?
Hoya uśmiechnął się jedynie zawadiacko z tajemniczym błyskiem w oku. Nie podobało mi się to, bo wyglądało na to, że wie więcej, niż ja.
- Zawołaj Nalę, reszta chce z nią pogadać. - powiedział nagle.
- A! Właśnie! Zachowajcie dla siebie ten ostatni incydent.
- Masz na myśli nagły rzut Myungsoo na-
- Tak to!
- A co ja z tego będę miał?
- Lee Ho Won!
- No już dobrze, dobrze.
Chłopak zamachał ręką uspokajająco i mrugnął porozumiewawczo.
"Zaraz się tu kurde zębami w ściany wgryzę." pomyślałam.
Odłożyłam laptopa i wyszłam z pokoju, wołając od razu przyjaciółkę. Na początku mi nie uwierzyła i nie chciała przyjść, ale dzięki mojemu pokutnemu spojrzeniu, szybko zmieniła zdanie. Przyszła po minucie i wedle moich instrukcji usiadła na brzegu łóżka. Zaraz oblała się rumieńcem, widząc na ekranie uśmiechniętą twarz Myungsoo. Pochyliłam się nad jej ramieniem, zaglądając przy okazji do komputera.
"Szybko się wymienili miejscami."
- Cześć Nala. - powiedział wokalista, machając do niej. Jego ton głosu był wyjątkowo ciepły i delikatny, tak samo jak uśmiech.
- Cześć... - wydukała.
W ostatniej chwili przytrzymałam jej ciało, bowiem zauważyłam, że zaraz pewnie zemdleje. Dzięki mojemu gestowi, nie zleciała z łóżka i przy okazji wciąż była przytomna. Ciekawe na jak długo.
- Co u Ciebie? - zapytał spokojnie, zupełnie jakby właśnie zadał jej pytanie związane z dzisiejszą pogodą.
- Wszystko d-dobrze.. - wydukała nieśmiało.
Przewróciłam oczami, słysząc to.
"Kurde, jak tak dalej pójdzie to ja tu spędzę całą wieczność. Zdążę trzy razy wyjść za mąż, pięć razy zabić kochanków i dwa razy uniknąć procesu sądowego, nim ona w końcu opowie mu chociaż jeden szczegół z życia."
- Te, nie bądź taka rozgadana, co? - mruknęłam szturchając ją lekko.
- Zagram w dramie. - wyszeptała od razu.
Tak, to mnie nie zdziwiło. Ona nie potrafiłaby przed nim nic ukryć. Choć sympatię do Woohyuna spokojnie zataja. A może Myungsoo wie więcej, niżby nam się zdawało? Kurde, wszędzie jakieś konspiracje.
- O, naprawdę? - spytał chłopak unosząc brwi, by po chwili znów się uśmiechnąć. Pauza. Zupełnie, jakby się zawiesił. - To moje gratulacje.
Zmarszczyłam brwi, bo to wydało mi się dziwne. Nala nie skupiła się na takich szczegółach, zachwycała się jego uśmiechem. Rany, co ona by beze mnie zrobiła?
- Nie ma żadnej roli z wątkiem romantycznym. - uprzedziłam jego obawy.
Myungsoo przeniósł na mnie wzrok. Przez moment miałam wrażenie, że w ten sposób mi dziękuje. Oczywiście Nala i tak nie wiedziała, po co to powiedziałam, choć zareagowała rumieńcem.
- Może gdy wrócę, to pomogę Ci się przygotować do roli? - zaproponował L, a w jego głosie było słychać niepewność.
Uniosłam brew i pokręciłam głową. On naprawdę był taką osobą, czy może stworzył sobie taką rolę? Uśmiechnęłam się, z błyskiem w oku klasnąwszy w dłonie.
- Genialny pomysł. Grałeś w tylu dramach, masz doświadczenie, a Nala jest w tym łysa jak kolano. - zaczęłam, kładąc dłonie na jej ramionach. - Myślę, że Twoje rady będą jej bardzo przydatne.
- Że c-co? - wyszeptała zszokowana przyjaciółka i popatrzyła najpierw na mnie, a potem na zadowolonego wokalistę. Skinął głową na znak zgody z moimi słowami.
Zadowolona odeszłam od dziewczyny i sięgnęłam po telefon leżący na nocnej półce.
- To jak wrócę, zajmiemy się Twoją rolą. - dodał i puścił oczko, uśmiechając się przy tym w swój koci sposób.
BUM.
Obejrzałam się i ujrzałam leżącą na podłodze Nalę, oraz mój komputer przewrócony na bok na łóżku.
- Aaaa! - zawołałam spanikowana i wskoczyłam na pościel, zwinnie omijając ciało koleżanki. - Laptopuniu mój najukochańszy! Nic Ci nie jest? Żyjesz?! - zawołałam, sadzając go poprawnie i od razu obejrzałam każdą jego część, byle tylko mieć pewność, że jest cały.
- Angie! - usłyszałam głos chłopaka.
Popatrzyłam na ekran i zrobiłam wielkie oczy.
- Czy Ty właśnie zwróciłeś się do mnie po imieniu?
- Co z Nalą? Gdzie ona jest? - dopytywał strapiony, ignorując moje pytanie.
- Kto? Aaaa, Nala! Gdzie?
Usiadłam na kołdrze i rozejrzałam się wokoło, aż w końcu nachyliłam się nad podłogą.
- Leży na dywanie. - odparłam, patrząc z powrotem na ekran. - Zemdlała.
- No to zrób coś!
Podrapałam się po głowie.
- Proszę bardzo. Zrobiłam coś.
- Nie to miałem na myśli! Pomóż jej!
- Od kiedy Ty chcesz by pomagano innym?
- Rusz tyłek Ty irytująca niańko!
- Ooooo. Trzeba było od razu normalnie gadać, a nie, że muszę się domyślać o co chodzi. - zamilkłam na moment. - Teraz mówi L czy Myungsoo?
- ANGIE!
- Dooobra. Dobra. No.
Wstałam z łóżka i stanęłam nad przyjaciółką.
"I co ja z Tobą kurna mam? Nie muszę nawet na siłownię chodzić, by mięśnie trenować."
Pochwyciłam jej ramiona i jakoś ustawiłam ją w siadzie. Potem udało mi się ją podnieść i położyć na łóżku.
- Zadowolony? - mruknęłam biorąc laptopa. Usiadłam obok nieprzytomnej przyjaciółki i ustawiłam komputer na kolanach, poprawiając nieco ekran.
- Tak. Ale czy ona...
- Nazwijmy to nagłą potrzebą snu.
- Kupiłem jej coś. - odparł L, zmieniając temat. Pochylił się znikając za stołem. Usłyszałam szelest, więc prawdopodobnie grzebał w jakichś siatkach. W międzyczasie przed ich kamerką stanął Woohyun, który oczywiście nie omieszkał nadąć policzków, porobić słodkich min i powysyłać serduszek. Dołączył do niego Sungjong, który zaczął prezentować jakiś taniec, a za nim próbował zaprezentować się Dongwoo.
"Ja pierdole." pomyślałam, przyglądając się tej hałastrze.
W końcu Myungsoo podniósł się i pokazał mi swój zakup. Najpierw jedynie mój prawy kącik ust uniósł się nieznacznie i zadrgał. Po chwili zachichotałam cicho, uśmiechając się i z trudem tłumiąc rosnący we mnie napad śmiechu.
- O tak, na pewno jej się spodoba. Genialny prezent. - skwitowałam unosząc kciuk do góry, wciąż walcząc z chęcią śmiania się na cały głos.
- Nie jestem pewna, czy zostawienie jej pod ich opieką to dobry pomysł. - szepnęła Nala.
- Spokojnie, nic jej nie będzie. - zapewniłam.
- To nie o nią się martwię.
Zostawiłyśmy małą z TASTY, ponieważ musiałyśmy iść na przesłuchanie. Jak moja przyjaciółka przejmowała się różnymi przyziemnymi sprawami, tak ja wciąż myślałam o wczorajszej rozmowie z Hoyą i Gyu, oraz o ich wzajemnej, dziwnej relacji. Może się posprzeczali na tym wyjeździe, a my o tym jeszcze nie wiemy?
- Haaaaalooooo! Teraz my! - usłyszałam głos koleżanki, która machała mi ręką przed nosem.
- Chcesz zostać do końca życia kaleką?
- N-nie?
- To weź te łapsko za nim stracę cierpliwość.
Dziewczyna zabrała dłoń i pokręciła głową. Przynajmniej wiedziała, że Angie wróciła już na Ziemię i jest wśród żywych, no.
Weszłyśmy do sali, gdzie czekały już trzy osoby. Z tego co się dowiedziałyśmy, był to reżyser, główny scenarzysta odpowiadający za scenariusz oraz osoba odpowiedzialna za sam casting.
- Panno Angie, prosimy o zaprezentowanie karygodnego, aroganckiego zachowania w momencie, gdy dowiaduje się pani, że jest chora na chińską czerwonkę. - powiedział scenarzysta.
Uniosłam brwi, patrząc na niego jak na debila. Skrzyżowałam ręce na biuście i prychnęłam cicho, przy okazji wyśmiewając jego słowa.
- Angie... - szepnęła ostrzegawczo Nala, chcąc mnie jak najszybciej uspokoić.
- Panie, czy ja wyglądam na idiotkę? Co to za choroba? Ja mam uwierzyć, że ktoś mógłby być na to chory? Prędzej mogłabym złapać jakieś inne choróbsko, jak głupota, od kogoś tak mało kreatywnego. - mruknęłam, skinąwszy w jego kierunku głową. Przechyliłam ją i znów prychnęłam cicho, uśmiechając się arogancko. - Jeśli już chcecie wymyślać jakieś pierdoły, to róbcie to z głową, bo w taką bzdurę to ja tu nie uwierzę, więc nie ma opcji, bym zagrała coś tak dennego.
- A-Angie! - pisnęła moja towarzyszka i spanikowana zamachała rękoma. Przystanęła obok, łapiąc mnie za ramię i zrobiła dość niepewną minę. - Przez Ciebie możemy stracić pracę!
Jej policzki nabrały rumieńców, oczy wydawały się naprawdę przepełnione strachem i niepokojem.
- Aaaaaha. - mruknęłam w odpowiedzi, z dość obojętną miną. - I..?
- Jak to i? No i? No bo... No ja... Bo potem... I Ty... A my następnie... I Vicky...A Infinite... I Aaaaa! - poirytowana Nala złapała się za głowę i odchyliła ją do tyłu. - Nienawidzę Cię!
- Angażujemy was. - usłyszałyśmy werdykt trójcy.
- E? - wydukała zdumiona Nala i popatrzyła na nich pytająco.
- Haaa? - mruknęłam obserwując ich z miną "Are you fucking kidding me?".
- Panno Angie. Idealnie przedstawiłaś cechy, które potrzebne są głównej bohaterce. Ślepa odwaga, kroczenie po trupach, brak strachu o swe konsekwencje, cięty język, aroganckie i karygodne zachowanie. To wszystko, to właśnie nasza bohaterka dramy. - wyjaśnił scenarzysta.
- Byłaś ich natchnieniem? - spytała szeptem Nala, patrząc na mnie kątem oka.
- Panno Nalo. - zwrócił się ku niej reżyser. Na jego słowa zareagowała niczym żołnierz. Wyprostowała się i zastygła w bezruchu, dukając ciche "tak?".
- Pokazałaś nam idealne zachowanie przyjaciółki głównej postaci. Jest to osoba, która dmucha na zimne, woli być grzeczna i uprzejma, nie pakować się w kłopoty. Zdarza jej się panikować i irytować, by w efekcie...
- Stracić wątek? - podpowiedziałam zakładając ręce za głowę.
- Dokładnie. - potaknął mężczyzna i przyjrzał mi się uważnie. - Panno Angie, możesz już przestać odgrywać rolę. Przesłuchanie się skończyło.
- Ale ja wcale nie... - zawiesiłam głos, gdy poczułam na sobie uważne spojrzenie przyjaciółki. Ułożyłam dłonie wzdłuż talii, by wyglądać nieco bardziej kulturalnie i westchnęłam cicho.
- Dziękujemy wam za przybycie i do zobaczenia za dwa tygodnie. - dodał reżyser z uśmiechem.
- Co? Jak to? - wydukałam zdumiona.
- Cóż, nie ma jeszcze pełnego składu jeśli chodzi o aktorów. Jeden z nich jest wciąż za granicą. Wraca za dwa tygodnie i wtedy będziemy mogli zacząć zdjęcia.
- J-jaki aktor?
Coraz bardziej przestawało mi się to podobać. Zważywszy na to, że to brzmiało zbyt znajomo. A w dodatku moja rozmowa z...
- Lee Ho Won. Zdaje się, że jest z tej samej wytwórni co wy.
Zastygłam w bezruchu, słysząc to. Nala nadęła policzki, dzięki czemu powstrzymała swój wybuch śmiechu.
- Skubany od początku o tym wiedział. - warknęłam, gdy szłyśmy hotelowym korytarzem.
- Podobno w scenariuszu jest zapisane jego nazwisko. - zauważyła idąca obok mnie Nala. - Nie czytałaś go w całości?
- No wiesz... - zawiesiłam głos i zatrzymałam się. Oczami wyobraźni wróciłam do momentu, gdy przyjaciółka wyszła z pokoju, po tym jak dowiedziała się o swoim udziale w dramie. Zamiast przeczytać scenariusz, to ja zawinęłam się w kołdrę i zaczęłam się turlać po łóżku pełna irytacji. Skrypt prawdopodobnie wylądował pod łóżkiem, gdy go zrzuciłam podczas swojego "przeżywania". - No nie. - mruknęłam po chwili i znów ruszyłam w kierunku pokoju.
- Musisz sprawdzić jaka mu się rola trafiła. - dodała, na co przytaknęłam cichym mruknięciem.
Przystanęłyśmy przy drzwiach apartamentu i otworzyłam je, wchodząc od razu do środka. Zdjęłam buty i przeszłam z przedpokoju do salonu. Zatrzymałam się, widząc porozwalane po podłodze poduszki i różnokolorowe karteczki.
- Abulubulubululbulunulunl! - darła się moja siostra, co jakiś czas klepiąc się lekko po ustach. Na głowie miała opaskę z gołębimi piórami, a do tego na sobie szlafrok i sandały. Siedziała na Soryongu, który niczym konik zaprzęgowy, chodził wokół ustawionego na środku salonu krzesła.
- Pomocy. - mruknął Daeryong, który siedział na krześle, związany jakimś sznurem.
- Co się dzie-łosz kurde. - wydusiła z siebie kumpela, gdy tylko przekroczyła próg salonu. Obserwowała to wszystko z nieukrywanym zdumieniem.
Ja bez słowa ruszyłam do swojego pokoju.
- E-ej! Trzeba coś z tym zrobić! - zawołała za mną Nala.
- To zrób. Życzę powodzenia w przerwaniu Vicky zabawy w Indianina. - mruknęłam na odchodne i machnęłam jej ręką na pożegnanie. To ostatnie co ujrzała, nim zamknęłam drzwi.
- A-ale to co ter.. - urwała swą wypowiedź i popatrzyła na maltretowanych bliźniaków. Westchnęła cicho i pokręciła głową. - Muszę się odświeżyć. Kąpiel, tego mi trzeba. - powiedziała sama do siebie i poszła do łazienki, zostawiając TASTY razem z Vicky.
Za ewentualne błędy przepraszam, ale mimo, że czytałam i poprawiałam co nieco, to wciąż czuję się jakaś taka nieogarnięta i możliwe, że coś pominęłam. @_@
Hahaha..xd
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie, zawsze jak mam kiepski humor to mi go poprawiasz swoimi rozdziałami.;3
Wreszcie! *-*
OdpowiedzUsuńZabawa w Indianina zawsze spoko. Mam współczuć TASTY? Może Daeryongowi nie, ale drugiemu... Dobra, oni sobie chyba jakoś poradzą. xD
Haha, no. Angie i Hoya w jednej dramie? Jestem ciekawa co z tego wyjdzie, i jaka to rola przypadła naszemu tancerzowi? No i co takiego kupił MyungSoo dla Nali? ... Oho! Mogę zadawać kolejne pytania, przygotuj się. *-*
Standardowo życzę ci weny~ <3
Nala mdlejąca na widok MyungSoo - standard xDD
OdpowiedzUsuńHoya grający w jednej dramie z Angie, to będzie mieszanka wybuchowa ^^
Strasznie jestem ciekawa jak to będzie dalej wyglądało, a co do TASTY to sami się wkopali, niech sobie teraz radzą ;P
Ahh... niekontrolowane wybuchy śmiechu, to coś normalnego przy czytaniu Twojego opowiadania^^
~Alice
Hoya sprytna bestia ^^ Ciekawe jaka mu tam rola przypadnie..?No i ten prezent od Myungsoo dla Nali,jak wielka to będzie porażka XDD?
OdpowiedzUsuńW ogóle Vicky to ma szczęście,ja jak byłam mała zawsze chciałam pobawić się w Indian ale nikt nigdy nie chciał.Co za niesprawiedliwość XD
Wiedziałam, że Hoya będzie grać w tej dramie, wiedziałam no! XD
OdpowiedzUsuńI nawet podejrzewam, jaką rolę będzie miał.... A to złośliwa diva :|
Sunggyu taki miły ^^
Za mało Dongwoo, jak dla mnie XD
A Vicky na końcu najlepsza! ❤ XD
Weny~
(http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
(http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)