niedziela, 8 września 2013

Rozdział 14





- Wiesz... Kiedy mówiłam byś powiesił ozdoby, to nie do końca to miałam na myśli... - szepnęła Nala stojąc w przedpokoju i patrząc na sufit.
- A co w nich złego? - odparł Daeryong, sterczący obok niej z założonymi za głową rękoma.
- No nie wiem, może to, że są świąteczne! - skwitowała Nala, powoli tracąc cierpliwość. By podkreślić swą dezaprobatę, wskazała na zawieszoną nad drzwiami jemiołę, oraz kolorowe łańcuchy, rozwieszone na karniszu w salonie i na szafkach w przedpokoju.
- Pominę fakt, że to drzewko bambusowe przyozdobiłeś bombkami. - dodała kręcąc głową. - Skąd żeś to wytrzasnął.
- Z ich graciarni.
- Jakiej znowu graciarni?
- A nie wiem, Vicky mi to dała, tak powiedziała i tyle.
- Umywasz ręce, zwalając na młodszą.
- Wcale nie! Mówię prawdę!
Nala westchnęła cicho i obróciła się, spoglądając teraz na dziewczynkę zamiatającą podłogę.
- Vicky, czy to prawda?
- Jak słońce. - odpowiedziała.
- No bardzo śmieszne. - mruknęła Nala mrużąc powieki.
Jak słyszała to słowo, momentalnie miała przed oczami Woohyuna. Toż to urocze stworzonko i jeszcze w jednym z występów śpiewał "My sunshine". Uśmiechnęła się delikatnie, a potem od razu skrzywiła, bo przecież był ktoś o pseudonimie Sol.
- Skąd to wzięłaś? Przyznaj się.
- Z pokoju.
- Którego?
- Tamtego.
Dziewczynka wskazała na drzwi.
- Grzebałaś w rzeczach Gyu i Woohyuna?
- Nie.
- No to gdzie to znalazłaś?
- W rzeczach Woohyuna.
- Przecież przed chwilą się pyta-
- Aaaa, zapytałaś czy grzebałam w rzeczach Gyu i Woohyuna, a nie samego Woohyuna.
Nala złapała się za głowę i zawyła pełna wściekłości. Coraz mniej w niej było cierpliwości zarówno do mojej siostry, jak i bliźniaków, a co dopiero jak wróci Infinite.
W tym czasie Soryong odkurzał dywan w salonie. Ja siedziałam na kanapie i czytałam książkę, nie zwracając na nich wszystkich uwagi.
- Em... Może byś pomogła? - zagadnął Soryong, zatrzymując odkurzacz i spoglądając teraz na mnie.
Wyjrzałam zza książki, łapiąc z nim kontakt wzrokowy, a następnie przeniosłam spojrzenie na dywan. Po chwili uniosłam nogi, które wcześniej miałam na nim rozłożone.
- Dzięki. - burknął niezbyt zadowolony i zaczął odkurzać w tym miejscu. - Choć nie to miałem na myśli.
- Właśnie, dlaczego my mamy pomagać, a ona nie? - zawołał Daeryong z przedpokoju.
Westchnęłam cicho i spojrzałam w sufit.
- Czyj to był pomysł? - zapytałam.
- Nali. - odparł.
Skinęłam głową.
- Kto chciał pomóc?
- No ja, Soryong i Vicky.
Skinęłam głową.
- A kto miał to w dupie?
Nastała chwila ciszy.
- No Ty... - mruknął Daeryong i westchnął.
Uśmiechnęłam się ironicznie i pokiwałam głową.
- No przynajmniej nas wpuściły... - szepnął Soryong, który wyłączył odkurzacz.
- Ciekawe kto wam bronił wejść. - burknęłam dalej czytając. Odpowiedziała mi cisza, więc rozejrzałam się wokoło, zauważając cztery wbite we mnie spojrzenia z miną "Are You Fucking Kidding Me".
- No co?




- Kto tym razem?
- Świadkowie Jehowy.
- Jak to Świadkowie Jehowy? W Korei?
- No tak, w Korei. Chrześcijaństwo jest, katolicyzm jest, to oni też.
- No ale w Korei?
- A co, nie mogą w niej być? Nala, Ty rasistko.
- No dobra, dobra. W sumie masz rację.
- Że jesteś rasistką?
Dziewczyna spojrzała na mnie z politowaniem, przy czym uniosłam ręce w obronnym geście. Wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie, włączając telewizję. Nala w tym czasie wróciła do prasowania. W pewnym momencie przerwała swą czynność i spojrzała na mnie, mrużąc powieki.
- Świadkowie Jehowy chodzący po hotelu?
Westchnęłam przewracając oczami.
- Tak, może mają tu pokój i akurat postanowili znaleźć przyjaznych sąsiadów. Nie moja wina, że wybrali złe drzwi. - mruknęłam.
Nala pokiwała głową i wzruszyła ramionami, powracając do swej czynności. Jednak po chwili znów odłożyła żelazko.
- Kurde, to było TASTY.
Milczałam przez dłuższą chwilę, aż w końcu powoli pokręciłam głową.
- Nieee, skąd.
- Angie, to na pewno Twoja kolejna wymówka, by ich nie wpuścić.
- Pffff, jaka kolejna?!
- Serio nie pamiętasz?
"To sanepid, zabłądzili. Jakieś darmowe próbki rozdawali, niepotrzebne to nam. Jakaś tandetna reklama farby do włosów. Dezynsekcja, nie mogę wpuścić, bo mi Vicky wytępią. Klient szukał swojej prostytutki. Malarze, a my nic do malowania nie mamy, Ty nam na twarz nakładasz tapetę. Szukali dziecka, nie wpuszczę, bo boję się, że to pedofile. Policja, szukała kokainy, powiedziałam, żeby sprawdzili w pokoju Infinite."




- No bez przesady, nie zawsze was zbywałam. - oburzyłam się, marszcząc przy tym brwi.
Pozostali zaczęli się nad tym poważnie zastanawiać.
- A faktycznie. - powiedział nagle Soryong. - Zdarzyło się.
- Raz. - zauważył Daeryong.
- I nie bez powodu. - dodał jeszcze jego brat.




- Kto tym razem? - spytała Nala, ciekawa mojej kolejnej interpretacji.
- Pokojowe. Przyszły posprzątać. - odparłam wskazując za siebie.
- To czemu ich nie wpuściłaś? 
- A co ja jestem, kamerdyner by kurna witać i wpuszczać do domu?
Nala pokręciła głową i podeszła do drzwi otwierając je.
- Dzień dobry, dziękuję, że przyszły-liście. -poprawiła się w ostatniej chwili i zamrugała zdumiona, widząc przed sobą bliźniaków. 
Zdziwieni popatrzyli po sobie, a potem na dziewczynę.
- Jakie liście? - spytał jeden.
- Co mieliśmy przysłać? - dopytał drugi.
- Matko, po raz pierwszy widzę film "Głupi i głupszy" na żywo. - mruknęłam, stając za kumpelą, po czym popatrzyłam na nią i za siebie, na siedzącą w salonie Vicky.
- A nie, jednak po raz drugi. - dodałam.
Nala westchnęła kręcąc głową.
- I niby czemu mają być pokojówkami, co? - spytała.
- A nie widzisz tych dziwnych garniturów? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Ale to bardziej jak kelnerzy wyglądają, a nie pokojowe!
- Słuchaj, kelnerować mogą w restauracji, u nas mogą w tym sprzątać. Cosplay zawsze spoko, a jak masz fetysz sprzątających w garniturach facetów, to proszę bardzo. 
Nala milczała przez moment, aż w końcu spojrzała na mnie marszcząc brwi.
- Ja mam taki fetysz?
- A wolisz ich nago, w samym fartuszku?
Dziewczyna przymknęła powieki krzywiąc się nieznacznie.
- Boże... Angie... Co Ty mi zrobiłaś...
Uśmiechnęłam się ironicznie i pokiwałam głową zadowolona.
- Ha, wyobraziłaś to sobie, co?
Ożywiony Daeryong aż chwycił się za muchę pod szyją.
- Ja mogę te wyobrażenia wcielić w życie. - zauważył, za co oberwał od brata.
- O, sorry. To nie pokojowe. To chippendale 'si. - powiedziałam i poklepałam kumpelę po ramieniu. - Ty i te Twoje fetysze Nala. Uprzedzam, że ja płacić nie będę.
- Że... Że co?!




- Haaaloooo, ale przynajmniej zostali wpuszczeni. - mruknęłam wzruszając ramionami.
- No tak, jak na Ciebie to całkiem niezły wynik. - skwitowała Nala kiwając głową - Raz na dwanaście dni.
- Wy się tam lepiej skupcie na przygotowaniach. - odburknęłam, przewracając kartkę na drugą stronę.
- Na pewno się ucieszą z takiego przyjęcia niespodzianki. - powiedziała wesoło moja siostra.
- Z tego, że pomazałaś im ściany też? - wtrąciłam unosząc brwi.
Vicky pokazała mi język, przedrzeźniając przy okazji.
- Zeżresz dziś tę książkę na obiad, gwarantuję.
Siostra zrobiła zlęknioną minę, rozdziawiając przy tym lekko usta i spojrzała błagalnie na Nalę, w poszukiwaniach ratunku.
- P-postaram się ją przygotować w miarę smakowicie. - zareagowała szybko Nala, wiedząc, że nie powstrzyma Angie.
- Książka w cieście na ostro. Ciekawe. - mruknęłam kręcąc głową.
- No co? - spytała Nala z niewinnym uśmiechem, widząc patrzącą na nią spode łba Vicky.
- Dooobra! Wypadałoby się wziąć za przygotowanie jakiegoś posiłku! - zawołała Nala, klasnąwszy w dłonie.
- Tam jest kuchnia. - mruknęłam, wskazując skinięciem głowy na pomieszczenie.
"Jasne, zamknijcie mnie wszyscy w kuchni." pomyślała Nala.
No cóż, sama się prosi, by tak się stało. Poza tym, gotować i tak będzie.




- Dobra, sprawdźmy, czy wszystko już jest gotowe. - zaanonsowała Nala po wykonaniu wszystkich przygotowań. - Obiad jest?
- Jest! - zawołała Vicky, śliniąc się na widok zastawionego stołu.
- Muzyka?
- Jest! - odrzekł Daeryong wskazując na wieżę i przygotowane obok płyty.
- Mająca wszystko w dupie, obijająca się i leniąca na kanapie Angie?
- Jest. - mruknął Soryong, pokazując za siebie.
Podniosłam wzrok znad książki i uniosłam dłoń, zgłaszając się i popierając jego słowa.
Nala westchnęła cicho i pokiwała głową.
- Dobrze. Myślę, że zdążyliśmy. A oni wkró-
Urwała swą wypowiedź i zamilkła, nasłuchując. Do jej uszu dotarł dźwięk przekręcanego kluczyka w zamku. Spanikowana zamachała rękoma i kazała wszystkim się schować, a następnie zgasiła światło. Vicky stanęła za framugą drzwi w kuchni, Soryong i Daeryong schowali się wraz z Nalą za kanapą, na której nadal siedziałam niewzruszona.
Nagle drzwi się otworzyły, zrobił się gwar, hałas, przepychanie. Najpierw zapaliło się światło w przedpokoju, a potem w salonie.
- Angie? - wydukał zaskoczony Sungyeol, który po chwili został siłą przesunięty na bok. Pozostali byli zaciekawieni tym, co się dzieje.
- Czemu czytałaś po ciemku? - dopytał, przyglądając mi się.
Westchnęłam cicho, przewracając kartkę na drugą stronę i jednocześnie nie odrywając wzroku od lektury.
- Bo mi kurna światło zgasili. - mruknęłam.
- Haa? Niby kto?
- A te gnoje za kanapą.
Zdziwiony Sungyeol spojrzał w owym kierunku zaciekawiony.
"Zjebałaś!" chciała powiedzieć Nala, ale powstrzymała się od tego, wiedząc, jaka będzie reakcja zespołu.
- No kurde zepsułaś wszystko! - zawołała wstając i spojrzała na mnie z oburzeniem.
Bliźniacy również stanęli na prostych nogach.
- Ej, co to za ozdoby? - spytał Sungyeol, wskazując na łańcuchy.
- Wyglądają znajomo. - zagadnął Woohyun, przyglądając się im.
- Nie pytaj. - mruknęłam.
- DONGWOOOOOO! - zawołała Vicky wybiegając z kuchni i rzucając mu się na szyję. Właściwie, to chciała tak zrobić, ale zamiast tego, objęła go w pasie, tuląc się do brzucha. Zaskoczony chłopak zaśmiał się i podniósł ją, od razu przytulając i szczerząc się, niczym dinozaur na widok obiadu.
- Naaalaaaa! - zawołał Woohyun unosząc ręce i zaraz wysłał ku niej serduszko.
Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie i nieśmiało odwzajemniła ten gest.
"Woohyunek! Jaki on kochany, nic tylko wytargać za te poliki!" pomyślała.
- Yah, przestańcie tak stać w przejściu. - mruknął lider i rozsunął ich wszystkich, przechodząc w końcu na środek salonu. Zamrugał zauważając mnie i chrząknął cicho, chcąc zwrócić na siebie moją uwagę.
Na początku nie zareagowałam, dalej czytałam. Dlatego też chrząknął głośniej i znów głośniej, aż w końcu odezwał się Sungyeol.
- Hyung, masz chrypkę?
Sunggyu spojrzał na niego marszcząc brwi.
- Angie Noona! Nala Noona! - zawołał Sungjong i wszedł wgłąb salonu, chcąc się zaprezentować.
Dopiero wtedy podniosłam wzrok, zirytowana tym, jak mnie nazwał. Przyjrzałam mu się uważnie i pokiwałam głową.
- Jesteś mięski. Spoko. - mruknęłam i znów czytałam. - Luhan może Ci pozazdrościć.
Nie potrafiłam okazywać entuzjazmu, czy też tęsknoty. Nawet jeśli się tak czułam, zawsze trzymałam to w sobie. Radość, uśmiech, ciepło? Nie. To do mnie nie pasowało i tego się trzymałam.
- Siemano! - zawołał Daeryong i zaraz przybił sobie piątkę z Howonem. Dołączył do nich drugi bliźniak.
- Angie? A może ze mną też się przywitasz? - dopytał lider, krzyżując ręce na torsie. Obserwował mnie uważnie i wyczekująco.
Podniosłam wzrok i zamrugałam zaskoczona.
- Dobry wieczór panie Kim. - powiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie i skinął głową.
- Dobre i to. - skwitował. - Dobry wieczór pani...
- Lee. Zapamiętaj. Pani Lee. - wtrącił się Hoya z rozbawieniem i mrugnął do mnie porozumiewawczo.
Brew mi drgnęła, gdy to usłyszałam. Już chciałam coś powiedzieć, ale uprzedził mnie Gyu.
- Nie byłbym tego taki pewny.
Rozchyliłam usta ze zdziwienia i aż uniosłam brwi na dowód zdumienia.
"Że... Że niby co to miało kurna znaczyć?" pomyślałam, patrząc to na jednego, to na drugiego.
Zmroziło mnie. Jeszcze nigdy nie widziałam w ich oczach takiej... niechęci, czy też może... groźby? Nie, nie byłam pewna jak to nazwać, ale to nie było nic miłego. Ich milczenie, srogie spojrzenia i postawa... to nie wróżyło nic dobrego.
Nala tego nie przyuważyła. Wodziła wzrokiem po pomieszczeniu w poszukiwaniu jednej konkretnej zguby.
- A gdzie Myungsoo? - zapytała cicho, z lekkim niepokojem w głosie.
- Ach, ten to próbuje tu wtargać Twój prezent. - odparł Dongwoo z uśmiechem.
Dziewczyna zarumieniła się delikatnie i aż złapała za policzki.
- D-dla mnie? - wyszeptała zakłopotana, a zarazem uradowana.
Pozostali skinęli głowami.
- Każde z nas ma dla was prezenty. - zapewnił Sungjong.
- O, to może być ciekawe. - mruknęłam.
- Odłóż to, bo teraz nami masz się zajmować. - powiedział Hoya i wyrwał mi książkę, którą rzucił gdzieś w kąt.
Zmrużyłam powieki, łypiąc na niego spode łba.
- Wystarczyło poprosić. - wtrącił Sunggyu, który znów zmierzył się z nim srogim, ostrzegawczym wzrokiem.
Aż mnie ciarki przeszły. Co jest kurna grane?
Drzwi mieszkania znów się otworzyły i do środka wtargał się Myungsoo, pchając dwie walizki.
- Musieliśmy dokupić walizkę przez te jego zakupy. - mruknął lider i pokręcił głową.
Chłopak uśmiechnął się do wszystkich zebranych i przymknął powieki, przechylając głowę.
- Przepraszam, że musieliście tyle czekać. - powiedział ciepło i zamknął za sobą drzwi.
Zamrugałam zaskoczona, choć pewnie Nala była w większym szoku.
"No, robi się coraz ciekawiej." pomyślałam.




- Ojeeeeeej! Jakie ślicznee! - pisnęła Vicky, gdy wyjęła z prezentowej torby kolejną zabawkę. Tym razem był to gadający pies.
- Świetnie. Kolejna drąca się gęba. - mruknęłam, obserwując to.
Większość siedziała na dywanie w salonie. Gyu siedział na fotelu, obok mnie na kanapie Nala, a po drugiej stronie Sungyeol. Drugi fotel był zajęty przez Myungsoo, a Hoya przyniósł sobie krzesło z kuchni. Obrócił je i usiadł okrakiem, układając ręce na oparciu.
- No to teraz może niech Nala otworzy swój prezent? - zaproponowałam, chcąc zobaczyć jej reakcję.
Myungsoo pokiwał głową i podszedł do jednej z walizek, którą położył na podłodze. Otworzył i wyjął z niej pierwszy większy worek.
- Am... Dziękuję... - szepnęła Nala biorąc go i starannie wyjmując z niego zawartość. Wstała z kanapy i wystawiła przed siebie prezent. Patrzyła na to spod przymrużonych powiek, a ja aż parsknęłam śmiechem.
- Będzie Ci pasować. - mruknęłam rozbawiona, patrząc na trzymany przez nią kombinezon.
- Gdy go zobaczyłem, od razu pomyślałem o Tobie. Jest czarny, modny, wygodny. W sam raz. - powiedział Myungsoo z ciepłym uśmiechem.
- Tia, chyba na pracę w ściekach. - szepnęłam, z trudem powstrzymując kolejny wybuch śmiechu.
Nala westchnęła cicho i usiadła, dziękując mu za prezent.
- Ale to nie koniec. Mam coś jeszcze. - dodał i po chwili podał jej niewielkie pudełko.
- Jak tam wcisnąłeś maskę tlenową? - spytałam udając zdumioną.
Nala spojrzała na mnie z miną w stylu: "Bardzo kurde śmieszne." Ostrożnie, z lękiem w oczach otworzyła pudełeczko. Zamrugała zaskoczona jego zawartością.
- Co? Jakiś składany kask? - zapytałam nachylając się nad jej ramieniem i zrobiłam wielkie oczy. - Ej, będzie Ci pasować do kolczyków.
Wszyscy popatrzyli na zarumienioną dziewczynę, która szturchnęła mnie znacząco w ramię.
- Masz takie kolczyki? - zapytał zaciekawiony Sungyeol.
- Ma, ma. - potwierdziłam.
Woohyun wydął dolną wargę niezadowolony.
- Nie masz z literką W? - spytał zasmucony.
- To może z łaski swojej założysz jej ten prezent, zamiast gapić się na nią i ją zawstydzać? - mruknęłam wskazując skinięciem głowy, na zarumienioną przyjaciółkę.
Przez moje słowa zawstydziła się jeszcze bardziej i spuściła wzrok, siedząc tak na kanapie, niczym skruszony grzesznik.
Myungsoo podrapał się w tył głowy lekko zakłopotany i w końcu ostrożnie wyjął łańcuszek z pudełka i obszedł kanapę, stając tuż za Nalą. Odchylił nieco jej włosy (choć przy tych lokach nie było to łatwe, ale niech się skubaniec męczy) i zawiesił go, starannie jeszcze poprawiając.
- D-dziękuję... - wydukała zawstydzona Nala i ostrożnie ujęła w dwa palce srebrną literkę L, która błyszczała teraz nad jej klatką piersiową.
- Proszę bardzo. - szepnął z uśmiechem i delikatnie pogłaskał ją po głowie, po czym wrócił na swoje miejsce.
Uśmiechnęłam się delikatnie, widząc to. Myungsoo jak na razie dotrzymywał słowa. Okazywał nieco inną postać, co mogłoby się wydawać zadziwiające. Właściwie, taka była prawda.
- To teraz jaaa! - zawołał Woohyun i wręczył Nali nieco większe pudełeczko.
Podziękowała i ostrożnie je otworzyła. Wyjęła z niego jakiś album, w którym jak się okazało, były zdjęcia Infinite, a zwłaszcza Woohyuna. Wszystkie oddawały wesoły nastrój, radość i śmiech. Wiele było uroczych i naprawdę wzruszających. Na niektórych znalazła się nawet Nala, łącznie ze zdjęciem z Twittera. Album był starannie podpisany, z dedykacją i autografem.
Nala dotknęła policzka wzruszona i szczerze okazywała swój zachwyt.
- To... możesz teraz my, co? - zapytał Hoya i wstał z krzesła, podając mi swoje pudełko.
Spojrzałam na niego podejrzliwie, a potem tak samo zbadałam ów przedmiot.
- To nie bomba, spokojnie.
Prychnęłam cicho i zamrugałam parokrotnie, gdy wewnątrz pudełka ujrzałam ramkę ze zdjęciem Howona. Brew mi drgnęła na ten widok.
- Co...to... ma... niby... być... - wyszeptałam przez zaciśnięte zęby. Słyszałam, jak siedząca obok Nala parska śmiechem.
- Zdjęcie. Miej je zawsze przy łóżku i dbaj o nie. Będziesz o mnie częściej myśleć. - odparł śmiejąc się.
Prychnęłam znów i zamknęłam pudełko, odkładając je.
- Kretyn. - mruknęłam i zamrugałam zdziwiona, bo przede mną stał już Gyu z dość zakłopotaną miną i wyciągniętymi przed siebie rękoma. Ostrożnie odebrałam od niego pudełko i usadowiłam je sobie na kolanach. Otworzyłam je i zarumieniłam się, widząc jego zawartość. Wyjęłam z niego czarną sukienkę, która opasana była pasem w lamparcie cętki.
- Jak ją zobaczył na wystawie, to od razu pomyślał o Tobie. Kupił bez wahania. - dopowiedział za lidera Woohyun i uśmiechnął się do niego słodko.
Speszony Sunggyu usiadł z powrotem na fotelu, burcząc pod nosem jakąś sobie znaną wymówkę.
Przez dłuższą chwilę patrzyłam na sukienkę, nie mogąc uwierzyć w to, co widzę. Włożyłam ją z powrotem do pudełka i uśmiechnęłam się ciepło do Gyu.
- Dziękuję. - szepnęłam szczerze i przymknęłam powieki.
Lider uśmiechnął się delikatnie skinąwszy głową i zmieszany odwrócił wzrok.
W salonie nastała cisza, którą przerwał okrzyk Dongwoo i Vicky, chcących coś zjeść. TASTY poleciało za nimi, tak jak i wszyscy inni.





Stałam na balkonie, opierając przedramiona na balustradzie. Z delikatnym uśmiechem obserwowałam rozgwieżdżone, nocne niebo, a także cieszyłam się delikatnym, acz nieco chłodnym powiewem. To było teraz jedyne miejsce pozbawione hałasu. Pozostali bawili się w środku, w rytmie muzyki i śmiechu.
- Przeziębisz się. - usłyszałam nagle ciepły głos.
Przymknęłam powieki ignorując to. Otworzyłam je dopiero, gdy poczułam materiał okrywający me ramiona. Popatrzyłam na siebie i zauważyłam fioletową bluzę na sobie. Odwróciłam wzrok zakłopotana.
- Już nie udawaj takiego opiekuńczego. - mruknęłam zawstydzona.
Odpowiedział mi cichy, ale miły dla ucha śmiech.
- Wiesz, zboczeni aroganci też mają swoje chwile na romantyzm i szarmanckość. - szepnął.
Spojrzałam na niego, co było dużym błędem. Ujrzałam delikatny uśmiech i ciemne tęczówki wpatrzone we mnie z dziwnym błyskiem. Uroczy Hoya? Niemożliwe. Zmieszałam się i spuściłam głowę. Usłyszałam jak Howon opiera swe dłonie o balustradę obok. Spojrzałam na niego kątem oka. Obserwował niebo, kiwając co jakiś czas głową.
- Powinienem teraz walnąć jeden z tych tekstów z filmów romantycznych prawda? Coś w stylu... Piękne gwiazdy, ale nie tak jak Ty. Albo: Twoje oczy są piękniejsze gdy tak lśnią.
Odwróciłam wzrok, nie odzywając się.
- Chciałabyś tego?
- E?
Spojrzałam na niego pytająco. Obserwował gwiazdy uśmiechając się przy tym.
- Chciałabyś, bym był bardziej romantyczny?
- N-nie rozumiem pytania... - wyszeptałam i znów popatrzyłam gdzieś w bok.
- Lubisz to, gdy jestem arogancki i taki natarczywy, zaborczy. Staram się to robić, dostosować się do takiej roli, ale... widzę też, że masz słabość do romantycznych gestów, do tego, co delikatne. Gdy dostałaś prezenty... nie uśmiechnęłaś się do mnie. Uśmiechnęłaś się do Sunggyu Hyunga. To on otrzymał od Ciebie to, co ja chciałem. On został nagrodzony, ja zbesztany. Mimo, że dostosowałem się do Twoich pragnień.
Spojrzałam na niego niepewnie, zaskoczona jego nagłym wyznaniem.
- C-co masz na myśli? - spytałam niepewnie.
- Zawalczę o Twój uśmiech. Jeszcze kiedyś spojrzysz na mnie w ten sposób jak na Sunggyu Hyunga. Nie, spojrzysz na mnie cieplej. Zobaczysz. - szepnął i wrócił do środka, zostawiając mnie samą sobie.
Zdumiona trwałam w bezruchu, czując jak zaczynają mnie piec policzki.
"N-niemożliwe... Nie, to nie prawda. Nie powiedział tego. Nie zrobił tego. Nie zawstydził mnie. Nie." myślałam gorączkowo, kręcąc głową.
- Angie? Wszystko w porządku?
Skinęłam potakująco. Nala przystanęła obok mnie i przyjrzała mi się uważnie.
- Minęłam się z Hoyą, coś się stało? Wydawał się dziwnie... zdeterminowany. - powiedziała niepewnie. Po chwili zamrugała zaskoczona. - Angie, Ty się rumienisz?
- W-wcale nie. - wydukałam zmieszana i zasłoniłam dłońmi policzki.
Nyaaa! Co za upokorzenie no!
- Co się stało? Co on zrobił? Co powiedział? - dopytywała.
- Że... Że zawalczy o mój uśmiech. - wyszeptałam spuszczając głowę.
- Ojeeeeeeeej. - zawołała Nala i uśmiechnęła się delikatnie. - Hoya taki romantyczny! Kto by pomyślał.
- Pffff. Też mi coś. - odparłam odwracając głowę, niczym dumna panienka.
- Kiedyś będziesz musiała zdecydować, którego z nich lubisz bardziej. - zauważyła Nala.
- To tylko moi idole. Tak na nich muszę patrzeć.
- To też mężczyźni.
- Ale czy lubimy ich za to, jacy są naprawdę, czy za to, jakich widzimy ich na scenie?
Dziewczyna zamrugała zaskoczona i zastanowiła się chwilę.
- Naa, to dobre pytanie. To, co do nich czujemy to na pewno miłość platoniczna, zauroczenie pod względem idola, ale... skoro mamy okazję poznać ich poza sceną... to może jednak możemy sprawić, że polubimy ich w ten faktyczny sposób.
- Chcesz się zakochać na siłę?
- Nie to miałam na myśli. Chcę powiedzieć, że jeśli oni okazują, że nas lubią, to my też powinnyśmy. Nie mieszając w to uczuć platonicznych. To uczucie żywione do idola. A poza sceną nimi nie są. Wtedy są już zwyczajnymi chłopakami o na swój sposób uroczych usposobieniach. Tego się trzymajmy.
- Od kiedy Ty taka mądra?
- Myślę, że gdybym była na Twoim miejscu, właśnie to byś mi doradziła.
Nala poklepała mnie po ramieniu i wskazała za siebie.
- Chodź do nas.
Westchnęłam cicho i skinęłam głową. Wraz z nią weszłam do środka, zastając istny bałagan.
- Eeeeej! Zróbmy wspólne zdjęcie! - zawołała Vicky, która bawiła się z bliźniakami. Właściwie, jestem ciekawa jak oni zmyją to, co narysowała im na twarzach podczas ich krótkiej drzemki. Chociaż Soryong wyglądał uroczo z tymi kocimi wąsikami.
Zdjęcie. Nie znoszę ich robić, a co dopiero być na nich. No ale nie miałam wyjścia.





Wróciłyśmy do apartamentu zmęczone, a przecież musiałyśmy rano wstać. Odniosłam prezenty do pokoju i lekko rzuciłam na łóżko. Pudełko od Howona przewróciło się na bok, więc podeszłam by je postawić z powrotem. Zmarszczyłam brwi, widząc w środku coś dziwnego. Wydawało mi się, że włożyłam to zdjęcie normalnie, a nie tyłem. Wyjęłam je więc i zamrugałam zaskoczona.
Na zdjęciu było całe Infinite, TASTY i my. Sungyeol i Sungjong śmiali się, wskazując na mnie. TASTY machali rękoma robiąc zdziwione miny. Myungsoo ze zdumieniem patrzył na Nalę, która została uchwycona w trakcie mdlenia i lecenia na podłogę. Woohyun był pochylony z wyciągniętymi rękoma i wielkim rozdziawem, próbujący złapać dziewczynę. Gyu miał z tego ubaw, a ja groziłam pięścią śmiejącemu się Howonowi. Vicky siedziała Dongwoo na plecach i wskazywała na kocie wąsy Soryonga.
Zaczęłam się zastanawiać, kiedy oni zdążyli to wydrukować. Olśniło mnie, że przecież menadżer miał w swoim gabinecie tego typu drukarkę. Taką samą miał mój dziadek, dzięki niej drukował zdjęcia sam. Szkoda, że ten papier jest tak drogi w Polsce.  No a to wszystko pewnie Hoya podmienił, gdy prezent leżał gdzieś na boku w ich apartamencie.
Postawiłam na nocnej półce oprawione ramką zdjęcie. Już chciałam zamknąć pudełko, gdy zauważyłam drugą rameczkę. Zdziwiona wyjęłam ją i obróciłam przodem. Była pusta. Pod nią w pudełku leżało zdjęcie. Zaciekawiona, podniosłam je i zaczęłam czytać wypisany na tyle tekst.
" Jak to jest kogoś lubić i jednocześnie nienawidzić? Nie wiem, ale podoba mi się sposób, w jaki okazujesz uczucia."
Zarumieniłam się i odwróciłam zdjęcie, chcąc ujrzeć, co na nim jest. Ja i Hoya, moment ze wspólnego zdjęcia, na zbliżeniu i bez pozostałych. Włożyłam zdjęcie w ramkę i postawiłam obok drugiego na półce. Spojrzałam na to z delikatnym uśmiechem.
" Udało Ci się. Zdobyłeś mój uśmiech, choć nie będzie Ci dane go zobaczyć."






- Naaaa, to w końcu kogo tu grasz?! - zawołałam poirytowana.
- Łaaadnie czytasz scenariusz. Ładnie. - skwitował Hoya, kręcąc głową.
Nala westchnęła cicho, stojąc obok i obserwując zbierających się na planie ludzi.
- Może to odwołają? - spytała.
- Nie będę go specjalnie czytać, by kurna poznać odpowiedź!
- I tak musisz go przeczytać, by dobrze zagrać.
- Nie mądruj mi się tu! Gadasz jak aktor z doświadczeniem!
- No wiesz... jestem aktorem.
Nala westchnęła i pokręciła głową. Znowu ją ignorowaliśmy. Kłóciliśmy się przez całą drogę do studia, do sali i nawet teraz przy planie. Docinki, niezbyt groźne, ale wiadomo, że uwagę przykuwają.
- Kochani, zachowajcie tę agresję dla swych bohaterów! Nie ćwiczcie tego teraz! - zawołał reżyser, który podszedł do nas.
Zamrugałam zaskoczona.
Ćwiczyć agresję? Ja? Nosz kurna, on się prosił o kopa w dupę.
- Nawet o tym nie myśl. - mruknęła Nala ostrzegawczo, uprzedzając tym samym moje plany.
- Głupia telepatyczna więź. - burknęłam.
Nala i ja przyjaźniłyśmy się już przeszło cztery lata. Byłyśmy blisko, spędzałyśmy razem dużo czasu. Powstała między nami pewnego rodzaju więź, dzięki której często przewidujemy własne ruchy, gesty, czy nawet myśli, bądź wypowiedzi.
- Słuchajcie, dziś zaczniemy dość spokojnie. Chciałbym, by wszyscy poznali się między sobą. Najpierw skupimy się na roli Angie, Nali oraz Hyun Joonga. Hoya pojawi się później, ale dobrze by było, gdybyś został i w razie czego pomagał. - wyjaśnił reżyser.
Nosz kurde naprawdę prosił się o kopniaka w dupsko.
- Uspokój się. - mruknęła Nala.
Westchnęłam cicho.
- O i jest! - zawołał reżyser, wskazując na idącego w naszym kierunku mężczyznę. Wysoki, o umięśnionej sylwetce, ciemnych oczach i włosach. Delikatny uśmiech i ciepłe spojrzenie, a także schludne ubranie.
- Dzień dobry. Nazywam się Kim Hyun Joong, miło mi was poznać. Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem, pomogę. - powiedział przedstawiając się, przy czym pokłonił się i ucałował wierzch dłoni Nali, a potem i moją.
- Czemuś Ty mnie nie uczył w liceum. - szepnęłam zauroczona, za co zostałam uszczypnięta przez moją przyjaciółkę. Posłałam jej oburzone spojrzenie, a potem uśmiechnęłam się przepraszająco do mężczyzny.
On wydawał się bardziej rozbawiony, niż obrażony.
- Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało. - dodał i puścił oczko, kierując ten gest ku Nali.
- Yhy. - wydukała kiwając głową i poleciała do tyłu, lądując na podłodze nieprzytomna.
Pochyliłam się nieco, a potem spojrzałam na Hoyę.
- Musiałeś? - spytałam.
- Gdybym się nie cofnął, to wpadłaby na mnie. - obronił się tancerz.
- Mogłeś ją złapać kretynie.
- Nie będę się bawił w zaufanie.
- Heeej! Panienko Nalo! Naprawdę podziwiam panienki oddanie tej pracy, ale proszę wstać! To nie ta scena! - zawołał reżyser, kucając nad nią.
Uniosłam brwi widząc to.
- Zapowiada się ciekawa drama. - mruknęłam krzyżując ręce na biuście.





Mam nadzieję, że rozdział przypadnie do gustu. Prosiłabym o wasze opinie i oczywiście dziękuję tym, którzy ją wyrażają. To najlepsza motywacja. :)



10 komentarzy:

  1. Doczekałam się *-*
    Ale zawsze warto, bo wyszło ci genialnie. W sumie jak zawsze. ;) Wreszcie INFINITE powróciło! <3 A tak jeszcze, sytuacja z prezentami była taka urocza, a do tego scena na balkonie. Aaaa! Normalnie zaczęłam piszczeć, gdy przeczytałam słowa o uśmiechu. To było piękne! I do tego te zdjęcia. Rozpływam się. *-*
    No i nakręcamy dramę. Ha, jestem jeszcze bardziej ciekawa jaką ma Hoya rolę.
    Chcę szybko rozdział 15 więc życzę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba mój ulubiony rozdział jak dotąd nie stop jeszcze to z liną i |grą wstępną| jej jestem ciekawa tej ramy znając dramy to Hoya będzie kimś kogo postać Angie nienawidzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe...jak zawsze powalające poczucie humoru...a tak w ogóle to charakter głównej bohaterki to twój prawdziwy czy też ubarwiony?....tak się tylko zastanawiam...w końcu to i zależności między tobą Nalą a Vicky musiały się skądś wziąć prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Relacje między bohaterkami są autentyczne. Cechy charakteru także. Zarówno Nala, jak i Vicky jak i Angie są tu przedstawione wedle faktycznych cech, choć wiadomo, że część zachowań najmłodszej są wymyślone, bowiem tylko teoretycznie mogę stwierdzić, jakby się zachowywała w towarzystwie swego idola. Niemniej jednak pierwowzór potwierdza to, co przedstawiam w opowiadaniu. :)

      Usuń
    2. o boziu...taki charakter i piszesz takie opowiadania?...jesteś genialna...ubóstwiam...i w ogóle moja idolka :3

      Usuń
  4. teraz tylko jedno pytanie : kiedy następny rozdział ?! to jest genialne ,tak przyjemnie się to czyta i nim się obejrzysz i pufff ! ... koniec rozdziału -,- . Czekam i weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny prawdopodobnie za tydzień, bądź dwa. Długi okres czasu, ale z tego względu, że w przyszłym tygodniu czekają mnie poprawki egzaminów, sama musiałabym w weekend się pouczyć, plus teraz mam także do nadrobienia scenariusze na drugim blogu. :)
      Dziękuję także za miłe słowa, to motywuje do dalszego pisania.^^

      Usuń
  5. Jeeejku, wrócili.^^
    Jest genialny jak zawsze *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie wróciło Infinite!~Jejku,każdy rozdział jest boski,więc nie będę się nad tym długo rozpisywać.

    Balkonowa scena była taka urocza ;~;
    A Hoya to niby taki uprzejmy,żeby Angie bluzą przykryć to jeszcze ale mdlejącej Nali to już cham nie złapie XD

    Dużo weny życzę,no i powodzenia na poprawkach! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha XD ta końcówka.... XD Nala.. XD
    Ok, chyba pomyliłam się co do roli Howona, ale to szczegół XD
    Znowu kolejna postać, której nie znam :|
    A przyjęcie powitalne było boskie! ^^

    (http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
    (http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń