czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 18








Kap, kap, kap.
Delikatna mżawka pobudziła gałęzie, które utworzyły cichą melodię - szum. Liście zatańczyły na wietrze. Niektóre nawet oderwały się od swych gałązek i pofrunęły gdzieś w nieznane. Ludzie chowali się pod parasole i gnali ulicami, byle tylko znaleźć jakieś schronienie. Omijali mnie, obserwując z niedowierzaniem. Nic w tym dziwnego. Bo kto normalny sterczy na środku chodnika, wpatruje się w jakąś wystawę za sklepową szybą i po prostu moknie?
Ano ja.
"Co wam strzeliło do głowy?" usłyszałam w głowie głos CEO. Zamknęłam oczy i dolna warga zadrżała mi na wspomnienie tego momentu.





- Co wam strzeliło do głowy? - spytał CEO Woollim, który siedział za biurkiem. Ja, Hoya i Sunggyu staliśmy przed nim ze spuszczonymi głowami.
- To nie nasza wina, media same sobie...
- Angie, media zawsze tak robią. Powinnaś być tego świadoma od dawien dawna. Spodziewałem się, że spróbują Cię wplątać w jakiś skandal randkowy, ale byłem pewien, że trafi na Hyun Joonga, a nie na członka Infinite. - powiedział niezadowolony prezes i westchnął.
Nastała cisza, którą baliśmy się przerwać.
- Media mają rację? Jest coś między wami? - dopytał nagle.
Spojrzałam w bok, starając się uniknąć jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Słyszałam ciche westchnienie ze strony Howona, a także nerwowe zgrzytanie zębów lidera. Popatrzyłam na niego kątem oka i zdziwiona zauważyłam, że zaciska mocno piąstki. Jeszcze trochę, a nabiorą sinego koloru.
- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. - odezwał się w końcu Hoya.
Słyszałam syknięcie ze strony lidera i zaczynałam się niepokoić o rozwój wydarzeń.
CEO westchnął i skinął głową.
- Tak myślałem, że media was dobrze wyczaiły. Tak czy siak, dobrze, że nic konkretnego nie powiedzieliście. Dziennikarze doskonale was podeszli. Wykorzystali fakt, że wytwórnia nic o tym nie wie i uderzyli w najmniej oczekiwanym momencie, stawiając was w sytuacji bez wyjścia.
- To brzmi jak opis ataku wrogich sił wojskowych... - szepnęłam.
- Bo show-biznes to wojna.
- Więc co zrobimy?
CEO milczał przez dłuższą chwilę, aż w końcu postanowił się odezwać.
- Muszę przedyskutować z zarządem całą tę sprawę. Trzeba też poinformować menadżera. Wytwórnia, jako pierwsza wyda oświadczenie w tym temacie. Wariantów jest kilka, więc jeszcze poinformujemy was o naszych planach.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na prezesa nieufnie.
- Wariantów? O czym pan mówi?
- Fani w naszym kraju nie są zbyt zachwyceni. Nie oszukujmy się, samotni idole sprzedają się lepiej. Fani traktują ich jak własnych idealnych kandydatów na mężów, na życiowych partnerów. Chętniej kupują płyty i inne gadżety, wiedząc, że nie są z kimś związani.
- Podjudzanie ich wyobraźni. To igranie z ludzkimi uczuciami. - szepnęłam niezbyt zadowolona.
- Ale to całkiem skuteczne posunięcie, prawda? Zastanawiałaś się dlaczego ludzie Cię tak lubią? Poznali Twoje oblicze w dramie, ale prywatnie, sprzedajesz się jako osoba samotna, nie będąc w związku. To zwiększa szanse na zyski. Niestety, ale bez takich trików wytwórnie nie przetrwałyby długo, nie mówiąc już o tych wszystkich zespołach.
- Więc co za problem? Wystarczy powiedzieć, że między nami nic nie ma.
- Dość często kłamiemy, ale nie wiem czy w tym przypadku będzie tak łatwo.
- K-kłamać? - powtórzyłam zdziwiona i spuściłam głowę, mrucząc pod nosem jakieś polskie wyzwiska.
- Fani zza granicy zareagowali zupełnie inaczej. Jak nasz kontynent jest niezadowolony, tak pozostali się radują. Widzą w tym szansę dla siebie, nadzieję na to, że oni też mogą być z tymi, których podziwiają i, że odległość jaka ich dzieli, narodowość jaka ich różni, nie stanowi żadnej przeszkody.
- To jeszcze okrutniejsze. Chcecie to wykorzystać i wrobić nas w udawanie zakochanych? - prychnęłam oburzona.
- Jak dużo byłoby w tym udawania... - szepnął Gyu.
Zadrżałam słysząc jego głos. Był przepełniony chłodem, który aż wywołał we mnie dreszcze.
- Hyung... - wyszeptał Hoya, co było raczej ostrzegawczym sygnałem, niż prośbą o uspokojenie.
- Wracając do tematu. - zaczął głośno CEO i zwrócił się znów ku nam. - Angie, nie reaguj za bardzo na media. Staraj się unikać szumu wśród nich i nie wplątuj się w kolejne afery. Hoya, nie przesadzaj z czułościami względem naszej aktorki, bo nie obiecuję, że to się dobrze skończy dla Twojej kariery. Nie odpowiadaj dziennikarzom zbyt pochopnie. A Ty Sunggyu... - tu zawiesił głos i spojrzał na chłopaka, który wydawał się pogrążony we własnych myślach. - Jesteś liderem, byłeś tam jako wsparcie dla młodszych kompanów, a zamiast tego, zachowałeś się jak jakieś obrażone i skrzywdzone dziecko. Wyszedłeś bez słowa, na oczach mediów i fanów, zostawiając swój zespół w niewiedzy, a nam dokładając teraz kłopotów. Jeśli się uczepią, to będzie Twoja wina. Wiem, że jesteś osobą rozważną, dlatego proszę Cię grzecznie, byś uważał na swe zachowanie i pilnował nie tylko podopiecznych, ale i swoich emocji. Czy to jasne?
- Tak jest. - mruknął, z trudem panując nad rosnącym w nim gniewem.
- Tak... - szepnęłam, a Hoya przytaknął jedynie.
- Możecie więc odejść. To wszystko na dziś. - odparł CEO i skłoniliśmy się, by następnie wyjść z biura. Sunggyu wyszedł pierwszy i to tak gwałtownie, że aż powiało chłodem.
- Zaczekaj...! - zawołałam za nim i dogoniłam go, łapiąc od razu za rękaw.
Chłopak wyrwał swą rękę i przystanął, nie odwracając się jednak przodem.
- Sunggyu... Wszystko w porządku...? - szepnęłam niepewnie.
- Jasne. Wszystko jest cacy. - mruknął i odwrócił się ku mnie. Cofnęłam się o krok, widząc niepohamowaną zawiść w jego oczach.
- Jeśli jesteś na mnie zły to przepraszam, ale...
- Jasne, zawsze znajdziesz jakieś "ale" prawda? - warknął i zmrużył powieki. Tym razem nie wydało mi się to ani urocze, ani zabawne.
- O... O co Ci chodzi?
- O to, że zawsze musisz sobie coś wymyślić! Cokolwiek bym nie zrobił, to zawsze masz jakieś "ale"! Zawsze Hoya jest obok! Przy wszystkich udajesz dla niego obojętną, a gdy nas nie ma, to lecisz w deszczu, byle go znaleźć! Oszukujesz nas, czy też samą siebie?! Mam dość tego wszystkiego! Nie potrafię Cię zrozumieć! Intrygujesz mnie, ale jednocześnie drażnisz! Bo nie wiem, nie wiem czego Ty do cholery oczekujesz! Czego, czego?! - krzyczał. Złapał mnie za ramiona i ścisnął, potrząsając lekko.
Przymknęłam powiekę, czując lekki ból.
- S-Sunggyu... U-uspokój się, proszę... - szepnęłam. Nie potrafiłam krzyknąć, odsunąć go i zbluzgać. Nie jego.
- Hyung! - usłyszałam krzyk i lider został odepchnięty. Przede mną stanął Hoya i osłonił mnie ramieniem, dając koledze do zrozumienia, że nie pozwoli mu się zbliżyć.
- Tak się nie traktuje damy. - dodał spokojnie, choć wyczuwałam w jego głosie nutkę gniewu. - Chcesz ją w ten sposób zranić?
- Wiesz kto tu kogo rani? Powiem Ci. To nie ja ją zraniłem, tylko ona mnie. Bo Ty jako ten bezczelny arogant, okazałeś się ważniejszy. Twoje przeklęte kwiatki były ważniejsze, niż ja. Ani be, ani me, ani nic. Do cholery! - ryknął Gyu i aż uderzył pięścią o ścianę.
Drgnęłam słysząc charakterystyczne puknięcie.
"Sunngyu pokazuje swe prawdziwe oblicze, gdy jest wściekły, tak?" pomyślałam zlękniona.
- Ja nie chciałam Cię zranić, nie miałam takiego zamiaru, naprawdę... - zaczęłam niepewnie, jednak zamilkłam, gdy jego gniewne spojrzenie padło na mnie.
- Nie przeprosiłaś... - szepnął.
Tym razem jego oczy wydawały się smutne, a on sam pełen żalu.
- Czas mijał... A Ty nie przeprosiłaś... Puściłaś to w niepamięć...
Spuściłam wzrok słysząc to. Miał rację, więc nie skomentowałam tego.
- Hyung, przestań. Ranisz ją. - wtrącił znów Howon, nadal stając w mej obronie.
- Ts. Najwięcej ran i szkód, wywołała ona. - mruknął chłodno i odwrócił się tyłem. - Nienawidzę Cię.
Moje źrenice rozszerzyły się, gdy usłyszałam te dwa słowa. Mimo, że wypowiedział je ledwo słyszalnym szeptem, to miałam wrażenie, że wykrzyczał je przez megafon. Odbiły się echem w mojej głowie, nie dając spokoju. Stałam w bezruchu, patrząc jak Sunggyu znika za następnym zakrętem. Powoli osunęłam się na podłogę i oparłam ramię o ścianę.
"Nie... nienawidzi mnie..." powtórzyłam w myślach i przymknęłam powieki zdruzgotana. "Dlaczego... Dlaczego to tak boli...?" jęknęłam i przyłożyłam dłoń do klatki piersiowej, mając wrażenie, że zaraz pęknie mi serce.
- Angie... - szepnął Hoya i przykucnął przy mnie. Spojrzał mi w oczy i westchnął zasmucony. - Nie przejmuj się nim. On tak ma. Pokrzyczy, powścieka się i mu przejdzie. Powiedział to pod wpływem emocji. Nie myślał tak naprawdę.
Podniosłam wzrok, spojrzawszy na tancerza. Był mimo wszystko oddanym przyjacielem, prawda? Stanął murem między mną a liderem, ale jednak nie zapomniał o tym, że ma on dobre serce.
- On nie powinien się denerwować. Przecież ma słabe serce... Przysparzam mu tyle złości. Co jeśli... co jeśli przeze mnie... - urwałam, słysząc jak łamie mi się głos. Dolna warga zadrżała pod wpływem strachu.
Co za wstyd, pokazać się w takim stanie i to przed kimś mi bliskim.
- Hej... Nie obwiniaj się. Nigdy nie ma jednego winowajcy. Nawet jeśli coś zrobiłaś źle, to nie zapominaj, że on też nie był w stosunku do Ciebie w porządku. Źle się zachował.
- Możesz... Możesz zostawić mnie samą? - spytałam i odwróciłam wzrok zakłopotana. - To dla mnie zbyt zawstydzające.
- A dla mnie to zbyt rzadki i piękny widok, by móc Cię zostawić. - odparł Hoya wesoło.
Zamrugałam zaskoczona i spojrzałam na niego pytająco.
- Może to nie jest odpowiednia chwila by to mówić, ale... wyglądasz uroczo, gdy się tak martwisz o innych, gdy jesteś taka zagubiona. Wydajesz się taka... taka delikatna... Lubię to w Tobie. Tę kruchość, którą tak uparcie próbujesz ukryć. - szepnął ciepło i przesunął dłonią po mych włosach. Obdarzył mnie delikatnym uśmiechem, który zawsze wprawiał mnie w dziwny stan emocjonalny. Był... Był uroczy i nie mogłam tego przeboleć. Nie potrafiłam się powstrzymać od tego, co właśnie przyszło mi na myśl.
- Hoya... - szepnęłam spuszczając głowę, dzięki czemu włosy przysłoniły mą twarz. Nie zobaczył jak drżą mi wargi, jak mam ochotę się rozpłakać. Coś we mnie pękło.
- Hm? Co? - zapytał zdziwiony, próbując nawiązać kontakt wzrokowy.
- Hoya Ty idioto! - zawołałam i wtuliłam się w jego tors, zaciskając piąstki na jego koszuli.
Zaskoczony zachwiał się na moment, jednak szybko zachował równowagę i zamrugał, patrząc na mnie ze zdumieniem. Uśmiechnął się ciepło i objął me ciało, przyciągając do siebie.
- Tak, tak. Jestem idiotą. - przyznał cicho, po czym zaśmiał się cicho. - Ale jakim przystojnym.
Prychnęłam, burknąwszy jakieś kolejne przezwisko. Mimo, że udałam oburzoną, to uśmiechnęłam się nikle, ledwo zauważalnie. Jego narcystyczne zachowanie było czasem całkiem zabawne, a w tej sytuacji, rozweselające.






Weszłam do hotelu i ruszyłam w stronę windy. Byłam przemoczona, więc postanowiłam wrócić i po prostu się przebrać. Już sięgałam ku przyciskom, gdy usłyszałam za sobą znajome głosy.
"No chyba kurna nie." mruknęłam w myślach i skrzywiłam się.
- Angie, Angie! - zawołał Woohyun, który rzucił się na mnie z rozwartymi ramionami.
Westchnęłam cicho i zrobiłam krok w bok, przez co chłopak rozpłaszczył się na drzwiach windy. Spojrzałam na niego unosząc brew w oznace dezaprobaty.
- A Ty jak zwykle zwinna. - stwierdził Sungyeol, który podszedł do mnie z niepewnym uśmiechem.
- Hyunnie, żyjesz? - dopytał spoglądając na niego.
Wokalista odkleił się od szarych wrót i pomasował twarz. Spojrzał na mnie nadymając policzki.
- Angie! Jak mogłaś odsunąć się od swego Księcia Serc?!
- Jak dla mnie to jesteś Książę Żołądków.
- Hm? Dlaczego?
- Bo przyprawiasz mój żołądek o mdłości.
Nastała chwila ciszy. Uniosłam dłoń i zaczęłam odliczać na palcach.
Trzy... Dwa... Jeden...
- Eeeeeej! - zawołał oburzony Woohyun. - To nie było miłe! A teraz daj buziaczka!
- Wal się! - warknęłam, używając polskich słówek.
- Wal... się? - powtórzył Sungyeol niepewnie. No jak na Koreańczyka, to miał całkiem niezłą wymowę. - Co to znaczy?
Zdobyłam się na sztuczny uśmiech. Nie mogłam się powstrzymać od tego, co przyszło mi na myśl.
- To znaczy "przytul się".
- Ach, więc jednak chcesz bym Cię utulał! - zawołał uradowany Woohyun i znów się na mnie rzucił z otwartymi ramionami.
Znów się cofnęłam, przez co chłopak przytulił Sungyeola. Obaj wydawali się zaskoczeni tym obrotem spraw.
Westchnęłam cicho i pokręciłam głową.
- Angie wal się! - zawołał uradowany Woohyun i spróbował mnie złapać jeszcze raz. Tym razem spotkał się z moją pięścią, która nabiła mu niewielkiego guza na głowie.
- Ałałałała! Za co? - jęknął łapiąc się za czubek głowy i spojrzał na mnie z miną zbitego psiaka.
- Odruch? - odparłam wzruszając ramionami.
- Angie, Angie! Nie bądź taka! Chcę Ci w ten sposób okazać swą miłość! Jesteś naszą fanką prawda? I koleżanką z pracy! Powinnaś dzielić z nami swe uczucia, przeżywać przygody, pokazywać wszystkie emocje i...
- Woohyun.
- Tak Angie?
- Stul pysk.
- Co?
Westchnęłam i jęknęłam w myślach. Znów się zapomniałam i użyłam polskich słówek.
- To znaczy "uspokój się".
- Ach tak. W takim razie Angie, stul pysk!
Brew mi drgnęła, gdy to usłyszałam.
- Ała! Angie, za co?!
- Odruch?
Sungyeol uśmiechnął się rozbawiony, widząc to.




~




Sunggyu wlazł do apartamentu trzaskając drzwiami. Nie zdjąwszy butów, wszedł wgłąb mieszkania i zasiadł na kanapie w salonie. Skrzyżował ręce na torsie i zrobił minę obrażonego dziecka. Nala spojrzała na niego ze zdziwieniem, będąc w trakcie ścierania kurzy.
- Jasne, czuj się jak u siebie. - mruknęła z nutką sarkazmu w głosie. - Ja posprzątam. Znowu.
Po tych słowach wróciła do przecierania sprzętu elektronicznego.
- Hmpf. - burknął Gyu, nie komentując jej słów.
Nala westchnęła niezbyt zadowolona.
"Jestem sama w domu, z obrażonym chomikiem. Świetnie." pomyślała kręcąc głową.
- Chcesz pogadać? - spytała po chwili.
Miała u niego dług, w końcu sam z nią porozmawiał, gdy faktycznie tego potrzebowała. Zresztą, z natury była osobą pomocną i nie potrafiła przejść obojętnie obok cierpiących czy mających problemy (zwłaszcza jeśli są azjatyckimi wokalistami o cudownej urodzie i pięknej barwie głosu).
- Pfffffffff.
"Tak, to wiele wyjaśnia." pomyślała i odłożyła ścierkę na bok. Podeszła do chłopaka i zajęła miejsce obok niego.
- Zamieniam się w słuch. - powiedziała.
- Hmpf. - burknął lider, odwracając od niej głowę.
Dziewczyna odetchnęła starając się zachować spokój.
- Okej. To ja wracam do sprzątania. - skwitowała i podniosła się z kanapy.
- Bo to wszystko wina Angie! - zawołał sfrustrowany chłopak.
"Oho, zaczyna się." pomyślała i usiadła ponownie na sofie.
- Więc byliście u CEO, tak? - spytała ze spokojem w głosie.
Chłopak skinął głową na znak zgody.
- I? Jak sprawa Angie i Howona?
- Cacy. Super. Pięknie. Cudownie.
Nala przewróciła oczami, słysząc ten sarkazm.
"Spoko. Wytrzymuję z Angie, to wytrzymam i z nim. On Angie i tak nie pobije." pomyślała.
- CEO wyda oświadczenie w tej sprawie.
- Hmmm. Domyślałam się tego. To nawet oczywiste.
- Ale jeszcze nie wiadomo jakie to będzie oświadczenie.
Dziewczyna zamrugała zaskoczona.
- J-Jak to?
Sunggyu westchnął i streścił jej przebieg rozmowy między nimi a CEO.
- Och, powinieneś coś z tym zrobić! - skwitowała dotykając swego policzka.
- Pfff. A co mnie to obchodzi? Niech se udaje parę z kim chce! I nawet mogą być razem naprawdę. Zwisa mi to i powiewa. - prychnął lider i obrócił znów głowę, niczym urażona dama.
"Nie wiem czy mam do czynienia z męską wersją Angie, czy też może ona jest żeńską wersją Gyu." pomyślała nieco poirytowana, przez co nawet brew jej drgnęła.
- Przecież się lubicie... - zaczęła niepewnie.
"Sunggyu, nie rób mi tego. GyuGie musi przetrwać!" pomyślała zdesperowana Nala, po czym spojrzała w sufit. "Wybacz Hoya. Ale ten pairing wolę bardziej." Dziewczyna popatrzyła przed siebie, unosząc brwi. "Czemu gadam do sufitu jak do Howona?" Westchnęła i pokręciła głową. "Nala, tępa pało."
- Pf. Nie. Nie lubimy. Olała mnie.
Stylistka westchnęła słysząc to.
"Małe obrażone chomiczysko. Aż mam ochotę wepchnąć mu mlecze do gęby i pójść sprzątać w spokoju."
Zamrugała zaskoczona i stuknęła się w czoło.
"Zaczynam myśleć jak Angie."
- Poza tym... Moje kwiaty... Wyrzuciła je. A od Howona zostawiła i wciąż o nie dba.
Nala uśmiechnęła się niepewnie.
"Jasne. Ale to ja je podlewam, gdy tej się nie chce dupska ruszyć."
- Zaraz... Jak to wyrzuciła? - spytała zdumiona Nala i zamrugała spoglądając na lidera pytająco.
- No normalnie. Wzięła je i wyciepnęła do kosza. Żadna filozofia, wiesz? - odburknął Sunggyu i wzruszył ramionami.
- Nie wyrzuciła ich. - odparła zszokowana i zmarszczyła brwi.
Nie mogła uwierzyć, że chłopak doszedł do tak absurdalnego wniosku. I skąd go w ogóle wytrzasnął w tym swoim chomiczym móżdżku?
"Czemu mam wrażenie, że divą w tym zespole nie jest Sungjong, a Sunggyu?" spytała samą siebie w myślach.
- Wyrzuciła! Widziałem! - zawołał rozzłoszczony i wstał z kanapy. Zacisnął dłonie w piąstki i odetchnął, choć nie pomogło mu to w opanowaniu emocji. - Widziałem... widziałem je w koszu...
- W koszu...? To niemo... - urwała swą wypowiedź zrozumiawszy co mógł mieć na myśli. Stuknęła się w czoło i pokręciła głową. - Nieporozumienia, nieporozumienia. Wszędzie nieporozumienia.
- Huh? - wydukał zdumiony Gyu i popatrzył na nią z dezorientacją.
- Angie mnie zabije, jeśli Ci to pokażę, ale ta sytuacja wymaga wyjaśnienia. To coś, co muszę zrobić, a zabić i tak mnie kiedyś zabije. - skwitowała Nala z powagą wymalowaną na twarzy. - A nie. Mam iść do więzienia za jej morderstwa. Prawie zapomniałam. - dodała i stuknęła się znów w czoło.
Sunggyu patrzył na nią z niepewną miną i uniesionymi brwiami. Prawdopodobnie zastanawiał się cóż to za wariatkowo, z którego ją wypuścili.
Jest na to jedna odpowiedź.
Polska.
- Wróćmy do tematu głównego co? - zapytał chłopak, nie zmieniwszy wyrazu twarzy.
- Oho, cóż to za nagłe zainteresowanie? - odparła z uśmiechem.
- Po prostu pokaż to, co chciałaś. - burknął speszony i zarumienił się delikatnie.
Dziewczyna skinęła głową i podążyła w kierunku pokoju swej przyjaciółki.
- Ch-chwila, chcesz jej włazić do pokoju? - wydukał zakłopotany Sunggyu. Jego rumieniec pogłębił się, gdy wspomniał o prywatnej części mieszkania, należącej do Angie.
- Taaaak? Nie spodoba się jej to, bo nie lubi jak ktoś łazikuje po jej pokoju. Wchodzę tam jedynie, gdy muszę podlać kwiatki. Albo gdy muszę ją obudzić do pracy. Albo... No generalnie, by przekonać ją do ruszenia dupska. - wyjaśniła z niewinnym uśmiechem.
Oboje weszli do wnętrza pomieszczenia. Gyu rozejrzał się po pokoju niepewnie, zupełnie jakby właśnie wszedł do świątyni pełnej pułapek. Cóż, możliwe, że niewiele się pomylił.
Nala przeszła do regału z książkami i zaczęła uważnie wodzić wzrokiem po tytułach.
- Ach, tu jest! - zawołała uradowana. Wyjęła coś z między książek.
- To jakiś notes? - spytał zdumiony, gdy Nala pokazała mu swe znalezisko. - Co w nim jest?
- Dobra, punkt za spostrzegawczość. - powiedziała z niewinnym uśmiechem. Podeszła do niego i wyciągnęła ku niemu notes. - Zobacz sam.
Lider wziął do rąk znalezisko i ostrożnie otworzył.
"Prezent od Gyu." przeczytał tytuł i spojrzał pytająco na koleżankę. Ta jednak pokiwała głową, by przeglądał dalej. Chłopak westchnął i odwrócił na następną stronę. Drgnął zdumiony tym, co ujrzał. Na kartce był ułożony zasuszony kwiat, jeden z kilku, który był wcześniej w przyniesionym przez niego bukiecie. Łodyżka była starannie przyklejona do białego papieru dzięki taśmie klejącej.
Zszokowany obracał kolejne strony, a widząc więcej podarowanych przez niego kwiatów, otwierał szeroko oczy.
- O-ona... Ona... - urwał nie mogąc się skupić.
- Zasuszyła je tego samego dnia, gdy je podarowałeś. Powiedziała, że one umrą za jakiś czas, a wraz z nimi całe piękno, które w sobie miały. Postanowiła zachować je dla siebie tak, jak kwiat Howona. - wyjaśniła Nala z uśmiechem.
- N-naprawdę tak powiedziała? - wydukał Gyu i spojrzał niepewnie na dziewczynę.
- Cóż... Nie bezpośrednio mnie, ale podsłuchałam, jak rozmawiała z Vicky. Przede mną raczej skrywa emocje. To trochę przykre, bo jesteśmy przyjaciółkami. Ale rozumiem to i szanuję, bo wiem jakie są jej szczere uczucia. Ukazuje je Vicky, bo to jej młodsza siostra i są ze sobą bardziej zżyte. Niezależnie od tego, jakie relacje okazują przy innych.
- O nie... - szepnął i spuścił głowę.
Znów przybrał inny wyraz twarzy. Mężczyzna wydawał się zdruzgotany i zmartwiony.
- Co? - spytała zdziwiona Nala. Zmarszczyła brwi wyczuwając, że coś jest nie tak. - Kim Sung Gyu... Coś Ty zrobił...?





- Wyrzuć to zamiast marudzić, że wszędzie walają się śmieci. - krzyknęłam poirytowana.
- Khhh. Dobra, dobra. - burknął i pozbierał papierki. Następnie poszedł do kuchni, gdzie otworzył szafkę pod zlewem. Wyrzucił śmieci i zastygł, gdy przyuważył znajomy papier w koszu. Zmrużył powieki i zacisnął pięści. Trzasnął drzwiczkami i wrócił do salonu, gdzie siedziałam na kanapie. Wyrwał mi gazetę z dłoni i odrzucił gdzieś w kąt.
- Hej, co Ty wyrabiasz?! - zawołałam oburzona. 
No co jak co, ale mnie się lektury nie przerywa.
- Ładnie szanujesz cudzy wysiłek. Ładnie. - warknął chłodno. 
Przeszył mnie dreszcz, gdy to usłyszałam. Spojrzałam na niego niepewnie. 
- Co masz na myśli? - spytałam cicho.
- Wyrzuciłaś do kosza cudze uczucia. To świństwo, którego nie spodziewałbym się nawet po Tobie.
- Ja nie...
- Nie kłam, widziałem bukiet w koszu! - wrzasnął poirytowany. 
- Tak. Wyrzuciłam go. - szepnęłam po chwili i spuściłam wzrok.
- Na cholerę ja się staram? Jesteś pierwszą dziewczyną, którą naprawdę... - zawiesił głos i odetchnął, nie chcąc dokańczać tej myśli. - Zawiodłem się na Tobie. Jesteś żałosna Angie. Żałosna. Nie chcę Cię więcej widzieć. 
Skinęłam głową na znak zrozumienia. Nie odezwałam się. Zachowałam spokojny wyraz twarzy, wręcz kamienny.
- Uszanuję to. - szepnęłam jedynie.
Chłopak pokręcił głową i z bólem w oczach, wyszedł z apartamentu. Donośny trzask rozległ się po pomieszczeniu. Dziwne, że drzwi nie wyleciały z zawiasów.






- Kiedy to było...? - spytała Nala cicho.
- Jeszcze przed rozmową z CEO. Potem powiedziałem jej, że ją...
- Nie kończ.
Nastała cisza. Gyu zamilkł tak, jak prosiła dziewczyna. Westchnęła przeciągle, zastanawiając się, jak to teraz rozwiązać. Nie chciała, by ich relacja się rozpadła w taki sposób. Przez głupie nieporozumienia.
"O nie, nie, nie. GyuGie forever i koniec." pomyślała kręcąc głową i spojrzała w sufit. "Sorry Woohyun."
Stuknęła się w czoło.
"Rany, znowu?"
- Dlaczego... Dlaczego nie powiedziała...? - spytał cicho zasmucony. W jego głosie słychać było narastające poczucie winy.
- Myślę, że próbowała Cię od siebie odsunąć. W ten sposób mogłaby ukarać siebie, jednocześnie chroniąc Cię przed kolejnymi kłótniami. Powiedz, udało jej się? - spytała Nala, spojrzawszy na niego z delikatnym uśmiechem.
- Kolejne kłótnie? Ale... ludzie często się kłócą. Co w tym... no przecież...
- Sunggyu. Oboje wiemy, z jakimi problemami zdrowotnymi borykasz się na co dzień. - przerwała mu koleżanka, poważniejąc. - Może sposób w jaki się zachowała  nie był zbyt dobry, ale cel był jak najbardziej zrozumiały. Angie taka jest. Okazuje troskę w dziwny sposób. Ona wie, że zasłużyła sobie na gniew i nienawiść z Twojej strony.
- Ale ja nie chciałem by...
- Ona wie. Jestem tego pewna. Nie jest na Ciebie zła.
- Więc wykorzystała sytuację, gdy znalazłem bu...
- Zgadza się. Nie mam stuprocentowej pewności, ale wydaje mi się, że tak właśnie było.
Lider zacisnął zęby i warknął poirytowany. Uderzył pięścią o ścianę, obok której stał regał z książkami. Szafka zachwiała się, przez co kilka jej elementów zleciało na podłogę, otwierając swe wnętrze.
- No pięknie. - stęknęła Nala i kucnęła, by pozbierać książki. Jedna przykuła jej uwagę. Zmarszczyła brwi obracając ją ku sobie. - To jakiś album ze zdjęciami...
- Hmm?
Gyu spojrzał zaciekawiony na jej znalezisko. Wziął je do ręki i przyjrzał się otwartej stronie. Faktycznie. Były tam naklejone zdjęcia, w dodatku związane z zespołem Infinite. Chłopak sprawdził pierwszą stronę.
- "Dla najgorszej niańki na świecie, najlepszy fotograf w całym kosmosie." - przeczytał i uniósł brwi, spoglądając pytająco na koleżankę.
- Fotograf taa? - powtórzyła z cierpkim uśmiechem. Do głowy przyszła jej tylko jedna osoba.
Gyu zaczął przeglądać zdjęcia. Były to sytuacje uchwycone w nagłej chwili, bądź zrobione z ukrycia. Śpiący Sunggyu, który został przykryty kocem przez Angie, a także wkurzona Angie w momencie, gdy zrozumiała, że zrobiono jej zdjęcie. Na innym były sceny z ich imprezy powitalnej, wspólne posiłki, a także efekty zabaw z Vicky.
Na kolejnej stronie znów znaleźli coś ciekawego. Najpierw zdjęcie śpiącej Nali. Drugie przedstawiało Angie, która wparowała do pokoju z groźną miną, wskazując na osobę trzymającą aparat. Trzecie foto ukazywało Myungsoo i Angie, którzy kombinowali coś przy łóżku śpiącej dziewczyny. Czwarte i ostatnie zdjęcie z tej serii, ukazywało Vicky trzymającą aparat i robiącą sobie selcę. W tle widać było eLa i Angie, którzy z przerażonymi minami, lecą ku małej dziewczynce, by odebrać aparat.
- To całkiem zabawne. - stwierdził Gyu, który z trudem powstrzymał chichot.
- Zależy dla kogo. - mruknęła niezadowolona Nala, którą ogarnęło zawstydzenie.
Chłopak westchnął i zamknął album, odkładając go na miejsce. Przeszedł kilka kroków i usiadł na brzegu łóżka. Jego wzrok odruchowo przeszedł na nocną półkę, na której stał budzik, a także ramka ze zdjęciem. Zmarszczył brwi, widząc na nim Angie i Howona, z dnia ich imprezy powitalnej. Prychnął cicho i z niezadowoloną miną, odwrócił głowę.
- Ale wciąż jednak Hoya jest jej bliższy. - burknął i skrzyżował ręce na torsie.
- Huh? - wydukała zdumiona Nala i spojrzała na niego pytająco.
Lider wskazał za siebie na zdjęcie.
Dziewczyna westchnęła i pokręciła głową. Podeszła do łóżka, ale z drugiej strony, sięgnęła po coś i przystanęła przed chłopakiem. Podsunęła mu pod nos ramkę z innym zdjęciem.
- Jasne. Hoya jest jej bliższy. - mruknęła.
Gyu spojrzał na zdjęcie i zamrugał zaskoczony.
- Przecież to... - zawiesił głos, gdy wrócił myślami do tego dnia.






- Jeśli się spóźnią, to będą mieć problemy. - mruknął Sunggyu, który stał w poczekalni. Była to duża sala, w której zmieścił się cały zespół, a także część ekipy filmowej.
- Będą na czas. Spokojnie. - zapewnił go Sungyeol i poklepał lidera po ramieniu, chcąc go jakoś uspokoić.
- Jesteśmy! - zawołała Vicky, która wbiegła do sali. Zaraz rzuciła się w kierunku Dongwoo, nie ukrywając swej radości.
- No właź... - mruknęła Nala, która stała w drzwiach. Ściskała czyjś nadgarstek, próbując siłą wciągnąć kogoś do środka.
- N-nie chcę. W-wstydzę się. - wyszeptał dziewczęcy głos, pełen zakłopotania.
Właścicielka ów głosu szarpała się przez dłuższą chwilę, przykuwając tym uwagę przebywających w pomieszczeniu osób. W końcu Nala zwyciężyła i dziewczyna weszła do środka, pokazując się wszystkim.
- A... - wydukał Hoya, gdy ujrzał ją w całej okazałości.
- A-Angie...? - wyjąkał zszokowany lider i zamrugał parokrotnie, wlepiając swe wielkie oczy ( a to Ci niespodzianka) w postać przed sobą.
Nie, źle. Ja tam stałam. JA. Nie ma co się bawić w narrację trzecioosobową, skoro to JA go widzę teraz przed sobą. JA właśnie czuję na sobie spojrzenia wszystkich członków zespołu, a także innych ludzi z ekipy filmowej.
- Woooaaaaaaah. - dodał Woohyun, który aż złapał się za policzki i rozdziawił buzię.
"Woohyun uspokój się." mruknęła Nala w myślach, niezbyt zadowolona z jego reakcji.
- Lee Ho Won, mogę prosić? Trzeba Cię przygotować do zdjęć. - powiedział stylista, który podszedł do niego.
Chłopak poruszał ustami chcąc coś powiedzieć, ale w końcu zgodził się i podążył za stylistą. Jedyne co zrobił, to pokazanie Nali języka, zupełnie jakby miało jej to dokuczyć.
Odeszłam gdzieś na bok, obserwując jak wszyscy rozmawiają między sobą. Nala zaraz została otoczona przez zespół i musiała odpowiadać na ich pytania. Cóż, to była jej pierwsza rola, więc nic dziwnego, że byli tym podekscytowani. Westchnęłam cicho i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Uhm... - zasłyszałam czyjeś mruknięcie. Zamrugałam zaskoczona i spojrzałam w bok. Obok mnie stał Sunggyu, drapiący się po głowie.
- Ładnie wyglądasz. - dopowiedział po chwili. Widać było, że powiedzenie tego komplementu stanowiło dla niego nie lada wyzwanie.
Uśmiechnęłam się delikatnie i zarumieniłam, czując lekkie zakłopotanie.
- Dziękuję. - szepnęłam i zaczesałam kosmyk włosów za ucho.
Stał naprawdę blisko. Materiał jego marynarki delikatnie muskał mą skórę na ramieniu.
- Wygląda na to, że ta sukienka była Ci przeznaczona. - dodał po chwili, co wyrwało mnie z zamyślenia.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i przechyliłam delikatnie głowę.
- J-jak to? - spytałam niepewnie.
- Cóż... Gdy ją zobaczyłem na wystawie sklepowej... Zamiast manekina, widziałem Ciebie. Ubraną w tę sukienkę. Wyglądałaś olśniewająco w mojej wyobraźni, ale teraz widzę, że o wiele lepiej wyglądasz na żywo.
Zarumieniłam się mocniej, ciesząc się w duchu, że Nali nie było obok. Gdybym usłyszała od niej, że moje rumieńce są urocze... Zabiłabym.
- Twoje rumieńce są urocze.
Te słowa wydobyły się z ust Sunggyu.
"Okej... O-oszczędzę go dziś, bo był miły... T-to tak w ramach wyjątku." pomyślałam, lekko poirytowana.
- Wcale nie... - bąknęłam speszona.
- Wydajesz się taka nieśmiała, gdy ktoś Ci prawi komplementy. Lubię to w Tobie. - dopowiedział nagle. Jego głos wydał mi się dziwnie czuły i delikatny. Zupełnie jakby za tymi słowami kryło się jakieś wyznanie, które zaraz mogło ujrzeć światło dzienne. Serce zabiło mi szybciej i nie byłam pewna czy to ze strachu, złości, czy też może z ekscytacji.
- Angie... - zaczął Gyu niepewnie.
Zamarłam słysząc jego szept.
"Nie, nie kończ. Nie mów nic więcej. Proszę. Nie próbuj. Nie chcę. Nie." wyjąkałam w myślach, powtarzając to sobie przez dłuższą chwilę. Przyłożyłam dłoń do biustu i zacisnęłam piąstkę na swej klatce piersiowej.
"Więc to jednak strach... Boję się..." pomyślałam spuszczając wzrok.
Tak. Bałam się, że mógłby naprawdę coś do mnie czuć. Bałam się, że postawi mnie pod ścianą, prosząc o podjęcie decyzji. Decyzji, której podjąć nie potrafiłam. Łatwiej było mi od tego uciec i właśnie tego starałam się trzymać. By ich odtrącić od siebie. Ale czemu... Czemu nie umiałam ich od siebie odsunąć?
- Jak wy razem uroczo wyglądacie! - zaszczebiotała Nala, która przyuważyła nas dwoje przy ścianie. Zaraz zawołała Myungsoo, który oczywiście znów łazikował z aparatem fotograficznym.
- Zróbmy im zdjęcie. - powiedziała podekscytowana.
- N-nie ma takiej potrzeby. - wydukałam, a zawstydzony Gyu zawtórował moim słowom.
Visual zespołu pokręcił jednak przecząco głową, nie zgadzając się z nami.
- Sunggyu Hyung, obejmij ją i przytul. Będziecie ładniej wyglądać. Prezent i jego kupiec. - stwierdził z rozbawieniem i przygotował się do zrobienia zdjęcia.
Poczułam jak dłoń delikatnie ląduje na mym ramieniu i przysuwa mnie ku ciału chłopaka. Zamrugałam czując pod swą głową jego bark. Sunggyu objął mnie ostrożnie i spojrzał w obiektyw.
- Wybacz mu. Ale właściwie cieszę się. - powiedział cicho. - Chciałbym uwiecznić tę chwilę i spoglądając na to zdjęcie myśleć o tym, co nas łączy.
Zaczerwieniłam się i spojrzałam w stronę aparatu. Zdobyłam się na delikatny uśmiech, starając się pozować do tego zdjęcia
- Ja też. - wyszeptałam.
- Jakie to śliczne! Zobaczcie! - zawołała Nala, wołając pozostałych.
Wtedy lider spojrzał na mnie pytająco.
- Naoglądałeś się sporo romansideł, bo zaczynasz mówić jak jeden z takich bohaterów. - stwierdziłam wesoło i zaśmiałam się cicho.
- Ach, zauważyłaś... Woohyun nie był zbyt zrozumiałym źródłem informacji. - powiedział speszony i podrapał się w tył głowy.







- Ona... Mówiła prawdę... - wyszeptał spoglądając na zdjęcie, które trzymał teraz w swej dłoni.
Nala uniosła brwi i spojrzała na niego pytająco.
- Ona cały czas... - zawiesił głos i spuścił głowę. Jego wargi zadrżały, a palce zacisnęły się na brzegach ramki.
- E? - wydukała niepewnie stylistka.
Chłopak siedział przez dłuższą chwilę w milczeniu. Nie odezwał się, nawet nie drgnął.
- E-ej... S-Sunggyu...? - wyszeptała Nala niepewnie i pochyliła się nad nim, chcąc sprawdzić czy wszystko w porządku. Cofnęła się zaraz o kilka kroków, bo chłopak zerwał się nagle z łóżka. Zrobił to tak gwałtownie, że dziewczyna wydała z siebie ciche westchnienie pełne przerażenia.
- Muszę iść! - zawołał i wcisnął jej zdjęcie w dłonie, a potem wybiegł z pokoju, nie czekając na jej reakcję.
Ostatnie co Nala zdołała usłyszeć, to głośny trzask drzwi.
- Co go... - zawiesiła głos i spojrzała na zdjęcie, które jej wręczył. Zamrugała przyjrzawszy mu się. Uśmiechnęła się delikatnie i przytuliła ramkę do siebie.
- Moje GyuGie~! - powiedziała wesoło.
- Nala, czy Ty właśnie jarasz się jakimś pairingiem? - zapytał dość arogancki głos.
- Ej, jesteś bezczelny. - dodał inny, delikatniejszy głos. - Przepraszam za niego.
Nala zastygła w bezruchu, czując jak irytacja powoli w niej wzrasta.
- Wy... - szepnęła z drgającą brwią, po czym spojrzała na chłopaków, stojących w drzwiach.
- Dragon Twins! Czy wy nie macie własnego życia?! - zawołała, po czym westchnęła, z trudem opanowując emocje.
Chłopcy popatrzeli po sobie, by po chwili znów spojrzeć na nią. Młodszy wydawał się zaskoczony, a starszy wybuchnął śmiechem.
- Czego chcecie? - spytała Nala, łypiąc na Daeryonga spode łba.
- A nic. Wpadliśmy na obiad. - odparł wesoło i założył ręce za głowę.
- J-ja oczywiście pomogę. - dodał szybko Soryong i uśmiechnął się ciepło do dziewczyny.
"Boże, znowu kuchnia. Może ja tam sobie łóżko rozłożę?" pomyślała ze zrezygnowaniem.




~




Westchnęłam cicho, stojąc w windzie. Spojrzałam na wyświetlacz, znajdujący się nad drzwiami. Wskazywał dopiero pierwsze piętro.
"Przynajmniej nie muszę tu siedzieć z Woohyunem. Irytujące dziecko." pomyślałam i pokręciłam głową. "Zjeb. No ale w sumie takiego go lubimy."
- Teraz to najchętniej wzięłabym kąpiel. Jestem cała mokra. Stanie na deszczu nie było jednak najlepszym pomysłem. - mruknęłam do siebie i rozpięłam kurtkę, czując jak niewygodnie utrzymuje się na mym ciele. Zadrżałam niezadowolona i spojrzałam na wyświetlacz.
Nareszcie odpowiednie piętro.
Drzwi otworzyły się przede mną i zrobiłam krok w stronę wyjścia. Zatrzymałam się jednak, gdy ujrzałam Sunggyu na końcu korytarza.
"Co on robił w naszym mieszkaniu?" pomyślałam zdziwiona.
Co gorsza, nie wiedziałam jak się zachować. Nasze spojrzenia spotkały się, co wprawiło mnie w zakłopotanie.
- Angie! - krzyknął, przez co aż podskoczyłam przestraszona. Wycofałam się i weszłam wgłąb windy, z nadzieją, że drzwi zamkną się nim chłopak zdoła do niej dotrzeć.
- Angie! - krzyknął znów Sunggyu i w ostatniej chwili zdołał przytrzymać drzwi, by się nie zamknęły. Przy odpowiedniej sile, same się poddały i otworzyły szeroko.
Zaskoczona nie wiedziałam co zrobić.
- Gyu? C-co Ty wyprawia-a?
Urwałam swą wypowiedź, gdyż chłopak rzucił się nagle w moim kierunku i przytulił mnie, obejmując mocno. Stałam nieruchomo, czując bijące od niego ciepło. Byłam w szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć.
Drzwi windy zamknęły się. Nastała cisza, której nie potrafiłam przerwać.
- Przepraszam. - usłyszałam ledwo słyszalny szept.
- E? - wydukałam zaskoczona.
Głowa chłopaka przeniosła się na moje ramię. Poczułam jak chowa twarz w mych włosach, opierając brodę na moim barku. Spojrzałam na niego kątem oka, nie rozumiejąc jego zachowania. Wydawał się dziwnie... zdesperowany? Zdołowany? Nie rozumiałam tego.
- Przepraszam... - wyjąkał po chwili.
Tym razem usłyszałam go lepiej i faktycznie głos mu drżał. Poczułam jak chłopak obejmuje mnie mocniej, przyciskając do siebie.
- Przecież nie masz za co przepraszać... - szepnęłam uspokajająco.
Było mi dziwnie głupio i przykro, widząc i słysząc go w takim stanie. Ostrożnie ułożyłam swe dłonie na jego plecach i zacisnęłam palce na materiale marynarki.
- Mam. Mam. Mam. Powiedziałem, że Cię nienawidzę... Że nie chcę Cię widzieć... - zaczął cicho, wciąż wtulając twarz w me włosy. - Ale... Ale to nieprawda...
Drgnęłam słysząc to. Moje serce zabiło szybciej, choć bałam się tego, co mogłoby nastąpić za chwilę.
- Chcę Cię widzieć. K-kiedy tylko jest okazja. N-naprawdę... - wyjąkał i powoli odsunął się, spoglądając mi w oczy.
Jego ciemne tęczówki lśniły pełne nadziei. Uśmiechał się delikatnie, choć ze smutkiem. Głos przepełniony szczerością i ciepłem wprawiał mnie w zakłopotanie.
Odwróciłam wzrok, nie wiedząc, co teraz zrobić. Powinnam go odepchnąć, ale jego ciepło było takie... przyjemne.
- Mówiłam, że nie musisz przepraszać, przecież rozumiem, że nie...
- Nie, nie, nie. Muszę to wyjaśnić. - przerwał mi.
- N-naprawdę nie ma takiej potrzeby. - wydukałam i cofnęłam się o krok, przez co przylgnęłam plecami do ściany windy. Dopiero teraz zauważyłam, że maszyna ruszyła, zjeżdżając w dół.
- Jest. - odparł Sunggyu i usadowił dłonie na ścianie, po obu stronach mojej głowy.
"Kurde... c-co to za pułapka?!" pomyślałam spanikowana. Wpatrywałam się w chłopaka z nieukrywanym zdumieniem.
Był zdecydowanie za blisko!
- I wcale Cię nie nienawidzę... - wyszeptał, nachylając się nade mną.
Otworzyłam szeroko oczy, wpatrując się w niego w osłupieniu. Czułam na twarzy jego ciepły oddech, teraz wyraźnie widziałam jego tęczówki.
"K-Kim Sung Gyu! C-co Ty wyprawiasz?!" krzyknęłam w myślach.
Nie potrafiłam jednak powiedzieć tego na głos. Moje ciało zastygło w bezruchu.
- Lubię Cię. - szepnął i zacisnął palce na ścianie windy. Rozchyliłam usta, by coś dodać, ale wtedy mi przerwał. - Lubię Cię tak samo, jak Hoya.
"C-co to za wyznanie?! Dlaczego wspomniał o nim? Czemu mi to teraz wszystko mówi? Czemu mnie przeprasza? Co się do cholery stało kiedy mnie tu nie było?!"
- I nie poddam się. Nie pozwolę na to, byś mnie od siebie odepchnęła. Jeśli spróbujesz, ja się nie oddalę. Nie zrobię tego, co chcesz. - dodał cicho, choć stanowczo.
Gdy spróbował się bardziej zbliżyć, odruchowo usadowiłam dłonie na jego torsie, by go powstrzymać. W tym momencie to było jedyne, co mogłam zrobić. Przymknęłam powieki czując, jak zwycięża mój opór.
"Huh? S-skąd on..." urwałam swą myśl, bo jego nos dotknął mojego.
- N-nie... S-Sunggyu nie... - wyszeptałam zakłopotana.
Niestety, mój głos nie zabrzmiał zbyt przekonująco.
Chłopak przechylił głowę i zamknął oczy, zbliżając swe wargi do mych własnych.

DING

Otworzyłam szeroko oczy i gwałtownie odepchnęłam od siebie chłopaka. Lider wylądował na ścianie obok, równie zszokowany.
Oddychałam głęboko, z trudem panując nad emocjami.
Drzwi windy otworzyły się i zobaczyłam znajome twarze.
- Łaaa! Angie! Co Ty tu robisz? - zapytał zdumiony Sungyeol i wszedł do środka, razem z Woohyunem. - Chyba nie podkradłaś nam windy tylko po to, by zjechać nią z powrotem na dół?
- Pewnie się zreflektowała! Zrobiło jej się szkoda takich kochanych chłopaków jak my! - zawołał wesoło drugi wokalista i zamrugał , zauważywszy obok znajomą postać. - Hyuuung~!
Po tym jednym skowycie, rzucił się na lidera, przytulając go mocno.
- P-puść, wstydu mi przynosisz. - mruknął speszony, choć nie byłam pewna, czy to zakłopotanie wzięło się jedynie z zachowania Woohyuna.
- Idziemy do was, więc już zabierzemy się z Tobą. - powiedział Sungyeol, spojrzawszy na mnie.
- Do nas? Po jaką cholerę? - odparłam, starając się zabrzmieć jak najbardziej opryskliwie. Gdybym zaczęła się jąkać, mogliby coś podejrzewać.
- Na obiad. - odparł z uśmiechem, nie przejmując się moim tonem głosu.
- Mniam, mniam, Naluś gotuje najlepsze obiadki~! - zawołał wesoło Woohyun, po czym zastanowił się chwilę. - Hm. Chociaż... nie wiem czy gotuje lepiej ode mnie... No ale zostańmy przy pierwszej wersji.
- Ty kłamco. - mruknęłam kręcąc głową.
Winda zatrzymała się i wszyscy wyszliśmy na korytarz, ruszając w stronę apartamentu.
- A gdzie reszta? - zapytałam, idąc obok Sungyeola.
Gyu i Hyunnie szli za nami i to chyba było całkiem dobrym rozwiązaniem. Czułam się mniej zakłopotana, choć niestety, obserwowana.
- No TASTY już od jakiegoś czasu siedzi u was. Przynajmniej Daeryong tak pisał w smsie. - powiedział Sungyeol, zastanawiając się nad następną odpowiedzią. - Sungjong i Dongwoo są na zakupach, a Hoya pojechał odebrać Vicky z zajęć tanecznych.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia. Nagle zatrzymałam się i zrobiłam wielkie oczy.
- Że co?! - wrzasnęłam, po czym drgnęłam, czując jak ktoś wpada na mnie.
- P-przepraszam. - wybąkał zakłopotany Sunggyu i cofnął się, poprawiając marynarkę.
- Jak to Hoya pojechał odebrać Vicky? Przecież nie ma prawa jazdy! - zawołałam spoglądając na Sungyeola.
- A taksówki to od czego są? Od dostarczania pizzy? - odparł sarkastycznie.
Woohyun westchnął zaskoczony i przyłożył dłoń do ust, patrząc na kolegę z szerokim rozdziawem.
- A dostarczają? - zapytał przejęty.
Przewróciłam oczami słysząc to. Co za kretyn. No ale za to go kochamy, tak, tak.
- Dongwoo nie zdąży, więc on pojechał. - wyjaśnił Yeollie, ignorując wtrącenie kolegi.
Złapałam się za głowę w geście paniki.
"Ten mały kabel zostanie odebrany przez aroganckiego idiotę, który aż rwie się do tego by ją wypytywać o różne rzeczy. No nie. No po prostu kurrrwa no nie." pomyślałam poirytowana.
- Ale spokojnie. Nic się nie stanie. Myungsoo wybrał się razem z nim. - zapewnił Sungyeol.
"Jeszcze lepiej." pomyślałam ze zrezygnowaniem.
Weszliśmy wszyscy do mojego apartamentu, gdzie Nala i bliźniacy zajmowali się obiadem. No, dobra, nie do końca. Daeryong pomagał w użytkowaniu telewizora i płaszczenia tyłka na naszej kanapie. Westchnęłam cicho i zaczęłam zdejmować kurtkę oraz buty.
- O, wróciliście. - powiedziała Nala, która weszła do przedpokoju, by nas przywitać.
- Nala! Wal się! - zawołał Woohyun, który rzucił się w jej kierunku.
- CO?! - wrzasnęła rumieniąc się. Nie zdążyła zareagować, bowiem dość szybko została przytulona przez głównego wokalistę.
- W-Woohyun! Co Ty znowu wygadujesz?! Tak się nie robi! A ja muszę zrobić obiad, w dodatku tam Soryong sam został i pewnie się nie połapie co zrobić, więc...
- Nala?
- T-tak Hyunnie?
- Stul pysk.
Dziewczynie brew drgnęła.
- ŻE CO?! - wrzasnęła rozwścieczona.
Przestraszony Woohyun cofnął się i spojrzał na nią z niezrozumieniem w oczach.
- Czemu krzyczysz? Przecież nie powiedziałem nic złego. - zapewnił zasmucony.
- Jak to nie?! A to, co powiedziałeś przed chwilą?!
- No ale... ale przecież to znaczy, że chcę Cię przytulić i żebyś się uspokoiła. - wyjaśnił chłopak i nadął policzki.
- C-co? - wydukała zszokowana Nala.
Przymknęła powieki, czując rosnącą w niej irytację.
- ANGIEEEEEEEEEEE! - ryknęła na cały głos.
- Khhhh. - prychnęłam niezadowolona i zastygłam w bezruchu. A było tak blisko. Jeszcze chwila i schowałabym się w swym pokoju. - Shit.





~




Chłopak obserwował uważnie małą dziewczynkę, która próbowała nadążyć za krokami swego nauczyciela. Aktualnie trenowali jakiś układ taneczny dla dzieci, związany z muzyką hiphopową. Niektóre elementy układu były dla niej jeszcze za trudne, więc irytowała się, gdy coś jej nie wychodziło.
Vicky już od jakiegoś czasu marzyła, by chodzić na takie zajęcia. W Polsce zaznajamiała się z tańcami standardowymi a także latynoamerykańskimi. Tutaj miała szansę na nauczenie się nowych rzeczy, chociażby tańca młodzieżowego. Miała wielkie marzenia i inspiracje, by zostać w przyszłości zawodową tancerką.
- No dzieciaczki, to tyle na dzisiaj. Bawcie się dobrze i do zobaczenia za tydzień. - powiedziała nauczycielka i z uśmiechem na twarzy pożegnała swych podopiecznych. Młodzież wręcz wybiegła z sali, w całej grupie pchając się do swej szatni. Ostatnia wyszła mała Vicky.
Spojrzała na chłopaka ze zdumieniem i rozejrzała się wokoło.
- A gdzie Dongwoo? - zapytała zdezorientowana. Po chwili zrobiła smutną minkę i warga zadrgała jej, tak jak Woohyunowi, gdy próbował wywrzeć na Nali presję. - Już mnie nie lubi?
Hoya zaśmiał się i uśmiechnął do niej szeroko, kręcąc przy tym głową.
- Skądże, jesteś zbyt słodziutka, by ot tak o Tobie zapomnieć, czy też przestać lubić.
Vicky nadęła policzki i zmrużyła ślepka, niczym nieufny kotek.
- Podlizujesz się, by zyskać moją sympatię, a potem chcesz bym porozmawiała z Angie i przekonała ją do Ciebie? Nic z tego. Ja chcę by Gyu z nią chodził. - powiedziała prosto z mostu i skrzyżowała ręce na swej klatce piersiowej.
- No, no, no. Jesteś całkiem bezpośrednia. Widać czyją jesteś siostrą. - stwierdził Howon, nie zraziwszy się jej słowami. Kucnął przed nią i obdarzył ją ciepłym uśmiechem.
"Kurde. Faktycznie ma uroczy ten uśmiech." pomyślała dziewczynka i zrobiła z ust dzióbek.
- Widziałem, że masz problem z niektórymi krokami. - zagadnął, zmieniając temat.
Vicky spuściła głowę zakłopotana i zaszurała nogą po podłodze.
- J-jakoś sobie p-poradzę... - wydukała niepewnie.
- Może chcesz bym Ci pomógł?
Młodsza podniosła wzrok i spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Przecież nie znasz się na tańcach towarzyskich. - odparła.
Oprócz tańców młodzieżowych, nauczycielka uczyła ich tańców towarzyskich, z którymi ona miała już do czynienia w Polsce, choć oczywiście na zdecydowanie niższym poziomie.
Hoya zaśmiał się i poczochrał ją po głowie.
- Masz rację. - przytaknął i uśmiechnął się z błyskiem w oku. - Ale znam się na tańcach młodzieżowych, zwłaszcza takich jak hip-hop.
- Hmmm. Ale jak chcesz mnie poduczyć?
- W hotelu jest sala treningowa. Często ją wynajmujemy. Ja tam ćwiczę non stop. - wyjaśnił i podniósł się do pionu, spoglądając na dziewczynkę. - To co?
Vicky milczała przez dłuższą chwilę, aż w końcu skinęła głową na znak zgody.






~





- Am.... Hoya?
- Tak Vicky?
- Bo tak się zastanawiałam...
- No?
- Po co on tu jest?
Vicky wskazała za siebie palcem, na chłopaka, który stał z aparatem i pstrykał im zdjęcia.
- Myungsoo poszedł po Ciebie ze mną, bo nie chciał iść na zakupy. - wyjaśnił Hoya, wykonując kilka ćwiczeń jako rozgrzewkę przed tańcem.
- Aaaaaha. Ale to tak... wiesz... niezbyt przyjemne, gdy ktoś robi Ci zdjęcie stojąc zaledwie pół metra przed Tobą. I tak z każdej strony. - powiedziała i uśmiechnęła się niewinnie.
L robił właśnie zdjęcie jej fryzury.
- O, nauczyłaś się liczyć. Zdolny ze mnie nauczyciel. - odezwał się Myungsoo i obdarzył dziewczynkę delikatnym uśmiechem. Przy okazji mrugnął porozumiewawczo.
- Nie przejmuj się nim. Przyzwyczaisz się. Zresztą, robił gorsze rzeczy. - skwitował Hoya z uśmiechem.
Jego kolega spojrzał na niego marszcząc brwi, zupełnie jakby oczekiwał głębszego wyjaśnienia.
Tancerz zignorował to i pełen energii rozpoczął dodatkowy trening Vicky. Przez ponad godzinę starał się pokazać i wytłumaczyć chociaż część kroków, które zdążył zaobserwować w czasie jej zajęć. Myungsoo cały czas szwendał się wokoło, co jakiś czas robiąc im zdjęcia.
Gdy w końcu dziewczynka nie miała już zbyt wielu sił, opadła na podłogę, ledwo łapiąc oddech.
- Masz, należy Ci się. - powiedział Howon i podał jej butelkę wody.
- Piiiiiicieeeeeeee! - zawołała spragniona i pochwyciła napój, od razu odkręcając i wypijając kilka łyków.
Chłopak zaśmiał się widząc to.
- Urocza. Zupełnie jak siostra. - stwierdził i też się napił.
Vicky westchnęła donośnie, gdy tylko odsunęła butelkę od ust i zamrugała, spoglądając na chłopaka.
- Wcale nie! Angie jest inna! - zawołała.
- Ach tak? Więc czym się różnicie? - zapytał zaciekawiony. Usiadł na przeciwko dziewczynki i spojrzał na nią uważnie.
- Na przykład tym, że ona woli pisać jakieś wiersze czy inne teksty, a ja wolę tańczyć. Ona nie lubi wędlin, a ja je uwielbiam.
- Ona nie je szynki?
- Jak można nie jeść szynki... - szepnął Myungsoo i przymknął powieki, spoglądając teraz w sufit i zastanawiając się nad tym.
- No i ma też trochę inny gust. Na przykład, ja nie lubię takich arogantów i pewnych siebie, porno facetów. - odpowiedziała prosto z mostu.
Hoya zaśmiał się słysząc to.
- Więc uważasz, że jestem arogancki, pewny siebie i porno? - zapytał rozbawiony. - A jakie zdanie ma Angie?
- He? Ona? No podobne. Uważa, że jesteś arogancki, chamski, wulgarny, wiecznie musisz jęzor pokazywać na występach, robisz dość wyzywające gesty i ruchy na scenie, Twój taniec też tak wygląda. Boli ją coś w okolicy brzucha jak tańczysz do Paradise. - wyjaśniła bez zająknięcia i zastanowiła się krótką chwilę. - No w sumie, to uważa też, że masz uroczy uśmiech, uwodzicielskie spojrzenie, nieźle zbudowane ciało, a także, że jesteś świetnym tancerzem, raperem i nawet nieźle śpiewasz, jak na takiego dupka.
Chłopak zamrugał przysłuchując się jej uważnie.
- Cytowałam jedynie. - dodała szybko Vicky, wiedząc jak to musiało wszystko zabrzmieć.
- Hmmm, rozumiem. Więc Angie podoba się mój uśmiech... - szepnął Howon sam do siebie i potarł swój podbródek w zastanowieniu.
- A Sunggyu Hyung? Co o nim mówiła? - dopytał po chwili.
- Gyu? On jest cudowny! Tak ślicznie śpiewa, ma cudowne oczka, głos i w ogóle wszystko! - zawołała podekscytowana. Podrapała się po policzku i uśmiechnęła niewinnie. - A, to akurat moje słowa...
- Miło poznać Twoje zdanie. A jakie jest Angie?
- Hmm. No uwielbia jego wokal. Też ma ładny uśmiech, ale nie tak uroczy jak Ty. No i uwielbia jego oczy, tak ładnie lśnią. Albo po prostu lubi małe. Oczy oczywiście. Uważa też, że jest porno, że gwałci mikrofony jak je dotyka i, że ma cudowny głos nawet jak mówi. - wyjaśniła i zamilkła na krótki moment. - Generalnie ma o nim lepsze zdanie, niż o Tobie.
- Ach, ale skoro Angie poprzez wyzywanie okazuje swą sympatię, to o mnie myśli jednak lepiej, niż o nim. - podsumował Hoya, wciąż się delikatnie uśmiechając.
Vicky nadęła policzki słysząc to. Tak, ona też uwielbiała pairing GyuGie.
- Wiem. - odezwał się nagle Myungsoo, który usiadł obok kolegi. - Jednak można nie lubić szynki.
Pozostali popatrzeli na niego z politowaniem, wiedząc jakie chłopak miał jarzenie.
- Ej, jak już gadamy o takich sprawach... - zaczął Visual zespołu i spojrzał na młodszą z zaciekawieniem. - Co sądzi o mnie Nala?
- Że jesteś pierdolonym ideałem. - odparła bez namysłu. Przysłoniła usta zrozumiawszy, że właśnie przeklęła.
- Jestem pierdolonym ideałem... - powtórzył chłopak, nie pytając ją nawet o tłumaczenie tego słowa.  Złapał się za podbródek i zastukał palcem o dolną wargę. Zmrużył powieki i spojrzał w sufit, zastanawiając się nad tym. - To brzmi całkiem fajnie...
Vicky uniosła brwi i spojrzała na niego jak na ostatniego idiotę.
- Se-serio? - wydukała niepewnie.
Chłopak pokiwał powoli głową i zamrugał, spoglądając na dziewczynkę.
- Vicky. - powiedział ze spokojem w głosie, a zarazem z dziwną... ekscytacją.
- T-tak?
- Powiedz mi, co Nala we mnie lubi.
- Hmmmm. No więc tak... - zawiesiła głos chcąc zbudować większe napięcie. Hoya uniósł brwi obserwując ją, a Myungsoo rozchylił usta, czekając na jakąś piękną wiązankę epitetów. - Wszystko.
Nastała chwila ciszy.
Howon parsknął śmiechem i pokręcił głową rozbawiony. Jego kolega trwał w bezruchu, jakby cały czas przetwarzał uzyskane informacje.
- Tylko tyle? - zapytał zdumiony.
Vicky uniosła brew i spojrzała na niego marszcząc nos.
"A da się znaleźć coś więcej, niż "wszystko"?" pomyślała zdezorientowana.
- Okej. Postaram się powiedzieć to jaśniej. - powiedziała z uśmiechem. - Więc tak. Uwielbia Twój uśmiech, oczy, nos, usta, głos, włosy, ramiona... Marudzi żeś absa nigdy nie pokazał, uważa, że bywasz porno, ale ostatnio się uspokoiłeś. Twierdzi, że pewnie wiecznie byś pił i jesteś nieogarnięty, żyjesz we własnym świecie, jest zazdrosna o Sungyeola i Sungjonga, bo jesteś z nimi w pairingu.
Chłopak zamrugał zaskoczony i zastanowił się chwilę.
- Co jest złego w piciu alkoholu? - spytał, skupiwszy uwagę na tym aspekcie.
Vicky westchnęła cicho i pokręciła głową.
- W sumie... One same często się zachowują tak, jakby były starym małżeństwem. - wtrącił Hoya.
- No, coś je łączy? No wiesz... ten...
L zawiesił głos i spojrzał znacząco na młodszą.
- Że co? - zapytała nie wiedząc na początku o co chodzi. - Że one... - zawiesiła głos i skrzywiła się, zupełnie jakby zjadła kilogram cytryn. - Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuj!
- Ja tam bym nie powiedział, że fuj... - szepnął Howon, spoglądając w sufit. Najwyraźniej pobudził swą wyobraźnię.
- Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuj!
- No w sumie... To nie brzmi wcale aż tak źle... - zgodził się Myungsoo, robiąc dokładnie to samo co kolega.
- Fuuuuuuuuuuuuuuuuj! - zawołała obrzydzona Vicky i skrzywiła się bardziej. - Z kim ja tu jestem? Maaaatko, jesteście obrzydliwi! Moja siostra i Nala? Nieee, nie ma takiej opcji!
- E tam, to takie całkiem urocze. Angie jako typ dominujący, Nala taka uległa... - zaczął Myungsoo.
- Nooo. To by pasowało. Idealnie. Zróbmy z nich pairing. Skoro fanki zrobiły sobie z nas, to my jako fani naszych aktorek, też sobie wymyślmy. - zaproponował Howon.
- Hyung, to genialna myśl. - potaknął Visual zespołu.
- Bla bla bla bla bla bla bla bla! Nie słucham was, la lala alala la la la! - wołała Vicky, zatkawszy sobie uszy.




~




- Dziwne, że ich jeszcze nie ma. - stwierdziłam siedząc już przy stole. Spojrzałam na zegarek wiszący nad wejściem do salonu i westchnęłam cicho. - Może zadzwonić? Albo pójść po nich?
- Przecież mówili, że są na sali treningowej. Nic się im tam nie stanie. - zapewnił Sungyeol.
"Chyba żartujesz. Im dłużej ona z nimi tam przebywa, tym gorzej dla mnie." jęknęłam w myślach.
- Ale o co chodzi? - spytała Nala, która weszła do salonu, by dołożyć kolejną miskę z sałatką.
- Nie mówiłaś jej? - spytał zdziwiony Sungjong, spojrzawszy na mnie.
On i Dongwoo zdążyli już wrócić z zakupów.
- O czym Angie? O czym? - spytała Nala z dość cierpkim uśmiechem i spojrzała na mnie, krzyżując ręce na biuście.
- Hoya i Myungsoo poszli odebrać Vicky z zajęć. Zabrali ją na salę treningową, by pomóc jej w nauce. - wyjaśnił Dongwoo z pogodnym wyrazem twarzy.
- A-aha. - odparła Nala z niepewną miną, zdobywając się na uśmiech.
"Osz w dupę. HoSoo z Vicky? No to mamy przewalone." pomyślała ze zrezygnowaniem.
Przyjrzałam jej się uważnie i zmrużyłam powieki, zauważając coś na jej palcu.
- Nala? Co Ci się stało? - zapytałam i skinięciem głowy wskazałam na jej dłoń.
- Hm?
Dziewczyna spojrzała na swą rękę i gwałtownie oblała się rumieńcem.
- Och, t-to nic takiego. Tylko... Takie tam skaleczenie... - szepnęła zakłopotana.
Uniosłam brew obserwując ją. Czułam, że coś kręciła.
Na jej szczęście, chłopcy zdołali zmienić temat, więc o nic nie pytałam.
Przyjaciółka odetchnęła z ulgą i spuściła wzrok, wciąż czując lekkie zakłopotanie, zwłaszcza na wspomnienie sytuacji, która miała miejsce dziś popołudniu.





- Dziękuję, że mi tu pomagasz, ale naprawdę nie musisz... - szepnęła Nala.
Stała w kuchni i kroiła warzywa na sałatkę. Obok stał Soryong, który zajmował się filetami z kurczaka.
- Gotujesz dla nas, a jest tu ze trzynaście osób, więc należy Ci się jakaś pomoc. - odpowiedział chłopak z uśmiechem. - Właściwie to należy Ci się odpoczynek, ale tego chyba nie mogę Ci załatwić.
- Nie przejmuj się. Lubię gotować, zwłaszcza jeśli komuś to smakuje. - skwitowała Nala i ostrożnie zsunęła skrojone warzywa do miseczki, by po chwili zabrać się za kolejny produkt.
- Poza tym, zawsze gotowałam dla Angie i Vicky więc jestem przyzwyczajona. - dodała z rozbawieniem, chcąc zabrzmieć jak najweselej. 
- Naprawdę dużo od siebie dajesz. Gotujesz, sprzątasz, pomagasz wszystkim... to kochane z Twojej strony i takie... dojrzałe. - szepnął Soryong z czułością w głosie.
Dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie. Atmosfera robiła się dość krępująca. Słowa chłopaka zaczynały ją trochę niepokoić.
- Lubię to w dziewczynach. - dodał szeptem.
Nala drgnęła zaskoczona i zjechała nożem z warzywa. Syknęła czując pieczenie w okolicach palca wskazującego. Uniosła dłoń i spojrzała na nią, zauważając drobinkę krwi. 
- Och, to trzeba zdezynfekować. - powiedział zmartwiony chłopak, gdy tylko zauważył jaki dziewczyna ma teraz kłopot. Wybiegł szybko z kuchni, nie czekając na jej reakcję.
- Ale n-nie trzeba... - wydukała z opóźnieniem i westchnęła cicho. Podeszła do zlewu i odkręciła zimną wodę, by schłodzić i opłukać ranę.
- Pomogę Ci... - usłyszała cichy szept, skierowany wprost do jej ucha. 
Zastygła słysząc to i zarumieniła się, czując tors chłopaka, który przylgnął teraz do jej pleców. Dłonie mężczyzny ostrożnie pochwyciły jej nadgarstki i nakierowały pod strumień wody. Soryong starał się delikatnie opłukać ranę. 
Ich ciała stykały się ze sobą. Dziewczyna czuła na szyi oddech chłopaka. Biło od niego przyjemne ciepło, przez co zawstydziła się jeszcze bardziej. 
- Już. - szepnął i zakręcił kurek. Potem poprowadził koleżankę do blatu, gdzie postawił wcześniej apteczkę.
- Skąd Ty... 
- Znalazłem ją w łazience. To pierwsze miejsce, które przyszło mi do głowy. - przyznał z uśmiechem i zajął się dezynfekcją ranki, a na koniec założył plaster, by nie wdało się żadne zakażenie.
- Gotowe. - skwitował wesoło i przymknął powieki, wciąż się uśmiechając.
Zarumieniona dziewczyna spojrzała na swój zabandażowany palec. Po chwili odwróciła wzrok i wyszeptała:
- D-dziękuję.
- Nie ma za co. To był mój obowiązek. - odrzekła czule i zatarł rączki. - No, a teraz sobie odpocznij! Ja się tu wszystkim zajmę. Zaraz przyjdzie Woohyun to pewnie chętnie mi pomoże. No i Sungjong. 
- A... Uhm... - wydukała, nie potrafiąc się z nim sprzeczać. Normalnie pewnie by go wyprosiła, bo nie lubiła, gdy ktoś kręcił się po jej kuchni. W tej jednak sytuacji, nie miała sił czy odwagi, by się w ten sposób odezwać. Była zbyt zaskoczona.






Nala westchnęła cicho, obserwując plaster. Przymknęła powieki, zastanawiając się, jak potraktować tę sytuację. Chciała o tym powiedzieć przyjaciółce i poprosić o jakąś radę, ale nie miała na razie ku temu okazji. Większa część zespołu szwendała się po salonie, część była w kuchni, a reszta akurat wróciła z tańców.
Dziwnie się czuła przez dłuższy czas, nawet przy obiadokolacji nie mówiła za wiele. Miała wrażenie, że tym gestem zdradziła Myungsoo, mimo, że przecież parą nie byli. Ale jednak...
- Eeee?! Jak to zjadłeś ostatniego kotleta?! - zawołałam oburzona.
Mój krzyk wyrwał przyjaciółkę z zamyślenia. Rozejrzała się wokoło, zauważając mnie i Howona, stojących na przeciwko siebie. Ja - z determinacją i zawiścią w oczach, on - z nieukrywanym rozbawieniem.
- Byłem głodny, a pytałem czy ktoś chce. Nikt się nie odezwał. - odparł spokojnie.
- Żartujesz sobie?! Pytając Vicky zapytałeś wszystkich tu zebranych?!
- No jej żołądek na pewno mieści jedzenie za nas wszystkich.
- Ale ja chciałam tego kotletaaaaa! - zawołałam poirytowana i tupnęłam nogą.
- Urocze. - odparł i zachichotał cicho. - Chcesz bym Ci go zwrócił?
- Hoya... - warknęłam robiąc poirytowaną minę.
- Ostrzegam, że może nie być tak smaczny, jak przed kilkoma minuty.
- Lee Ho Wooooon! - wrzasnęłam chcąc mu się rzucić do gardła. Siedzący obok mnie Sungyeol spróbował mnie powstrzymać, a zaraz do niego dołączył Dongwoo.
Nala rozejrzała się wokoło raz jeszcze.
Myungsoo już stał z aparatem, robiąc zdjęcia całej sytuacji. Vicky śmiała się z tego, a Hoya prowokował mnie do działania. Sunggyu podpierał głowę na dłoni i obserwował wszystko ze znużeniem. Najwyraźniej był już przyzwyczajony. Woohyun zaczął coś śpiewać, na temat historii biednego, zjedzonego kotleta, upragnionego obiadu Angie. Sungjong złapał się za policzki, próbując coś powiedzieć, a bliźniacy parskali co chwilę śmiechem, nie wiedząc już kogo obserwować.
"Cóż..." pomyślała Nala i uśmiechnęła się delikatnie. "Pojebani są, ale kocham ich za to."





~




Przewracałam się z boku na bok. Marszczyłam nos, brwi, zaciskałam powieki. Nie potrafiłam zasnąć. Obróciłam się i położyłam na plecach, opierając przedramię na swym czole.
Gdy ostatnio sprawdzałam czas, była północ, a pewnie minęło już z pół godziny, może cała. Westchnęłam cicho i zmarszczyłam brwi, słysząc odgłos skrzypiących drzwi.
"A to pewnie kot." pomyślałam ignorując to. Zrelaksowałam się.
Jednak po chwili znów zmarszczyłam brwi.
"Kurde. Moment. Kot jest w Polsce. Ja tu nie mam kota!" pomyślałam lekko spanikowana i zamarłam w bezruchu, gdy usłyszałam ciche kroki. Były one coraz głośniejsze, wyczuwałam, że ktoś zbliża się do mojego łóżka.
"C-co jest do cholery? Nala? Vicky? O co im chodzi? Pewnie Vicky jest głodna i Nali nie mogła dobudzić czy coś. O nie, ja będę udawać, że śpię." burknęłam w myślach.
Tak też zrobiłam. Nie ruszałam się i sprawiałam wrażenie pogrążonej we śnie. Łóżko ugięło się pod dodatkowym ciężarem. Ktoś usiadł na jego brzegu. Dłoń delikatnie pochwyciła mój nadgarstek i ostrożnie odsunęła ramię od mojego czoła, ukazując twarz.
"Dobra, to trochę dziwne. Vicky coś kombinuje. Pewnie chce mi domalować coś markerem. Cholera mała." pomyślałam oburzona. "Ch-chwila..."
Zadrżałam, czując jak opuszki palców przejeżdżają delikatnie po mym policzku i zatrzymują się na nim, gładząc moją skórę.
"What the fuck?!" krzyknęłam w myślach spanikowana. "Kurna, jakiś gwałciciel?!"
Łóżko zaskrzypiało, ktoś się poruszył i to nie byłam ja.
"To się robi niebezpieczne!"
Uchyliłam powieki, które zaraz otworzyłam szerzej. Nade mną pochylał się lider Infinite. Nasze twarze dzieliła niewielka odległość. Zarumieniłam się i spanikowana odepchnęłam go od siebie. Zaskoczony chłopak wylądował na podłodze. Podniosłam się szybko do siadu i zapaliłam nocną lampkę, wychylając się nieco za łóżko.
- N-nic Ci nie jest? - spytałam niepewnie. Przyjrzałam mu się uważnie. Zleciał na drugą stronę łóżka, co było dość dużym plusem. Przynajmniej nikt by go nie zobaczył przez uchylone drzwi.
- Nie... Żyję... - szepnął Sunggyu i podniósł się do siadu, masując tył głowy. Skrzywił się przy tym nieco, ale zaraz uśmiechnął, chcąc mnie uspokoić.
- A szkoda. Bo zasłużyłeś na jakieś manto! Co Ci przyszło do głowy, by tu... co Ty tu w ogóle robisz? - spytałam poirytowana. Zaraz naciągnęłam swoją kołdrę, byle tylko zasłonić swą nocną koszulę.
"Ten to ma wyczucie, akurat przylazł gdy mam na sobie tę panterkę." mruknęłam w myślach.
- Chciałem zrobić coś romantycznego... - powiedział cicho i wstał, siadając teraz na brzegu łóżka.
- Więc postanowiłeś się zakraść do mojego mieszkania w nocy, do mojego łóżka i zgwałcić? - zapytałam bez namysłu.
- N-nie! - wyjąkał, rumieniąc się delikatnie. Oburzony odwrócił głowę i zmarszczył nos. - N-nie zrobiłbym czegoś takiego...
Westchnęłam cicho i podrapałam się po policzku, nie wiedząc co powiedzieć.
- Chciałem po prostu dokończyć to, co zaczęliśmy w windzie...
Zaczerwieniłam się słysząc to.
"Ż-że co?!" zawołałam w myślach i spuściłam głowę, czując rosnącą we mnie irytację. Nie ze względu na jego słowa, a na to, jakie zawstydzenie we mnie tym wywołał.
- A-ale już mnie przeprosiłeś, więc przecież wszystko wyjaśnione. - wyszeptałam, chcąc uniknąć wątku, o który pewnie mu chodziło. - Zresztą, to ja powinnam przeprosić Ciebie. Wybacz, ale nie jestem dobra w te klocki.
Lider zachichotał cicho i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Właśnie mnie przeprosiłaś. - powiedział i ostrożnie chwycił mą dłoń. - Ale nie to chciałem dokończyć...
- Am... Ja... P-powinnam spać... - wydukałam. Spróbowałam odsunąć dłoń, ale chłopak ścisnął ją mocniej. Zbliżył swą twarz do mojej, przymykając powieki. Zastygłam w bezruchu, nie wiedząc co zrobić.
Co za idiotyzm? Jak można nie wiedzieć?
Usłyszałam kroki. Spanikowana znów odepchnęłam Gyu, przez co wylądował na podłodze obok łóżka. Odetchnęłam cicho, ciesząc się, że od strony drzwi nie będzie go widać.
Po pokoju rozległo się ciche skrzypnięcie. Do środka zajrzała Vicky z zaspaną miną.
- Idę siku. - powiedziała i podreptała do łazienki.
Chłopak podniósł się wtedy z podłogi i spojrzał na mnie z cierpkim uśmiechem.
- Może ja już tu zostanę? - zapytał cicho. - Wygląda na to, że tu jest moje miejsce.
- Nie wydurniaj się. - mruknęłam marszcząc brwi. Złagodniałam jednak, widząc jego delikatny uśmiech. Podniósł się i zasiadł znów na łóżku. Złapał me dłonie i uniósł ku górze, chcąc nadać temu romantycznego nastroju.
- Angie, chciałbym... ghya!
Zepchnęłam go znów z łóżka.
- Zrobiłam siku. Idę spać. - powiedziała Vicky, która właśnie zajrzała do pomieszczenia.
Pokiwałam potakująco głową i zamachałam jej na pożegnanie.
Wyszła.
Siedziałam w milczeniu, do momentu w którym nie usłyszałam zamykających się drzwi w jej pokoju. Dopiero wtedy odetchnęłam cicho i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Możesz już wstać. - powiedziałam spoglądając w kierunku podłogi. Zamrugałam zdziwiona, gdy nie usłyszałam z jego strony żadnej odpowiedzi. - Gyu?
Wychyliłam się znad łóżka, by sprawdzić co się z nim dzieje. Chłopak leżał na podłodze, odwrócony plecami do mnie. Nie ruszał się, nie odpowiadał też na moje zapytania. Trochę mnie to zaniepokoiło. No bo, co jeśli przeze mnie uderzył w kant szafki i stracił przytomność? Albo złamał sobie kark czy kręgosłup i już nigdy nie stanie na scenie?
- G-Gyu... - szepnęłam niepewnie.
Podparłam się rękoma na brzegu łóżka i nachyliłam nad nim, chcąc sprawdzić czy w ogóle oddycha.
- Ha ha ha! Mam Cię! - zawołał Sunggyu i odwrócił się gwałtownie w moją stronę. - Nabrałem C-
Urwał swą wypowiedź i zamarł w bezruchu, dokładnie tak, jak ja.
Oboje wpatrywaliśmy się w siebie, pełni zdumienia.
W momencie, gdy się tak gwałtownie podniósł, nasze twarze były aż za blisko siebie. W efekcie, nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku.
"N-niemożliwe... T-to niemożliwe..." pomyślałam zszokowana. "H-Hoya... Przecież ja... Ale... Gyu... Coś Ty... Coś Ty właśnie..."
Jedyne pocieszenie jakie dla mnie było, to fakt, że w tym apartamencie spała jeszcze jedna osoba, którą czekała niespodzianka tej nocy.




~




No, trochę czasu minęło od napisania ostatniej pracy. Jako, że wkrótce wyjeżdżam do Anglii, miałam więcej weny na nowy rozdział.  
Przez najbliższy tydzień nic nie napiszę, niestety.

Obawiam się, że nie zdążę też z nowym scenariuszem (choć oczywiście spróbuję).

Mam nadzieję, że rozdział przypadnie wam do gustu.
Czekam na wasze opinie! ^^



6 komentarzy:

  1. Nawet nie wiem od cego zacząć, od jakich słów... Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, i to bardzo pozytywnie. No, ale przechodząc od początku: czytając pierwsze akapity myślałam, że cały rozdział będzie utrzymany w takiej tonacji, a Gyu mówiący "nienawidzę cię" sprawił, że pojawiły mi się w oczach łzy. Naprawdę bym się rozpłakała, ale jakoś dałam radę powstrzymać się... A pomógł mi w tym jakże kochany Woohyun, który tylko jak się pojawia, to od razu na twarzy mam uśmiech. I tutaj nie było inaczej, bo rozładował to całe napięcie związane z naszym trójkącikiem. ;)
    GyuGie? Ale to pięknie brzmi! *-* Ale teraz to chyba naprawdę rozpoczął się prawdziwy trójkącik Hoya-Angie-Gyu. I nikt nie chce rezygnować, tylko że tutaj szkoda mi tylko Angie, bo wiadomo, że to będzie to dla niej bardzo trudne. A ostatni akapit mnie naprawdę rozczulił, to było urocze i zabawne.
    No kurde, jestem ciekawa co dalej z tego wyniknie!

    Hmm... No pięknie, eL ma nowego rywala. Jednak sytuacja w kuchni była bardzo urocza, tylko już mi żal Soryonga, bo wiadomo, że zostanie odrzucony.
    "...w tym apartamencie spała jeszcze jedna osoba, którą czekała niespodzianka tej nocy." - czyży to była Nala? Przynajmniej takie są moje przypuszczenia. xD

    Życzę udanej podróży, udanego koncertu i jak najpiękniejszych wspomnień z tej przygody. + życzę weny, bo wydaje mi się, że po przyjeździe będzie ogromna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, tak, tak, moje kochane, najlepsze GyuGie <3
    Boże, za każdym razem próbuję się ogarnąć, żeby napisać Ci tu coś w miarę zrozumiałego.. Ale tak się nie da. W takie stany mnie wprawiasz, że to aż niemożliwe xD
    Kocham ten rozdział, moje GyuGie jeszcze bardziej <3

    Cóż Kyane, mnie też żal Soryonga, ale cóż poradzić... :D

    Życzę Ci dużo cierpliwości, bo przez ten tydzień na pewno Ci się przyda <3 no i weny oczywiście ^^

    Nala :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMO! Jest świetny! *o*
    GyuGie! <3
    Jestem strasznie ciekawa jak się dalej potoczy sparawa między Gyu i Angie. ^^
    czekam na następny z niecierpliwością. ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku,ta ostatnia scena była taka przeurocza~Gyu po tylu nieudanych próbach w końcu dopiął swego XD
    Aach,ale jestem ciekawa jak się dalej potoczą losy tego trójkąta,bo Howon na pewno nie da za wygraną ^^.
    Zgaduję,że osobą,na którą jeszcze czeka niespodzianka jest Nala.Czyżby jakaś niespodziewana wizyta Myungsoo?Albo Soryonga?Czekam z niecierpliowością na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabiłaś mnie tym opowiadanie. Oo właśnie ożyłam. Zakochałam się w tej całej histori, kiedy czytałm ten rozdział targały mna tak sprzeczne emocje, że dostawałam spazmy. Jednak, kiedy pomyślę teraz kogo widze bardziej z Angi to jest to Sungyu <3 Czytając to opowiadanie od poczatku miałam z tym problem i przeszkadzało mi to w czytaniu, wszystkie emocje były wzburzone bo z jednej strony był hoya, a z drugiej Sungyu. Jednak teraz dzięki rozwojowi wydarzeń wiem, że bardziej pasuje do Angi dziadek Gyu :3
    Jestem taka ciekawa dalszych wydarzeń, więc idę czytać 19 rozdział . :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nala, Vicky, high five! GyuGie forever!! <3
    Na początku chciało mi się płakać, potem ledwo powstrzymywałam się od śmiechu XD
    Ech... :')
    Ten pocałunek... :')
    Mam nadzieję, że to Myungsoo przyjdzie do Nali :|
    Weny~~

    (http://my-exo-dream-pl.blogspot.com/)
    (http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń