Podniosłam wzrok znad talerza, spoglądając na Howona, który wzruszył ramionami.
- No co? Taka grobowa cisza na tej stypie, to pomyślałem, że powiem kilka słów dla zmarłego.
- O czym Ty gadasz? - spytał Sungyeol, spojrzawszy na niego pytająco.
- Dajcie spokój. - uciszył ich lider, skupiając się na jedzeniu.
Westchnęłam i popatrzyłam kątem oka na Nalę, która ani na moment nie poderwała wzroku znad swojego posiłku. Vicky była zbyt zajęta wpieprzaniem trzeciej miski płatków, by zauważyć jaka panowała atmosfera. Wszyscy to widzieli, ale nie każdy zdawał sobie sprawę z przyczyny.
- Tasty dziś nie wpadli na śniadanie?
Drgnęłam słysząc pytanie maknae.
Moja przyjaciółka przerwała na chwilę jedzenie, wciąż patrząc na talerz.
- Jak widać, nie ma ich. - odparłam, chcąc ratować sytuację.
- Mają dziś występ, więc musieli wcześniej wyjść. - wtrącił Dongwoo, wycierając rękawem twarz.
- Yah, trochę kultury Dino. - mruknął lider i pokręcił głową.
- Nala nie powinna być tam z nimi?
Stylistka podniosła się z krzesła na dźwięk swego imienia. Wzięła talerz w dłonie i mruknąwszy ciche "dziękuję", wyszła z jadalni.
Wszyscy odprowadzili ją wzrokiem, spoglądając potem na mnie z pytającymi minami.
- Powiedziałem coś nie tak? - zapytał zmartwiony maknae.
Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się nikle.
- Ona po prostu źle się czuje, więc została dziś w domu. - wyjaśniłam, mając nadzieję, że w to uwierzą. Cóż, w pewnym sensie było to prawdą, bo czuła się fatalnie.
Spojrzałam na przyjaciółkę, która przeszła przez salon i zniknęła za zamkniętymi drzwiami swego pokoju. Westchnęłam cicho i wstałam od stołu.
- Posprzątajcie potem. - powiedziałam i podążyłam śladem mojej kumpeli.
Zastukałam do drzwi i nie czekając na odpowiedź, weszłam do środka, upewniając się potem, że dobrze zamknęłam drzwi. Spojrzałam na łóżko, gdzie pod kołdrą leżała Nala, skulona i wtulona w poduszkę.
- Zaczynają się domyślać, że coś jest nie tak. - powiedziałam po chwili milczenia, jednak dziewczyna trwała w ciszy. - Długo nie damy rady ukrywać tego wszystkiego pod wymówką choroby.
- Nie dam rady się uśmiechać... - szepnęła stylistka. - Nie jestem tak dobrą aktorką jak Ty.
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Nie jesteś. Nie umiesz kłamać. Nie zmienia to faktu, że musisz się wziąć w garść. Leżenie pod kołdrą nie rozwiąże problemu.
- A co go rozwiąże?
- Decyzja.
Nastała chwila ciszy.
- Przepraszam. - usłyszałam cichy głos przyjaciółki.
Uniosłam brwi w pytającym geście, a Nala musiała się domyślić, że jestem zdziwiona, bo zaraz dopowiedziała dwa słowa:
- Za wczoraj.
- Ach.
- Nie wiem co mam zrobić. - szepnęła Nala i zaszlochała cicho, zdruzgotana sytuacją, w której się znalazła. - Czuję się winna. Taka... taka zdradliwa.
- Nie możesz myśleć o tym jak się czujesz, a co powinnaś zrobić. - odparłam, zmieniając w ten sposób kierunek tej rozmowy.
Jej wyjaśnienia były dla mnie zrozumiałe, ale wiedziałam, że muszę naprowadzić ją na odpowiedni tor myślenia.
-Co mam zrobić? No niby co? - odrzekła Nala, patrząc na mnie zaszklonymi oczami.
- Podjąć decyzję. Musisz się zastanowić, jakie są Twoje uczucia, czego oczekujesz od swojego życia, od związków, od tego, jak powinna wyglądać Twoja miłość, przyszłość i rodzina, którą pewnie chcesz założyć. Rozważ wszystkie za i przeciw, zastanów się, co podpowiada rozum, serce i rozsądek. Nie sumienie. Nie litość. Kieruj się uczuciem, tym, co Twe usta zapamiętały, co mają w sobie do dziś. To, czego pragniesz.
- Ale ja nie jestem pewna...
- Musisz podjąć decyzję inaczej...
- Odezwała się ta, która potrafi się zdecydować!
Stylistka zasłoniła usta dłońmi, zrozumiawszy co powiedziała. Widziała niesmak, który pojawił się na mej twarzy.
- Angie ja... prze-przepraszam... - wyjąkała Nala i zastygła w bezruchu, widząc jak wstaję od stołu.
- Masz mało czasu. Jedno z nich zostanie zranione i musisz podjąć decyzję, kto będzie tą osobą. Najważniejsze jednak jest to, byś nie zraniła przy tym samej siebie. Ktoś zawsze ucierpi przy podjęciu decyzji. Nie ma innej opcji. - powiedziałam spokojnie i odwróciłam się, idąc w kierunku salonu. Zatrzymałam się przy framudze drzwi i spojrzałam na przyjaciółkę kątem oka. - Skąd pewność, że decyzji nie podjęłam już dawno temu? - szepnęłam i zostawiłam ją samą z myślami.
Podrapałam się w tył głowy.
- Było minęło. Nie ma co się tym martwić. - odparłam wzruszając ramionami. - Najważniejsze byś ochłonęła, pogodziła się z tym, co się wydarzyło i poważnie to przemyślała. W Twoim przypadku nie ma zbyt wiele czasu. Jedno może wygasnąć, drugie się rozwinąć, i tak coś stracisz, niezależnie od decyzji. Najważniejsze byś nie żałowała podjętych kroków.
Zamilkłam, gdy usłyszałam donośny huk, dobiegający zza ścian. Nala podniosła się do siadu i zmartwiona spojrzała na mnie, nie wiedząc co się stało. Uspokoiłam ją gestem dłoni, nakazując zostać w pokoju. Musiała sprawiać pozory chorej, ot co. Wyszłam z jej sypialni i wparowałam do jadalni z poirytowaną miną.
- Co do kurwy nę... - zawiesiłam głos i zamrugałam, stając w drzwiach.
Nie spodziewałam się takiego widoku.
Woohyun stał nad stołem, opierając zaciśnięte na blacie palce. Głowę miał spuszczoną, wszyscy patrzyli na niego ze zdumieniem, zwłaszcza zdezorientowany Myungsoo.
- No co? Co powiedziałem nie tak? - zapytał Visual.
- Czasem Twoje nierozgarnięcie bywa urocze. Ale teraz już przeginasz. - powiedział cicho Namstar, nie ukrywając swego niezadowolenia. Chłód, który pojawił się w jego tonie sprawił, że cofnęłam się o krok. W jadalni nastała cisza, nawet mała Vicky patrzyła niepewnie na wokalistę, zastanawiając się, gdzie podział się nasz sercowy książę.
Woohyun nie dodał nic więcej. Odszedł od stołu i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Gdy przeszedł obok, złapał za mój nadgarstek i pociągnął za sobą, sprawiając, że chcąc nie chcąc, poszłam za nim.
- Ej! - zawołał za nami Sunggyu, który teraz sam wstał od stołu.
- Zostaw ich. - usłyszałam jeszcze uspokajający głos Howona.
Potem już tylko trzask drzwi i nas dwoje, ja i Woohyun na korytarzu.
Chłopak podszedł do przeciwległej ściany i oparł się o nią przedramieniem, zaciskając pięść. Patrzyłam na niego, nie wiedząc nawet co zrobić. Był moment, w którym otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowo nie przeszło mi przez gardło.
- Czasem go za to nienawidzę. - mruknął Hyunnie.
W jego głosie słyszałam nutkę goryczy, dziwny smutek i żal, a może to po prostu desperacja?
Pokręcił głową i spuścił ją, spoglądając teraz na swoje czarne tenisówki.
- Może... Może się myliłem? - zaczął po chwili. - Może nie był dla niej odpowiedni?
Westchnęłam bezgłośnie i spuściłam wzrok.
- Jak można nie widzieć, że ktoś na kim Ci zależy cierpi? Przecież powinno się to wyczuć, Twój własny humor znika, nie ma radości, gdy ukochana osoba jest smutna. Jak można... - zawiesił głos i westchnął, obracając głowę ku mnie. - Powiedz, czy to nie przysporzy jej więcej bólu? Brak wsparcia z jego strony? Przy durnej chorobie? A co jeśli to jednak coś poważnego, co jeśli...
- Spokojnie, chyba teraz troszkę się zagalopowałeś... - zaczęłam i uniosłam dłonie w uspokajającym geście.
Chłopak odetchnął i podniósł wzrok, patrząc teraz w sufit.
- Angie... Jeśli ja nie jestem odpowiedni... jeśli Myungsoo nie jest... to kto? - zapytał szeptem.
Przygryzłam dolną wargę.
- Dlaczego uważasz, że jesteś nieodpowiedni? - spytałam, przechylając głowę na bok.
- Nie mogę jej dać szczęścia. - odrzekł, z dziwną pustką i smutkiem w oczach.
Moje źrenice rozszerzyły się na dźwięk tych słów. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Kłamię. ukrywam swe uczucia pod osłoną żartów i tych całych serduszek. Jestem dziecinny, przecież... to tak jakby wzięła dziecko pod opiekę. A... A nie umiem być dojrzały i poważny. Gdy próbuję, ludzie mówią, że to urocze, nie męskie. Poza tym... jestem niezdecydowany.
Zamilkł na moment i stęknął, uśmiechając się słabo.
- Jak mogę uszczęśliwić kogoś, kto stara się ze wszystkich sił, a ja nie mówię prawdy? Sprawiam, że się martwi, że się denerwuje, nawet jeśli pośrednio z mojej winy?
Zamrugałam parokrotnie. Spuściłam wzrok.
Woohyun miał rację. Ja też kłamałam i nie przyznawałam się do uczuć. Sprawiłam, że w pewnym momencie Sunggyu zaczął mnie nienawidzić, wykrzyczał mi to prosto w twarz, mówiąc ile cierpienia przysparzam innym. Sprawiłam, że Hoya martwił się o mnie, gdy ignorowałam jego telefony. Jak mogę kogoś uszczęśliwić, jeśli zachowuję się niczym dziecko? To tak... jakby wziąć dziecko pod opiekę.
Sens słów chłopaka dotarł do mnie z podwojoną siłą. Jakbym usłyszała opis samej siebie i sytuacji dotyczącej właśnie mnie.
- Angie... czy mogę...
Nieśmiałe zapytanie Woohyuna wyrwało mnie z krótkiej zadumy. Spojrzałam na niego pytająco. Skinęłam głową, widząc jego rozłożone szeroko ramiona, oraz oczy pełne potrzeby bliskości, przyjaciela. Pozwoliłam mu na ten uścisk, wiedząc, że to jedyne wsparcie, które mogłam mu teraz podarować.
- Yah. - usłyszałam burknięcie i lekki trzask drzwi.
Odsunęłam się od wokalisty i spojrzałam w kierunku, z którego dobiegł głos.
W drzwiach mojego apartamentu stał lider. Łypał spode łba na przyjaciela, jakby właśnie zabił mu matkę.
- Co to za obściskiwanie? - zapytał niezadowolony.
Westchnęłam cicho i pokręciłam głową, nie mając zamiaru tego komentować. Ta jego nadopiekuńczość zaczynała mnie drażnić. Czy on w każdym widział wroga? Czy Howon był jedyną osobą, która znała pojęcie przyjaźni?
- Hyung, kocham Cię jak brata, ale Ty też czasem przesadzasz. - szepnął Woohyun, wyraźnie znużony i zasmucony. - Idę potrenować... - dodał cicho i poklepał mnie po ramieniu, z lekkim uśmiechem. Gyu nie uraczył nawet spojrzeniem. I tak czuł na sobie ten jego wzrok, który nie wróżył nic dobrego.
- Co to w ogóle było? - zapytał Sunggyu nieco naburmuszony.
Popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.
- Woohyun ma rację. Twoje zachowanie jest wręcz okropne. Co to był za ton głosu? To spojrzenie? Czy Hyunnie Ci coś zrobił? - zapytałam z wyrzutem.
Sunggyu uniósł brwi, ukazując w ramach wyjątku swe oczy i pokręcił głową zdziwiony.
- O czym Ty mówisz? Moje zachowanie okropne? A to przytulanie się za drzwiami? - odparł, wciąż trzymając się swego.
Parsknęłam śmiechem i westchnęłam.
- Hyunnie potrzebował teraz przyjaciela. Tym najbliższym, któremu chciał się zwierzyć, byłeś Ty. Ale zapomniałeś, czym jest przyjaźń. I to ja musiałam być tą, która go wesprze. Tak, przytuliłam go. Wiesz czemu? Bo tak robią przyjaciele. Okazują sobie wsparcie. - ostatnie zdanie wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Ty najwyraźniej zapomniałeś, co to słowo w ogóle znaczy. - dodałam z zawodem w głosie.
Lider poruszał niemrawo ustami, jednak nic nie dodał.
Do naszych uszu dotarło ciche, nieco niepewne chrząknięcie. Popatrzyliśmy oboje w stronę, skąd dobiegł głos. Ujrzeliśmy Kyane, przyciskającą do biustu teczkę z papierami. Obserwowała nas z niepewną miną, uśmiechając się skromnie. Wyraźnie nie chciała znaleźć się w takiej sytuacji. Sunggyu spuścił wzrok, drapiąc się w kark zakłopotany.
- Cześć Kyane. - przywitałam się, uśmiechając się do niej pokrzepiająco.
Wiedziałam, że czuła się głupio, ale to nie jej wina, że się kłóciliśmy. Najważniejsze, by nie dowiedziała się Nala. Ta to by się dopiero czuła winna!
Westchnęłam i podeszłam do nowej koleżanki, kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Nie miałaś przypadkiem lecieć do Polski na tydzień? Przecież nie mamy nic w planie.
Kyane skrzywiła się na dźwięk tego ostatniego słowa i zdobyła się na niewinny uśmiech.
- Co? - zapytałam, marszcząc brwi.
W międzyczasie spojrzałam na Sunggyu, który stał z boku i nas obserwował.
- Nie powinieneś gdzieś teraz pójść? - spytałam.
- O... Ja... - wybąkał niepewnie i znów podrapał się w kark. Uśmiechnął się lekko i skinął głową. Chwycił za klamkę apartamentu i wszedł do środka.
Woohyun. Miał iść za Woohyunem. Co za kretyn.
- Wracając do tematu... - zaczęłam i popatrzyłam znów na menadżerkę.
Wyraźnie biła się z myślami, jak ująć w słowa to, co miała mi do przekazania.
- No więc... Musimy jechać na plan zdjęciowy... - zaczęła niepewnie.
Uniosłam brwi w oznace zdziwienia.
- Jaki plan zdjęciowy?
Przed chwilą jej powiedziałam, że nie mamy nic w planach! Mam wolne do cholery!
- Dostałaś rolę w dramie...
Zmrużyłam powieki, patrząc na nią jak na następną ofiarę krwawej masakry.
- Kurwa... no nie.
- Zostałaś polecona i przyjęta bez zbędnych przesłuchań i trzeba jechać...
- No po prostu kurwa no nie.
Nastała chwila ciszy, przerwana moim cichym westchnieniem.
- Kiedy?
- No... najlepiej teraz, bo wszystko zaczęło się jakieś piętnaście minut temu.
- Aha... okej, tylko ubiorę buty. - mruknęłam i weszłam do mieszkania, zatrzaskując drzwi.
Zaraz jednak otworzyłam je z rozmachem i po korytarzu rozległ się mój krzyk:
- ŻE CO?!
~
- Nie mogę uwierzyć, że czytali scenariusz beze mnie. - mruknęłam i skrzyżowałam ręce.
Menadżerka popatrzyła na mnie z ukosa.
- Sama przecież powiedziałaś, że w dupie masz jaki to scenariusz i nie będziesz go czytać razem z nimi.
- Kyane, czy chcesz zakończyć swą karierę menadżera w tak młodym wieku?
Dziewczyna pokręciła energicznie głową, na co odpowiedziałam uśmiechem.
- Więc nie łap mnie za słówka, jedynie potakuj.
- Ale... to niesprawiedliwe tra...
Zamilkła czując na sobie mój piorunujący wzrok.
- Spra-sprawdzę, gdzie reżyser. - wydukała i poszła gdzieś przed siebie.
Westchnęłam i rozejrzałam się po planie.
Kto mógł mnie polecić?
Przeszłam kilka kroków, obserwując scenarzystów podczas pracy, przygotowujących scenografię i oświetlenie. Usłyszałam głos Kyane i obejrzałam się, by sprawdzić, skąd dobiegał. Zrobiłam wielkie oczy, widząc, kto jej towarzyszy.
- To Ty?! - wrzasnęłam, gdy tylko znaleźli się blisko mnie.
Wokoło nastała cisza, a skrępowany mężczyzna zamachał rękoma i zaraz naprowadził wszystkich na swoje stanowiska pracy. Potem odchrząknął i spojrzał na mnie uradowany.
- Moja ulubiona aktoreczka! - zawołał rozkładając szeroko ramiona.
- A w ryj pan chcesz? - zapytałam w odpowiedzi.
Kyane pisnęła aż i stanęła przede mną, wymachując rękoma w przepraszającym geście, tłumacząc coś o braku znajomości kultury koreańskiej. Wspomniała też coś o jakimś upadku ze schodów i uderzeniu w głowę dziś z rana. Czyżby miała wypadek, o którym nic nie wiedziałam?
- Ona taka zawsze. Ja to wiem. Jest naturalna, to dlatego uznałem, że jest idealna do tej roli. - powiedział klasnąwszy w dłonie.
Uniosłam brwi patrząc na niego z politowaniem.
- On naprawdę chce dostać po ryju? - zapytałam.
Reżyser zareagował śmiechem, poklepał mnie po ramieniu i zaproponował zapoznanie się z obsadą. Osobiście wręczył mi skrypt z całym tekstem do pierwszych trzech odcinków i odszedł, żegnając nas pogodnie. Zaraz zaczęłam kartkować cały scenariusz, dokładnie sprawdzając każde zapisane zdanie.
- Nie sądziłam, że będziesz aż tak podekscytowana. - szepnęła zdziwiona Kyane, po czym zmarszczyła brwi. - Mam dziwne wrażenie, że znasz tego reżysera.
Spojrzałam na nią znad scenariusza.
- Gdybyś starannie przejrzała historię mojego aktorstwa, wiedziałabyś, że grałam w jednej z jego dram, dzięki której skubaniec odniósł sukces.
- Oooooch, mówisz o tej dramie z Hoyą i...
- Tak. - przerwałam jej nim dokończyła.
Rozejrzałam się wokoło, a zauważając kogoś przeglądającego skrypt, podeszłam doń i wyrwałam mu z rąk kartki, zaraz je czytając. Znów usłyszałam cichy pisk Kyane i chyba coś mówiła do tego człowieczka. Coś o amnezji i wypadku samochodowym? Ale co obchodzi ich jej przeszłość? Biedna dziewczyna.
- Co to było? - syknęła spanikowana menadżerka.
Spojrzałam na nią pytająco.
- Że ten skrypt? Słuchaj, znam tego reżysera. Każdy aktor dostawał inny scenariusz, usuwał część jakiejś sceny, by aktorzy byli bardziej wiarygodni uczuciowo i emocjonalnie.
- Sprytne. - szepnęła Kyane, z błyskiem w oku.
Czy ona właśnie wyraziła swój podziw?
- I w ogóle kogo ja tu gram? - zapytałam, zmieniając temat.
Kyane wzięła scenariusz do ręki i przekartkowała na sam początek.
- Kate jest młodą aktorką i modelką, która przylatuje do Korei Południowej kręcić swój nowy serial. Lee Donghyuk, nieco zwariowany na jej punkcie fan, spotyka ją idąc do pracy. Odkrywa, że jego ukochana aktorka skrywa pewien sekret, jest w związku. Postanawia zmienić jej życie, wchodząc do niego na siłę. Obsesyjna miłość, pragnienie szczęścia, trudne życie artystów, to tematy, które porusza ta dra...
- Świetnie, więc będę aktorką, która ma psychicznego fana. - przerwałam jej w czytaniu. Westchnęłam i skrzyżowałam ręce, niezbyt zadowolona. - Ciekawe, kto nim będzie.
- Angie! - usłyszałam znajomy głos, przepełniony ekscytacją.
Powoli obróciłam się i zrobiłam przerażoną minę, widząc w oddali lidera Beast, który machał do mnie z niesamowitą radością. Skrzywiłam się nieco, odmachałam i zaraz odwróciłam się.
- Spierdalamy. - szepnęłam do Kyane, która wydawała się zaskoczona i stała w miejscu.
- Znasz Doojoona? - spytała zdezorientowana.
- Tak, znam, a czy teraz możemy spierdalać zanim ten koleś do nas...
- Co tam? - usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam.
Popatrzyłam na lidera Beast i uśmiechnęłam się niepewnie.
- Cześć. Nic. Co... co tu robisz? - zapytałam niewinnie, choć byłam lekko zdenerwowana.
Jeśli zacznie pytać, czemu nie odpisywałam na wiadomości, będę musiała wymyślić kolejne kłamstewko, a chyba zaczynało mi brakować pomysłów. Już nie byłam pewna, która wymówka została użyta.
- Och, będę grał w dramie. - odparł z uśmiechem.
Wsadził ręce do kieszeni i patrzył na mnie, jakby oczekiwał jakiejś odpowiedzi z mojej strony.
- Uhm... kogo? - dodałam, bo chcąc nie chcąc, byłam ciekawa.
- A jakiegoś psychicznego fana, czy coś takiego. - odrzekł, machnąwszy ręką.
Rozchyliłam usta ze zdziwienia. Brakowało mi jedynie śmiechu Nali i Vicky w tle.
- Psychicznego fana powiadasz... - szepnęłam zażenowana.
- A Ty? - odparł robiąc pytającą minkę.
- Twój obiekt zainteresowań. - odpowiedziała Kyane za mnie, wbijając mi gwóźdź do trumny.
Zamknęłam oczy, ciesząc się, że mojej przyjaciółki tu nie było.
- Ooooo, ale super. To będziesz z nami pracować. Fajnie. Stworzymy niezły trójkąt. - powiedział Doojoon, kiwając głową z zadowoleniem.
Uniosłam brwi, a Kyane aż parsknęła śmiechem, z trudem powstrzymując się od głośnego wybuchu. Przysłoniła usta, a zdziwienie na twarzy Doojoona, rozbroiło nas jeszcze bardziej.
- No co? - zapytał zdezorientowany.
- Powiedziałeś trójkąt. - powiedziałam zmieszana.
- Och, nie, nie, nie. Nie o to mi chodziło! W sensie... trio. Trio. Miałem na myśli trio! - zawołał speszony i zamachał rękoma w geście obronnym.
- Właśnie. Trio? Ty i Angie, oraz...? - zagadnęła Kyane, chcąc w ten sposób zmienić temat rozmowy.
- Koniec! Żadnych więcej pytań! - zawołałam poirytowana, nie pozwalając im na kontynuowanie tego wątku.
Zamknęłam oczy i odetchnęłam, licząc do trzech. Otworzyłam potem powieki i rozejrzałam się wokoło. Zapowiadała się świetna zabawa. Naprawdę.
~
- Ale może was jednak odwieźć?
- Nie, nie trzeba.
- Właściwie...
- Nie Kyane, nie potrzebujemy podwózki.
- Ale to żaden problem dla mnie.
- Widzisz? Nie wypada odma...
- To idę na piechotę.
- No ale.. Angie poczekaj na mnie!
Menadżerka pożegnała się z Doojoonem, dziękując za propozycję i pobiegła za mną, w ostatniej chwili zdążywszy wsiąść do windy. Spojrzała na mnie pytająco.
- Unikasz go jak ognia, czy mi się zdaje? - spytała.
Westchnęłam, wciskając odpowiedni przycisk.
- Unikam go bardziej od ognia. - mruknęłam.
- Przesadzasz.
- On potrafi wysyłać kilka wiadomości dziennie. Pozdrawia mnie we wpisach na twitterze. Niektórzy fani, którzy nas lubią oboje, stworzyli pairing. Nawet widziałam jakieś scenariusze napisane z naszą dwójką. DooGie. Tak nazwali ten pairing.
Kyane popatrzyła na mnie, wciąż nie rozumiejąc mojego podejścia.
- Po prostu Cię lubi. A wspólne wasze występy czy coś, na pewno zwiększą popularność Twojej osoby. No i co więcej, zyskasz przyjaciela. Zakolegujesz się z Beast!
Westchnęłam cicho.
- Nie zależy mi. Niech da mi spokój. Jest upierdliwy jak... - zawiesiłam głos, zrozumiawszy, że chciałam wspomnieć o Sunggyu.
~
Pokój był pogrążony w ponurej ciemności. Panowała absolutna cisza. W pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Zaczął wibrować na nocnej półce. Powoli podniosłam się znad poduszki i wymacałam komórkę, odbierając połączenie.
- Kogo mam zajebać za budzenie mnie? - wymruczałam rozespana.
- Angie...? - usłyszałam niepewny szept.
Uchyliłam powieki, zrozumiawszy kto dzwoni.
- Soryong? Mam nadzieję, że masz ważny powód, by dzwonić o... -zawiesiłam głos i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dostałam niestety chwilowego oczopląsu, więc musiałam odczekać aż wzrok przyzwyczai się do światła. Dopiero wtedy odczytałam godzinę. - O trzeciej w nocy. - dokończyłam i westchnęłam.
- Wpuścisz mnie?
Delikatny szept odbił się echem w telefonie. Potrzebował rozmowy. Ale kurwa o tej porze? I był już pod drzwiami? Cholera.
- Przecież macie swoje klucze do naszego apartamentu.
- Nie jestem pełnoprawnym gościem teraz i... nie chcę się wpraszać. - szepnął zmieszany.
- Dobra. - mruknęłam z nieukrywaną łaską.
Rozłączyłam się, mając nadzieję, że brzmiałam na tyle obojętnie, jak chciałam. Martwiłam się o sytuację przyjaciółki, choć nie chciałam tego okazywać. Miałam swoje problemy, o których w sumie nikt nie wiedział, ale nie przeszkadzało mi to. Były teraz ważniejsze sprawy do załatwienia.
Wstałam z łóżka, zarzuciłam szlafrok i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę przedpokoju. Otworzyłam drzwi mieszkania i faktycznie, stał przed nimi członek zespołu Tasty. Zaprosiłam go gestem dłoni i zamknęłam drzwi, idąc za nim do salonu.
- Coś się stało? - zapytałam, przecierając powieki.
Soryong nie zareagował na moje słowa, jedynie zmienił swój kierunek. Skręcił w stronę pokoju Nali, do którego po cichu wszedł. To mnie rozbudziło momentalnie i spanikowana poleciałam za nim. Weszłam do sypialni przyjaciółki i zastygłam w bezruchu, zaskoczona widokiem.
Soryong siedział na brzegu łóżka, na którym spała Nala. Była pogrążona w naprawdę mocnym śnie, więc nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co się działo. Widziałam, jak chłopak wyciąga ku niej dłoń, jak niepewnie ją cofa i zaciska w pięść, bijąc się z myślami. W końcu jednak sięgnął palcami do jej policzka, który delikatnie pogładził, przechodząc do kręconych włosów, które przeczesał w czułym geście. Widziałam jego lekki choć smutny uśmiech, gdy na nią patrzył. Tak nie zachowuje się ktoś, komu obojętne są uczucia.
- Tęsknię za Tobą. - wyszeptał i pochylił się, ucałowawszy jej czoło.
Przysłoniłam usta dłonią, czując wzruszenie. Cieszyłam się, że było tak ciemno, że nie było widać wyrazu mojej twarzy. Soryong w końcu wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- Wiesz o wszystkim, prawda? - spytał cicho, na co skinęłam głową. - Czy...
- Wiem tylko ja. - odrzekłam, uspokajając jego obawy.
Wyszliśmy z sypialni koleżanki. Chłopak chciał wyjść, kierował się nawet w stronę przedpokoju, jednak zawahał się i zatrzymał. Oparł się o ścianę i powoli osunął na podłogę, podkulając nieco nogi. Oparł na nich swe przedramiona i spojrzał w sufit. Przystanęłam obok, zastanawiając się, czy powinnam sama się odezwać, czy może milczeć. Soryong jednak wyprzedził jakiekolwiek gesty z mojej strony.
- Wciąż pamiętam... jak to jest trzymać jej ciepłą dłoń... - szepnął i uśmiechnął się delikatnie. - Wszystko zaczęło się, gdy wyjechaliście. Ty, do Japonii. Infinite, w trasę. Nala pracowała z nami. Każdy dotyk... pamiętam każdy dotyk...
~
- Mogłabyś mi zrobić w końcu jakieś blond włoski. Jak miałem przy debiucie. - burknął Daeryong przeglądając się w lustrze.
- Najchętniej to bym Cię ogoliła na łyso. - mruknęła Nala, po raz kolejny próbując zaczesać włosy chłopaka.
Ten człowiek był chyba jedyną osobą, do której dziewczyna odnosiła się bez szacunku czy też żadnych skrupułów. Irytował ją i nic nie potrafiło tego zmienić. A codzienne zmagania z nim w garderobie, były dla niej mordęgą.
- Najchętniej to bym zabrał Angie na randkę. Może pojadę do niej do Japonii, niech zobaczy jaki jestem ładny. - zaśmiał się Daeryong.
Nala popatrzyła na niego z politowaniem.
- Wiesz, chyba jednak zmieniłam zdanie. Najchętniej to bym Ci po prostu łeb ucięła. - mruknęła i użyła lakieru po raz ostatni.
- Koniec. - dodała i odłożyła buteleczkę na stolik.
- No i super! - zawołał, obracając się na krześle, tym samym szturchając stojące na ladzie kosmetyki.
- Daeryooong! - zawołała poirytowana stylistka.
Chłopaka jednak nie było już na sali. Przeklinając go pod nosem, zaczęła wszystko zbierać. W pewnym momencie inna dłoń sięgnęła po tę samą buteleczkę, sprawiając, że ich palce zetknęły się ze sobą. Zarumieniona dziewczyna cofnęła rękę i podniosła wzrok, wpatrując się teraz w błyszczące oczy uśmiechniętego chłopaka.
- Pomogę Ci. - szepnął Soryong, zbierając wszystko z podłogi.
- D-d-dziękuję. - wybąkała Nala i wstała, układając na stole buteleczki, które podawał jej chłopak.
~
- To ja spędzałem z nią czas. Rozweselałem, choć nie wiedziałem, czy robiłem to dobrze. Ale słyszeć jej śmiech... było tym, czego naprawdę chciałem... - szepnął Soryong.
Westchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Za co?
- Za to, że się nią zaopiekowałeś, gdy mnie nie było w pobliżu. Potrzebowała mnie, choć nie chciała się do tego przyznać.
- Wiedziała, że jesteś w pracy.
- Wiedziała, że przylecę z Japonii, by jej pomóc. Czułaby się winna, wiedząc, że przyjeżdżam z jej powodu.
- No tak. - szepnął Soryong i uśmiechnął się weselej. - Cała Nala. Troszczy się o swych bliskich.
Pokiwałam głową.
- Byłeś przy niej, gdy dowiedziała się o Myungsoo. Prawda?
Chłopak skinął w odpowiedzi głową.
- To właśnie wtedy... Wszystko się zaczęło....
~
Soryong zastukał do drzwi apartamentu, odetchnąwszy cicho. Od kilku dni Nala nie chciała się z nimi widzieć. Bał się, że Daeryong znów coś zbroił. Nie chciał wchodzić do środka na własną rękę, ale nie miał chyba innego wyjścia. Nala w ogóle nie odbierała telefonów, nie otworzyła drzwi. Coś mogło się stać. Dlatego użył swojego kompletu kluczy. Wszedł do środka, zastając pozasłaniane okna w salonie. Była pustka, panowała cisza. Jedyne co dotarło do jego uszu, to cichy szloch. Zaraz przeszedł do pokoju, z którego dobiegał ten przykry dźwięk. Wszedł do środka, zastając kolejną ciemność.
- Nala? - zapytał Soryong niepewnie.
Szloch ucichł, rozległo się pociągnięcie nosem i ciche westchnienie.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony chłopak, wchodząc w głąb pokoju.
- Wszystko okej. - wyjąkała, z trudem kontrolując swój głos.
- Hej... - szepnął i usiadł na brzegu łóżka. Ostrożnie pogłaskał Nalę po wystającej czuprynie włosów. - Nie musisz się chować wraz ze swym problemem. Staw mu czoła, pomogę Ci. - dodał ciepło, uśmiechając się delikatnie.
- Myungsoo... - szepnęła i odsłoniła kołdrę, siadając na swym łóżku. Już nie przejmowała się tym, że Soryong zauważy jej zalaną łzami twarz. Chciała to z siebie wszystko wyrzucić. - Czy to było tylko głupim zauroczeniem? Zafascynowaniem? Okazało się, że Myungsoo ma dziewczynę. - zaszlochała.
Chłopak zamrugał zaskoczony.
- To niemożliwe, przecież wiedzielibyśmy czy...
- Ja... ja nie wierzę, że wszyscy by wiedzieli. Trzeba się dobrze ukrywać i... i... pewnie i tak nic do mnie nie czuł. Bo jak? Skąd? Nie okazywał tego tak, bym cokolwiek mogła zrozumieć. A ja naprawdę nie wiem, jak... jak mam teraz się zachować. Nie mogę być zła. Nie byliśmy w związku. Może nic między nami nie było, a wszystko było przypadkowe? Każdy jego gest i słowo? Każde spojrzenie, każde... - zawiesiła głos, czując przyjemne ciepło, które rozeszło się po jej ciele. Delikatne muśnięcie, które zetknęło jej usta z innymi. I ten dreszcz, pozostawiający dziwne zawirowanie w jej brzuchu. Pocałunek został przerwany, a ciepły oddech owionął jej twarz. Dziewczyna zamrugała i popatrzyła na chłopaka pytająco. Ten, podniósł się nieco i spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem.
- Przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać. - przyznał skruszony.
Nala patrzyła na niego z lekkim rumieńcem na twarzy i cieszyła się, że tego nie było widać. Ten pocałunek był... był inny, niż jakiekolwiek, które miała w swym życiu. Był delikatny, wręcz nieśmiały, pełen niepewności, a jednak z uczuciem.
- Nie przepraszaj. - powiedziała cicho i przymknęła lekko powieki. - Zrób to jeszcze raz. - dodała cicho i zamknęła oczy, czekając na jego ruch.
Na początku wydawał się niezbyt przekonany, czy powinien, jednak zrobił to, w końcu sam tego chciał. Dlatego znów musnął jej usta, pozwalając by ten pocałunek zmienił się w bardziej czuły, wręcz namiętny. W pewnym momencie Soryong cofnął się i ujął w dłonie policzki dziewczyny.
- Nie chcę byś myślała, że wykorzystuję Twe chwile słabości. Nie chcę też, byś uznała, że ten pocałunek zobowiązuje Cię do czegokolwiek. Bo tak nie jest. Zrobiłem to, bo chciałem i nie zmuszam Cię do niczego. Chcę jednak, byś przemyślała sprawę z Myungsoo. Zastanów się i... daj mu szansę na wyjaśnienia. Może to jakiś błąd. Pamiętaj, że gazety, czy też fani, wszyscy lubią działać na przekór innym. - to mówiąc, pogładził policzki dziewczyny i uśmiechnął się czule. - Zastanów się, czy wasze uczucie było szczere i czy faktycznie istniało między wami.
- Soryong... czemu Ty... - zawiesiła głos, czując palec na swych ustach.
Oczy chłopaka błyszczały pełne uczucia, którego Nala wcześniej nie potrafiła dostrzec. I choć Soryong przekonywał ją, że nie ma żadnej presji czy powodów do zmartwień, to wciąż czuła lekkie poczucie winy.
- Odpocznij. I wyjdź do świata. Potrzebujemy Cię. - powiedział i chwycił jej rękę, którą zacisnął w objęcia swych własnych, ucałowawszy wierzch jej dłoni.
~
- Nie oczekiwałem nic w zamian... Jedynie jej uśmiechu, wiesz? Jedynie... by znów przy mnie była... - szepnął i spuścił głowę, wciąż się uśmiechając lekko.
- Wiedziałeś, że zależało jej na Myungsoo. - powiedziałam i skinęłam głową. - Zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel. To dobrze o Tobie świadczy.
- Nie. Bo to nie była jednorazowa sytuacja.
Zamrugałam parokrotnie, patrząc na niego pytająco.
- Kiedy... Kiedy wróciła z Myungsoo do Seulu... - zawiesił głos i skrzywił się. - Znów ją pocałowałem. I... I ona odwzajemniła ten pocałunek. I wtedy...
~
- Proszę, nie mieszaj mi w głowie! - jęknęła i złapała się za głowę, odsuwając się od chłopaka. Zacisnęła powieki, próbując zapomnieć o tym, do czego doszło.
- Nala... ale Ty...
- Nie, nawet nie próbuj! Jestem z Myungsoo, nie możesz mnie całować, kiedy jestem w związku! Posłuchałam Cię. Wybaczyłam mu, a Ty teraz... Nie, to ja teraz... - zawiesiła głos i zasłoniła usta, czując jak łzy zaczynają spływać po jej policzkach.
- Przepraszam. To było silniejsze ode mnie. Wiem, że to żadna wymówka, ale...
- Nienawidzę tego... tego co do Ciebie poczułam... Tego co było między nami... niech to zniknie, niech wyjdzie z mojej głowy! - zawołała i potrząsnęła głową w akcie desperacji.
I wtedy zobaczyła coś, czego nie chciała. Ból w oczach Soryonga. Stworzyła ranę, której nie mogła teraz zagoić. Zraniła jego uczucia i swoje własne.
- Nie denerwuj się już. - powiedział łagodnie, choć czuła, jak walczył ze swym smutkiem. - Zapomnij o tym. Nie martw się tym. Naprawdę... - szepnął i uśmiechnął się ciepło, choć bez tej znanej jej iskry w jego ciemnych oczach. Wyszedł, żegnając ją czułym spojrzeniem, mimo słów, które wypowiedziała. Zostawił ją samą, choć w głębi serca, nie chciała tego. Nie, ona już nie była pewna czego chce.
~
- Nie mów jej, że tu byłem. - powiedział Soryong i spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nawet mnie bolały jego słowa i to, jak ukrywał swój ból.
- Powinna wiedzieć, że przyszedłeś. Myungsoo nie sprawdził, co się z nią dzieje. On... on nawet nie zauważył, że coś jest nie tak... - szepnęłam i spuściłam wzrok. - To powinno dać jej do myślenia.
- Nie, nie wykorzystuj tej sytuacji przeciwko niemu.
- Co? - zamrugałam zdziwiona. - Przecież... przecież jeśli to zataję, będzie myślała, że ją olałeś. Nie może tak być.
- Chciała zapomnieć o tym uczuciu. Nie mogę jej zmusić do zmiany zdania.
Westchnęłam i stuknęłam się w czoło. Kucnęłam przed chłopakiem i złapałam go za ramiona, potrząsając nim lekko.
- Ty głupku, walcz o nią. Nie poddawaj się. Nie pozwól, by poszło po jej myśli. Nie może uciec przed problemami. Musi je rozwiązać. Pomóż jej w tym. Nie rezygnuj. Uczucie rośnie, gdy pokazujesz swą determinację. - powiedziałam, patrząc na chłopaka z zawziętością.
„Zawalczę o Twój uśmiech. Jeszcze kiedyś spojrzysz na mnie w ten sposób jak na Sunggyu Hyunga. Nie, spojrzysz na mnie cieplej. Zobaczysz. ”
Słowa Howona odbiły się echem w mojej głowie.
To był najlepszy przykład, co powinien zrobić teraz Soryong. Musiał walczyć! Jeśli Myungsoo nie miał zamiaru, niech on pokaże, że mu zależy.
- Masz rację. - powiedział i uśmiechnął się lekko, tym razem z większą ikrą. - Zawalczę o to, co czułem i co czuję. - dodał i wstał, pomagając mi stanąć na równe nogi.
- Dzięki. Potrzebowałem tego. - powiedział i objął mnie, klepiąc po plecach w przyjacielskim geście.
- O matko, znów się zaczyna. - mruknęłam, krzywiąc się pod wpływem tych wszystkich czułości.
~
- Dobra. Koniec tego opierdalania się! - zawołałam, wparowując do pokoju Nali. Odsłoniłam okna i zerwałam z niej kołdrę. Pokręciła się niespokojna, zasłoniła głowę poduszką i wyburczała coś o proteście.
- Nakurwiaj nas nakarmić! - dodałam wskazując na drzwi.
- Jestem w depresji. - jęknęła Nala, nie chcąc wstawać.
- Chcesz byśmy wszyscy byli w depresji? - spytałam, krzyżując ręce na biuście.
- Nie...?
- To wstawaj i pokaż, że nie musimy się martwić!
- Ale...
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Przemyśl to. Nie pozwalaj, by bliscy martwili się o Ciebie tak bardzo. Pozwól sobie pomóc, albo chociaż zwalcz to uczucie bezsilności. Takie jest życie. - szepnęłam i wyszłam, zostawiając przyjaciółkę samą ze swymi myślami.
Weszłam do swojego pokoju i odpaliłam lapka, chcąc poszperać w internecie. Informacja o nowej dramie szybko się rozniosła. Już cały internet huczał od dyskusji czy to będzie dobry materiał. Z ciekawości zajrzałam na swoją pocztę. Spam za spamem, jednak coś wydało mi się dziwne. Jedna z wiadomości miała tytuł: Tylko Ty. Weszłam w nią i zamrugałam, widząc załączniki.
Na każdym było zdjęcie. Ale nie byle jakie. Na każdym byłam ja. Wychodząca z hotelu, kupująca herbatę w sklepie, rozmawiająca przez telefon, idąca ulicą, wsiadająca do samochodu, machająca fanom, czy nawet podczas opuszczania planu zdjęciowego. Wzruszyłam jednak ramionami i usunęłam to, uznając za kolejny spam. Przecież każdy mógł mi to wysłać, nieświadom czyj to e-mail.
Spojrzałam na zegar i westchnęłam. Kurde, zaraz czas zbierać się na plan zdjęciowy.
~
Spojrzałam na swój telefon. Kolejne nieodebrane połączenie od Sunggyu. Nie mam czasu na rozmowy z nim. Zresztą, jestem zła za jego ostatnie zachowanie. I tak szybko mu nie wybaczę. Ten chłopak już chyba zapomniał czym jest przyjaźń. Niech sobie przypomni, ale bez mojej pomocy.
Aj, nieważne! Teraz jedziemy na plan zdjęciowy! Koniec rozmyślania o tych wszystkich kretynach z Infinite. Uch. Co za wytwórnia.
- Boże, zazdroszczę Ci. - szepnęła Kyane i westchnęła rozmarzona.
Spojrzałam na nią pytająco.
- Będziesz grać w jednej dramie z Doojoonem!
Patrzyłam teraz na dziewczynę nie widząc wciąż związku.
- No i?
- No i? Przecież zagrasz z Doojoonem! Wysokim i przystojnym Doojoonem! Dobrze zbudowanym!
- Kurde, ale bez scen łóżkowych przecież!
- Ach...
- E-ej, czy ja słyszałam zawód w Twym głosie?!
Kyane udała, że patrzy gdzieś w bok, ignorując moje pytanie. Dmuchnęłam w kosmyk włosów, który zsunął mi się na twarz. Co za dziewczyna.
~
- Nieeeeeeeeeeeeee. Nie będę grać takich scen! Nie jestem stworzona do takiej roli! Ten reżyser zrobił to złośliwie! - zawołałam i uderzyłam zwiniętym scenariuszem w czoło.
- Hmm? - wydukała Kyane, patrząc na mnie pytająco.
- Jak mam zagrać zakochaną dziewczynę, która sama przytula się do chłopaka, która go ma sama pocałować?! Tak się nie da! Mogę mu walnąć w twarz, ale nie przytulić! - jęknęłam w akcie desperacji.
Menadżerka popatrzyła na mnie niepewnie, nie wiedząc, czy próbować mnie pocieszyć, czy też może dopingować.
- Może... zrób sobie przerwę? Idź do garderoby, połóż się czy coś? - zaproponowała.
Westchnęłam i skinęłam głową.
Może to był dobry pomysł?
~
- Em...
Podrapałam się w tył głowy, stojąc teraz przed drzwiami. Właściwie, były dwie pary do wyboru i nie byłam pewna, gdzie mogę wejść. Żadne nie było opisane. Otworzyłam jedne i jak się okazało, był tam schowek na miotły.
- Ech... - westchnęłam i poszłam dalej.
Znalazłam kolejne drzwi, opisane jako toaleta. Przecież tam nie usiądę i nie odpocznę. Poszłam na kolejne piętro. Ostatnia szansa. Jeśli teraz nic nie znajdę, to sobie daruję.
- Czy tak trudno tu coś znaleźć? - burknęłam i szarpnęłam za następne drzwi.
Weszłam do środka i zamknęłam je za sobą, uznając, że tu odpocznę i koniec. Westchnęłam i obróciłam się, momentalnie stając jak wryta.
Zrobiłam wielkie oczy, widząc przed sobą mężczyznę, który właśnie ściągał koszulkę. Właściwie, zobaczyłam jego nagie plecy. Obrócił się, kiedy odrzucał koszulkę na bok, dzięki czemu dostrzegłam idealnie zarysowane mięśnie brzucha. Poruszyłam niemrawo ustami. Chłopak najwyraźniej zorientował się, że jestem w środku i popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Poczuł się zmieszany i podrapał się w tył głowy, uśmiechając się niepewnie.
- Ou... chyba... chyba powinnaś... ej?
Zamrugał patrząc na mnie niepewnie. Wyglądałam, jakbym miała zaraz wyzionąć ducha. Wycofałam się aż pod drzwi, do których przylgnęłam plecami, wolną dłonią szukając na ślepo klamki. Rozchyliłam szerzej usta, mając zamiar wrzasnąć, jednak silna dłoń przyciśnięta do mej buzi, uniemożliwiła mi to. Mężczyzna stał dość niebezpiecznie blisko, nie pozwalając mi na żaden ruch.
- Nie krzycz... - szepnął i przyjrzał mi się uważnie. - Hej, czy Ty nie jesteś Angie? Tą, która gra Kate?
Powoli pokiwałam głową, wciąż mając jego dłoń na ustach.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i przymknął powieki, zapominając zupełnie o sytuacji, w której się znaleźliśmy.
- Miło mi Cię poznać. Jestem Lee Joon i zagram Twojego ukochanego menadżera.
No i dodałam coś, po naprawdę długiej przerwie. Tak, wiem, Nala. Pół roku. Wiem, ale lepiej późno niż wcale, nie? XD Ach, no i dzięki za pyszne spaghetti <3
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zaglądał i sprawdzał. Jeśli tak, to dziękuję i pozdrawiam!
Postaram się też wrócić na drugiego bloga, ale częstotliwość będzie pewnie długa, w końcu życie prywatne daje nam sporo do roboty. :)
No i dziękuję Kyane, że o mnie wciąż pamiętała i wciąż zaglądała na moje blogi, czekając na mój powrót! <3
Spojrzałam na przyjaciółkę, która przeszła przez salon i zniknęła za zamkniętymi drzwiami swego pokoju. Westchnęłam cicho i wstałam od stołu.
- Posprzątajcie potem. - powiedziałam i podążyłam śladem mojej kumpeli.
Zastukałam do drzwi i nie czekając na odpowiedź, weszłam do środka, upewniając się potem, że dobrze zamknęłam drzwi. Spojrzałam na łóżko, gdzie pod kołdrą leżała Nala, skulona i wtulona w poduszkę.
- Zaczynają się domyślać, że coś jest nie tak. - powiedziałam po chwili milczenia, jednak dziewczyna trwała w ciszy. - Długo nie damy rady ukrywać tego wszystkiego pod wymówką choroby.
- Nie dam rady się uśmiechać... - szepnęła stylistka. - Nie jestem tak dobrą aktorką jak Ty.
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Nie jesteś. Nie umiesz kłamać. Nie zmienia to faktu, że musisz się wziąć w garść. Leżenie pod kołdrą nie rozwiąże problemu.
- A co go rozwiąże?
- Decyzja.
Nastała chwila ciszy.
- Przepraszam. - usłyszałam cichy głos przyjaciółki.
Uniosłam brwi w pytającym geście, a Nala musiała się domyślić, że jestem zdziwiona, bo zaraz dopowiedziała dwa słowa:
- Za wczoraj.
- Ach.
- Nie wiem co mam zrobić. - szepnęła Nala i zaszlochała cicho, zdruzgotana sytuacją, w której się znalazła. - Czuję się winna. Taka... taka zdradliwa.
- Nie możesz myśleć o tym jak się czujesz, a co powinnaś zrobić. - odparłam, zmieniając w ten sposób kierunek tej rozmowy.
Jej wyjaśnienia były dla mnie zrozumiałe, ale wiedziałam, że muszę naprowadzić ją na odpowiedni tor myślenia.
-Co mam zrobić? No niby co? - odrzekła Nala, patrząc na mnie zaszklonymi oczami.
- Podjąć decyzję. Musisz się zastanowić, jakie są Twoje uczucia, czego oczekujesz od swojego życia, od związków, od tego, jak powinna wyglądać Twoja miłość, przyszłość i rodzina, którą pewnie chcesz założyć. Rozważ wszystkie za i przeciw, zastanów się, co podpowiada rozum, serce i rozsądek. Nie sumienie. Nie litość. Kieruj się uczuciem, tym, co Twe usta zapamiętały, co mają w sobie do dziś. To, czego pragniesz.
- Ale ja nie jestem pewna...
- Musisz podjąć decyzję inaczej...
- Odezwała się ta, która potrafi się zdecydować!
Stylistka zasłoniła usta dłońmi, zrozumiawszy co powiedziała. Widziała niesmak, który pojawił się na mej twarzy.
- Angie ja... prze-przepraszam... - wyjąkała Nala i zastygła w bezruchu, widząc jak wstaję od stołu.
- Masz mało czasu. Jedno z nich zostanie zranione i musisz podjąć decyzję, kto będzie tą osobą. Najważniejsze jednak jest to, byś nie zraniła przy tym samej siebie. Ktoś zawsze ucierpi przy podjęciu decyzji. Nie ma innej opcji. - powiedziałam spokojnie i odwróciłam się, idąc w kierunku salonu. Zatrzymałam się przy framudze drzwi i spojrzałam na przyjaciółkę kątem oka. - Skąd pewność, że decyzji nie podjęłam już dawno temu? - szepnęłam i zostawiłam ją samą z myślami.
Podrapałam się w tył głowy.
- Było minęło. Nie ma co się tym martwić. - odparłam wzruszając ramionami. - Najważniejsze byś ochłonęła, pogodziła się z tym, co się wydarzyło i poważnie to przemyślała. W Twoim przypadku nie ma zbyt wiele czasu. Jedno może wygasnąć, drugie się rozwinąć, i tak coś stracisz, niezależnie od decyzji. Najważniejsze byś nie żałowała podjętych kroków.
Zamilkłam, gdy usłyszałam donośny huk, dobiegający zza ścian. Nala podniosła się do siadu i zmartwiona spojrzała na mnie, nie wiedząc co się stało. Uspokoiłam ją gestem dłoni, nakazując zostać w pokoju. Musiała sprawiać pozory chorej, ot co. Wyszłam z jej sypialni i wparowałam do jadalni z poirytowaną miną.
- Co do kurwy nę... - zawiesiłam głos i zamrugałam, stając w drzwiach.
Nie spodziewałam się takiego widoku.
Woohyun stał nad stołem, opierając zaciśnięte na blacie palce. Głowę miał spuszczoną, wszyscy patrzyli na niego ze zdumieniem, zwłaszcza zdezorientowany Myungsoo.
- No co? Co powiedziałem nie tak? - zapytał Visual.
- Czasem Twoje nierozgarnięcie bywa urocze. Ale teraz już przeginasz. - powiedział cicho Namstar, nie ukrywając swego niezadowolenia. Chłód, który pojawił się w jego tonie sprawił, że cofnęłam się o krok. W jadalni nastała cisza, nawet mała Vicky patrzyła niepewnie na wokalistę, zastanawiając się, gdzie podział się nasz sercowy książę.
Woohyun nie dodał nic więcej. Odszedł od stołu i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Gdy przeszedł obok, złapał za mój nadgarstek i pociągnął za sobą, sprawiając, że chcąc nie chcąc, poszłam za nim.
- Ej! - zawołał za nami Sunggyu, który teraz sam wstał od stołu.
- Zostaw ich. - usłyszałam jeszcze uspokajający głos Howona.
Potem już tylko trzask drzwi i nas dwoje, ja i Woohyun na korytarzu.
Chłopak podszedł do przeciwległej ściany i oparł się o nią przedramieniem, zaciskając pięść. Patrzyłam na niego, nie wiedząc nawet co zrobić. Był moment, w którym otworzyłam usta chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowo nie przeszło mi przez gardło.
- Czasem go za to nienawidzę. - mruknął Hyunnie.
W jego głosie słyszałam nutkę goryczy, dziwny smutek i żal, a może to po prostu desperacja?
Pokręcił głową i spuścił ją, spoglądając teraz na swoje czarne tenisówki.
- Może... Może się myliłem? - zaczął po chwili. - Może nie był dla niej odpowiedni?
Westchnęłam bezgłośnie i spuściłam wzrok.
- Jak można nie widzieć, że ktoś na kim Ci zależy cierpi? Przecież powinno się to wyczuć, Twój własny humor znika, nie ma radości, gdy ukochana osoba jest smutna. Jak można... - zawiesił głos i westchnął, obracając głowę ku mnie. - Powiedz, czy to nie przysporzy jej więcej bólu? Brak wsparcia z jego strony? Przy durnej chorobie? A co jeśli to jednak coś poważnego, co jeśli...
- Spokojnie, chyba teraz troszkę się zagalopowałeś... - zaczęłam i uniosłam dłonie w uspokajającym geście.
Chłopak odetchnął i podniósł wzrok, patrząc teraz w sufit.
- Angie... Jeśli ja nie jestem odpowiedni... jeśli Myungsoo nie jest... to kto? - zapytał szeptem.
Przygryzłam dolną wargę.
- Dlaczego uważasz, że jesteś nieodpowiedni? - spytałam, przechylając głowę na bok.
- Nie mogę jej dać szczęścia. - odrzekł, z dziwną pustką i smutkiem w oczach.
Moje źrenice rozszerzyły się na dźwięk tych słów. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Kłamię. ukrywam swe uczucia pod osłoną żartów i tych całych serduszek. Jestem dziecinny, przecież... to tak jakby wzięła dziecko pod opiekę. A... A nie umiem być dojrzały i poważny. Gdy próbuję, ludzie mówią, że to urocze, nie męskie. Poza tym... jestem niezdecydowany.
Zamilkł na moment i stęknął, uśmiechając się słabo.
- Jak mogę uszczęśliwić kogoś, kto stara się ze wszystkich sił, a ja nie mówię prawdy? Sprawiam, że się martwi, że się denerwuje, nawet jeśli pośrednio z mojej winy?
Zamrugałam parokrotnie. Spuściłam wzrok.
Woohyun miał rację. Ja też kłamałam i nie przyznawałam się do uczuć. Sprawiłam, że w pewnym momencie Sunggyu zaczął mnie nienawidzić, wykrzyczał mi to prosto w twarz, mówiąc ile cierpienia przysparzam innym. Sprawiłam, że Hoya martwił się o mnie, gdy ignorowałam jego telefony. Jak mogę kogoś uszczęśliwić, jeśli zachowuję się niczym dziecko? To tak... jakby wziąć dziecko pod opiekę.
Sens słów chłopaka dotarł do mnie z podwojoną siłą. Jakbym usłyszała opis samej siebie i sytuacji dotyczącej właśnie mnie.
- Angie... czy mogę...
Nieśmiałe zapytanie Woohyuna wyrwało mnie z krótkiej zadumy. Spojrzałam na niego pytająco. Skinęłam głową, widząc jego rozłożone szeroko ramiona, oraz oczy pełne potrzeby bliskości, przyjaciela. Pozwoliłam mu na ten uścisk, wiedząc, że to jedyne wsparcie, które mogłam mu teraz podarować.
- Yah. - usłyszałam burknięcie i lekki trzask drzwi.
Odsunęłam się od wokalisty i spojrzałam w kierunku, z którego dobiegł głos.
W drzwiach mojego apartamentu stał lider. Łypał spode łba na przyjaciela, jakby właśnie zabił mu matkę.
- Co to za obściskiwanie? - zapytał niezadowolony.
Westchnęłam cicho i pokręciłam głową, nie mając zamiaru tego komentować. Ta jego nadopiekuńczość zaczynała mnie drażnić. Czy on w każdym widział wroga? Czy Howon był jedyną osobą, która znała pojęcie przyjaźni?
- Hyung, kocham Cię jak brata, ale Ty też czasem przesadzasz. - szepnął Woohyun, wyraźnie znużony i zasmucony. - Idę potrenować... - dodał cicho i poklepał mnie po ramieniu, z lekkim uśmiechem. Gyu nie uraczył nawet spojrzeniem. I tak czuł na sobie ten jego wzrok, który nie wróżył nic dobrego.
- Co to w ogóle było? - zapytał Sunggyu nieco naburmuszony.
Popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.
- Woohyun ma rację. Twoje zachowanie jest wręcz okropne. Co to był za ton głosu? To spojrzenie? Czy Hyunnie Ci coś zrobił? - zapytałam z wyrzutem.
Sunggyu uniósł brwi, ukazując w ramach wyjątku swe oczy i pokręcił głową zdziwiony.
- O czym Ty mówisz? Moje zachowanie okropne? A to przytulanie się za drzwiami? - odparł, wciąż trzymając się swego.
Parsknęłam śmiechem i westchnęłam.
- Hyunnie potrzebował teraz przyjaciela. Tym najbliższym, któremu chciał się zwierzyć, byłeś Ty. Ale zapomniałeś, czym jest przyjaźń. I to ja musiałam być tą, która go wesprze. Tak, przytuliłam go. Wiesz czemu? Bo tak robią przyjaciele. Okazują sobie wsparcie. - ostatnie zdanie wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Ty najwyraźniej zapomniałeś, co to słowo w ogóle znaczy. - dodałam z zawodem w głosie.
Lider poruszał niemrawo ustami, jednak nic nie dodał.
Do naszych uszu dotarło ciche, nieco niepewne chrząknięcie. Popatrzyliśmy oboje w stronę, skąd dobiegł głos. Ujrzeliśmy Kyane, przyciskającą do biustu teczkę z papierami. Obserwowała nas z niepewną miną, uśmiechając się skromnie. Wyraźnie nie chciała znaleźć się w takiej sytuacji. Sunggyu spuścił wzrok, drapiąc się w kark zakłopotany.
- Cześć Kyane. - przywitałam się, uśmiechając się do niej pokrzepiająco.
Wiedziałam, że czuła się głupio, ale to nie jej wina, że się kłóciliśmy. Najważniejsze, by nie dowiedziała się Nala. Ta to by się dopiero czuła winna!
Westchnęłam i podeszłam do nowej koleżanki, kładąc dłoń na jej ramieniu.
- Nie miałaś przypadkiem lecieć do Polski na tydzień? Przecież nie mamy nic w planie.
Kyane skrzywiła się na dźwięk tego ostatniego słowa i zdobyła się na niewinny uśmiech.
- Co? - zapytałam, marszcząc brwi.
W międzyczasie spojrzałam na Sunggyu, który stał z boku i nas obserwował.
- Nie powinieneś gdzieś teraz pójść? - spytałam.
- O... Ja... - wybąkał niepewnie i znów podrapał się w kark. Uśmiechnął się lekko i skinął głową. Chwycił za klamkę apartamentu i wszedł do środka.
Woohyun. Miał iść za Woohyunem. Co za kretyn.
- Wracając do tematu... - zaczęłam i popatrzyłam znów na menadżerkę.
Wyraźnie biła się z myślami, jak ująć w słowa to, co miała mi do przekazania.
- No więc... Musimy jechać na plan zdjęciowy... - zaczęła niepewnie.
Uniosłam brwi w oznace zdziwienia.
- Jaki plan zdjęciowy?
Przed chwilą jej powiedziałam, że nie mamy nic w planach! Mam wolne do cholery!
- Dostałaś rolę w dramie...
Zmrużyłam powieki, patrząc na nią jak na następną ofiarę krwawej masakry.
- Kurwa... no nie.
- Zostałaś polecona i przyjęta bez zbędnych przesłuchań i trzeba jechać...
- No po prostu kurwa no nie.
Nastała chwila ciszy, przerwana moim cichym westchnieniem.
- Kiedy?
- No... najlepiej teraz, bo wszystko zaczęło się jakieś piętnaście minut temu.
- Aha... okej, tylko ubiorę buty. - mruknęłam i weszłam do mieszkania, zatrzaskując drzwi.
Zaraz jednak otworzyłam je z rozmachem i po korytarzu rozległ się mój krzyk:
- ŻE CO?!
~
- Nie mogę uwierzyć, że czytali scenariusz beze mnie. - mruknęłam i skrzyżowałam ręce.
Menadżerka popatrzyła na mnie z ukosa.
- Sama przecież powiedziałaś, że w dupie masz jaki to scenariusz i nie będziesz go czytać razem z nimi.
- Kyane, czy chcesz zakończyć swą karierę menadżera w tak młodym wieku?
Dziewczyna pokręciła energicznie głową, na co odpowiedziałam uśmiechem.
- Więc nie łap mnie za słówka, jedynie potakuj.
- Ale... to niesprawiedliwe tra...
Zamilkła czując na sobie mój piorunujący wzrok.
- Spra-sprawdzę, gdzie reżyser. - wydukała i poszła gdzieś przed siebie.
Westchnęłam i rozejrzałam się po planie.
Kto mógł mnie polecić?
Przeszłam kilka kroków, obserwując scenarzystów podczas pracy, przygotowujących scenografię i oświetlenie. Usłyszałam głos Kyane i obejrzałam się, by sprawdzić, skąd dobiegał. Zrobiłam wielkie oczy, widząc, kto jej towarzyszy.
- To Ty?! - wrzasnęłam, gdy tylko znaleźli się blisko mnie.
Wokoło nastała cisza, a skrępowany mężczyzna zamachał rękoma i zaraz naprowadził wszystkich na swoje stanowiska pracy. Potem odchrząknął i spojrzał na mnie uradowany.
- Moja ulubiona aktoreczka! - zawołał rozkładając szeroko ramiona.
- A w ryj pan chcesz? - zapytałam w odpowiedzi.
Kyane pisnęła aż i stanęła przede mną, wymachując rękoma w przepraszającym geście, tłumacząc coś o braku znajomości kultury koreańskiej. Wspomniała też coś o jakimś upadku ze schodów i uderzeniu w głowę dziś z rana. Czyżby miała wypadek, o którym nic nie wiedziałam?
- Ona taka zawsze. Ja to wiem. Jest naturalna, to dlatego uznałem, że jest idealna do tej roli. - powiedział klasnąwszy w dłonie.
Uniosłam brwi patrząc na niego z politowaniem.
- On naprawdę chce dostać po ryju? - zapytałam.
Reżyser zareagował śmiechem, poklepał mnie po ramieniu i zaproponował zapoznanie się z obsadą. Osobiście wręczył mi skrypt z całym tekstem do pierwszych trzech odcinków i odszedł, żegnając nas pogodnie. Zaraz zaczęłam kartkować cały scenariusz, dokładnie sprawdzając każde zapisane zdanie.
- Nie sądziłam, że będziesz aż tak podekscytowana. - szepnęła zdziwiona Kyane, po czym zmarszczyła brwi. - Mam dziwne wrażenie, że znasz tego reżysera.
Spojrzałam na nią znad scenariusza.
- Gdybyś starannie przejrzała historię mojego aktorstwa, wiedziałabyś, że grałam w jednej z jego dram, dzięki której skubaniec odniósł sukces.
- Oooooch, mówisz o tej dramie z Hoyą i...
- Tak. - przerwałam jej nim dokończyła.
Rozejrzałam się wokoło, a zauważając kogoś przeglądającego skrypt, podeszłam doń i wyrwałam mu z rąk kartki, zaraz je czytając. Znów usłyszałam cichy pisk Kyane i chyba coś mówiła do tego człowieczka. Coś o amnezji i wypadku samochodowym? Ale co obchodzi ich jej przeszłość? Biedna dziewczyna.
- Co to było? - syknęła spanikowana menadżerka.
Spojrzałam na nią pytająco.
- Że ten skrypt? Słuchaj, znam tego reżysera. Każdy aktor dostawał inny scenariusz, usuwał część jakiejś sceny, by aktorzy byli bardziej wiarygodni uczuciowo i emocjonalnie.
- Sprytne. - szepnęła Kyane, z błyskiem w oku.
Czy ona właśnie wyraziła swój podziw?
- I w ogóle kogo ja tu gram? - zapytałam, zmieniając temat.
Kyane wzięła scenariusz do ręki i przekartkowała na sam początek.
- Kate jest młodą aktorką i modelką, która przylatuje do Korei Południowej kręcić swój nowy serial. Lee Donghyuk, nieco zwariowany na jej punkcie fan, spotyka ją idąc do pracy. Odkrywa, że jego ukochana aktorka skrywa pewien sekret, jest w związku. Postanawia zmienić jej życie, wchodząc do niego na siłę. Obsesyjna miłość, pragnienie szczęścia, trudne życie artystów, to tematy, które porusza ta dra...
- Świetnie, więc będę aktorką, która ma psychicznego fana. - przerwałam jej w czytaniu. Westchnęłam i skrzyżowałam ręce, niezbyt zadowolona. - Ciekawe, kto nim będzie.
- Angie! - usłyszałam znajomy głos, przepełniony ekscytacją.
Powoli obróciłam się i zrobiłam przerażoną minę, widząc w oddali lidera Beast, który machał do mnie z niesamowitą radością. Skrzywiłam się nieco, odmachałam i zaraz odwróciłam się.
- Spierdalamy. - szepnęłam do Kyane, która wydawała się zaskoczona i stała w miejscu.
- Znasz Doojoona? - spytała zdezorientowana.
- Tak, znam, a czy teraz możemy spierdalać zanim ten koleś do nas...
- Co tam? - usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam.
Popatrzyłam na lidera Beast i uśmiechnęłam się niepewnie.
- Cześć. Nic. Co... co tu robisz? - zapytałam niewinnie, choć byłam lekko zdenerwowana.
Jeśli zacznie pytać, czemu nie odpisywałam na wiadomości, będę musiała wymyślić kolejne kłamstewko, a chyba zaczynało mi brakować pomysłów. Już nie byłam pewna, która wymówka została użyta.
- Och, będę grał w dramie. - odparł z uśmiechem.
Wsadził ręce do kieszeni i patrzył na mnie, jakby oczekiwał jakiejś odpowiedzi z mojej strony.
- Uhm... kogo? - dodałam, bo chcąc nie chcąc, byłam ciekawa.
- A jakiegoś psychicznego fana, czy coś takiego. - odrzekł, machnąwszy ręką.
Rozchyliłam usta ze zdziwienia. Brakowało mi jedynie śmiechu Nali i Vicky w tle.
- Psychicznego fana powiadasz... - szepnęłam zażenowana.
- A Ty? - odparł robiąc pytającą minkę.
- Twój obiekt zainteresowań. - odpowiedziała Kyane za mnie, wbijając mi gwóźdź do trumny.
Zamknęłam oczy, ciesząc się, że mojej przyjaciółki tu nie było.
- Ooooo, ale super. To będziesz z nami pracować. Fajnie. Stworzymy niezły trójkąt. - powiedział Doojoon, kiwając głową z zadowoleniem.
Uniosłam brwi, a Kyane aż parsknęła śmiechem, z trudem powstrzymując się od głośnego wybuchu. Przysłoniła usta, a zdziwienie na twarzy Doojoona, rozbroiło nas jeszcze bardziej.
- No co? - zapytał zdezorientowany.
- Powiedziałeś trójkąt. - powiedziałam zmieszana.
- Och, nie, nie, nie. Nie o to mi chodziło! W sensie... trio. Trio. Miałem na myśli trio! - zawołał speszony i zamachał rękoma w geście obronnym.
- Właśnie. Trio? Ty i Angie, oraz...? - zagadnęła Kyane, chcąc w ten sposób zmienić temat rozmowy.
- Koniec! Żadnych więcej pytań! - zawołałam poirytowana, nie pozwalając im na kontynuowanie tego wątku.
Zamknęłam oczy i odetchnęłam, licząc do trzech. Otworzyłam potem powieki i rozejrzałam się wokoło. Zapowiadała się świetna zabawa. Naprawdę.
~
- Ale może was jednak odwieźć?
- Nie, nie trzeba.
- Właściwie...
- Nie Kyane, nie potrzebujemy podwózki.
- Ale to żaden problem dla mnie.
- Widzisz? Nie wypada odma...
- To idę na piechotę.
- No ale.. Angie poczekaj na mnie!
Menadżerka pożegnała się z Doojoonem, dziękując za propozycję i pobiegła za mną, w ostatniej chwili zdążywszy wsiąść do windy. Spojrzała na mnie pytająco.
- Unikasz go jak ognia, czy mi się zdaje? - spytała.
Westchnęłam, wciskając odpowiedni przycisk.
- Unikam go bardziej od ognia. - mruknęłam.
- Przesadzasz.
- On potrafi wysyłać kilka wiadomości dziennie. Pozdrawia mnie we wpisach na twitterze. Niektórzy fani, którzy nas lubią oboje, stworzyli pairing. Nawet widziałam jakieś scenariusze napisane z naszą dwójką. DooGie. Tak nazwali ten pairing.
Kyane popatrzyła na mnie, wciąż nie rozumiejąc mojego podejścia.
- Po prostu Cię lubi. A wspólne wasze występy czy coś, na pewno zwiększą popularność Twojej osoby. No i co więcej, zyskasz przyjaciela. Zakolegujesz się z Beast!
Westchnęłam cicho.
- Nie zależy mi. Niech da mi spokój. Jest upierdliwy jak... - zawiesiłam głos, zrozumiawszy, że chciałam wspomnieć o Sunggyu.
~
Pokój był pogrążony w ponurej ciemności. Panowała absolutna cisza. W pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Zaczął wibrować na nocnej półce. Powoli podniosłam się znad poduszki i wymacałam komórkę, odbierając połączenie.
- Kogo mam zajebać za budzenie mnie? - wymruczałam rozespana.
- Angie...? - usłyszałam niepewny szept.
Uchyliłam powieki, zrozumiawszy kto dzwoni.
- Soryong? Mam nadzieję, że masz ważny powód, by dzwonić o... -zawiesiłam głos i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dostałam niestety chwilowego oczopląsu, więc musiałam odczekać aż wzrok przyzwyczai się do światła. Dopiero wtedy odczytałam godzinę. - O trzeciej w nocy. - dokończyłam i westchnęłam.
- Wpuścisz mnie?
Delikatny szept odbił się echem w telefonie. Potrzebował rozmowy. Ale kurwa o tej porze? I był już pod drzwiami? Cholera.
- Przecież macie swoje klucze do naszego apartamentu.
- Nie jestem pełnoprawnym gościem teraz i... nie chcę się wpraszać. - szepnął zmieszany.
- Dobra. - mruknęłam z nieukrywaną łaską.
Rozłączyłam się, mając nadzieję, że brzmiałam na tyle obojętnie, jak chciałam. Martwiłam się o sytuację przyjaciółki, choć nie chciałam tego okazywać. Miałam swoje problemy, o których w sumie nikt nie wiedział, ale nie przeszkadzało mi to. Były teraz ważniejsze sprawy do załatwienia.
Wstałam z łóżka, zarzuciłam szlafrok i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę przedpokoju. Otworzyłam drzwi mieszkania i faktycznie, stał przed nimi członek zespołu Tasty. Zaprosiłam go gestem dłoni i zamknęłam drzwi, idąc za nim do salonu.
- Coś się stało? - zapytałam, przecierając powieki.
Soryong nie zareagował na moje słowa, jedynie zmienił swój kierunek. Skręcił w stronę pokoju Nali, do którego po cichu wszedł. To mnie rozbudziło momentalnie i spanikowana poleciałam za nim. Weszłam do sypialni przyjaciółki i zastygłam w bezruchu, zaskoczona widokiem.
Soryong siedział na brzegu łóżka, na którym spała Nala. Była pogrążona w naprawdę mocnym śnie, więc nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co się działo. Widziałam, jak chłopak wyciąga ku niej dłoń, jak niepewnie ją cofa i zaciska w pięść, bijąc się z myślami. W końcu jednak sięgnął palcami do jej policzka, który delikatnie pogładził, przechodząc do kręconych włosów, które przeczesał w czułym geście. Widziałam jego lekki choć smutny uśmiech, gdy na nią patrzył. Tak nie zachowuje się ktoś, komu obojętne są uczucia.
- Tęsknię za Tobą. - wyszeptał i pochylił się, ucałowawszy jej czoło.
Przysłoniłam usta dłonią, czując wzruszenie. Cieszyłam się, że było tak ciemno, że nie było widać wyrazu mojej twarzy. Soryong w końcu wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- Wiesz o wszystkim, prawda? - spytał cicho, na co skinęłam głową. - Czy...
- Wiem tylko ja. - odrzekłam, uspokajając jego obawy.
Wyszliśmy z sypialni koleżanki. Chłopak chciał wyjść, kierował się nawet w stronę przedpokoju, jednak zawahał się i zatrzymał. Oparł się o ścianę i powoli osunął na podłogę, podkulając nieco nogi. Oparł na nich swe przedramiona i spojrzał w sufit. Przystanęłam obok, zastanawiając się, czy powinnam sama się odezwać, czy może milczeć. Soryong jednak wyprzedził jakiekolwiek gesty z mojej strony.
- Wciąż pamiętam... jak to jest trzymać jej ciepłą dłoń... - szepnął i uśmiechnął się delikatnie. - Wszystko zaczęło się, gdy wyjechaliście. Ty, do Japonii. Infinite, w trasę. Nala pracowała z nami. Każdy dotyk... pamiętam każdy dotyk...
~
- Mogłabyś mi zrobić w końcu jakieś blond włoski. Jak miałem przy debiucie. - burknął Daeryong przeglądając się w lustrze.
- Najchętniej to bym Cię ogoliła na łyso. - mruknęła Nala, po raz kolejny próbując zaczesać włosy chłopaka.
Ten człowiek był chyba jedyną osobą, do której dziewczyna odnosiła się bez szacunku czy też żadnych skrupułów. Irytował ją i nic nie potrafiło tego zmienić. A codzienne zmagania z nim w garderobie, były dla niej mordęgą.
- Najchętniej to bym zabrał Angie na randkę. Może pojadę do niej do Japonii, niech zobaczy jaki jestem ładny. - zaśmiał się Daeryong.
Nala popatrzyła na niego z politowaniem.
- Wiesz, chyba jednak zmieniłam zdanie. Najchętniej to bym Ci po prostu łeb ucięła. - mruknęła i użyła lakieru po raz ostatni.
- Koniec. - dodała i odłożyła buteleczkę na stolik.
- No i super! - zawołał, obracając się na krześle, tym samym szturchając stojące na ladzie kosmetyki.
- Daeryooong! - zawołała poirytowana stylistka.
Chłopaka jednak nie było już na sali. Przeklinając go pod nosem, zaczęła wszystko zbierać. W pewnym momencie inna dłoń sięgnęła po tę samą buteleczkę, sprawiając, że ich palce zetknęły się ze sobą. Zarumieniona dziewczyna cofnęła rękę i podniosła wzrok, wpatrując się teraz w błyszczące oczy uśmiechniętego chłopaka.
- Pomogę Ci. - szepnął Soryong, zbierając wszystko z podłogi.
- D-d-dziękuję. - wybąkała Nala i wstała, układając na stole buteleczki, które podawał jej chłopak.
~
- To ja spędzałem z nią czas. Rozweselałem, choć nie wiedziałem, czy robiłem to dobrze. Ale słyszeć jej śmiech... było tym, czego naprawdę chciałem... - szepnął Soryong.
Westchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony.
- Za co?
- Za to, że się nią zaopiekowałeś, gdy mnie nie było w pobliżu. Potrzebowała mnie, choć nie chciała się do tego przyznać.
- Wiedziała, że jesteś w pracy.
- Wiedziała, że przylecę z Japonii, by jej pomóc. Czułaby się winna, wiedząc, że przyjeżdżam z jej powodu.
- No tak. - szepnął Soryong i uśmiechnął się weselej. - Cała Nala. Troszczy się o swych bliskich.
Pokiwałam głową.
- Byłeś przy niej, gdy dowiedziała się o Myungsoo. Prawda?
Chłopak skinął w odpowiedzi głową.
- To właśnie wtedy... Wszystko się zaczęło....
~
Soryong zastukał do drzwi apartamentu, odetchnąwszy cicho. Od kilku dni Nala nie chciała się z nimi widzieć. Bał się, że Daeryong znów coś zbroił. Nie chciał wchodzić do środka na własną rękę, ale nie miał chyba innego wyjścia. Nala w ogóle nie odbierała telefonów, nie otworzyła drzwi. Coś mogło się stać. Dlatego użył swojego kompletu kluczy. Wszedł do środka, zastając pozasłaniane okna w salonie. Była pustka, panowała cisza. Jedyne co dotarło do jego uszu, to cichy szloch. Zaraz przeszedł do pokoju, z którego dobiegał ten przykry dźwięk. Wszedł do środka, zastając kolejną ciemność.
- Nala? - zapytał Soryong niepewnie.
Szloch ucichł, rozległo się pociągnięcie nosem i ciche westchnienie.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony chłopak, wchodząc w głąb pokoju.
- Wszystko okej. - wyjąkała, z trudem kontrolując swój głos.
- Hej... - szepnął i usiadł na brzegu łóżka. Ostrożnie pogłaskał Nalę po wystającej czuprynie włosów. - Nie musisz się chować wraz ze swym problemem. Staw mu czoła, pomogę Ci. - dodał ciepło, uśmiechając się delikatnie.
- Myungsoo... - szepnęła i odsłoniła kołdrę, siadając na swym łóżku. Już nie przejmowała się tym, że Soryong zauważy jej zalaną łzami twarz. Chciała to z siebie wszystko wyrzucić. - Czy to było tylko głupim zauroczeniem? Zafascynowaniem? Okazało się, że Myungsoo ma dziewczynę. - zaszlochała.
Chłopak zamrugał zaskoczony.
- To niemożliwe, przecież wiedzielibyśmy czy...
- Ja... ja nie wierzę, że wszyscy by wiedzieli. Trzeba się dobrze ukrywać i... i... pewnie i tak nic do mnie nie czuł. Bo jak? Skąd? Nie okazywał tego tak, bym cokolwiek mogła zrozumieć. A ja naprawdę nie wiem, jak... jak mam teraz się zachować. Nie mogę być zła. Nie byliśmy w związku. Może nic między nami nie było, a wszystko było przypadkowe? Każdy jego gest i słowo? Każde spojrzenie, każde... - zawiesiła głos, czując przyjemne ciepło, które rozeszło się po jej ciele. Delikatne muśnięcie, które zetknęło jej usta z innymi. I ten dreszcz, pozostawiający dziwne zawirowanie w jej brzuchu. Pocałunek został przerwany, a ciepły oddech owionął jej twarz. Dziewczyna zamrugała i popatrzyła na chłopaka pytająco. Ten, podniósł się nieco i spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem.
- Przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać. - przyznał skruszony.
Nala patrzyła na niego z lekkim rumieńcem na twarzy i cieszyła się, że tego nie było widać. Ten pocałunek był... był inny, niż jakiekolwiek, które miała w swym życiu. Był delikatny, wręcz nieśmiały, pełen niepewności, a jednak z uczuciem.
- Nie przepraszaj. - powiedziała cicho i przymknęła lekko powieki. - Zrób to jeszcze raz. - dodała cicho i zamknęła oczy, czekając na jego ruch.
Na początku wydawał się niezbyt przekonany, czy powinien, jednak zrobił to, w końcu sam tego chciał. Dlatego znów musnął jej usta, pozwalając by ten pocałunek zmienił się w bardziej czuły, wręcz namiętny. W pewnym momencie Soryong cofnął się i ujął w dłonie policzki dziewczyny.
- Nie chcę byś myślała, że wykorzystuję Twe chwile słabości. Nie chcę też, byś uznała, że ten pocałunek zobowiązuje Cię do czegokolwiek. Bo tak nie jest. Zrobiłem to, bo chciałem i nie zmuszam Cię do niczego. Chcę jednak, byś przemyślała sprawę z Myungsoo. Zastanów się i... daj mu szansę na wyjaśnienia. Może to jakiś błąd. Pamiętaj, że gazety, czy też fani, wszyscy lubią działać na przekór innym. - to mówiąc, pogładził policzki dziewczyny i uśmiechnął się czule. - Zastanów się, czy wasze uczucie było szczere i czy faktycznie istniało między wami.
- Soryong... czemu Ty... - zawiesiła głos, czując palec na swych ustach.
Oczy chłopaka błyszczały pełne uczucia, którego Nala wcześniej nie potrafiła dostrzec. I choć Soryong przekonywał ją, że nie ma żadnej presji czy powodów do zmartwień, to wciąż czuła lekkie poczucie winy.
- Odpocznij. I wyjdź do świata. Potrzebujemy Cię. - powiedział i chwycił jej rękę, którą zacisnął w objęcia swych własnych, ucałowawszy wierzch jej dłoni.
~
- Nie oczekiwałem nic w zamian... Jedynie jej uśmiechu, wiesz? Jedynie... by znów przy mnie była... - szepnął i spuścił głowę, wciąż się uśmiechając lekko.
- Wiedziałeś, że zależało jej na Myungsoo. - powiedziałam i skinęłam głową. - Zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel. To dobrze o Tobie świadczy.
- Nie. Bo to nie była jednorazowa sytuacja.
Zamrugałam parokrotnie, patrząc na niego pytająco.
- Kiedy... Kiedy wróciła z Myungsoo do Seulu... - zawiesił głos i skrzywił się. - Znów ją pocałowałem. I... I ona odwzajemniła ten pocałunek. I wtedy...
~
- Proszę, nie mieszaj mi w głowie! - jęknęła i złapała się za głowę, odsuwając się od chłopaka. Zacisnęła powieki, próbując zapomnieć o tym, do czego doszło.
- Nala... ale Ty...
- Nie, nawet nie próbuj! Jestem z Myungsoo, nie możesz mnie całować, kiedy jestem w związku! Posłuchałam Cię. Wybaczyłam mu, a Ty teraz... Nie, to ja teraz... - zawiesiła głos i zasłoniła usta, czując jak łzy zaczynają spływać po jej policzkach.
- Przepraszam. To było silniejsze ode mnie. Wiem, że to żadna wymówka, ale...
- Nienawidzę tego... tego co do Ciebie poczułam... Tego co było między nami... niech to zniknie, niech wyjdzie z mojej głowy! - zawołała i potrząsnęła głową w akcie desperacji.
I wtedy zobaczyła coś, czego nie chciała. Ból w oczach Soryonga. Stworzyła ranę, której nie mogła teraz zagoić. Zraniła jego uczucia i swoje własne.
- Nie denerwuj się już. - powiedział łagodnie, choć czuła, jak walczył ze swym smutkiem. - Zapomnij o tym. Nie martw się tym. Naprawdę... - szepnął i uśmiechnął się ciepło, choć bez tej znanej jej iskry w jego ciemnych oczach. Wyszedł, żegnając ją czułym spojrzeniem, mimo słów, które wypowiedziała. Zostawił ją samą, choć w głębi serca, nie chciała tego. Nie, ona już nie była pewna czego chce.
~
- Nie mów jej, że tu byłem. - powiedział Soryong i spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nawet mnie bolały jego słowa i to, jak ukrywał swój ból.
- Powinna wiedzieć, że przyszedłeś. Myungsoo nie sprawdził, co się z nią dzieje. On... on nawet nie zauważył, że coś jest nie tak... - szepnęłam i spuściłam wzrok. - To powinno dać jej do myślenia.
- Nie, nie wykorzystuj tej sytuacji przeciwko niemu.
- Co? - zamrugałam zdziwiona. - Przecież... przecież jeśli to zataję, będzie myślała, że ją olałeś. Nie może tak być.
- Chciała zapomnieć o tym uczuciu. Nie mogę jej zmusić do zmiany zdania.
Westchnęłam i stuknęłam się w czoło. Kucnęłam przed chłopakiem i złapałam go za ramiona, potrząsając nim lekko.
- Ty głupku, walcz o nią. Nie poddawaj się. Nie pozwól, by poszło po jej myśli. Nie może uciec przed problemami. Musi je rozwiązać. Pomóż jej w tym. Nie rezygnuj. Uczucie rośnie, gdy pokazujesz swą determinację. - powiedziałam, patrząc na chłopaka z zawziętością.
„Zawalczę o Twój uśmiech. Jeszcze kiedyś spojrzysz na mnie w ten sposób jak na Sunggyu Hyunga. Nie, spojrzysz na mnie cieplej. Zobaczysz. ”
Słowa Howona odbiły się echem w mojej głowie.
To był najlepszy przykład, co powinien zrobić teraz Soryong. Musiał walczyć! Jeśli Myungsoo nie miał zamiaru, niech on pokaże, że mu zależy.
- Masz rację. - powiedział i uśmiechnął się lekko, tym razem z większą ikrą. - Zawalczę o to, co czułem i co czuję. - dodał i wstał, pomagając mi stanąć na równe nogi.
- Dzięki. Potrzebowałem tego. - powiedział i objął mnie, klepiąc po plecach w przyjacielskim geście.
- O matko, znów się zaczyna. - mruknęłam, krzywiąc się pod wpływem tych wszystkich czułości.
~
- Dobra. Koniec tego opierdalania się! - zawołałam, wparowując do pokoju Nali. Odsłoniłam okna i zerwałam z niej kołdrę. Pokręciła się niespokojna, zasłoniła głowę poduszką i wyburczała coś o proteście.
- Nakurwiaj nas nakarmić! - dodałam wskazując na drzwi.
- Jestem w depresji. - jęknęła Nala, nie chcąc wstawać.
- Chcesz byśmy wszyscy byli w depresji? - spytałam, krzyżując ręce na biuście.
- Nie...?
- To wstawaj i pokaż, że nie musimy się martwić!
- Ale...
Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Przemyśl to. Nie pozwalaj, by bliscy martwili się o Ciebie tak bardzo. Pozwól sobie pomóc, albo chociaż zwalcz to uczucie bezsilności. Takie jest życie. - szepnęłam i wyszłam, zostawiając przyjaciółkę samą ze swymi myślami.
Weszłam do swojego pokoju i odpaliłam lapka, chcąc poszperać w internecie. Informacja o nowej dramie szybko się rozniosła. Już cały internet huczał od dyskusji czy to będzie dobry materiał. Z ciekawości zajrzałam na swoją pocztę. Spam za spamem, jednak coś wydało mi się dziwne. Jedna z wiadomości miała tytuł: Tylko Ty. Weszłam w nią i zamrugałam, widząc załączniki.
Na każdym było zdjęcie. Ale nie byle jakie. Na każdym byłam ja. Wychodząca z hotelu, kupująca herbatę w sklepie, rozmawiająca przez telefon, idąca ulicą, wsiadająca do samochodu, machająca fanom, czy nawet podczas opuszczania planu zdjęciowego. Wzruszyłam jednak ramionami i usunęłam to, uznając za kolejny spam. Przecież każdy mógł mi to wysłać, nieświadom czyj to e-mail.
Spojrzałam na zegar i westchnęłam. Kurde, zaraz czas zbierać się na plan zdjęciowy.
~
Spojrzałam na swój telefon. Kolejne nieodebrane połączenie od Sunggyu. Nie mam czasu na rozmowy z nim. Zresztą, jestem zła za jego ostatnie zachowanie. I tak szybko mu nie wybaczę. Ten chłopak już chyba zapomniał czym jest przyjaźń. Niech sobie przypomni, ale bez mojej pomocy.
Aj, nieważne! Teraz jedziemy na plan zdjęciowy! Koniec rozmyślania o tych wszystkich kretynach z Infinite. Uch. Co za wytwórnia.
- Boże, zazdroszczę Ci. - szepnęła Kyane i westchnęła rozmarzona.
Spojrzałam na nią pytająco.
- Będziesz grać w jednej dramie z Doojoonem!
Patrzyłam teraz na dziewczynę nie widząc wciąż związku.
- No i?
- No i? Przecież zagrasz z Doojoonem! Wysokim i przystojnym Doojoonem! Dobrze zbudowanym!
- Kurde, ale bez scen łóżkowych przecież!
- Ach...
- E-ej, czy ja słyszałam zawód w Twym głosie?!
Kyane udała, że patrzy gdzieś w bok, ignorując moje pytanie. Dmuchnęłam w kosmyk włosów, który zsunął mi się na twarz. Co za dziewczyna.
~
- Nieeeeeeeeeeeeee. Nie będę grać takich scen! Nie jestem stworzona do takiej roli! Ten reżyser zrobił to złośliwie! - zawołałam i uderzyłam zwiniętym scenariuszem w czoło.
- Hmm? - wydukała Kyane, patrząc na mnie pytająco.
- Jak mam zagrać zakochaną dziewczynę, która sama przytula się do chłopaka, która go ma sama pocałować?! Tak się nie da! Mogę mu walnąć w twarz, ale nie przytulić! - jęknęłam w akcie desperacji.
Menadżerka popatrzyła na mnie niepewnie, nie wiedząc, czy próbować mnie pocieszyć, czy też może dopingować.
- Może... zrób sobie przerwę? Idź do garderoby, połóż się czy coś? - zaproponowała.
Westchnęłam i skinęłam głową.
Może to był dobry pomysł?
~
- Em...
Podrapałam się w tył głowy, stojąc teraz przed drzwiami. Właściwie, były dwie pary do wyboru i nie byłam pewna, gdzie mogę wejść. Żadne nie było opisane. Otworzyłam jedne i jak się okazało, był tam schowek na miotły.
- Ech... - westchnęłam i poszłam dalej.
Znalazłam kolejne drzwi, opisane jako toaleta. Przecież tam nie usiądę i nie odpocznę. Poszłam na kolejne piętro. Ostatnia szansa. Jeśli teraz nic nie znajdę, to sobie daruję.
- Czy tak trudno tu coś znaleźć? - burknęłam i szarpnęłam za następne drzwi.
Weszłam do środka i zamknęłam je za sobą, uznając, że tu odpocznę i koniec. Westchnęłam i obróciłam się, momentalnie stając jak wryta.
Zrobiłam wielkie oczy, widząc przed sobą mężczyznę, który właśnie ściągał koszulkę. Właściwie, zobaczyłam jego nagie plecy. Obrócił się, kiedy odrzucał koszulkę na bok, dzięki czemu dostrzegłam idealnie zarysowane mięśnie brzucha. Poruszyłam niemrawo ustami. Chłopak najwyraźniej zorientował się, że jestem w środku i popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Poczuł się zmieszany i podrapał się w tył głowy, uśmiechając się niepewnie.
- Ou... chyba... chyba powinnaś... ej?
Zamrugał patrząc na mnie niepewnie. Wyglądałam, jakbym miała zaraz wyzionąć ducha. Wycofałam się aż pod drzwi, do których przylgnęłam plecami, wolną dłonią szukając na ślepo klamki. Rozchyliłam szerzej usta, mając zamiar wrzasnąć, jednak silna dłoń przyciśnięta do mej buzi, uniemożliwiła mi to. Mężczyzna stał dość niebezpiecznie blisko, nie pozwalając mi na żaden ruch.
- Nie krzycz... - szepnął i przyjrzał mi się uważnie. - Hej, czy Ty nie jesteś Angie? Tą, która gra Kate?
Powoli pokiwałam głową, wciąż mając jego dłoń na ustach.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i przymknął powieki, zapominając zupełnie o sytuacji, w której się znaleźliśmy.
- Miło mi Cię poznać. Jestem Lee Joon i zagram Twojego ukochanego menadżera.
No i dodałam coś, po naprawdę długiej przerwie. Tak, wiem, Nala. Pół roku. Wiem, ale lepiej późno niż wcale, nie? XD Ach, no i dzięki za pyszne spaghetti <3
Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze zaglądał i sprawdzał. Jeśli tak, to dziękuję i pozdrawiam!
Postaram się też wrócić na drugiego bloga, ale częstotliwość będzie pewnie długa, w końcu życie prywatne daje nam sporo do roboty. :)
No i dziękuję Kyane, że o mnie wciąż pamiętała i wciąż zaglądała na moje blogi, czekając na mój powrót! <3
CAŁE PÓŁ ROKU MUSIAŁAM CZEKAĆ!!!
OdpowiedzUsuńAle jakoś Ci to wybaczę, w końcu jest rozdział i to nie byle jaki!
Biedny Soryong, tak się troszczy, jest taki kochany.. a Nala jak to Nala, nie popełniając błędów - nie byłaby sobą.
Mam nadzieję, że nam się to poukłada!
Angie i kolejny trójkąt, jak ja to lubię <3 i to całkiem.. ciekawy :D kolejna boska postać - Lee Joon <3 czuję, że będzie się działo :D
Boziu, chcę kolejny rozdział, jak najszybciej <3 będę Cię o niego gnębić :D
Dziękuję Ci za te emocje, które miałaś okazję zobaczyć wczoraj wieczorem, teraz tu siedzę i czekam aż wrócisz z pracy i przeczytasz ten jak zwykle logiczny komentarz :D
Kocham Cię, pisz dużo, już ja się o to postaram <3
Cieszę się, że smakowało!
Nala :)
Wróciłaś! <3
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę. Po prostu na początku nie mogłam uwierzyć, że jest kolejny rozdział... Przecierałam oczy z niedowierzenia, po czym popadłam w dziwny stan euforii. Zrobiłaś nam wszystkim wspaniałą niespodziankę! :)
Hah, Angie jako Matka Polka. Niebezpieczna Matka Polka, która wszystkim doradzi, pocieszy na swój sposób. xD A Soryong... miałam ochotę go przytulić w takiej sytuacji. No bo on... taki... biedny...kochany... Kibicuję mu z całych sił! <3
Haha, nowa drama, nowa postać (Lee Joon! <3) i nowe kłopoty. Hohoho, nie mogę się tego doczekać, co z tego wszystkiego wyniknie. *-* I czyżby Angie miała naprawdę psychofana, bo ten e-mail mnie zmartwił... :<
Zawsze będę pamiętała. O takiej osobowości, o takim poczuciu humoru i takim stylem pisania nie da się zapomnieć. xD Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i powrócisz w pełni z nowymi pomysłami i niewyczerpalną weną. :)
Angie ty żyjesz! Myślałam, że już nie będzie nam dane doczekać się kolejnego rozdziału ;__; A tu taka niespodzianka~!
OdpowiedzUsuńTyle nowości, tyle się dzieje <3
Przy scenie z Soryongiem łezka mi się w oku zakręciła... To było niesamowicie wzruszające i na swój sposób... urocze :) A do tego Angie... taka niepodobna tutaj do siebie, służy radą, ramieniem... nawet za bardzo się nie odgryzała ;P
Kocham to opowiadania i Twój sposób pisania, jesteś niesamowita i na kolejny rozdział jestem wstanie czekać kolejne pół roku, a nawet dłużej xD
Życzę Ci mnóstwo weny i wolnej chwili żebyś mogła coś dla nas naskrobać :)
~Alice
Nareszcie! Tyle czekałam na kolejny wpis. Szczerze już zaczęłam tracić nadzieję na ciąg dalszy. Najlepsze jest to, że weszłam dziś na twojego bloga przez totalny przypadek. A tu taka miła niespodzianka. Nie mogę się doczekać, jak rozwinie się sytuacja. Czy mam się przygotować na kolejnego rywala dla Gyu? Zapowiada się kolejny ciekawy wątek z dramą. Dzięki, że napisałaś, mimo tak długiej przerwy. Powodzenia w pisaniu .
OdpowiedzUsuńHwaiting
Hana
nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dodalaś nowy rozdział! już się bałam, że w ogóle przestałaś pisać to opowiadanie, a to by była wieelka strata.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie odkryłam już jakiś czas temu i zdążyłam je w tym czasie przeczytać nawet kilka razy. Jest naprawdę niesamowicie dobre! masz świetne poczucie humoru, które potrafisz przelać na papier i dlatego pewne sytuacje lub teksty śmieszą za każdym razem. a niektóre sceny pomiędzy Angie lub Nalą a chłopakami... wow, wszystko jest takie obrazowe, że potrafiłam się z tego chichrać przez kilkanaście minut. :D naprawdę masz talent, którego Ci zazdroszczę, dlatego błagam, nie przestawaj tego pisać. chociaż nie powiem, chciałabym widzieć rozdziały troszkę częściej. ;D
zacznijmy od tego, że po tym rozdziale pokochałam Woohyuna i mówię serio, bo wcześniej był tak pod koniec mojej listy w Infinite. Ty to potrafisz namieszać w głowie. :D Myungsoo od poczatku wydawał mi się zbyt dziecinny, niedojrzały jak dla Nali. ona potrzebuje kogoś silnego przy sobie, kto będzie ją wspierać i opiekować się nią. przecież widać, jaka z niej delikatna osóbka. Dlatego L odpada. Soryong na pewno bardzo ją lubi, a może kocha... ale mi się wydaje, że jednak ją wyswatasz z Woohyunem. może się dla niej zmieni i w ogóle będzie sweet i pięknie? bo prawda jest taka, że Nala chyba kochała Myungsoo tylko jako biasa, a w rzeczywistym życiu... wyszło troszkę inaczej. mimo, że ta scenka, kiedy dla niej śpiewał była bardzo romantiko. :D
a jeżeli chodzi o Angie, to... od początku mam przeczucie, że to jednak będzie Hoya. widać różnicę, kiedy piszesz o nim, a kiedy o Sunggyu. i mimo że osobiście kocham Sunggyu tak, że bardziej się już nie da, to... to czuję, że Angie pasuje do Hoyi. on inaczej na nią działa, niż Sunggyu. chociaż wystarczyłoby, żeby Chomik jej coś zaśpiewał i pewnie wybrałaby jego, ale to kretyn i przecież tylko zazdrościć potrafi i krzyczeć na wszystkich dookoła... ale jestem niezadowolona, że jednak wtedy się nie rozebrał i nie pokazał jej absa! jak mogłaś... złamałaś mi tym serce. nie żartuję.
dobra, ja tak sobie piszę i piszę, a tutaj jakiś esej z tego wyjdzie za chwilę. ogólnie to chciałam powiedzieć, że rozdział jest świetny i super, że wróciłaś i pisz więcej, błagam! :D
bardzo podoba mi się to Twoje dzieło i mogę się założyć, że sama jesteś bardzo ciekawą osobą z duużym poczuciem humoru i dystansem do siebie. ;)
Moja zajebista siostra Angie!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie to po prostu ja pierśledztwo
Były tam takie momenty, że Leo spadł z łóżka, bo się prawie popłakałam ze śmiechu :-*
Te sceny z Soryong'iem i Nalcią... Kot ode mnie uciekł, bo płakałam łłłłłłeeeeeeeeeee T-T
Czy tajemniczy e-mail to sprawka Doogie,gyu, czy Angie faktycznie ma psychofana??? To pytanie zostaje tajemnicą, a śledztwo rospoczęte.
Te święte zdanie, co mówiłaś do zdołowanej Naluni, będę Ci je wypominać XD
JADŁYŚCIE SPHAGHETTI BEZE MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!??????????????????????????????????????????
Nala, życzę powodzenia z wyborem. Wybierzesz osobę która okazuje co do Ciebie czuje, czy jej przeciwieństwo???
Bardzo dziękuję fanom Angie, że dajecie komentarze. Bardzo to cieszy moją siostrę że ktoś pozostawia po sobie ślad;-)
Super rozdział Angie!! Czekam na następny;-**
Pozdrawiam wszystkich
Wasza Vicky
Na taki rozdział warto czekać nawet pół roku!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie, jest najlepsze. <3
Do następnego :*
Aaaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuńStraciłam już nadzieję, że dodasz nowy rozdział. Wchodzę nabloga co tydzień i nagle dzisiaj nr 21 szoooooook :)
Poleciłam twoje opowiadanie wieku osobom, ponieważ faktycznie jest najlepsze
Oh nala, udało mi się ostatnio dostać skarpetki z Myungsoo, kibicuję mu całym sercem! Czy on coś wie, dlatego się nie pojawia?
Czekam na następne :)
Jeeeeezu tyle czekania! :D
OdpowiedzUsuńwybacz, że komentuję teraz, bo rozdział przeczytałam z 3 tygodnie temu, ale zapomniałam o komentarzu. XD
no dobra, więc muszę przyznać, że to moje ulubione opowiadanie ze wszystkich, jakie czytałam. A twoje scenariusze też są najlepsze :D
ten rozdział był po prostu cudowny. Nie umiem go inaczej opisać. XD twoje zwroty akcji to normalnie mistrzostwo :P kogo wybierze Nala? Chcę wiedzieć, więc błagam nie każ czekać pół roku ja odpowiedź. :D
Pozdrawiam i życzę weny!
Ciekawy rozdział, ciekawy ^^
OdpowiedzUsuńStwierdzam, iż nienawidzę trójkątów :|
To tak bardzo miesza w głowie... Zwariować można :/
Ech... Moje GyuGie... Moje Nutella.... ;;
Ten Lee Joon na końcu XD
Ech... Weny~
(http://my-exo-dream-pl.blogspot.com)
(http://k-popowe-opowiadania-scenariusze.blogspot.com)