środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 22








- Naprawdę widziałaś nagiego Lee Joona?
Westchnęłam, gdy po raz kolejny usłyszałam to pytanie ze strony menadżera. Spojrzałam na Kyane wymownym wzrokiem, jednocześnie przewracając stronę scenariusza. 
- Ile razy mam powtarzać, że nie był nagi, tylko bez koszulki? - spytałam i wróciłam do czytania.
Dziewczyna westchnęła zasmucona i usiadła na przeciwko mnie, opierając głowę na rozwartych dłoniach. Popatrzyła na mnie, wydymając przy tym wargi w oznace smutku.
- Widziałaś z bliska jego gołą klatę. Zazdroszczę. - mruknęła, po czym pochyliła się nieco, układając przedramiona na stoliku. - Mogłaś chociaż zrobić jakieś fotki. - dodała szeptem.
Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem i zaraz zmarszczyłam brwi, trzepiąc ją delikatnie w głowę. Kyane zrobiła oburzoną minę, łapiąc się zaraz za lekko obolałe miejsce. 
- Yah, nie tak powinien zachowywać się menadżer. - powiedziałam przyciszonym głosem.
- Wybacz, ale wciąż jestem dziewczyną. Młodą, samotną. - skwitowała i znów zrobiła smutną minę.
Przewróciłam oczami i machnęłam ręką, przewracając następną stronę.
- To tylko klata, z dobrze zarysowanymi mięśniami brzucha. - powiedziałam beznamiętnie.
Menadżer popatrzyła na mnie, nie wierząc, że mówiłam o tym bez przejęcia.
- Idealnie zarysowanymi mięśniami brzucha. - poprawiła mnie.
Nie zareagowałam na jej słowa, udając, że skupiam się na czytanej treści. W rzeczywistości, już po raz czwarty czytałam ten sam tekst.  Kyane domyśliła się, że nie jestem typem pilnego ucznia i położyła rękę na kartce, tym samym zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego.
- Mówisz tak, jakby to było czymś normalnym. U nas w Polsce, to rzadkość. To... no... n-no nie interesuje Cię to u chłopaków? - dopytała, czując lekkie zakłopotanie.
Uniosłam wzrok, patrząc w sufit, udając, że zastanawiam się nad tym zagadnieniem. Chyba za dużo czasu spędzałam z Myungsoo, bo to przecież jego charakterystyczny odruch. 
"Według Nali jestem największym zboczeńcem, który chodził po tym świecie i jestem pusta, ale to może pozostać tajemnicą." pomyślałam, robiąc dzióbek z ust.
- Chyba po prostu przywykłam. - skwitowałam, wzruszając ramionami.
- Co? - wydukała zaskoczona Kyane.
Zsunęłam jej rękę z mojego skryptu, ignorując jej zdziwienie.
- Jakbyś mieszkała i żyła z INFINITE tak długo jak ja, też byś była przyzwyczajona. - wyjaśniłam, mając nadzieję, że to zakończy rozmowę.
- Sugerujesz, że oni... - zawiesiła głos i złapała się za policzki, otwierając szeroko usta. 
Zaraz jednak zacisnęła je w wąską kreskę i nachyliła się, znów przeszkadzając mi w udawaniu, iż pracuję. 
- Słyszałam, że Dongwoo paraduje nago po dormie. Czy to prawda? - spytała, z błyskiem w oku.
Zmarszczyłam brwi i trzepnęłam ją lekko w ramię.
- Jasne. Jedenastoletnie dziecko niczemu w tym nie przeszkadza. - mruknęłam.
Kyane zrobiła nieco obrażoną minę, jednak zaraz zmieniła temat.
- Czy to scenariusz tej dramy?
Skinęłam głową.
- Co to w ogóle za tytuł? 
- A niee wieem, jakieś koreańskie gówno. Tanie romansidło. 
Poczułam na sobie wymowny wzrok Kyane, więc popatrzyłam na nią pytająco.
- Co?
- Nie lubisz romansów?
- Nie. Są tandetne. Nierealne. I w ogóle ble. Za dużo czułości, miłości i...
- Czy ta sytuacja w szopie, z Howonem, nie była romantyczna?
Zmrużyłam powieki, przypominając sobie ten fragment swojego życia. Moment, w którym dobrowolnie pocałowałam Hoyę. Sama, od siebie.
- To było pogwałcenie praw człowieka. - mruknęłam.
Menadżer patrzyła na mnie z politowaniem, próbując wywrzeć jakieś wrażenie, jednak nie powiodło się. Zamknęłam scenariusz i wstałam od stolika.
- Gdzie idziesz?
- Do stylisty. Niech mnie przygotuje do tego romansidła. - mruknęłam i odeszłam, nim Kyane zdołała coś dodać.
Westchnęła cicho i pokręciła głową, patrząc na zostawiony przeze mnie skrypt.
- Jak z dzieckiem. - szepnęła i uśmiechnęła się lekko.




~




- Yah! Powiedziałam coś kurde! Jak się zbliżysz, to ukatrupię! Obiecuję, że rozczłonkuję Cię tą pęsetą! - wrzasnęłam.
Kyane wparowała do garderoby, rozglądając się wokoło.
- Co się tu dzieje? - zapytała, widząc, jak chowam się za krzesłem, z przyrządami kosmetycznymi w dłoniach. Stylista stał metr przede mną, z nożyczkami w ręce.
- Zabieraj te łapska, bo jak ciulne Ci w łeb, to ręka, noga, gówno na ścianie! - wrzasnęłam.
- Chciałem tylko podciąć włosy... - wyszeptał niepewnie stylista.
- Żadnego ucinania włosów! Sam se utnij, te z nosa!
- Angie! - zawołała Kyane, łapiąc się za głowę. - Przecież w tym show biznesie tak jest, musisz czasem...
- Pierdole taki interes! Niech mnie od razu usuną z tej całej rubryczki aktorów! - zawołałam po polsku.
- Co to znaczy? - zagadnął stylista Kyane, nie wiedząc, co tym razem krzyczałam.
- To znaczy, że wylądujesz w rynsztoku, jeśli zobaczę Cię z nożyczkami w ręce! W dupę Ci je wsadzę! - wrzasnęłam poirytowana.
- Ej, trochę kultury! - zawołała Kyane, lekko spanikowana.
- Czego Ty wymagasz od Angie? - usłyszałyśmy żeński głos, który wtrącił się nagle do rozmowy.
Cała nasza trójka spojrzała na drzwi, gdzie w przejściu stała niewysoka dziewczyna o ciemnoczerwonych włosach.
- Nala! - zawołałam uradowana i podbiegłam do niej, chowając się zaraz za jej plecami. Pokazałam na stylistę, robiąc obruszoną minę. - Zabij go, on chciał uciąć mi włosy.
- I dlatego odgrażasz się, że odetniesz mu jaja? - jęknęła załamana pani menadżer.
- Tylko jaja? - odparła Nala, niezbyt zaskoczona. 
- Siadaj na krześle, zaraz Cię uczeszę. - powiedziała do mnie, na co grzecznie skinęłam głową i usadowiłam się na fotelu. Łypnęłam spode łba na drugiego stylistę, dając mu do zrozumienia, że nici z jego pracy przy mnie.
- Ja... może porozmawiajmy na zewnątrz... - wybąkała Kyane, prosząc stylistę na korytarz, zamykając drzwi, gdy wyszli.
- Co się stało, że wylazłaś ze swej pieczary? - spytałam, patrząc w lustro, tym samym widząc, jak Nala zajmuje się moimi włosami.
- Ktoś był głodny. - mruknęła, jednak uśmiechnęła się lekko.
Pewnie Vicky nie dawała jej spokoju, albo uśmiechnęła się i pokazała dołeczki. Tak, moja siostra też je ma, jak Myungsoo. Niestety. 
- Gotowa do dramy? Słyszałam, że masz tam ciekawe sceny do odegrania. - zagadnęła Nala.
Westchnęłam i wydęłam wargi.
- Nawet mi nie przypominaj. Nie ma szans, żebym pocałowała go od siebie. Ot tak. Nie i koniec.  - stęknęłam.
Moja przyjaciółka wiedziała, że nie jest to dla mnie proste. Owszem, aktorstwo nie było czymś trudnym, jednak całowanie należało do aspektów bliskości, coś, czego nie chciałam i nie umiałam. Nie, chciałam, ale nie w taki sposób. To nie było dla mnie aż tak naturalne.
- Wyobraź sobie, że całujesz kogoś, kogo naprawdę byś chciała pocałować. - powiedziała Nala, uśmiechając się delikatnie.
To w sumie dobra rada.
Popatrzyłam w stronę drzwi, gdzie w oddali widziałam Lee Joona, który rozmawiał z jednym z aktorów. Zamiast jego prawdziwej twarzy, ujrzałam twarz Sunggyu, zaraz jednak zmieniła się na twarz Howona. Potrząsnęłam przez to głową, niszcząc całą pracę Nali. No cóż, to jej rada tak sprawiła, więc to jej wina. Chyba się ze mną zgodzi?





~




Złapałam się za głowę i westchnęłam niezadowolona. To już kolejny raz, kiedy nie udało nam się skończyć sceny, a to pierwsza, która miała miejsce w hotelu, zaledwie po kilku minutach trwania odcinka! Kluczowa scena, kiedy to psychiczny fan nakrywa zakochaną parę. I ja mam niby ot tak pocałować Lee Joona? Nie umiem!
- Angie, w porządku? - zapytał Lee Joon, który podszedł do mnie. Uśmiechnął się delikatnie, przyglądając mi się z zaciekawieniem. 
- Wybacz, ale... nigdy nie musiałam kogoś tak całować. To dla mnie nowość, nawet gdy chodzi o coś udawanego. - wyjaśniłam szczerze, nie chcąc, by czuł się jakoś odepchnięty.
Mógłby pomyśleć, że to jego wina, a nie w tym sęk. 
Chłopak nie wydawał się strapiony, jedynie uśmiechał się ciepło.
- To... może Ci pomogę? - zapytał.
Zamrugałam i popatrzyłam na niego pytająco.
- J-jak? 
Mężczyzna zrobił krok w moją stronę, uśmiechając się szerzej. Nie czułam się pewnie, gdy zachowywał się w ten sposób, więc automatycznie zrobiłam krok w tył. Każdy kolejny jego krok, pogłębiał mój następny, aż natrafiłam na ścianę. Przylgnęłam do niej plecami i rozejrzałam się na boki, nie zauważając nikogo w pobliżu. Poczułam oddech, który owionął mą twarz i spojrzałam przed siebie. Dzieliła nas niebezpieczna odległość. Lee Joon ostrożnie dotknął moich włosów, przeczesując je delikatnie. Były rozpuszczone, lekko pofalowane i miękkie w dotyku. Dzięki Nali, za bardzo zwracały na siebie uwagę. Zamarłam w bezruchu, patrząc jak druga jego ręka opiera się o ścianę, blokując mi przejście.
- Poćwiczymy. Co Ty na to? - zapytał, kierując te słowa wprost do mojego ucha. - Kilka ćwiczeń i wejdzie Ci to w nawyk. - szepnął.
Poruszałam niemrawo ustami i usadowiłam dłonie na jego torsie, próbując odsunąć. Jeszcze ktoś to zauważy i dopiero rozniosą się plotki! Niestety, mimo, że ewidentnie chciałam go odepchnąć, on ani drgnął.
- W-wolałabym, byś się cofnął. - wyszeptałam.
- Na pewno? - dodał, przechylając głowę tak, by nasze usta znalazły się ku sobie.
- Yah, zaraz Twoja scena, szukają Cię na planie! - wtrącił męski głos.
Odetchnęłam z ulgą, gdy Lee Joon cofnął się, uśmiechając pogodnie.
- Widzisz? Na tym polega aktorstwo. - powiedział i jak gdyby nigdy nic, odszedł, po drodze posyłając uśmiech Doojoonowi, który na moje szczęście, pojawił się w odpowiednim momencie.
Naprawdę dziwnie się poczułam w tej sytuacji. Jeśli to było aktorstwem, to Lee Joon był wyjątkowo przekonujący w swym fachu. 





~




- Niedługo święta, jak chcecie je spędzić? - zagadnęłam.
Wszyscy siedzieliśmy przy stole, jedząc obiad. Do Infinite i naszej trójki dołączyła także Kyane oraz Doojoon, który wprosił się na posiłek. Brakowało jedynie Tasty, jednakże Daeryong wspominał coś Howonowi o dodatkowym treningu, więc nie naciskaliśmy. 
- Jedząc. - odparł Dongwoo.
- Najchętniej to z rodziną. W domu, tak jak za czasów gdy było się dzieckiem. - powiedział lekko zasmucony Woohyun.
- Niestety, ale mamy taki natłok spraw, że nie uda nam się uzyskać tyle wolnego, na jakikolwiek wyjazd. Będziemy musieli spędzić święta razem w dormie, nie żeby było to takie złe, ale cóż... rodzina to nie to samo. Niby jesteśmy rodziną, ale jednak... - Sungyeol zawiesił głos i westchnął. 
Przez cały ten czas wymachiwał grillowaną kiełbaską, którą trzymał w dłoni. Zaraz za nią wodził wzrok głodnej Vicky, której kiełbaski dawno się skończyły, a ta była ostatnią w zasięgu jej ręki.  - Tęskni się za rodzicami i  spę-YAAH! 
Aż podskoczyliśmy, gdy się tak wydarł. Popatrzyliśmy na niego pytająco. Sungyeol ściskał w lewej dłoni prawy palec wskazujący, nieco odsunąwszy się od małej dziewczynki, która siedziała obok i właśnie wpieprzała złapaną kiełbaskę, wcześniejszą własność Yeolliego. 
Westchnęłam cicho, ignorując to.
- Więc tak jak my, siedzicie w hotelu? - zapytałam dla sprostowania.
- Też nie mamy wolnego. - przyznała Nala.
- To spędźmy ten czas razem. - zagadnął Sungjong, uśmiechając się pogodnie.
Spojrzeliśmy na niego, z nadzieją, że wyjaśni, cóż to za pomysł chodził mu po głowie.
- Możemy wynająć tę salę gimnastyczną, na której trenujemy czasem w hotelu i zorganizować własną świąteczną imprezę. Zaprosimy Tasty, jeszcze Nell, o ile nie będą mieli czegoś w planach. No i...
- Ja też chętnie przyjdę! - wtrącił mu Doojoon.
- Z zespołem? - zapytała ożywiona Vicky, zaraz przecierając twarz rękawem Woohyuna. Wokalista popatrzył na swoje ramię z lekko rozdziawionymi ustami, jednak nie odezwał się, jedynie klepiąc dziewczynkę po głowie. 
- Em... No... Jak będą chcieli i mogli... - odparł niechętnie lider zespołu Beast.
- Yoseob ładnie by zaśpiewał kolędy. - skwitowałam uśmiechając się delikatnie.
- Egheghem. - usłyszałam chrząknięcie, które padło ze strony Sunggyu. 
Popatrzyłam na niego niepewnie, zaraz zauważając po drodze bitch face Howona.
- Nie żebyście byli gorsi... nie to miałam na myśli... - zaczęłam niewinnie, odwracając wzrok.
Nie był to najlepszy pomysł, bowiem po drugiej stronie stołu, patrzył na mnie Doojoon, z nieukrywanym wyrzutem.
 - Zaprośmy Kim Hyun Joonga! - zawołała Vicky. 
- Może też Lee Joona? - zapytała Kyane.
Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Nie. Już wystarczy. - mruknęłam.
- Czemu nie? Mogę ugotować i dla MBLAQ, co za różnica ile mam gęb do wykarmienia. Dwie, siedem, dziesięć, piętnaście, dwadzieścia pięć. Gotować lubię. - mruknęła Nala, dzióbiąc w swoim talerzu.
- O ile wiem, Seungho lubi gotować, to Ci pomoże. - wtrąciłam, uśmiechając się nieco złośliwie.
- Ja też, ja też! - zawołał uradowany Woohyun. - No i Soryong. 
Stylistka zmrużyła powieki, po czym walnęła się z otwartej dłoni w czoło. 
- P-powiedziałem coś nie tak? - wydukał niepewnie Hyunnie.
- Wręcz przeciwnie. - skwitowałam z rozbawieniem.
- A co z prezentami? - zagadnął Sungyeol, tym samym zmieniając temat rozmowy.
- Kupi się, nie? - odparłam, wzruszając ramionami.
- Dwudziestu osobom? - przypomniał mi Hoya, unosząc brwi. 
- No to zabawimy się w Mikołajów i zrobimy losowanie. Każdy kupi prezent tylko jednej osobie, nie będzie się trzeba martwić. - wtrącił Dongwoo i przysunął kawałek mięsa do ust. Zatrzymał się jednak, gdy zauważył maślane oczy Vicky, która patrzyła na niego ni to z podziwem, ni to nadzieją. Raper skierował wzrok na swoje jedzenie, a potem znów na dziewczynkę. Uśmiechnął się i przysunął ku niej pałeczki. 
- Powiedz Aaaaaaaaa. - powiedział wesoło.
Vicky nie trzeba powtarzać dwa razy. Dobrze, że pałeczki były z drewna, bo inaczej i to by pożarła.




~




Przeglądanie nowinek w internecie to było jedyne, co robiłam ostatnio wieczorami. Nie byłam typem śpiocha, więc przy moich problemach z zasypianiem, warto było przemęczyć jeszcze oczy. Dlatego przesłuchiwałam nowe albumy zespołów, sprawdzałam co się działo aktualnie w programach rozrywkowych, cokolwiek się dało. Z ciekawości zajrzałam też na swoją skrzynkę mailową. Ku mojemu zaskoczeniu, była tam kolejna wiadomość, gdzie znajdowały się zdjęcia z moją osobą. Tym razem było to z dzisiejszego dnia. W czasie kręcenia zdjęć do dramy, a potem, gdy wchodziłam do hotelu, a także, gdy robiłam zakupy w spożywczym sklepie. Przewróciłam oczami, przenosząc tę wiadomość do kosza. Fani nie mają co robić, tylko wysyłać  mnie moje własne zdjęcia? Może gdzieś dam oficjalny post, że posiadam w domu lustro i wiem, jak wyglądam przed wyjściem na świat. 
Wróciłam do jakiejś stronki z newsami, scrollując wszystkie artykuły. Zaraz jednak wróciłam do góry, gdy mignął mi przed oczami jakiś reportaż o nowej dramie, w której grałam z Joonami.
Jak mam ich inaczej nazwać, skoro tu Joon i tam Joon? 
Niewiele jednak zdołałam przeczytać, zwłaszcza, że później był wywiad z Honey ABS. Westchnęłam odrywając wzrok od ekranu komputera i spojrzałam za okno, przypominając sobie scenę, którą dziś nagrywaliśmy.






Wbiegłam do hotelowego holu, rozglądając się wokoło. Miałam na sobie brązowy płaszczyk, beżowe kozaczki i szyję owiniętą białym szalikiem. Spojrzałam za siebie, uśmiechając się pogodnie. Zamachałam ręką, czekając aż Lee Joon do mnie dotrze.
- Kate, może trochę spokojniej? Nie chcę byś się przewróciła i zrobiła sobie krzywdę. - powiedział, gdy przystanął obok. 
Spojrzałam na niego podejrzliwie, po czym uśmiechnął się niewinnie.
- To będzie dziwne, gdy zamiast Cię podnosić, będę stał i się śmiał. - dodał i zaśmiał się, na co szturchnęłam go w ramię. 
Poszliśmy do recepcji, gdzie załatwiliśmy wszystkie formalności, kierując się następnie do windy, po drodze przepychając się między sobą, niczym małe dzieci.
Dopiero, gdy drzwi windy się zamknęły, Lee Joon złapał mnie za dłoń, splatając nasze palce razem. Uśmiechnęłam się do niego, odwzajemniając uścisk. Zaraz jednak cofnął się, bowiem ktoś wszedł do windy, zostając z nami przez dłuższy czas.
-  Mamy osobne pokoje? - zagadnęłam, gdy weszliśmy do apartamentu.
- Nie. Mamy pokój razem, ale osobne łóżka. Trzeba wzmocnić nieco ochronę, a najlepiej, gdy będzie Ci towarzyszył menadżer, któremu ufasz najbardziej. - powiedział, zamykając za sobą drzwi i tak jak ja, wchodząc w głąb pomieszczenia.
- Tobie właśnie nie ufam. Jesteś zboczeńcem. - zażartowałam, pokazując mu język.
Podeszłam do okna i westchnęłam, uśmiechając się i obserwując okolicę. Według scenariusza, po drugiej stronie w budynku, Doojoon miał nas podglądać przez lornetkę. I co gorsza, Lee Joon miał podejść do mnie od tyłu, przytulić i co więcej, ja miałam go zaraz pocałować. I tak jak scenariusz przewidział, chłopak objął mnie stając za mną i wtulił w swój tors. Musiałam brnąć w swej roli, więc obróciłam się i uniosłam dłonie, by objąć go w szyi, jednak nie pozwolił mi na to. Złapał za me nadgarstki i przycisnął ciało do okna, przez co poczułam na plecach chłód bijący od szyby. Wpatrywałam się w osłupieniu w Lee Joona, nie rozumiejąc, co wyprawia. Tego nie było w scenariuszu! I nawet nie mogłam nic powiedzieć, bo chłopak zamknął me usta pocałunkiem, dość nachalnym. Zamrugałam zaskoczona, nie wiedząc, jak zareagować.
- Cięcie! - zawołał ktoś, i dzięki tym słowom, mężczyzna cofnął się, uśmiechając pogodnie.
Patrzyłam na niego z nieukrywanym zdumieniem, nie mając pojęcia, czy walnąć mu w twarz, czy może zapomnieć.
- C-co to było? - wydukałam niepewnie. 
- Pomyślałem, że warto zaimprowizować. Żeby Ci było łatwiej wczuć się w rolę. - stwierdził, zupełnie, jakby nic się nie stało.
A ja? Byłam czerwona na twarzy i nie wiedziałam, czy to zawstydzenie, czy też złość. Oddech przyspieszony, serce biło jak oszalałe. 
- Łatwiej wczuć w rolę? - powtórzyłam, krzywiąc się nieco.  - Wyglądam tam pewnie na zaskoczoną na nagraniach. To nie jest pocałunek zakochanej pary, tylko jak jakiegoś... jak... - zawiesiłam głos, nie wiedząc, jak to nazwać.
Spojrzałam w kąt apartamentu, w którym siedziała Kyane i Nala, z lekko rozchylonymi ustami. Miałam jedynie nadzieję, że nikomu nie powiedzą o tym, co tu zaszło. 
- Scena całkiem ciekawa. Może nawet ją zachowamy i zmienimy nieco kierunek tej dramy. - powiedział reżyser, gdy przeglądał nagranie. 
Zrobiłam wielkie oczy, wiedząc, że to gorsze od powtarzania tej sceny na okrągło. 



Westchnęłam, ciesząc się, że żadna z dziewczyn nie wspomniała o tej sytuacji podczas obiadu. Wolałam, by na razie pozostało to tajemnicą. Co więcej, nie byłam pewna, jak długo Doojoon będzie trzymał gębę na kłódkę. Pokręciłam głową, nie chcąc rozmyślać o tym w tej chwili. Wyłączyłam laptopa, odkładając go na stolik obok i zgasiłam nocną lampkę, kładąc się do snu. 





~



Był jednak ktoś, kto nie potrafił zasnąć. 
Nala siedziała w łóżku, okryta kołdrą. Światło było zgaszone, jedynie wpadające przez okno promienie księżyca dawały jakieś oświetlenie.
Dziewczyna miała ogromne wyrzuty sumienia względem Soryonga i tego, jak go potraktowała. Z drugiej strony, czuła się, jakby zdradziła Myungsoo i jakby nie patrzeć, wciąż między nimi istniał związek. Ale jaki? Odkąd oficjalnie wśród przyjaciół zostali parą, Myungsoo zupełnie przestał się starać o jej względy, pomijając moment, w którym pojawiła się afera randkowa z jego udziałem. Czy Soryong to była tylko chwila zapomnienia? 
Przycisnęła dłoń do klatki piersiowej, przymykając przy tym powieki. Musiała się wziąć w garść, ale jak? Jak miała zdecydować? 
Drgnęła, gdy usłyszała dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach wejściowych. Zamrugała zaskoczona i zaraz położyła się na łóżku, opatulając kołdrą. Zamknęła oczy, słysząc kroki, które zbliżały się do jej pokoju z każdą minioną sekundą, aż w końcu drzwi zaskrzypiały. Ktoś był w środku i powoli kierował się w stronę jej łóżka. Bała się jednak ruszyć i wyskoczyć, więc czekała, sparaliżowana strachem. Obcy usiadł na skraju łóżka, nie ruszając się przez moment. Wyglądało na to, że przygląda się dziewczynie, kiedy ta, spała. Nala nie wiedziała, co będzie dalej, jednak odpowiedź przyszła szybko. Smukłe palce ostrożnie dotknęły jej włosów, przeczesując je delikatnie. Dłoń lekko pogładziła jej policzek, w czułym i ciepłym geście. Do dziewczyny dotarło ciche westchnienie, a potem znajomy głos:
- Wybacz, że nie mogę Ci pomóc. Nie chciałem Ci zaszkodzić. - szepnął i wstał, kierując się w stronę drzwi.
- Czekaj! - zawołała Nala, siadając gwałtownie.
Chłopak zatrzymał się, jednak nie zwrócił się ku niej.
- Soryong... - szepnęła dziewczyna błagalnym głosem.
- Przepraszam... - dodała i ukryła twarz w dłoniach, nie chcąc, by widział jej łzy, które powoli zaczynały spływać po jej policzkach. 
Soryong nie czekał dłużej. Od razu podszedł do dziewczyny, siadając obok i obejmując ją ramieniem. Dziewczyna jak na zawołanie, wtuliła się w jego tors, nie potrafiąc już powstrzymać emocji.
Rozpłakała się.
- Wybacz, upiorę Ci potem tę koszulkę. - wyjąkała i pociągnęła nosem. 
Chłopak pokręcił przecząco głową i chwycił jej podbródek, unosząc ostrożnie twarz ku górze. Spojrzał w oczy Nali i uśmiechnął się ciepło.
- Nie musisz. Mój rękaw jest po to, byś mogła się w niego wypłakać. - szepnął.
Te słowa sprawiły, że uderzyło w nią większe poczucie winy. Znów zatonęła w jego ramionach, pobierając od niego tyle ciepła, ile tylko mogła. Delektowała się zapachem jego perfum, wsłuchując się w bicie jego serca. Była to przyjemna melodia, która działała na nią uspokajająco.
- Wcale Cię nie nienawidzę. To nie tak, to siebie powinnam nienawidzić. Skrzywdziłam Cię. To moja wina, wszystko... ja... ja... przepraszam... nie wiem... bo...
Nala nie potrafiła ubrać w słowa tego, jak się czuła. Choć próbowała, wciąż przeszkadzały jej łzy, które płynęły niczym niekończący się strumień. Co chwilę próbowała przecierać rumiane policzki, w czym starał się pomóc sam Soryong. 
Uśmiech nie schodził mu z twarzy, choć przecież wiele złego usłyszał od niej nieraz. 
- Cieszę się. - powiedział nagle.
- C-co?
Dziewczyna podniosła głowę, patrząc na niego pytająco. Pociągnęła przy tym nosem, nieświadoma, skąd radość w jego głosie.
- Wyżaliłaś mi się. Wypłakałaś. Wyzbyłaś się tego, co leżało Ci na sercu. To znak, że nie będziesz już chorować. Moja bliskość i to ramię do płakania... chciałem Ci to zaoferować już dawno temu, ale...
- Wiem, byłam głupia. Nie, ja jestem głupia. - stęknęła Nala, wiedząc, że pewnie Angie pogratulowałaby jej tak późnego zapłonu. Możliwe, że wręczyłaby jej nagrodę za bycie najgłupszą w tym roku.
- Nie jesteś głupia, tylko zagubiona. - szepnął Soryong, pocierając jej plecy w pocieszającym geście. 
- Mówisz tak, żeby mnie pocieszyć. - odparła.
- Może. A może po prostu sam kiedyś się tak czułem? Jednak zrozumiałem, że nie mogę walczyć z uczuciem do Ciebie. Więc... - tu urwał i spojrzał przed siebie, kontynuując. - Jeśli taka będzie Twoja decyzja, usunę się w cień. Będę dbał o Ciebie z ukrycia. Będę blisko, a jednak daleko tak, byś nie czuła presji. Tylko... pozwól, bym znów mógł z Tobą przebywać. Znów się śmiejmy i upominajmy mojego brata. Sam nie dam sobie rady z tym kretynem.
Gdy Nala usłyszała jego ostatnie słowa, wydała z siebie mimowolny chichot, uśmiechając się lekko.
- Moja decyzja... - szepnęła.
- Nie spiesz się. Będę czekał, ile to konieczne.
- Nie. Muszę... podjąć ją jak najszybciej. Nie mogę w tym trwać, ani próbować zapomnieć, tak, jak chciałam na początku. Ktoś... ktoś świeci przykładem, że jest to złe podejście, choć samemu robi takie rzeczy. - szepnęła i westchnęła, przypominając sobie losy własnej przyjaciółki. - Podejmę decyzję, choćby była najtrudniejszą, jaką podejmę w życiu. Ale... ale zrobię to, gdy wszystko dokładnie przemyślę. Wydaje mi się, że wiem, w jakim powinnam iść kierunku, ale... ale...
- Nie chcesz by to było pod wpływem emocji? 
Nala skinęła głową, uśmiechając się ciepło. 
- No, i taka zostań. - skwitował Soryong, delikatnie pstrykając ją w nosek. - Uśmiechnięta.
Dziewczyna skinęła głową i po raz ostatni otarła łzy.
- Postaram się. - odrzekła, biorąc sobie te słowa do serca. 




~




Zrobiliśmy losowanie.
Wymieszaliśmy imiona w koszyku i każdy losował karteczkę, na której widniało nazwisko osoby, dla której miało się przyszykować prezent. Nawet Tasty pojawiło się na spotkaniu, choć nie zostali zbyt długo. I choć Soryong obiecał walczyć o uczucia Nali, wydawał się nie wprowadzać tego w życie. Tak, jakby nagle zwątpił, a może nie wiedział jak? Sama Nala dziwnie się zachowywała, tak, jakby jednak coś się wydarzyło. Coś, o czym nie miałam pojęcia. A ja nie lubię nie wiedzieć! 
Westchnęłam, zastanawiając się, czy nie powinnam z nim porozmawiać. Dlatego, gdy skierował się do wyjścia, podążyłam za nim, szybko ubierając buty i kurtkę. Musiałam jednak zbiec schodami, bowiem winda zamknęła się tuż przed moim nosem. Niestety, gdy wybiegłam na hol, a potem i na dwór, nigdzie nie było go widać. Westchnęłam, niezbyt zadowolona, jednak postanowiłam ruszyć drogą i przy okazji samemu się przewietrzyć. Trzeba przemyśleć, co mu powiem, gdy go spotkam, co więcej, może właśnie gdzieś na niego natrafię. 
- Za Tobą to wszędzie trzeba biegać. - usłyszałam za sobą.
Zatrzymałam się i spojrzałam na tancerza, który uśmiechał się szeroko. Oddychał głęboko, najwyraźniej zmęczony po przebiegnięciu za mną drogi. Podszedł do mnie, wkładając dłonie do kieszeni kurtki. 
- Myślałam, że... 
- Że zdążysz dotrzeć do Soryonga? - dokończył za mnie Hoya.
Westchnęłam i odwróciłam głowę.
- Wiesz, że dobrze Cię znam, choć nasza znajomość trwa zaledwie pół roku. 
- To minęło aż tyle czasu? - szepnęłam i ruszyłam ulicą, kierując się w stronę parku.
Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem, odpocząć choć na moment. Hoya szedł obok mnie, nie odzywając się, zupełnie jakby wiedział, że potrzebuję ciszy. Nie zauważył nawet, gdy dotarliśmy do parku, idąc już wydeptaną ścieżką. Rozejrzał się wokoło, widząc ogołocone z liści gałęzie drzew. 
- Szukasz spokoju dla duszy? - zapytał ni stąd ni zowąd, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia.
Popatrzyłam na niego pytająco.
- Park to dobre miejsce. - dodał i uśmiechnął się do mnie ciepło.
Spoglądałam na niego w milczeniu, aż w końcu odwróciłam wzrok.
 "Nie uśmiechaj się do mnie. Nie chcę tego."
Poczułam nagle uścisk na mym ramieniu, delikatny i nienachalny. Zatrzymałam się, jednak nie obróciłam.
- Za dużo bierzesz sobie na głowę. - powiedział. 
Westchnęłam i wyrwałam dłoń z uścisku, kontynuując spacer.
- Powinnaś odpocząć, zrelaksować się... - kontynuował, idąc za mną.
- Właśnie to robię, a Twoje marudzenie mi przeszkadza. - mruknęłam.
- Więc troska to dla Ciebie rodzaj smęcenia? - zapytał Howon, sprawiając, że przystanęłam na chwilę. - W takim razie smęcisz aż za bardzo, o wszystkim wokół, tylko nie o siebie. - dodał, a w jego głosie słychać było niezadowolenie. Jednak słyszałam też zmartwienie, nad którym próbował panować. 
- Nie jestem dobrym samarytaninem, więc nie martwię się o wszystkich. - mruknęłam i kontynuowałam spacer. 
Szliśmy w ciszy, nie wydając z siebie nawet najdrobniejszych dźwięków. Poczułam jak coś zimnego ląduje na mym nosie. Podniosłam wzrok, zauważając biały, mały płatek, opadający teraz na mój policzek. Za nim zaczęły sypać się kolejne, powoli ozdabiając me włosy, niczym drobne diamenciki. Osadzały się na ubraniu, a także dróżce, czy też drzewach. 
Padał śnieg.   
Uniosłam przed siebie rozwarte dłonie, pozwalając, by płatki śniegu lądowały na mej skórze. Uśmiechnęłam się delikatnie, bo choć nie lubiłam zimy, to w tej chwili, czułam się całkowicie pochłonięta tym widokiem. Obróciłam się wokoło, aż mój wzrok spoczął na tancerzu, który był dwa metry dalej. Kucał i delikatnie głaskał psa, śmiejąc się i mówiąc coś do niego wesoło. Przyglądałam się tej scenie do momentu, aż właściciel zwierzęcia nie postanowił odejść, sprawiając, że uśmiechnięta twarz Howona zwróciła się ku mnie. Drgnęłam nieco zaskoczona i od razu stanęłam tyłem do niego.  
Zrobiłam krok przed siebie, jednak to było ostatnie co zdołałam zrobić. Poczułam uścisk dłoni na mej własnej, wyjątkowo ciepły dotyk, który sparaliżował me ciało jeszcze bardziej. Chłopak ostrożnie obrócił mnie ku sobie. Wystarczyło jedno lekkie szarpnięcie, bym wylądowała w jego objęciach. Nie protestowałam, tylko wtuliłam policzek w jego tors, spoglądając gdzieś na krajobraz przed oczami. Czułam jak Hoya obejmuje mnie delikatnie, jak czule przeczesuje me rozpuszczone włosy. Nic nie mówił, i w sumie, nie musiał. Jednak, czymże byłaby ta scena, gdyby nie słowa?
- Lepiej? - zapytał cicho.
Pokiwałam głową, nie mając wyjścia i tym samym, godząc się z jego słowami.
- Kiedy masz problem, przyjdź i powiedz. Nie, nawet nie musisz mówić. Po prostu przyjdź i się przytul. To najlepsze wsparcie, jakie w tej chwili można Ci dać.
Westchnęłam cicho, trwając w tej chwili przez dłuższy moment. 
Każda jednak taka scena romantyczna, kiedyś się kończy. Odsunęłam się od chłopaka, zrozumiawszy, na co mu pozwoliłam. Nim jednak zdążyłam odejść na bezpieczną odległość, Hoya zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Jego miękkie usta, zetknęły się z mym czołem, pozostawiając na nim czułe muśnięcie. Zamrugałam zaskoczona, podnosząc wzrok i patrząc na chłopaka pytająco.
- Nie patrz tak na mnie. Wiesz, co do Ciebie czuję i nie mam zamiaru tego ukrywać. - skwitował, przyprawiając mnie o irytację, wymieszaną z zakłopotaniem, o którym zresztą świadczyły moje rumieńce. 
 Uderzyłam piąstką w jego ramię, wywołując tym śmiech tancerza. Poczochrał mnie po głowie, niszcząc cały efekt pracy Nali i uciekł, spodziewając się, że zacznę go gonić. I nie pomylił się.
- Yah! - krzyknęłam i pobiegłam za nim, mając zamiar się odwdzięczyć.
Może tego nie okazywałam, ale byłam mu wdzięczna, za tę chwilę zapomnienia i odpoczynku. Zwłaszcza, że najgorsze miało wkrótce nadejść i to w najmniej oczekiwanym momencie. 






No i macie nowy rozdział, na nowy rok! 
Życzę wszystkim spóźnionych wesołych świąt. XD I dobrze spędzonego Sylwestra, z naprawdę świetnym rozpoczęciem roku 2015. Niech wszystkie wasze postanowienia się spełnią. Jeśli jakieś macie.


Swoją drogą, jeśli macie jakieś pytania do mnie, Nali, czy Vicky, chętnie na nie odpowiemy.  Także pytajcie śmiało, chętnie nawiążemy kontakt z innymi fanami Infinite, a zwłaszcza mojego opowiadania. 
Bardzo wam dziękuję, że wytrwaliście z nami tyle czasu. <3

9 komentarzy:

  1. wspaniały prezent noworoczny! bardzo dziękuję. :D
    miałam przeczucie, że dzisiaj dodasz. wchodzę, patrzę i jest. to się nazywa szósty zmysł. :D
    Lee Joon to podejrzany typek, nie ma co. ale chyba właśnie za to go lubię. bardzo jestem ciekawa, jak rozwiniesz tą znajomość i czy to jego zachowanie okaże się tylko grą aktorską, czy może czymś innym?
    święta u Infinite! oh yeah. :D czuję, że będzie zabawnie. cała ekipa przy jednym stole = nieoczekiwane zwroty akcji = dużo śmiechu = dużo emocji! no no no, oczekuję. :D
    ukryłaś fakt, kogo wylosowała Angie... ale dobra, rozumiem, to ma nas trzymać w niepewności.
    scena z Nalą i Soryeongiem (o Boże, dobrze napisałam?) bardzo, bardzo, bardzo romantyczna, wzruszająca, przyjemna, ciepła. tutaj również oczekuję na dalszy tok wydarzeń. niestety widzę, że Myungsoo powoli idzie w odstawkę, ale może pojawi się jeszcze jeden rycerz na białym koniu, który wszystkich zbombarduje serduszkami, tanimi tekstami i swoim okropnym uśmiechem? tak tak, Woohyun-ah, ciebie mam na myśli, ty obrzydliwy idioto który zrujnował moją listę biasów w Infinite.
    no i na koniec... wisienka na torcie.
    Angie i Hoya. nareszcie, Howon pokazuje swoją prawdziwą twarz. właśnie tak go sobie wyobrażam - jako ciepłego, godnego zaufania faceta, chociaż też bardzo pewnego siebie. to była naprawdę świetna scena, gratuluję. :)
    ale tutaj mój szósty zmysł też mnie nie zmylił. ja mówiłam, że Ty tak bardziej w stronę Hoyi idziesz.. a to znaczy, że z Gyu trzeba będzie się żegnać. chyba że... któraś z bohaterek się nim zaopiekuje? ;)
    no nic. super, że tak szybko dodałaś. oczekuję na dalszy ciąg wydarzeń. i to bardzo oczekuję, więc byłabym wdzięczna, gdybyś się pośpieszyła. :D nie ma to jak uprzejmość.
    pozdrawiam, gratuluję i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepszego prezentu nie mogłam dostać. <3
    Muszę zacząć od sytuacji z Nalą i Soryongiem. To było takie kochane, Soryong taki kochany. Naprawdę mu kibicuję, chociaż byłam fanem Nala-Myungsoo. Ale mam nadzieję, że chłopak albo się opamięta, albo... no nie wiem... Niech też coś zrobi!
    Omo... Hoya... Angie... Aaaa! <3 Wreszcie mogłam znów coś o nich przeczytać. Takie romantyczne, do tego śnieg, ten całus w czoło. Jednak ostatnie zdanie mnie przeraża, a zarazem tak bardzo mnie zaciekawiło, że nie mogę doczekać się na kolejne rozdziały, aby tylko dowiedzieć się, co się dzieje!
    Wigilia z Infinite i całą resztą? No proszę, to będzie zjawiskowe i zapewne niezapomniane. Mam nadzieję, że to opiszesz! A zapewne komedii przy tym nie zabraknie. ^^

    Czekam z ogromną niecierpliwością na kolejne rozdziały! Mam nadzieję, że zdołasz coś szybko napisać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No więc tak! Nienawidzę Cię! Tak cholernie komplikujesz mi życie! Tak jakbym sama go sobie nie komplikowała, haha :D
    Kolejny raz udowadniasz mi, że jesteś mistrzem <3 moje HoGie, tak bardzo <3
    Vicky z kiełbaską w buzi, nagi Lee Joon, kochany Hoya i jeszcze cudniejszy Soryong, kucharka Nala i jak zawsze Angie z ciętym językiem - tak, tego opowiadania nie da się nie kochać!
    Będę Cię gnębić o kolejny rozdział!
    Chyba muszę częściej robić Ci jakieś przysmaki, ostatnio pisałaś przy spaghetti, teraz przy gyrosie :D

    Kocham Cię, Nala :)

    PS.Łeeeeee! Chcę wiedzieć kto komu daje prezent! Nie pokazałaś mi tych notatek małpo! -,-

    OdpowiedzUsuń
  4. Aigo... dawno tu nie zaglądałam, a tu taki rozdział czeka.Jak zawsze, jestem pod wrażeniem twoich zdolności. Te sceny z Lee Joonem...mrrrr. A reakcja Angie co do ścięcia włosów, cudo. Sama ucięłabym temu styliście, co trzeba, gdyby chciał się dobrać do mich włosów :p. Dziś Hoya po prostu roztopił moje serce, to było takie słooodkie. Aż chciałoby się być Angie. Dodasz może notkę, kto , kogo wylosował? Dużo weny w nowym roku, gorących Azjatów bez koszulek, i ogólnie wszystkiego tego, czego ci potrzeba do pisania i nie tylko.
    Hwaiting!
    Hana

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahh w końcu się na to doczekałam!! i to jeszcze wydałaś to w moje urodziny :33 nie będę się rozpisywać bo moje emocje są takie jak osób poniżej, poprostu oby tak dalej ( i częściej :) ) bo kocham to opowiadanie <3 i hwaiting!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się właśnie uczę do kolokwium z hiszpańskiego :P
    Ale do rzeczy:
    Rozdział jak zawsze miażdży, choć to ta druga, ciepła połowa jest moją ulubioną :)
    Miałam nadzieję, że to Myungsoo przyjdzie w nocy do Nali... Dawno go nie widzieliśmy, prawda? Chciałabym widzieć, co nim motywuje, że tak się odsunął :)

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Już jest 21 marca... Ile mamy czekać na kolejny rozdział? CZEMU NAS TAK DRĘCZYSZ XDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest w przygotowaniu. Jest coraz bliżej końca, więc powinnam go dodać wkrótce. Niestety, trudno mi powiedzieć kiedy dokładnie, więc trzeba czekać. :)

      Usuń
  8. Bardzo przyjemny rozdział ^^
    Naprawdę, mało się śmiałam, ale przez cały rozdział miałam ciepły usmiech na twarzy c:
    Ech... Czuję, jak moje GyuGie się rozpada... Ale w sumie, Hoya też dobry kandydat na chłopaka, może nawet lepszy...? E tam, co będzie, to będzie, a najważniejsze, by Angie była szczęśliwa i te trójkąty się skończyły!
    Lecę czytać dalej ^^

    Ps. zapraszam na nowego bloga ^^
    http://b2uty-and-the-b2st-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń